Quantcast
Channel: Białczyński
Viewing all 2512 articles
Browse latest View live

“Słowiańszczyzna a Wielka Zmiana” wykład i spotkanie autorskie z “Księgą Ruty” na Harmonii Kosmosu – 29 czerwiec 2013 Sulistrowice pod Ślężą

$
0
0

Chcę was zawiadomić

i jednocześnie zaprosić wszystkich chętnych

Czordana Czarna Krolowa

Czarodana

 

na wykład “Słowiańszczyzna a Wielka Zmiana”,

oraz na spotkanie autorskie z “Księgą Ruty”

29 czerwca 2013 do Sulistrowic.

Swarozyc Pan Ognia komprSwarożyc

Spotykanie odbywa się we współpracy z Niezależną Telewizją, w ramach Harmonii Kosmosu.

swara zara kompr

Swara

Miejsce wydarzenia – Sulistrowice nad Zalewem.  Wykład na Harmonii Kosmosu o godzinie 12.00, potem przeniesiemy się w inne miejsce, na spotkanie autorskie. Będzie można nabyć “Księgę Ruty” i  pierwszy numer kwartalnika “Słowianić” oraz swobodnie porozmawiać. 

SSSSS s-1553Planuję też Spotkanie autorskie i podpisywanie książek na Festiwalu Fantastyki KRAKON w Krakowie – 28 lipca.



Leon Wyczółkowski – Strażnik Wiary Przyrody (1852 – 1936, Lwów – Kraków – Warszawa), drzewid Starosłowiańskiej Świątyni Światła Świata we Lwowie

$
0
0

Taxus_baccata_in_Cisy_Staropolskie_nature_rerserve_in_PolandRezerwat przyrody Cisy Staropolskie im. Leona Wyczółkowskiego, miejsce wielu plenerów artysty

Leon Wyczółkowski – świątynia pogańska i książka Romanowa

„Jestem dzieckiem lasu (…). Las cudowny, liściasty, dębowy. Pamiętam zapach w jesieni i na wiosnę”. Las i mgły, zapamiętane z arkadii dzieciństwa, z Podlasia – jako klimat dzieł, głównie grafik artysty. Wyczółkowski, który ponad 30 lat był związany ściśle z Krakowem, „robił wypady” z miasta w  Tatry,  na  Ukrainę,  Litwę,  ale  też  inspiracji  poszukiwał  w  Puszczy  Białowieskiej czy w Rogalinie Raczyńskich. Powstawały wówczas grafiki, które artysta ujął w tekę „Wrażenia z Białowieży” – 10 litografii oraz plansze poza teką. Wspominał: „Dąb Królewski w Puszczy Białowieskiej, 4 m grubości. 2 dni malowałem korę, ciekawe rzeczy. Cały poemat z kory, krokodyl. [Dąb Jagielloński, lit. 1921]. Dąb malowany tuszem, kapitalne rzeczy tuszem wyłącznie [1922]. Trzy dęby tuszem malowane [1921]. Dąb pokryty śniegiem w Białowieży [1924] i drugi dąb jak koronka [Sędzielina, lit. sposób pędzlowy, 1924]. Młode dęby – najciekawszy eksperyment, trzy drzewa bezpośrednio na kamieniu malowane, na prawo jakby cerowane; inna faktura, bo nie mogłem skończyć tego samego dnia. Przejście tonów od wiolinu do basu. W Paryżu otrzymałem złoty medal za to”.

800px-Leon_Wyczółkowski_Tatry_1911

Leona Wyczółkowskiego „filozofia drzewa”

Wyczółkowski utrwalał w puszczy dęby, brzozy, świerki, sosny, poszycie leśne, kamienie, w bieli, czerni, kolorze i w różnorodnym oświetleniu. Miał dar postrzegania koloru słysząc przy tym muzykę. „Z tej muzyki widzę dywan perski przebogaty. Fortepian to sam ołówek. Widzę, że mam skalę barw odpowiadających tonom muzycznym (…). Trzy dęby, flet; cis, świerk – silne kontrasty to organy”. Lakoniczne, z tym większą siłą, przemawiają jego  wypowiedzi o plenerze z leśnym „bohaterem” – drzewem, a szerzej borem i puszczą, w których to przestrzeniach widział jakąś świętą, podniosłą i pierwotną siłę.

W 1922 r. stał się Wyczółkowski szczęśliwym właścicielem dworku w Gościeradzu pod Bydgoszczą. Zaprzyjaźnił się natychmiast z Kazimierzem Szulisławskim, nadleśniczym z Puszczy Tucholskiej i dzięki niemu mógł kontynuować studia drzew w Świętym Gaju we Wierzchlesie i przepięknych okolicach. „Ten bór Wierzchlasu daje mi wspomnienie mojego dzieciństwa ze strony jeziora Mukrz” – opowiadał Kleczkowskiemu. Dęby nad Wisłą, dęby rogalińskie, dęby wśród anemonów, dęby martwe. Dąb z ofiarnikiem i Dąb z Madonną Częstochowską z dzieckiem, Cis, Świerk [1930], to tylko kilka przykładów tej niezwykłej fascynacji. Artysta wykonywał z pasją plansze alei świerkowej w Gościeradzu w różnym oświetleniu, sosen gościeradzkich, drzew kwitnących w sadzie, pejzaży ze ścianami lasu w tle do „Teki pomorskiej”. Twierdził, że drzewa i kwiaty mają własną duszę; podobną myśl znajdziemy również u Guido Ceronettiego: „Drzewa nie są zielenią: to bracia unieruchomieni, dawne plemię porośnięte sierścią, pełne wilgoci, obrosłe rogami i obdarzone dla człowieka cechą niepojętą: bezmierną dobrocią”.

Wspominałam mistrza Leona właśnie na Podlasiu, w czasie urlopu, kontemplując krajobrazy bliskie jego duszy, niewiele zmienione przez ostatnich 100 lat, bliżej granicy z Białorusią.

W Białymstoku natrafiłam też na publikację Leszka Mateli Geomancja z ciekawymi spostrzeżeniami o duchowych aspektach puszczy, energii drzew i drzew jako tematu medytacji. Ponowne skojarzenie z Wyczółkowskim, potrojone niejako, z jego pracami graficznymi, opublikowanymi wypowiedziami, wreszcie całokształtem swoistej holistyczno-kolorystycznej „filozofii przyrody”, więcej nawet – historiozofii.

W Świętym Gaju Wyczół szczególną czcią darzył cisy, uwieczniające je legendy. Mawiał, że na korze tych wiekowych drzew brakuje jedynie podpisu Bolesława Chrobrego. Projektował na cisowym uroczysku stworzenie prasłowiańskiej świątyni na Pomorzu.

Niegdyś drzewa traktowano jako żywe istoty, oddawano im cześć, istniało przekonanie, że są siedzibą bogów. W mitologii skandynawskiej pojawiło się wyobrażenie drzewa jako osi wszechświata, która łączy niebo z ziemią, nieskończoność. W koronach mieszka wiatr, korzenie spoczywają w matce ziemi przerabiającej nieśmiertelny proch.

„Czczę je… Są one jak samotnicy” – pisał Hermann Hesse – laureat literackiej Nagrody Nobla w pięknym eseju o drzewach. Z Białowieżą zaś związany był Metodiusz Romanow – leśnik i ezoteryk. Głosił w książce Duchowe skarby Puszczy Białowieskiej powrót do harmonii człowieka z Naturą za pośrednictwem subtelnych wibracji puszczy, twierdził, że na spotkanie wychodzą tam istoty duchowe. Zaryzykował nawet w swojej publikacji wizję Puszczy Białowieskiej jako „Wielkiego Kościoła przyszłej Religii Ducha”. W 1991 r. na ściętym konarze dębu w Parku Pałacowym w oddziale 495 pojawiła się tajemnicza ikona z obliczem w aureoli. I choć dzisiaj wizerunek już się zaciera, nadal odczuwa się szczególne, mierzalne oddziaływanie, podobnie w oddziale 496. Badana częstotliwość radiacji rosnących tam dębów odpowiada rytmowi oddychania człowieka i bicia serca. W tej części parku znajduje się 15 starych dębów na terenie dawnego miejsca kultu plemiennego i pochówku. Co więcej, odnotowano nieadekwatne do miejsca zjawiska akustyczne. Czy te wszystkie niezwykłości, dźwięki, wibracje, moce chłonął Wyczółkowski obcując w plenerze z białowieskimi dębami oraz wszystkimi innymi drzewiastymi braćmi, którym poświęcił tak wiele uwagi i tkliwości przy pracy? Czy zdołał w swoich dziełach przekazać całą ich tajemnicę? Kunszt warsztatu artysty uhonorowano Złotym Medalem w Paryżu właśnie za Młode dęby, to bezsprzeczne. Szczęśliwie nam pozostaje możliwość osobistego obcowania z bogatą spuścizną mistrza w polskich muzeach, a w szczególności zaś w gościnnych salach muzeum jego imienia – Muzeum Okręgowym im. Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy.

Wyczółkowski_I_once_saw

Leon Jan Wyczółkowski (ur. 11 kwietnia 1852 w Hucie Miastkowskiej, zm. 27 grudnia 1936 w Warszawie) – polski malarz, grafik i rysownik, jeden z czołowych przedstawicieli Młodej Polski w nurcie malarstwa realistycznego.

Biografia

Urodził się 11 kwietnia 1852 r. w Hucie Miastkowskiej koło Garwolina. Był synem Marcina pochodzącego z drobnej szlachty, kupca szkła i Antoniny z Falińskich. Do szkoły ludowej chodził w Kamionce pod Lublinem, a następnie uczęszczał do gimnazjum, najpierw w Siedlcach, potem w Warszawie. W latach 1869-1871 uczył się w warszawskiej Klasie Rysunkowej u Antoniego Kamieńskiego i Rafała Hadziewicza, a w latach 1872-1873 u Wojciecha Gersona, malarza realisty, który problematykę społeczną i pejzaż porzucił dla malarstwa historycznego i religijnego. Gerson miał niewątpliwie znaczny wpływ na jego wykształcenie i start artystyczny. Powstały wtedy m.in. obrazy: „Obraz Trembowli”, „Zamordowanie Świętego Wojciecha”, „święty Kazimierz” i „Długosz”. Ten ostatni obraz wystawiono w Towarzystwie Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie w 1873 r., co było jego pierwszym sukcesem artystycznym.

W 1873 r. zwiedził Wystawę Powszechną w Wiedniu, ukazującą również szeroki przekrój zjawisk artystycznych. Jesienią 1875 r. wyjechał do Monachium i do 1877 studiował w pracowni węgierskiego malarza Aleksandra Wagnera na tamtejszej Akademii Sztuk Pięknych. Powstały wtedy prace: „Studium starej kobiety w czepku” i „Studium Włoszki”. Po powrocie do kraju, w latach 1877-1879 studiował w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych pod kierunkiem Jana Matejki, przelotnie zafascynowany metodami jego twórczości. Pod jego wpływem namalował „Ucieczkę Maryny Mniszchówny” oraz szereg portretów. W 1878 r. zwiedził Wystawę Powszechną w Paryżu, gdzie oglądał m.in. obrazy Claude’a Moneta. W 1880 r. mieszkał we Lwowie, gdzie poznał Adama Chmielowskiego (późniejszy św. Brat Albert). Pod wpływem tego artysty stworzył dwa obrazy: „Dziewczyna i bazyliszek” i „Smoka podwawelskiego”. Malował również „Alinę” i portret dzieci Dobrzyńskich.

Okres warszawski

W 1880 r. wrócił do Warszawy. W krótkim czasie stał się malarzem o ustalonej pozycji. Utrzymywał się głównie z portretów, wykonywanych na zamówienie. W Warszawie odszedł ostatecznie od akademizmu. Opierając się na doświadczeniach malarzy francuskich (Monet) tworzył szereg scen salonowo-buduarowych (m.in. „Model malarza”, „Obrazek jakich wiele”, „Ujrzałem raz w buduarze”).

W 1883 r. wyjechał na Ukrainę, gdzie z przerwami na krótsze i dłuższe pobyty w Warszawie, pozostał dziesięć lat. Mieszkał najpierw (do 1887) w Laszkach – majątku Głębockich na Podolu, a następnie dwa lub trzy lata spędził na wsi u kuzyna. Przebywał również na Kijowszczyźnie w Bereznej u Podhorskich i w Białej Cerkwi u Branickich. Na Ukrainie powstały słynne jego dzieła w wielu wariantach, jak „Rybacy”, „Chłopi”, „Woły”, „Orka” i „Kopanie buraków”.

W 1889 r. odwiedził ponownie Paryż (wystawa światowa), zapoznając się z dziełami Moneta i sztuki japońskiej. W 1890 r. w salonie Krywulta w Warszawie wystawił prace powstałe w czasie pobytu na Ukrainie. Wskazywały one na ewolucję artysty w kierunku impresjonizmu. W latach 1891-1893 był członkiem Komitetu Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie.

Okres krakowski

W październiku 1895 r. został powołany na wykładowcę w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych i przeniósł się na stałe do Krakowa. Po 1895 r. uległ na krótko wpływowi symbolizmu („Sarkofagi” – 1897). Odbył liczne podróże po całym kraju i zagranicy (Włochy, Francja, Hiszpania, Anglia, Irlandia). Stopniowo rezygnował z techniki olejnej i coraz częściej posługiwał się pastelami i akwarelą, a także kredą i tuszem. Wykorzystywał pewne rozwiązania impresjonizmu, malując pejzaże i sceny rodzajowe z silnymi efektami świetlnymi (“Rybacy brodzący”). Malował pełne światła, nastrojowe pejzaże, m.in. tatrzańskie, drzewa, zabytki architektoniczne miast polskich i pamiątki historyczne (cykl „Skarbiec Wawelski”), martwe natury i kwiaty. Powstały liczne autoportrety artysty i portrety wybitnych postaci, m.in. prof. Ludwika Rydygiera z asystentami, Stanisława Witkiewicza, Jana Kasprowicza, Karola Estreichera, Erazma Barcza, Józefa Chełmońskiego, Konstantego Laseczki. U schyłku XIX wieku stał się obok Juliana Fałata, Jacka Malczewskiego i Jana Stanisławskiego, jednym z najpopularniejszych malarzy krakowskich.

Będąc do 1919 r. profesorem Akademii Sztuk Pięknych wykształcił sporą grupę malarzy, z których wybili się zwłaszcza Wojciech Weiss i Fryderyk Pautsch. W Krakowie związał się z życiem kulturalnym miasta. W 1897 r. należał do członków założycieli Towarzystwa Artystów Polskich „Sztuka”, które skupiało najwybitniejszych ówczesnych polskich malarzy i rzeźbiarzy. Uczestniczył czynnie w organizowanych przez Towarzystwo wystawach. W salonie literata Ignacego Maciejowskiego (Sewera) spotykał się z Adamem Asnykiem, Władysławem Reymontem, Tadeuszem Micińskim, Kazimierzem Tetmajerem, Jackiem Malczewskim, krytykiem sztuki Konstantym Marią Górskim. Odwiedzał kawiarnię Turlińskiego „Paon” będącą siedzibą cyganerii artystycznej. W mieszkaniu Fałata grywał w brydża ze Stanisławem Przybyszewskim, Teodorem Axentowiczem, Janem Stanisławskim. Był popularny w środowisku również jako karykaturzysta. Od końca lat 80. XIX w. do 1912 r., dzięki znajomości z Feliksem Mangghą Jasieńskim interesował się sztuką japońską.

W końcu lat 90. XIX w. zainteresował się grafiką, jako autonomicznym środkiem artystycznej wypowiedzi. Uprawiał różne techniki: litografię, algrafię, akwafortę, fluorofortę i miękki werniks zarówno w wersji czarno-białej, jak i barwnej. Po 1910 r. wybrał ostatecznie technikę litografii, dającą duże możliwości swobodnego kształtowania formy. Jego obfita i różnorodna twórczość graficzna miała charakter malarski i odznaczała się dużą skalą rozwiązań formalnych („Tatry” – 1906, „Teka litewska” – 1907, „Gdańsk” – 1909, „Teka huculska” – 1910, „Teka ukraińska” – 1912, „Wawel I i II” – 1911/12, „Gościeradz” – 1924 i inne). Znakomicie oddawał urodę kwiatów i martwych natur. Portretował niemal cały świat artystyczny Krakowa.

Próbował swoich sił także w rzeźbie, tworząc posąg husarza na koniu, jako projekt nagrobka dla Jana Matejki. W 1909 r. został rektorem krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych i godność tę pełnił w roku akademickim 1909/1910. W 1911 r. ciężko chory przeszedł na emeryturę.

Wybuch I wojny światowej zastał go w majątku Malinowszczyzna w okolicach Wilejki na Litwie, gdzie studiował pejzaż leśny. Pospiesznie wrócił do Warszawy, gdzie spędził rok, nie mogąc przedostać się do Krakowa. Malował akwarele i wykonywał litografie z widokami Starego Miasta („Teka Stara Warszawa”). Od 1915 r. przebywał w Krakowie, gdzie związał się z Legionami Piłsudskiego. Kilka miesięcy w 1916 r. przebywał w 6 pułku piechoty w obozie pod Warszawą. Wykonał wtedy cykl „Wspomnienia z Legionowa”.

Okres wielkopolsko-pomorski

Od 1922 r. związał się z Wielkopolską i Pomorzem. Przekazał wtedy kolekcję dzieł sztuki wschodniej Muzeum Wielkopolskiemu w Poznaniu, zawierający: dywany, makaty, kilimy, wazony, misy, szkła, zabytkowe meble oraz dzieła malarskie i graficzne. Za ten dar Poznański Wydział Krajowy przekazał artyście dworek w Gościeradzu pod Bydgoszczą. Odtąd miesiące letnie spędzał w swoim dworku otoczonym parkiem i sadem. Powstały obrazy starych drzew: dębów, świerków i sosen oraz teki: „Wrażenia z Białowieży” (1922), „Gościeradz” (1923/1924), „Teka Jubileuszowa kościoła Panny Marii w Krakowie” (1926/1927). W 1929 r. przeniósł się z Krakowa do Poznania. Malował m.in. widoki Poznania, Borów Tucholskich (np. obraz „Cis z rezerwatu w Wierzchlesie”), polskiego wybrzeża Bałtyku. Jedną z ostatnich jego prac okazała się znana w czterech wersjach „Wiosna w Gościeradzu” (1933). W 1933 r. został mianowany profesorem honorowym Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, a w 1934 r. powołano go na profesora grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie.

Mieszkając w Gościeradzu, gdzie urządził pracownię, często bywał w Bydgoszczy. W wolnych chwilach przechadzał się po mieście i oglądał piękniejsze gmachy i stare drzewa. Zachwycał się olbrzymimi topolami nad Kanałem Bydgoskim. Utrzymywał kontakty z Zygmuntem Malewskim. W 1924 r. darował Muzeum Miejskiemu w Bydgoszczy pierwsze prace. W ślad za tym zaczęło się gromadzenie jego dalszych dzieł. Już za życia artysty jedną z sal muzealnych poświęcono jego twórczości. W 1924 i 1934 r. Muzeum bydgoskie urządziło wystawy jego dzieł. Ponadto wystawiał swoje dzieła w Krakowie, Warszawie, Poznaniu, a także za granicą.

Zmarł 27 grudnia 1936 r. w Warszawie. Uroczystości pogrzebowe odbyły się w Bydgoszczy, gromadząc wielotysięczne tłumy. Uczestniczyli w nich przedstawiciele najwyższych władz państwowych i duchownych, a także reprezentanci polskiego życia kulturalnego. Został pochowany jak sobie tego życzył, na cmentarzu wiejskim we Wtelnie koło Bydgoszczy.

8 kwietnia 1937 r. żona Franciszka zgodnie z ostatnią wolą męża, przekazała miastu Bydgoszczy 425 prac, szkicowniki oraz pamiątki osobiste i wyposażenie pracowni. Akt darowizny zobowiązywał Bydgoszcz do sprawowania opieki nad zbiorem, popularyzacji twórczości i upamiętniania rocznic związanych z artystą oraz opieki nad jego grobem[1]. W 1937 r. Muzeum Miejskie w Bydgoszczy urządziło wystawę daru, na której zgromadzono 129 prac graficznych i 217 malarskich z najrozmaitszych okresów jego twórczości. Znalazły się na niej dzieła charakterystyczne dla wszystkich technik graficznych i malarskich uprawianych przez Leona Wyczółkowskiego.

Rodzina

Leon Wyczółkowski od 1915 r. był żonaty z Franciszką z Panków. Nie posiadał potomstwa.

Twórczość

Dzieła Leona Wyczółkowskiego znajdują się w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie, Krakowie, Poznaniu, Kielcach, Wrocławiu, Bydgoszczy oraz we wszystkich muzeach polskich posiadających zbiory malarstwa, rysunku i grafiki polskiej, jak również poza granicami kraju. Do ważniejszych jego dzieł należą:

  • Głowa Chrystusa (1882-1883, olej na tekturze, Muzeum Narodowe w Krakowie, Galeria Sztuki Polskiej XIX wieku w Sukiennicach);
  • Portret młodej kobiety w pracowni malarza (1883, olej na płótnie, 60,5 x 31 cm, Muzeum Narodowe w Warszawie);
  • Ujrzałem raz… (1884, olej na płótnie, 73 x 57 cm, Muzeum Narodowe w Warszawie);
  • Welon (1885, olej na płótnie, Muzeum Górnośląskie w Bytomiu);
  • Wesołe pacholęta (1891, olej na płótnie, 68 x 50 cm, Muzeum Narodowe w Warszawie);
  • Rybak (1891, olej na płótnie, Muzeum Narodowe w Krakowie, Galeria Sztuki Polskiej XIX wieku w Sukiennicach);
  • Rybacy brodzący (1891, olej na płótnie, Muzeum Narodowe w Warszawie);
  • Orka na Ukrainie (1892, olej na płótnie, 73 x 122 cm, Muzeum Narodowe w Krakowie, Galeria Sztuki Polskiej XIX wieku w Sukiennicach);
  • Druid skamieniały (1892, olej na płótnie, Muzeum Narodowe w Krakowie, Galeria Sztuki Polskiej XIX wieku w Sukiennicach);
  • Kurhan na Ukrainie (1894, olej na płótnie, Muzeum Okręgowe w Bydgoszczy);
  • Gra w krykieta (1895, olej na płótnie, Muzeum Narodowe w Krakowie, Galeria Sztuki Polskiej XIX wieku w Sukiennicach);
  • Krucyfiks wawelski (1896, olej na płótnie, Muzeum Narodowe w Krakowie, Galeria Sztuki Polskiej XIX wieku w Sukiennicach);
  • Portret prof. Ludwika Rydygiera z asystentami (1897, olej na płótnie, Muzeum Narodowe w Warszawie);
  • Japonka (1897, olej na płótnie, Muzeum Narodowe w Krakowie, Galeria Sztuki Polskiej XIX wieku w Sukiennicach);
  • Stańczyk (Szopka) (1898, olej na płótnie, Muzeum Narodowe w Krakowie, Galeria Sztuki Polskiej XX wieku w Gmachu Głównym);
  • Portret Ireny Solskiej (1899, pastel na kartonie, Muzeum Narodowe w Krakowie, Galeria Sztuki Polskiej XIX wieku w Sukiennicach);
  • Mnich nad Morskim Okiem (1904, olej na płótnie, Muzeum Narodowe w Krakowie, Galeria Sztuki Polskiej XIX wieku w Sukiennicach);
  • Tatry (1906);
  • Białe róże (1908, olej na płótnie, 86 x 64 cm, własność prywatna);
  • Gdańsk (1909);
  • Teka huculska (1910);
  • Portret Feliksa Mangghi Jasieńskiego (1911, olej na płótnie, Muzeum Narodowe w Krakowie, Galeria Sztuki Polskiej XIX wieku w Sukiennicach);
  • Autoportret w chińskim kaftanie (1911, olej na płótnie, Muzeum Narodowe w Warszawie);
  • Wawel (1911-1912);
  • Chrystus na krzyżu (1915, olej na płótnie, kościół parafialnym pw. Najświętszego Zbawiciela w Rykach);
  • Stara Warszawa (1916);

Nagrody

  • nagroda Akademii Umiejętności fundacji Probusa Barczewskiego (dwukrotnie)
  • brązowy medal na wystawie w Saint-Louis (1904),
  • złoty medal na Międzynarodowej Wystawie Powszechnej w Paryżu (1925),
  • złoty medal na Powszechnej Wystawie Krajowej w Poznaniu (1929),
  • nagroda miasta Warszawy (1930),
  • członek czeskiej Akademii Nauk i Sztuk Pięknych (od 1931)

Odznaczenia

  • mianowany członkiem Kapituły Orderu Odrodzenia Polski (1921),
  • Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski (1921),
  • Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski (1928),
  • Wielka Wstęga Orderu Odrodzenia Polski (1934)[2] „za wybitne zasługi na polu pracy artystycznej”,
  • Złoty Wawrzyn Akademicki Polskiej Akademii Literatury (1935)[3].

Upamiętnienie

Leon Wyczółkowski jest patronem ulic w Warszawie (od 1985 r.)[4] oraz w Bydgoszczy, Zielonej Górze, Krakowie, Lublinie i Piasecznie. Jest również patronem bydgoskiej Państwowej Ogólnokształcącej Szkoły Sztuk Pięknych i Liceum Plastycznego mieszczących sie przy ulicy Konarskiego.

Miasto Bydgoszcz zobowiązane w akcie darowizny do popularyzacji jego dzieł, wielokrotnie oddawało hołd wielkiemu artyście. Organizowano liczne wystawy w muzeum bydgoskim, odbywały się akademie, sesje naukowe, sympozja. Wydawano katalogi wystaw, informatory, plakaty, reprodukcje prac, wybito okolicznościowe medale. Muzeum Okręgowe w Bydgoszczy, które nosi imię Leona Wyczółkowskiego od 1946 r., posiada największą kolekcję jego dzieł. W czasie II wojny światowej zbiór uległ znacznemu uszczupleniu. W 1948 r. przyjaciel artysty, inż. Kazimierz Szulisławski wzbogacił go, składając w darze kolejnych 110 prac. W specjalnym dziale muzeum poświęconym wyłącznie jego twórczości zgromadzono ok. 700 jego prac, w tym prace olejne, pastele, akwarele, tempery, tusze, rysunki oraz liczne grafiki.

W 2009 r. na Wyspie Młyńskiej w Bydgoszczy urządzono tzw. Dom Leona Wyczółkowskiego – muzeum z dziełami artysty i wnętrzami zaaranżowanymi na dworek, w którym mieszkał w okresie międzywojennym[5].


Czarny bez na talerzu, w słoikach (soki i dżemy) i butelkach (syropy, nalewki)

$
0
0
2013-06-11 18.12.50kompr
(foto Piotr)

Celem przypomnienia

Placki z Kwiatem Czarnego Bzu  (już teraz!) – prościutki przepis od Mai i Piotra

kwitnie czarny bez kopalnia tego co dobre dla zdrowia człowieka.
Warto zebrać trochę i ususzyć .Przed ścięciem warto w myślach podziękować krzakowi bzu  z głęboką wdzięcznością za dar .
Teraz jest pora na super smaczne placki z kwiatem bzu:
Przepis prosty :
Ciasto na naleśniki maczamy kwiat (cały baldach) i po ścięciu ciasta odcinamy nożyczkami pędy zostawiając same kwiatki. Odwracamy przypiekamy i na talerz. Do smaku dodatki jak kto lubi.
2013-06-10 13.04.58komprKwiaty bzu zanurzone w cieście, przed obcięciem łodyg (foto: Piotr)

Syrop z kwiatów czarnego bzu (już teraz!)

dziki_bez_czarny

SYROP Z KWIATÓW CZARNEGO BZU

Składniki:

  • 20-40 baldachów czarnego bzu
  • 1 kg cukru
  • 20 g kwasku cytrynowego lub sok z 1 cytryny
  • 1 litr wody

Kwiaty zbieramy w suchy, słoneczny dzień (najlepiej takie, które są w początkowej fazie kwitnięcia). Zrywamy je delikatnie i równie delikatnie układamy je w koszu.  Po przyniesieniu ich do domu rozkładamy delikatnie kwiaty bzu na papierze, by umożliwić ewentualnym ich mieszkańcom ewakuację Nie polecam potrząsania baldachami, pozbywamy się bowiem wtedy nie tylko robaczków, ale i pyłku kwiatowego. Następnie, bezpośrednio nad naczyniem w którym będziemy przygotowywać syrop, odcinamy kwiaty bzu. Im więcej mamy kwiatów, tym mocniejszy będzie nasz produkt końcowy, jednak nawet z 10-15 dużych baldachów otrzymamy aromatyczny, delikatny syrop.
Po oberwaniu kwiatów przygotowujemy zalewę : zagotowujemy wodę z cukrem i kwaskiem (lub sokiem z cytryny) i wrzątkiem zalewamy kwiaty (wszystkie muszą być zakryte syropem), przykrywamy i odstawiamy na 2-4 dni, delikatnie mieszając zawartość naczynia mniej więcej raz dziennie. Następnie dokładnie filtrujemy syrop i przelewamy do wyparzonych butelek z podanej proporcji  6 butelek po 0,33l); jeśli chcemy przechowywać go dosyć długo, syrop trzeba pasteryzować (możemy zagotować go tuż przed wlaniem do butelek). Syrop który nie jest pasteryzowany przechowuje się zawsze w lodówce. Po otwarciu syrop przechowujemy w lodówce. Przechowywany w cieple fermentuje w rodzaj musującego lekkiego wina.

11 Bez dziki czarny 6 kwait

Nalewka z kwiatów czarnego bzu (już teraz!!!)

Składniki

  • 50 baldachów kwiatów czarnego bzu
  • 2 (razem 20 dag) cytryny
  • 2-3 limonki (razem 20 dag)
  • 70 dag cukru
  • 1 l spirytusu (96%)
  • 1 łyżeczka korzenia arcydzięgiela (można dostać w aptekach lub sklepach z ziołami)

Sposób przygotowania

Gotujemy syrop z cukru i litra wody. Studzimy. Cytryny szorujemy namydloną szczoteczką, płuczemy w gorącej wodzie, kroimy w plasterki, usuwamy pestki. Do wyparzonego wrzątkiem słoja wkładamy kwiaty, przekładamy je plasterkami cytryn, zalewamy syropem, przykrywamy płótnem i stawiamy w nasłonecznionym miejscu na 10 dni. Co jakiś czas sprawdzamy, czy sok nie fermentuje i mieszamy zawartość słoja drewnianą łyżką. Sok zlewamy do garnka przez sitko wyłożone gazą, łączymy ze spirytusem, mieszamy i dodajemy sok z limonek. Nalewkę przelewamy do 2 litrowych butelek, dodajemy do każdej po 1/2 łyżeczki korzenia arcydzięgiela, odstawiamy na 4 tygodnie. Co 3-4 dni wstrząsamy butelką. Potem odstawiamy nalewkę na 2 tygodnie, aby się sklarowała. Kiedy to nastąpi, ostrożnie zlewamy ją znad osadu, a osad przesączamy przez sitko wyłożone papierowym ręcznikiem i dodajemy do nalewki. Odstawiamy na miesiąc, aby trunek dojrzał.

11 Bez dziki czarny 3

Sok z owoców  czarnego bzu – to nieco późniejszy etap – owoce muszą być całkiem dojrzałe (lipiec – sierpień)

jeśli na kiści zdarzą Wam się zielone, niedojrzałe kuleczki – koniecznie je usuńcie i wyrzućcie, są trujące.

Składniki:

  • 3 kilogramy owoców czarnego bzu (koniecznie tylko i wyłącznie czarnych i miękkich, dojrzałych)
  • 1 kg cukru
  • 1,5 litra wody
  • 5 butelek 0,5l

Przygotowanie:

Czarny bez to bardzo popularne drzewo w naszym kraju i rośnie w zasadzie na każdym kroku, ale jak to z najlepszymi przetworami bywa – ważne by znaleźć je w miejscu jak najbardziej oddalonym od drogi.

Nielepice dzika róża i czarny bez DSC00146Na zdjęciu krzak czarnego bzu w Nielepicach spleciony z dziką różą (foto CB)

Zebrane kiście należy dokładnie umyć chłodną wodą, bardzo delikatnym strumieniem. Następnie widelcem ściągamy kuleczki, od razu do garnka. Zalewamy owoce wodą.

Gotujemy na małym ogniu, co jakiś czas mieszając przez około dwie godziny. Kiedy owoce popękają dosypujemy kilogram cukru i gotujemy kolejne dwie godziny. Sok nie będzie gęsty, ale będzie miał bardzo intensywny kolor i smak.

Całość przelewamy przez gęste sitko i owoców nie wyrzucamy – przydadzą się na dżem.

Sok  wystarczy trzymać go w umiarkowanie chłodnym i koniecznie zaciemnionym miejscu.

Doskonały na przeziębienia lub bóle głowy.

bez_czarny_700

Dżem z owoców czarnego bzu

Całe baldachy ścinamy sekatorem, a następnie drobne owoce odrywamy widelcem. Czarne jagody zawierają dużo witaminy C i świetnie nadają się na różnego rodzaju soki, dżemy lub jako aromatyczny dodatek do innych owoców.
Składniki:
1 kg dojrzałych owoców czarnego bzu
1 kg cukru
Sposób przygotowania:

Owoce umyć i wrzucić do garnka, dolewając około pół szklanki wody. Gotować na małym ogniu aż owoce puszczą sok i trochę odparują. Dodać cukier. Gotować na małym ogniu, często mieszając, aż dżem zgęstnieje. Gorący przełożyć do słoików, zakręcić i odwrócić do góry dnem.

Marmolada z czarnego bzu i jabłek

Składniki:
1 kg dojrzałych owoców czarnego bzu
1 kg jabłek
1 kg cukru
Sposób przygotowania:
Umyte owoce bzu ugotować, aż rozpadną się i puszczą sok. Przetrzeć przez sitko oddzielając pestki. Pulpę z powrotem przełożyć do garnka i dodać obrane i pokrojone w kostkę jabłka. Gotować na małym ogniu aż jabłka rozgotują się i połączą w jednolitą masę. Dodać cukier. Gotować do czasu aż cukier rozpuści się a marmolada zgęstnieje. Gorącą przełożyć do słoików, zakręcić i odwrócić do góry dnem.

czarny-bez4Zdjęcie ze strony: http://everycakeyoubake.blogspot.com/2008_10_01_archive.html – bardzo polecam tę stronę

O czarnym bzie i soku

Ten niedoceniony krzew, uważany przez niektórych za trujący, może być lekiem na całe zło. Stany zapalne oczu, angina czy zatrucie pokarmowe nie będą cię bez przerwy nękać, jeśli skorzystasz z wiedzy starszych pokoleń.

 Kwiaty działają moczopędnie, napotnie, przeciwgorączkowo, wzmacniająco na naczynia krwionośne. Zewnętrznie są stosowane do przemywania w stanach zapalnych oczu i gardła.

Owoce
Owoce bzu dojrzewają na przełomie lipca i sierpnia. Kolor czarno-fioletowy świadczy o tym, że są dojrzałe. Dopiero wtedy nadają się na różnego rodzaju soki i nalewki. Nie wolno spożywać zielonych owoców czarnego bzu, ponieważ zawierają duże ilości trującej sambunigryny – substancji, która może powodować wymioty i osłabienie organizmu. Dojrzałe okazy należy zbierać w pierwszy słoneczny dzień po dniu deszczowym.

Owoce działają łagodnie przeczyszczająco, moczopędnie, napotnie, przeciwbólowo, odtruwająco.

Czarny bez – inaczej dziki bez czarny – jest rośliną występującą na całym świecie. W Polsce również jest bardzo popularny – do tego stopnia, że w różnych stronach naszego kraju roślina ta ma różne nazwy, np. bez lekarski, bez pospolity, bizna, bzowina, hyczka i inne. Czarny bez jest od dawna wykorzystywany w najrozmaitszych celach, kiedyś stosowano go np. do barwienia rzęs i brwi lub podbarwiania win oraz farbowania tkanin. Co ciekawe, surowe owoce czarnego bzu są niejadalne! Jednak po przetworzeniu (np. na sok, dżem, konfitury czy owoce suszone) mają fantastyczne właściwości lecznicze, są także wykorzystywane w kosmetyce.Sok z Czarnego Bzu – składniki odżywcze
Sok z Czarnego Bzu to cenne źródło substancji, które pozwalają uznać go za preparat leczniczy. W jego skład wchodzą m.in.:
  • witaminy (A, B1, B2)
  • flawonoidy
  • garbniki
  • pektyny
  • kwasy organiczne
  • enzymy
  • biopierwiastki

Sok z Czarnego Bzu – działanie
Sok z Czarnego Bzu traktowany jest jako naturalny odpowiednik aspiryny. Jest chętnie stosowany w walce z przeziębieniami oraz schorzeniami górnych dróg oddechowych (nieżyty, stany zapalne) – działa wykrztuśnie. W czasie przeziębienia stymuluje gruczoły potne do wytężonej pracy, dzięki czemu wpływa na obniżenie gorączki. Sok z Czarnego Bzu warto stosować nie tylko leczniczo, ale także profilaktycznie – zapobiega drobnym infekcjom i zwalcza wirusy, zanim zdołają się one rozwinąć.

Sok z Czarnego Bzu wykazuje także lekkie działanie przeciwbólowe, dzięki czemu można go stosować do leczenia migren czy nerwobólów. Ma też właściwości moczopędne, lekko przeczyszczające i odtruwające. Leczy biegunki i oczyszcza organizm ze szkodliwych toksyn i wolnych rodników. Usprawnia proces przemiany materii.

czarny_bez_400x400

Inny przepis na sok z owoców czarnego bzu

Po umyciu 1 kg owoców (obranych z szypułek) zalewamy je w garnku niedużą szklanką wody i trzymamy na wolnym ogniu tak długo aż puszczą sok i się rozgotują. Następnie przecieramy owoce przez sito, słodzimy do smaku ( przy tych proporcjach radzimy dodać ok. 0,5 kg cukru) i rozlewamy do butelek. Tak przygotowane butelki poddajemy procesowi pasteryzacji.

Nalewka z owoców czarnego bzu

500 g owoców zalewamy jedną szklanką wódki i odstawiamy na 7 dni. Następnie wyciskamy przez płótno. Zażywa się po 40-50 kropli (na szklankę herbaty) trzy razy dziennie jako środek napotny i wzmacniający w trakcie przeziębień.

 

Sambucus_nigra_-_Köhler–s_Medizinal-Pflanzen-127Magia Czarnego Bzu:

Polecam artykuł Joanny Typek o właściwościach bzu na stronie:

http://bez-recepty.pgf.com.pl/index.php?co=artyk&id_artyk=3138

Tam także przepis na powidła z czarnego bzu

tutaj fragment

 

…”Sambucus nigra to krzew osiągający czasami rozmiary niewielkiego drzewka. Do celów spożywczych prowadzony jest w uprawach. W stanie naturalnym często rozsiewany przez spożywające jego owoce ptactwo, spotykany jest w parkach, na skrajach lasów, przydrożach, w wąwozach. Zalicza się go do roślin synantropijnych, czyli towarzyszących człowiekowi, a dowody na to – w postaci nasionek bzu znalezionych w wykopaliskach – sięgają czasów epoki kamiennej. Poznając wierzenia ludów słowiańskich, germańskich, Celtów, Brytów i Skandynawów, dowiadujemy się o magicznym znaczeniu tego krzewu dla naszych praprzodków. Występując jako naturalny składnik domowego ogrodzenia, chronił nie tylko przed gryzoniami, które odstręczał zapach, ale także bronił dostępu przed wszelakimi „złymi duchami”. Panował przesąd, iż ścięcie bzowego drzewa grozi rychłym nieszczęściem: chorobą (kurcze oraz bóle rąk i nóg) lub śmiercią. Tym bardziej nie można było używać takiego drewna na podpałkę – sprowadzało to na przebywającego w otoczeniu pieca tak zwany ogniopiór (znamię na twarzy o kształcie płomienia), a także parchy na twarzy i wrzody na plecach. W niektórych regionach Polski bzom powierzano swoje choroby i tym samym spalenie drewna mogłoby je wszystkie uwolnić… Do bzowych krzewów odnoszono się z bojaźnią, ale też z szacunkiem – jak podają prace etnografów – w niektórych wsiach długo utrzymywał się zwyczaj uchylania czapki i pokłonu w kierunku bzu czarnego. Także niemieckie i angielskie określenia: Eldertree, Schwarzer Holunder od słów „starszy”, „starszyzna”, odnoszących się do ludzi mających wiedzę, a jednocześnie władzę, wskazują na znaczenie bzu na terenach pozasłowiańskich. Skandynawowie wyruszający na długie wyprawy powierzali bzom swoje zdrowie i życie. Dla Celtów bez był symbolem śmierci i odrodzenia.

W tradycji chrześcijańskiej krzew ten również ma swoją rolę, niestety, niezbyt szczęśliwą: znane jest przekonanie, że na nim powiesił się Judasz. Podanie to zostało utrwalone w nazwie grzybów porastających obumierające pnie bzów. Uszak bzowy Auricularia auricula-judae, czyli w tłumaczeniu „Judaszowe ucho”, to bardzo dobrze znany Azjatom przysmak i medykament. W Europie rzadko zbierany, choć spotkać możemy go na pniach bzów, a także innych roślin drzew liściastych. Grzyb ten posiada charakterystyczny wygląd, przypominający w strukturze i wyglądzie małżowiny uszne – pod warunkiem że jest dobrze uwodniony. Można go stosować w stanach zapalnych oczu, przeziębieniach i w problemach z hemoroidami; działa ogólnie wzmacniająco.

Bez czarny dla Słowian był nie tylko tajemną rośliną. Na swój sposób nasi przodkowie znali także immunostymulujące właściwości Flos Sambuci – zbierane w noc świętojańską i zjadane po upieczeniu w cieście miały chronić cały rok przed febrą! I dzisiaj warte polecenia są przysmaki przygotowane na bazie bzu: kwiaty smażone w cieście naleśnikowym, soki i powidełka z owoców. Należy jednak pamiętać o ważnej rzeczy: w liściach, niedojrzałych owocach i nasionach bzu czarnego znajduje się glikozyd cyjanogenny – sambunigryna. Związki należące do glikozydów cyjanogennych w organizmie ludzkim ulegają przemianie do cyjanowodoru, blokującego enzymy tkankowe, co prowadzi do zahamowania transportu tlenu z krwi do tkanek. Cyjanowodór, czyli kwas pruski, jest toksyczny w dużych dawkach. W przypadku surowców z bzu czarnego nie mamy się czego obawiać, zawartość glikozydów cyjanogennych jest niewielka i ulegają one unieczynnieniu podczas suszenia i dodatkowej obróbki termicznej.”…


Wołanie Słońca – dokumentacja foto – zima 2012/2013

$
0
0

DSC00634nielepice 1022 10 30 wyjscie slonce 12 373obrprNa początek Nielepice 30 października 2011 – godzina 12. 37

Przedstawiam poniżej dokumentację fotograficzną z kilkunastu kolejnych wyjazdów na przełomie 2012 i 2013 roku  na sobotnio-niedzielne wyprawy do Świątyń Wiary Przyrod(zone)y Słowian na modły/medytacje/pracę z bogami.

DSC00108 kop krak s3obrprKopiec Kraka 26 01 2013 godzina 12 09

Jak wam kiedyś wspominałem dokumentujemy z Anną te wyjazdy od lipca 2009 roku, a więc lada chwila będzie to 4 lata. W ciągu tych 4 lat  modlimy się/medytujemy/pracujemy z bogami/ kontaktujemy się z energiami regularnie w każdą sobotę i niedzielę, podczas wyjazdów w miejsca mocy. 

DSC00111 kop kraka3obrpr26 01 2013

Bywa, że czynimy to także w poniedziałek (od września 2012 roku). Dla uproszczenia przyjmijmy jednak, że ma to miejsce w 2 dni weekendu/końca tydgodnia i trwa 208 tygodni. Oznacza to 52 tygodnie x 2 dni x 4lata, co daje 416 dni.

DSC00114 kop kraka260120133obrpr

Wyjeżdżamy  zwykle w godzinach 10.00 – 14.00 i odbywamy Spotkanie z Bogami na którymś ze wzgórz Świętych lub Kopców, w promieniu najdalej 40 kilometrów od Krakowa.

DSC00117 kop kraka na liban chorsa s3obrprNa owych 416 wyjazdów i Spotkań zdarzyło się tylko 9 w trakcie których nie udało się wywołać zza chmur Słońca oraz tylko 6 pobytów na wzgórzach w trakcie których padał deszcz. 6 w tych 9-ciu a nie dodatkowe 6, samo wołanie odbywa się w południe przeważnie pomiędzy godziną 11.40 – 12.20, bardzo wyjątkowo później, wczesnym popołudniem.

DSC00118 kop kraka s 3obrpr26 01 2013 godz. 12.09

Działo się tak niezależnie od tego czy wyjeżdżaliśmy z domu podczas ulewy, burzy z piorunami, całkowicie zasnutego czarnego nieba czy podczas mgły z widocznością na 50 metrów.

DSC00123 kop kraka na wawel jozef b dobre2obrprWidok na Wawel spod Kopca Kraka

Jak widać niemal zawsze dochodzi do kontaktu i współdziałania i to w sensie absolutnie materialnym, fizycznym. Rozjaśnieniu Nieba (pojawieniu się Pana Światła Niebieskiego – Dażboga i Pani Nieba – Dabogi-Dawany-Dany) oraz przybyciu Swaroga – Ognia Niebieskiego i Swarożyca – Słońca w Złotym Rydwanie towarzyszy zwykle silny wiatr (przejaw obecności Strzyboga i Dyja) oraz odmiana powietrza (Stryja – Pani Powietrzna).

DSC00126 kop kraka s3obrprKopiec Kraka 26 01 2013 godzina 12.16 – chwilowe całkowite rozjaśnienie do błękitu na 3 minuty.

Prawie zawsze w trakcie modlitwy pojawiają się dzikie zwierzęta gdzieś w pobliżu nas w zasięgu wzroku. Na niebo wzlatują drapieżne ptaki (Borowił) często dwie a nawet trzy pary.

DSC00008 kompr nielep2obrprNielepice 12 01 2013 godzina 11. 37

Okrążają nas stada drobnego ptactwa (sikorki, wróble, szpaki – Pogoda-Weń).

DSC00015kompr nielp3obrprBywa, że spadają wtedy pojedyncze krople deszczu, czasami nawet w zupełnie słoneczną pogodę i przy bezchmurnym niebie. Kilkakrotnie podczas pobytów nad Jeziorem Rożnowskim w lecie, pojawiała się tęcza (Denga) przy braku deszczu, ale na skłębionym, burzowym niebie. Pioruny (Perun) zdarzają się z rzadka, ale bardzo często , prawie zawsze, są jakieś chmury (Perperuna). Modły odbywają się na odkrytych wzgórzach pośród kwiatów łąkowych i krzewów paproci, zawsze w pobliżu świętych drzew (Borana) i źródeł wody czy strumieni (Wodowie, Rod i Przyroda-Rodżana).

DSC00014kompr nielep s3obrprCałkiem blisko mamy przeważnie skałę lub wielki narzutowy głaz, na horyzoncie góry często w środku lata pokryte śniegiem  ((Sim-Skalnik, Marzanna i Mor) a pod bosymi stopami gołą ziemię lub trawę (Matka Ziemia)  W zasięgu wzroku mamy na odległych wzgórzach ludzkie domostwa (Radogostowie), budowle, pola uprawne, zwierzynę hodowlaną: krowy, owce, stada koni (Rgłowie – Władcy Uprawy, Hodowli i Pracy, Podag-Podrag – Pan Wierzchowców i Drogi). Zawsze w zasięgu wzroku trafi się   pojedyncza brzoza, albo brzozowy zagajnik (Czasnota i Prowe), czy kwitnące/owocujące sady.

DSC00014kompr nielep s3obrprJak widać Matka Ziemia i Przyroda ustanowiły na naszej ziemi miliony przewspaniałych świątyń, w których można się połączyć i “popracować” z bogami/energiami każdego dnia, o każdej porze roku, są tu obecni wszyscy, prawie zawsze.

DSC00009kompr nielep s2obrpr

Oczywiście są to tego rodzaju zdarzenia jak i te:

a) z 1958 roku z przedszkola Urszulanek, udokumentowane fotograficznie przez Stanisława Pagaczewskiego, ojca mojej żony,  jako “Pierwsze rodzinne zdjęcie Białczyńskich, czyli prekognit z 1958 roku” (pobraliśmy się w roku 1972, 14 lat później i nie widzieliśmy się do roku ślubu ani razu), które pokazywałem wam  26 marca 2013 na tych stronach,

DSC00006kompr nielep3obrpr

czy jak

b) udokumentowany prekognit Wybuchu w Rotundzie PKO przy ulicy Marszałkowskiej w Warszawie 15 lutego 1979 (zapisany przeze mnie w powieści “Śmierć buntownika” – pisanej w roku 1973- 1978, opis powstał w 1977 roku),

DSC00005kompr nielep3obrpr

albo jak

c) zapis walki na Niebie w Żegocinie i pojawienia się bogów w dniach 1 – 3 marca 2013 roku (prezentowany w zeszłym miesiącu),

d) Wielka Przemiana moich córek w Krakowie we wrześniu 2012 roku, podczas naszego spotkania i modłów/medytacji na Raduni i Ślęży w tym samym czasie w gronie około 150 osób (bez moich córek),

e) Niebieski Ptak wywołany przez Mezamira Snowida (kwiecień 2012)

DSC00019kompr nielep3obrpr

i wiele innych jeszcze wydarzeń, np z 11.11. 2012 roku na Ślęży i późniejszych oraz wcześniejszych, które są mocno rozsiane w czasie, a do opowiedzenia których wciąż jeszcze dojrzewam (np bandyckiej napaści CBŚ na Fundację Turleja w kwietniu roku 2008). Nazywamy je synchronicznościami lub prekognitami, albo jeszcze inaczej np. pracą z bogami, lub wpływem świadomości na materię – zależnie od intencji wykonywanej wspólnie ze Świadomością Nieskończoną, Światłem Świata pracy/działania.

DSC00191 nielepice3obrprNielepice 2 luty 2013

Prezentacja tego materiału jest zapisem, który nie ma nikogo do niczego przekonać – to po prostu prezentacja. Zdajemy sobie sprawę, że atak materialistów i “racjonalistów” na prezentowany materiał objawiłby takie “wersje racjonalne” i “wyjaśnienia obiektywne”, które wszystko to co przedstawiamy przedstawią w kategoriach przypadku, zbiegu okoliczności, prawidłowości teorii prawdopodobieństwa, czy też podważą “skutecznie’ “wiarygodność” tej dokumentacji , która nie jest d0konywana z zachowaniem metodyki naukowej, ani nie jest dowodem w sprawie śledczej, ani nie jest dokumentem w naukowym eksperymencie. Podważą to skutecznie, ale tylko na użytek swojego wąskiego materialistycznego punktu widzenia, perspektywy ludzi o zamkniętych umysłach i zmysłach.

DSC00194 nielepice mgły3 2obrprO2 02 1013 11 38

Pokazujemy ten materiał z myślą o tych ludziach, którzy tego typu zjawiska zauważyli i brali w nich udział, a w związku z tym nie mają wątpliwości co do tego, iż nie przedstawiamy tutaj falsyfikatów mających na celu bałamucenie opinii publicznej.

DSC00193 nielepice mgły3obrpr

Kto chce niech wyciągnie wiedzę i naukę z faktu, że na 416 medytacji i spotkań z bogami w świętych miejscach nie mieliśmy nawet 16 nieudanych sesji tylko 9 ( czy z rachunku prawdopodobieństwa nie wynika, że powinno to być 50%???), a tylko 6 wyjazdów skończyło się tak, że deszcz padał i nie ustał ani na chwilę, a niebo było zasnute na grubo i nie udało się wywołać Słońca. Kto nie chce niech nie wyciąga z tego faktu żadnych nauk dla siebie.

DSC00192 nielepice mgły3obrpra2 lutego 2013 Nielepice Rozpraszanie mgieł i przejście do błękitu

Ta dokumentacja dotyczy akurat wywoływania Słońca i naszego kontaktu z bóstwami/energiami poprzez nie jako to właśnie medium/okno/żywioł/siłę.  Ale jak wiecie, inne fakty dotyczą zupełnie innego rodzaju realizacji materialnych “obiektów” i “wydarzeń”, sterowanych poprzez świadomy/podświadomy kontakt człowieka i Świadomości Nieskończonej.

DSC00200 nielepice na skawine b dobre2obrprRozjaśnienie do całkowitego błękitu

DSC00198 nielepice2obrpr

Nielepice 2 lutego -Błękit

DSC00128 wzg demonów zbirow kom3obrprWzgórze Demonów Zabierzów – 27 stycznia 2013

DSC00131kompr wzg demon zbirow rozjasnienie kom3obrprWzgórze demonów las – słońce godzina 11.38

DSC00143 kompr wzg zbirow podw sw dab II3obrprŚwięty Dąb widać różnicę światłocieni – pełne słońce

DSC00141kompr wzg zbirow podwojny sw dab kom27 01 11 37 3obr prWzgórze demonów całkowicie jasno, od świętego dębu widok na polanę

DSC00157 wzg zbirow widok na awaks3obrprChwila później Wzgórze Awaksa Zabierzów, czyli Wzgórze Demonów- Zabirów (Sabirów)

DSC00155 wzg zbirow anna bolo3obrprAnna i Bolo

DSC00156 wzg zbirow dobreCiemności

DSC00212 wzg zbirow awaks i anteny kom2obrpr3 lutego 2013 godzina 13 30

DSC00166 kompr wzg zbirow wawoz nachylone drzewa3obrpr

DSC00184 wzg zbirow tarninowa laka s12 52 sobr prWzgórze Demonów 3 02 2013 godzina 13 38 – Łąka Tarninowa

DSC00183 wzg zbirow Tarninowa Laka s3obrprChwila później

DSC00185 wzg zbirow wyjscie z kamieniolomu3obrprNad krawędzią skarpy kamieniołomu na pożegnanie, chwilę potem całkowicie ciemno, szaro.

DSC00022pradnik s3obrpr

Prądnik Czerwony 13 stycznia 2013 godzina 13.50 DSC00020pradnik s3obrpr

Prądnik Czerwony 13 stycznia 2013 godzina 13.50 DSC00021pradnik s3obrprPrądnik Czerwony 13 stycznia 2013 godzina 13.50

DSC00230pradnik park slonce super3obr pr

8 luty godzina 13 38 – Park Kaczary, Prądnik Czerwony

  DSC00234pradnik widok na blok niecodzienny slonce3obrpr

* luty 2013 niecodzienny widok na blokDSC00235pradnik park slonce3obrpr

8 luty Prądnik -JaśminDSC00237pradnik slonce cien siatka kodyzm absolutny3obrprPrądnik 8 luty 2013 – fotografia kodystyczna

DSC00238pradnik kodyzm naturalny 3obr prPrądnik – 8 luty 2013, kodyzm przyrodzony – pełne słońce

zabierzów 1 04 2012 słońce zawsze w czasie modłów DSC01233 3obrprZabierzów 1 04 2012 – godzina 12.45 (3 obroty w prawo)

DSC00853

Nielepice 01 01 2012 godzina: 12.19 do 12.21 DSC00852

Nielepice 01 01 2012 godzina: 12.19 do 12.21 DSC00855

Nielepice 01 01 2012 godzina: 12.19 do 12.21 DSC00854Nielepice 01 01 2012 godzina: 12.19 do 12.21

DSC00872DSC00898

Nielepice 01 01 2012, godz. 12. 38 -12.48 DSC00897Nielepice 01 01 2012, godz. 12. 38 -12.48

 DSC00990

Tyniec 14 12 2012, godz 12. 27 DSC00991Tyniec 14 12 2012, godz 12. 27

DSC00992

Tyniec 14 12 2012, godz 12. 27


Sthanu: Polska i inne kraje – propozycja drogi na przyszłość

$
0
0

flaga_polskaPublikujemy  “Propozycję dla Polski na przyszłość” autorstwa Sthanu (nota o autorze na końcu tekstu). Nie ze wszystkim co tutaj przedstawiono się zgadzamy – zarówno co do diagnozy przyczyn, jak i co do sposobu likwidacji skutków, czy co do rozwiązań na przyszłość -  ale nie o to chodzi, żeby się zgadzać we wszystkim. Jest to propozycja i wizja kompleksowa i szczegółowa, a więc warta rozważenia i dyskusji, zwłaszcza w tych punktach, które wydają się kontrowersyjne.   Niektóre z elementów tego programu zdają się nie do pogodzenia z koncepcją społeczeństwa Wolnych Ludzi decydujących we wszystkim świadomie o sobie i społeczności plemiennej, w której się realizują. Możliwe jednak, że czytelnicy ocenią inaczej te elementy programu. Być może pewne sprzeczności da się wyeliminować lub pogodzić w sposób którego ja nie zauważam.Jest to propozycja zakładająca wprowadzenie zmiany kulturowej, zmianę zasad społecznych i gospodarczych, zmianę podejścia do otaczających nas zasobów. To jest w niej bardzo cenne.

Prosimy nie traktować tego dokumentu jako Nasz program wewnętrzny dla Polski, lecz jako jedną z propozycji, niewątpliwie interesujących, którą jako całość, bądź  której elementy, warto rozważyć i uwzględnić w sensie programowym.

CB

flaga_polska

Siwam

Polska i inne kraje – propozycja drogi na przyszłość


Obywatele (…)! Pokłony wam wszystkim! W spokoju i do końca wysłuchajcie tego, co wam powiem. (…) Jeśli słowa moje wydadzą się wam dobre, pójdźcie wskazaną przeze mnie drogą.

                                                                                                                                                      Śri Ramaćandra

——————————-

Źle jest wierzyć, że wszyscy mają równe prawa i obowiązki oraz powinności i odpowiedzialność. Nie można powiedzieć, że wszystkie krowy są równe i kupić je po tej samej cenie. Któreś mogą nie dawać mleka, inne ryczą
o więcej jedzenia, jeszcze inne dają mniej mleka. Niektóre są młode, inne zniedołężniałe; jedne obłaskawione, inne dzikie. Podobnie wszyscy ludzie nie są sobie równi. Zasady postępowania dla każdego i wobec każdego są ustanowione przez zmieniające się czynniki, takie jak wiek, zawód, pozycja społeczna, władza, wykształcenie i płeć oraz wzgląd na to, czy dana osoba jest nauczycielem czy uczniem, panem czy sługą, ojcem czy synem, osobą zdrową czy chorą itd
.

Śri Sathya Sai

 

—————-

Prawdziwa wiedza o społeczeństwie

Zacznę od czegoś dalekiego. Jednak to ‘dalekie’ doprowadzi nas rychło do Polski:)

Jak można dowiedzieć się z Wed, tych należących do całej ludzkości, a bedących naszym dziedzictwem Pism Świętych i skarbnicy wiedzy [Weda - Wiedza, widać więc, skąd się wywodzimy - z jak wysokiej, ba, najwyższej kultury świata, my Słowianie i Polacy]  kiedyś, dawno temu wojownicy sprzeniewierzyli się swemu zadaniu ochraniania ludności i zaczęli ją gnębić.

Wedy wyjaśniają, że społeczeństwo ludzkie (każde) składa się z czterech części. Każdy z nas rodzi się z pewnymi skłonnościami, które sprawiają, że można dostrzec przynależność do jednej z nich. Pierwszą i najwyższą jest grupa przywódców myśli. Ludzie ci myślą nie tylko o sobie, ale także, a może głównie, o dobru i postępie wszystkich, swojej Ojczyzny, ludzkości. Obejmują swym współczuciem również zwierzęta i rośliny. Są oni względnie blisko Boga. Można by rzec, że ogrzewa ich On od środka. Ogrzewa ich Jego blask. Nie ma tu znaczenia, czy wołają Boga posługując się imieniem Allah, Siwa, Jezus, czy Sathja Sai. Bóg jest bowiem tylko jeden, a różne religie nazywają Go różnymi imionami, różnie opisują. Co do jednego zgadzają się wszystkie – jest dobry.

Drugą grupą społeczeństwa są urodzeni wojownicy. Ciągnie ich do bitki od małego. Walka sprawia im przyjemność. Inni się boją, oni – odwrotnie. Są bowiem powołani do obrony granic kraju oraz do ochraniania społeczeństwa przed przestępcami od wewnątrz. Dlatego społeczeństwo powinno rozpoznawać urodzonych wojowników, wychowywać na bohaterów – prawych i silnych i w ten sposób zapewniać krajowi ochronę. Inaczej mogą wpaść w towarzystwo łobuzów
i ulica może wychować ich na przestępców. To spośród wojowników należy wybierać przywódcę państwa – władcę. Dzięki swej powadze i zdolnościom są wspaniałymi przywódcami. Godność własna jest dla nich więcej warta niż pieniądze.

Trzecią grupą społeczną w każdym społeczeństwie są przedsiębiorcy z urodzenia, z przysłowiową “głową do interesów”. Ich zadaniem – ważnym dla społeczeństwa – jest obracać towarami, kupować i z zyskiem odsprzedawać innym, co stwarza handel i dostarcza ludziom różnych potrzebnych rzeczy. Zajęcie to, pośredniczenie w wymianie towarów, pozwala na rozwój różnych dziedzin wytwórczości. Mają zdolności organizatorskie, należy jednak panować nad ich żądzą zysku, która może wyrodzić się i wówczas mogą wyzyskiwać innych, zamiast współpracować z innymi we wspólnym społeczeństwie. Należy wychować ich w miłości i współczuciu dla innych oraz w zamiłowaniu do Boga i prawości, a także panować nad ich żądzą zysku poprzez królewski nadzór nad cenami, jakich żądają od kupujących. Innymi słowy nie mogą nakładać dowolnych cen na towary. Inaczej zacznie się to, co teraz trapi Polskę – tzw. wolny rynek, czyli niczym niepohamowany wyzysk ze strony przedsiębiorców.

Przedsiębiorcy są mniej rozwinięci niż wojownicy.

Społeczeństwo zostało stworzone przez Boga tak, żeby każdy służył całości. Najbardziej rozwinięci, czyli przywódcy myśli dbają o wychowanie ludu oraz przekaz wartości ludzkich i tradycji ojczystej, poza tym doradzają przywódcy (władcy) w różnych sprawach odnośnie rządzenia. Pełnić mogą rolę sędziów.

Ostatnią warstwą społeczną są robotnicy. Nie są dość zaradni i obrotni w handlu, aby się nim z powodzeniem zająć, nie rodzą się z męstwem i poświęceniem jak wojownicy. Nie mają też dojrzałości, potęgi współczucia, jakie są wrodzone przywódcom myśli, wytyczającym drogi rozwoju dla całych państw i ludzkości.

Robotnicy są za to dobrzy w pracy własnych rąk i, jeśli są wychowani w dobrych zasadach oraz prawości i pobożności, stanowią cenną część składową społeczeństwa, które zawsze potrzebuje pracy ludzkich rąk. Zawsze.

Wszyscy się zatem uzupełniamy. Wszyscy jesteśmy potrzebni. Niestety, wiedza Wedyjska przez ostatnie wieki nie była w Europie szerzej znana, natomiast różni teoretycy próbowali pojąć społeczeństwo. Nie byli to jednak oświeceni mędrcy, w odróżnieniu od tych, co przekazali nam Wedy. Popadano ze skrajności w skrajność – raz oceniano, że gospodarze mają niewolniczo pracować na innych, którym przypisano “błękitną krew’; potem, kiedy ta ‘błękitna krew’ odebrała zasłużoną karę i została zniszczona jako warstwa szlachecka, obwołano wszystkich równymi i głoszono, że to robotnicy mają kierować państwem! Do czego to doprowadziło – wiemy… Teraz z kolei wysunięta została do rządów grupa przedsiębiorców – całkowita pomyłka – i owocem tego jest obecny wyzysk milionów ludzi, spychanych do zarabiania tysiąca dwustu złotych miesięcznie, gdy wąska warstwa pławi się w zbytku, jak świnie z ‘Folwarku Zwierzęcego’, które oszukały resztę zwierząt.

Powróćmy do odległych czasów. Dawno temu wojownicy porzucili obowiązki i zaczęli gnębić przywódców myśli, którym winni są przecież najwyższy szacunek i ochronę. Zapewne trwało to dość długo, bo Bóg posłał na ziemię postać, która zasłynęła jako Paraśurama. Mówi o nim szereg Pism Wedyjskich. Urodził się w rodzinie najwyższej warstwy, która, będąc bardza współczującą wobec wszelkich stworzeń, zasadniczo nie dotyka broni. Jednak jego ojciec Dźamadagni został bezprawnie zabity z rozkazu króla, wywodzącego się oczywiście spośród wojowników. Gniew Paraśuramy, gdy dowiedział się o śmierci ojca, do której doszło podczas jego nieobecności, nie znał granic. Inna była wtedy długość ludzkiego życia i wzrost (o czym mówi się już po trosze w różnych środowiskach, również naukowych) – ludzie byli więksi i bardziej długowieczni… Paraśurama szukając zemsty zabił wszystkich ówczesnych wojowników, a poczekawszy, aż dorosną ich synowie, zabił również nowe pokolenie rycerzy. Potem czynił to dalej, łącznie zabijając dwadzieścia jeden pokoleń wojowników. Ich krwią napełnił kilka stawów. Ta lekcja dla wojowników, przypominająca o ich zadaniach
i obowiązkach, podziałała na długo. Pamięć o tym zdarzeniu jest żywa w Indiach, a odtąd niechaj będzie znane i w Polsce.

Przejdźmy do naszego kraju. Od końca średniowiecza rycerstwo, którego zadaniem jest obrona ludu i granic Ojczyzny, zaczęło przekształcać się w szlachtę. “Pod” rycerstwem znajdowali się kupcy, rękodzielnicy i gospodarze. Byli to wolni ludzie. Na nieszczęście, szlachta podjęła walkę z królem (któremu przecież wojownicy są winni posłuszeństwo!)
i stopniowo, “wyrywając” dla siebie różne przywileje, np. niepłacenia podatków, ograniczyła jego władzę i stworzyła dla siebie demokrację. Te posunięcia i wewnętrzna walka w łonie wojowników okazała się dla nich ostatecznie samoniszcząca. Widać to po owocach, bo szlachta jako grupa zniknęła z powierzchni Polski, a wcześniej zniszczyła kraj demokracją, gdzie przywódca – król malowany – nie mógł naprawdę rządzić, bo miał ręce skrępowane sejmem. Tak, jak dzisiaj rząd nie może rządzić rozsądnie, skrępowany sejmem, a obecnie i Brukselą.

Co gorsza – i to też miało wpływ na wygubienie stanu szlacheckiego w Polsce – po osłabieniu króla szlachta przestała zajmować się walką, ćwiczeniami rycerskimi, co powinna czynić po wiele godzin dziennie, a zajęła się uprawą roli i ciemiężeniem wolnych gospodarzy, zamieniając ich stopniowo w swoich niewolnych poddanych. Gospodarze stracili wolność wyprowadzania się ze wsi, zostali zmuszeni do niewolnej pracy dla szlachty, byli traktowani jak zwierzęta. Szlachta przestała ich uważać za naród, sobie jedynie przypisując miano obywateli. Dodatkowo powstrzymała rozwój stanu przedsiębiorców, chcąc być zarazem i rycerstwem, i przedsiębiorcami. Obniżyła tym jednak swą pozycję, bo zatraciła częściowo odwagę właściwą wojownikom.

To zwierzęce ciemiężenie gospodarzy, brak wierności dla władcy i wmieszanie się w zakres obowiązków przedsiębiorców – kupców, było przewinieniem tak ciężkim, że zgubiło Ojczyznę. Po dwóch, trzech stuleciach tej orgii “wolności i demokracji” doszło do rozbiorów, za które odpowiadają król i szlachta, uczestniczący w tym ustroju, król zgrzeszył bowiem słabością i ustępowaniem szlachcie. Co jednak z przywódcami myśli, którymi w ówczesnym świecie chrześcijaństwa mogli być tylko księża? Dlaczego tylko oni? Cóż, wspomnijmy stosy i “nauki” jezuitów, że rzekomo tolerancja jest grzechem (wspomina o tym słynny historyk, prof. Janusz Tazbir). Zamiast pilnować dobra Ojczyzny
i społeczeństwa, księża dbali o korzyść swoich mocodawców, czyli obcego państwa, Watykanu. Przez długie stulecia pobierali dla Watykanu dziesięcioprocentowy podatek od wszystkich ‘wiernych’, tzw. świętopietrze. Ludzie więc, poza podatkami dla państwa, czyli króla, płacili podatek na obce państwo – Watykan, co dowodzi, jak bardzo zniewolona była po 966 roku Polska. Wolny lud nie płaci przecież podatków obcemu państwu.

Choć szlachta za swe grzechy przepadła już jak zły duch, kler katolicki nadal podpowiada ludowi Polski. W 2004 roku ustami Jana Pawła II poparł oddanie niepodległości Polski w referendum na temat wejścia Polski do Unii Europejskiej. Mniejszość jedynie – jak pan Krajewski z Suwałk, który od razu mi zapowiedział: „będę bronił”, poszła i broniła kraju głosem na ‘nie’.

Rzeczpospolita wolna zniknęła. W 1795 roku straciła niepodległość, choć wcześniej demokracja przez jakiś czas była uznawana przez szlachtę za najmądrzejszy z ustrojów. Szlachta w swoim czasie gardziła np. sąsiadami o silnych rządach – Rosją, Prusami, Austrią, mówiąc, że są tam tyrani. Widziała więc Polska powstanie demokracji, jej złoty okres, pychę, wreszcie oligarchię (rządy bogaczy), w jakie się to wszystko nieuchronnie musiało przekształcić, bo taka jest istota demokracji. Polska doświadczyła również kary za tę szlachecką demokrację, którą była utrata niepodległości w 1795 roku, zatwierdzona zresztą przez nasz własny Sejm.

Niestety, Europa Zachodnia i Ameryka nie wyciągnęły wniosku z polskiego doświadczenia i (dla korzyści przedsiębiorców) rozwinęły u siebie demokrację, a my ją ponownie przyjęliśmy, nie wyciągnąwszy żadnej nauki z własnych dziejów. Znowu weszliśmy na tę samą, przeklętą drogę i znowu otrzymaliśmy karę – straciliśmy niepodległość Polski w 2003 roku, i znowuż za pozwoleniem narodu – wówczas w XVIII wieku Sejmu, teraz ogólnopolskiego referendum o wejście do Unii. W XVIII w. po zatwierdzonych przez naród rozbiorach rozkazy płynęły do nas z Wiednia, Berlina i Moskwy, obecnie z Brukseli, w obu przypadkach przez jakiś czas działa jeszcze ” polski rząd” – wtedy w tzw. Królestwie Kongresowym.

—————————-

I cóż teraz począć? Oczywiście zawinione zniknięcie warstwy szlachty – a nie wspomnieliśmy nawet jej grzechu picia alkoholu i rozpijania gospodarzy – było zdarzeniem, z jakiego trzeba wyciągnąć wnioski. Kolejna sprawa: aby wojownik był wojownikiem z pokolenia na pokolenie, powinien brać za żonę również córkę wojowników. Dziecko wojownika i córki przedsiębiorcy należy już do niższej warstwy, bo nie ma pełnej odwagi wojownika. Podobnie dziecko przywódcy myśli i kobiety z  grupy wojowników nie będzie miało już pełnych cech tej najwyższej warstwy, brak mu będzie najwyższej lotności myśli. Tymczasem nasze społeczeństwo po upadku i zniknięciu szlachty bardzo się przemieszało.

Wojownicy zniknęli, spowodowawszy upadek Ojczyzny. Rodzą się jednak nowi. Jak to możliwe? – spyta ktoś. Otóż po staremu ludzie rodzą się z pewnymi cechami. Jedno dziecko, skłonne do zamyślenia i bystre, bardzo inteligentne, jest urodzonym przywódcą myśli. Inny od małego pali się do bitki i – już wiemy… Tamten zaś, jedyne dziecko w rodzinie, szybko się dorobił. W obecnym przemieszaniu owe cztery warstwy można znaleźć nawet w jednej rodzinie, sądzę.

Jakieś dziecko z kolei może mieć ograniczoną pojętność i jest mu ogólnie pisana przyszłość robotnika. Oczywiście, rodzic, pchany swoimi ambicjami i brakiem wiedzy, może spróbować przepchnąć je przez jakieś studia, płacąc za pracę magisterską napisaną przez inną osobę…

Rządzić musi urodzony wojownik. I nie z rękami skrępowanymi przez ograniczenia władzy, osaczany “sondażami popularności”, nowoczesny “król malowany”, ale rzeczywiście jako Ojciec narodu, którym zawsze jest dobry władca. Nazywać Go można różnie.

Doradzanie mu i dbanie o pobożność, ludzkość (!!) ludzi jest jedną z powinności przywódców myśli, którzy muszą być całkowicie przez niego chronieni i to on im winien jest zawsze pokłony, nie odwrotnie.

Wymiana towarowa należy do przedsiębiorców, których uczciwość nadzorować ma przywódca (współczesny władca kraju).

Praca własnych rąk jest dziedziną tych, co nie przynieśli na ten świat wielkiej bystrości umysłu, ani “głowy do interesów”, ani wrodzonego męstwa. Ich ochrona przed wyzyskiem  spoczywa na barkach władcy.

Społeczeństwo jest cudownym dziełem Boskości. Oby wiodło mu się jak najlepiej, niech znów zapanuje Złoty Wiek ludzkości, oparty na wiedzy danej w Wedach i na prawości tych, co ją stosują i ochronią innych.

Prawość chroni tych, którzy ją chronią – mówią Wedy, dodając nam otuchy. Niechaj dobro odniesie w końcu zwycięstwo nad Wisłą i polskimi rękami biorąc pod opiekę nasze dobre, słowiańskie przede wszystkim społeczeństwo, zakończy panoszenie się obcych, co wniknęli tu sprytnie pomiędzy nas, kiedyś gościnnie przyjęci, przyjmując wreszcie polskie nazwiska i zwodząc.

——

CESARZ JEST NAGI

Przed ’89 rokiem ktoś postanowił odbić Polskę socjalistom, posługując się hasłem patriotyzmu. Co z tego wyszło? Rękoma robotników obalono państwo, w którym byli oficjalnie ważni i nie tylko zresztą oficjalnie, bo Prawo Pracy z licznymi osłonami o tym mówi. Po latach Amerykanie chwalili się otwarcie, że wykorzystali “Solidarność” jako narzędzie do swoich celów.

Co się więc stało? Państwa już nie ma, a Polska otumaniona propagandą została wolą swoich Dzieci zniewolona, oddana pod władzę Brukseli. Końcem krótkiej wolności Polski, rozpoczętej w 1989 roku był rok 2004, rok referendum unijnego.

Unijnego, a nie ‘europejskiego’, choć jakimś dziwnym trafem ludzie dali sobie wmówić, że europejski kraj, Polska, ma wchodzić do Europy i za to wejście kraju europejskiego do Europy ludność tego kraju ma zapłacić zniszczeniem gospodarki i własnej niepodległości. Widocznie zbyt wielu posłuchało obcych oraz zdrajców i tych, którzy zwątpili w wartość samych siebie i swego narodu. Polska jest dziś kolonią Zachodu, eksportująca wykształconych ludzi do służebnych najczęściej prac (jak obsługa toalet, rzeźni i placów budowy) w Anglii i innych krajach Zachodnich. To gorzkie obudzenie się na rzeczywistość, która wyszczerzyła wilcze, pogardliwe kły zza babcinego czepka odrzucania socjalizmu, bo dawał ‘za mało wolności’, jest dotkliwe i otrzeźwiające. I bynajmniej nie gasi uśmiechu.

‘Życie jest wyzwaniem, podejmijcie je ‘ – powiedział kiedyś Śri Sathya Sai.

No i… podejmiemy. Polska to my, a my to siła. I chęć. I fantazja.

———-

Ale najpierw – jak to się stało?

Pod koniec XX wieku oszołomiony przez obce siły robotnik skrępował ręce świetnego przywódcy Edwarda Gierka, itd. Socjalizm upadł, a robotnik został zwolniony, trafił na bruk, potem często jego żona, skończył się zasiłek, potem jedno dostało pracę za 800 zł, a teraz – w 2009 roku – zarabia około 900 zł na rękę w Działdowie czy innych miejscach. Majątkiem, który wypracował on i pokolenie jego ojców i dziadków po wojnie, podzieliła się mniejszość, a kiedy powiedział głośniej, że nie ma za co żyć, pocieszają, że ma wolność – może mówić co chce, chodzić na wolne wybory – no, o to walczył. A jak się oburza na “zdrajców narodu”, co oszukali robotników, a dziś zamykają stocznie, dzięki których załodze pokradli majątek Ojczyzny po ’89, to uciszają, że jest nieudacznikiem.
A gdy oczekuje współczucia i tego, że ktoś mu pomoże i stworzy mu jakąś przyszłość, a synowi sposobność zarobienia na skromne mieszkanie, dają do zrozumienia, że każdy dba o siebie.

Co na myśli, to na języku. Pokonali socjalizm w imię patriotyzmu, ale dopiero potem prowodyrzy mogli mówić bez cenzury, co mają na myśli. Mówią. W gadzinówkach – wielkonakładowych gazetach – wymyślają na patriotów i pomijają milczeniem sprawę miłości do Ojczyzny. Ba, działają, by wykorzenić i odciąć od żywych soków Ojczyzny młodych ludzi tutaj. Co na myśli, to na języku. Posłuchajmy – kosmopolityzm, Unia Europejska itp.

Oznacza to, że czas, by przywódcy POLSKI, a nie tych udawanych Polaków, zadbali o naród, wytyczyli drogi przyszłości dla Ojczyzny, zadbali o Nią. Wyrazili Ją sobą.

Po to muszą zacząć się jednać ci, którym dobro ludu, Ojczyzny leży na sercu czy myśli.

Głowa do góry. Jesteśmy.

—————————————

Autorzy godni ogólnie polecenia, ich książki zaś przemyśleń: Jerzy Robert Nowak. Na przykład.

Z a c z y n a  j m y.

W  Imię Boże. Pod jakąkolwiek postacią Jedynego Ojca czcimy
i jakkolwiek Go nazywamy. Allah,Jahwe, Jezus, Siwa, Sathya Sai

—————————————-

BÓG DAJE DZIECI PO TO, BY CIESZYŁY MAMĘ I TATĘ I KOCHAŁY OJCZYZNĘ, czyli precz z upiornym dzieciobójstwem

Ręce narodu powinny być czyste. Dotąd jednak są tu i ówdzie zbrukane krwią. Dzieje się bowiem w wielu krajach jedna z najgorszych zbrodni i po podstępnym opatrzeniu jej obcym, nie poruszającym uczuć słowem, jest nam strasznym grzechem, który ciąży i ściąga karę na naród. Mówię o zabijaniu dzieci przez własne matki. Matka, o ile nie stała się diabłem, nigdy, przenigdy nie zabije dziecka. Znamy opowieść z Biblii, przypuszczam, że prawdziwą, o tym, jak to dwie kobiety przyszły do króla Salomona z jednym dzieckiem. Obie twierdziły, że są matką. Nie sposób było odgadnąć, która mówi prawdę. Wówczas król kazał komuś ze swoich ludzi wyciągnąć miecz i przeciąć dziecko, aby każda dostała po równo, po połowie. Słysząc to, prawdziwa matka od razu zrezygnowała z domagania się dziecka dla siebie i chciała oddać je kłamczusze. To pozwoliło Salomonowi stwierdzić, że właśnie ona jest matką.

Co mówi ta opowieść dziś, kiedy tysiące nieludzkich, pozbawionych cech ludzkich matek i czasem ojców również, dokonuje zbrodni, jaka uchodzi płazem? Diabolizm rozszalały dziś jawnie nazywa to prawem kobiety, a obce, nieznane słowo “aborcja” nie porusza sumienia.

To zabijanie dzieci przez matki musi być karane znacznie surowiej niż zabójstwo człowieka przez dorosłego człowieka. Dziecko bowiem, które może bać się wielu rzeczy, zawsze znajduje pociechę, przystań i bezpieczeństwo w ramionach mamy. W tym przypadku ta osoba zamienia się w diabła, jak babcia z Czerwonego Kapturka, której spod chustki wystają wilcze kły.

Zakazanie tej zbrodni i ustanowienie w każdym kraju wysokich kar za jakiekolwiek naruszenie tego zakazu, musi zostać zrobione natychmiast. Dla złagodzenia kary za to, co dotąd ściągnęliśmy na ludzkość w ten sposób, należy uczynić dużo dobra. Dobrym pomysłem byłoby, jeśli wzięlibyśmy po jednym dziecku z sierocińców i wychowali jako własne. Doprowadziłoby to do usunięcia ze społeczeństw domów dziecka, wstydliwych dowodów braku wartości ludzkich wśród ludzi.

—————

POLACY BUDUJĄ POLSKĘ

Co to są mniejszości narodowe w państwie? Oczywiste jest, że jeśli masz syna, to on jest przedstawicielem Ciebie, Twojej rodziny. Mowa o rodzonym synu. Czasem jednak ludzie biorą sobie dziecko, które urodził ktoś inny. Jest to potem dziecko przybrane, wszakże nadal jest to ich dziecko. Oni się o nie troszczą, jak o własne – to ich obowiązek. Dziecko to staje się ich własne przez bieg życia i obowiązki, wzajemne stosunki. Ono też ma obowiązki – kochać przybranych rodziców, być ich przedstawicielem, dbać o dobre imię tej rodziny, której stało się członkiem. Nikogo nie obchodzi, że urodził je ktoś inny.

Podobnie jest z tzw. mniejszościami w państwie. Są to wymysły teoretyków, że mają być one traktowane jako swego rodzaju oddzielne ciało w państwie, dostawać odmienne prawa, uprawnienia mniejszościowe. Służy to tylko rozbiciu państwa, jego spójności. To nie są dzieci Ojczyzny w takim ujęciu. Często są ‘piątą kolumną’ i to, że wiele państw podejrzliwie patrzy na swe mniejszości jest tylko dowodem na to, że państwa te widzą sprawy takimi, jakimi one są.

Prawda jest taka, że obecne “uprzywilejowane” traktowanie mniejszości, wyodrębniające je z organizmu Ojczyzny, rodzi możliwość waśni w łonie Ojczyzny. Takie podejście do mniejszości zostało państwom narzucone. Przykładem jest Polska po I wojnie światowej, gdzie prawo o mniejszościach zostało przyjęte pod naciskiem innych państw, myśmy tego nie chcieli. Około roku 1939 mniejszość niemiecka była już narzędziem ataku na Polskę…

Ten, kto mieszka na stałe w Polsce, jest związany z tym krajem, posyła dzieci do szkół itp. – jest Polakiem. Może to być Polak pochodzenia polskiego, może to też być Polak pochodzenia rosyjskiego, żydowskiego białoruskiego, czeskiego, niemieckiego, ukraińskiego i innych. Może mówić w domu po białorusku, czy w innym języku. Polacy budują pomyślność swojej Ojczyzny. Jeśli ktoś uważa za Ojczyznę inny kraj niż ten, w którym mieszka na stałe, czyli w naszym przypadku Polskę – takim mniejszościom powinniśmy “podziękować”.

Albo jesteś Polakiem, niezależnie od języka, jakim mówisz w domu, bronisz z nami tej Ojczyzny, kochasz ją, albo jedź do ‘swoich’, bo myśmy Ci najwyraźniej nie-swoi.

Działa to w dwie strony. Polak, co wyjechał na Zachód, czy gdzie indziej za chlebem i tam osiadł, to dla mnie już Brytyjczyk, Niemiec itp, zależnie od nowej Ojczyzny. Jeśli chce być Polakiem, niech wraca i żyje tutaj.
A Ojczyzna ma zapewnić mu, o ile to możliwe, miejsce i możliwość życia, wnoszenia swego wkładu w   b u d o w a n i e   Polski od nowa, wspólnie. Tymczasem rozbija się dalej jedność Ojczyzny, rozwija kolejny ‘księżycowy system’, wolnorynkowy drapieżny kapitalizm, ludzi wypycha się z Polski, a do Ojczyzny sprowadza innych, którzy się z nią wcale nie utożsamiają, a chcą jedynie pieniędzy, jak Polacy jadący na Zachód. Komuś jest to na rękę – grupom, które widocznie dążą do rozbicia państwa.

Bracia, obudźcie się!

  • Polskie słowo

 

            Siłę społeczeństwa i potęgę jego dziedzictwa, nazywanego
z cudzoziemska kulturą, budują, a potem podtrzymują i rozwijają: JEDNOSTKA, zakładana przez nią RODZINA, a potem rozrastający się z niej RÓD. Rody składają się na Ojczyznę, na pewnym obszarze wspólnoty. Obecnie z porządku społeczeństwa wyparty jest ród, co spowodowało zagrożenie Ojczyzny, podtrzymywanej przez Rody. Rodzina atakowana jest przez niszczycielskie samolubstwo, tzw. kulturę masową coraz mocniej. Polega to na zniechęcaniu młodych ludzi do wchodzenia w małżeństwa, podsuwając im jedynie posiadanie kochanek lub kochanków. Dla wyparcia wstydu z posiadania kochanki, zamiast żony, osobę taką nazywa się “dziewczyną”, albo już bezwstydnie i obco “partnerem”. U kobiety odpowiednio: “chłopak” i “partner”.  Chłopak to płeć! Ta fala zniszczenia prawie już zgubiła kraje zachodu, zaraża również Polskę, chwytając przyczółki w dużych miastach, gazetach, stacjach radiowych i telewizyjnych (w większości). Polska powinna jako pierwszy kraj w Europie złamać kark temu najazdowi, podobnie, jak Rosja złamała Niemców podczas wojny. Póki co, najazd zniszczenia dalej ogłupia Polaków pornografią i nazywa zdrowie obyczajowe słowami, które mają wywołać zawstydzenie: “zaścianek”, “konserwatyzm” itp.

Powróćmy do rodu. Jego zbawienną rolą jest to, że człowiek należący do jakiegoś rodu, czuje się bezpieczniej w życiu od tego, który jest sam lub tylko z żoną i dziećmi. Ród bowiem stanowi oparcie, daje ochronę, również świadomość siły oraz ufność. Daje też szkołę pomocy wzajemnej, poświęcania się dla dobra ogółu i radość przysparzania dobrego imienia rodowi, a więc poczucie i odpowiedzialności, i własnych możliwości budowania.

Ród chwilowo zniknął w społeczeństwie, strata ta jednak, choć poważna, daje się w całości odzyskać, ponieważ pozostaje nadal JEDNOSTKA. A ona jest podporą zarówno rodziny, jak rodu i Ojczyzny. Jeśli pojedyncza osoba uświadomi więc, jak dużo od niej zależy, poczuje swą moc b u d u j ą c ą, od nowa stworzy rodzinę, Ród i Ojczyznę Rodów. Do dzieła więc.

Jest jeszcze jedna dobra rzecz, którą należy się nam podzielić z innymi. Nie ma rodów, w tej chwili, ale pozostało nam w Polsce coś, co jest jakimś sądzę odpowiednikiem rodu, dającym oparcie i poczucie bezpieczeństwa, nawet pośród kłopotów, coś, co podnosi głowę uśmiechem, otuchą i radością z wyzwań. Jest to polska mowa. Słowa są w niej głęboko powiązane, wypowiadając jedno, ciągnie się za nim dużo innych, one idą głębiej, do innych, wiążą nas z tym, co odczuwane, nazwane, dobrze znane, dają oparcie właśnie swoją bliskością. Powie się po polsku: Przywódca. Za tym odzywa się w nas, w podświadomości rząd powiązanych, dających oparcie słów, idących z “przywódcy”: przywodzić, przewodzenie, wieść, prowadzić, wodzić, wodze, wódz. I mamy oparcie w sobie, w rzeczywistości.

To oparcie, poczucie bezpieczeństwa, jakie daje ten wspólny ród polskiego języka – słowiańskiego i jasnego, znika, jeśli wprowadzimy do języka słowo obce. Tamto słowo, np. z włoskiego, łaciny, itp. nie opiera się o inne, jest zimne, nierozpoznawalne. Jest pojedyncze i obce. Nazywany nim świat nie daje oparcia, ani poczucia bezpieczeństwa. I po wszystkim.

Słowa słowiańskie do zastąpienia obcych zapożyczeń w języku polskim:

 

A

 

akcja – działanie

absurdalny - niedorzeczny

agresywny – napastliwy

agresja - napaść

anarchia – bezrząd

anarchiczny – bezrządny

anemiczny – słabowity

argument – uzasadnienie

anarchia – samowola

akompaniować – wtórować, przygrywać

autorytet - powaga

poparte autorytetem kogoś – poparte powagą kogoś…

 

 

B

 

bariera - przeszkoda, zawada

bezprecensowy – niewidziany, niesłychany

 

C

 

centrum – ośrodek

chaos – zamęt, bałagan

chórem – jednym głosem, jednogłośnie, wspólnie

CV = życiorys

cynizm - podłe prześmiewanie się, podła prześmiewczość

czip – układ scalony

czip komputerowy – układ scalony komputera

 

 

D

 

demon = diabeł, bies

delegat - wysłannik

dramatyczny = 1) poruszający 2) rozpaczliwy 3) ostry

dramatyczna zmiana = ostra zmiana

dramatyczna próba = rozpaczliwa próba

dramatyczne doświadczenie  = głęboko poruszające doświadczenie

dyscyplina – porządek

dylemat – rozterka

dyrektor = kierownik

 

E

 

epizod – zdarzenie, chwila

era, epoka – czasy

etyka – zasady postępowania

ewentualnie – być może

 

F

 

fabryka – wytwórnia

fachowiec – znawca

fałsz -  obłuda, kłamstwo

fałszywy człowiek – obłudny, kłamliwy, nieszczery

fanatyk – zaślepieniec

fanatyzm – zaślepienie

fanatyczny - zaślepiony

faza – okres

figlarny – żartobliwie przekorny

frustracja – zawód, zawiedzione nadzieje

funkcja – rola, stanowisko

funkcjonować – działać

 

G

 

gadżety – urządzenia

cała gama … – wszystkie odcienie (czegoś)

 

 

H

higiena - czystość

środki higieniczne – środki czystości

humor – żart

poczucie humoru – żartobliwość , np. ktoś ma poczucie humoru – ktoś jest żartobliwy

hymny – pieśni pochwalne

 

 

I

 

ideały – wzorce

identyczny – taki sam

impuls - odruch

imputować - przypisywać

(po)informować o czymś – zaznajomić z czymś

instrukcje – wskazówki

instynkt - popęd

insynuacja – pomówienie

inteligencja - rozum

inteligentny – rozumny

intensywnie – z natężeniem

 

 

J

 

 

K

 

kalumnia – oszczerstwo

kariera – dokonania

klub - zrzeszenie

krytyka - 1.ocena 2. przygana

krytykować – 1. oceniać 2. przyganiać

komplementarny – uzupełniający

komplement - miłe słowa

w tym kontekście – w związku z tym

komentarze – uwagi do

konferencja – narada, zjazd

konotacja – znaczenie

konsternacja – osłupienie, rozterka

kontakt - zetknięcie się, spotkanie, znajomość

kontemplacja – rozmyślanie

kontemplować – rozmyślać

kontrowersje - spory

kontynuować – prowadzić dalej

kontynuacja – ciąg dalszy, dalsze prowadzenie

koszt – cena

kosztowny - drogi

kryzys - zagrożenie

 

L

 

laboratorium – pracownia

labialna – wargowa

lider – przywódca

 

M

 

manipulować - kierować, pokierować, poruszać

manipulacja – pokierowanie, poruszanie, kierowanie

main stream - najpowszechniejszy 

menedżer – kierownik

monastyczny – klasztorny, zakonny

mord, morderstwo – zabójstwo

morderca – zabójca

 

N

 

 

O

 

obiekcje = zastrzeżenia

Oddział Intensywnej Terapii – Oddział Wzmożonej Opieki

optymalny =  najlepszy

optymistyczny – zawsze dobrej myśli

 

P

 

patriarcha – głowa rodziny (rodu)

planować, zaplanować = obmyślić, ułożyć

plan - zamiar, zamierzenie

podium = podwyższenie

popularny = znany

pornografia – pokazywanie golizny

problem =  trudność, kłopot

problemy = kłopoty /trudności/

procesja = pochód

propagować - szerzyć

prywatny = 1.osobny, osobisty, 2.własny

publiczny – ogólnodostępny

z punktu widzenia… – w świetle…

pozycja (wysoka pozycja ludzi, grup, zawodów) - poważanie, stanowisko

pompa (jako cecha zachowania) – obnoszenie się (z czymś)

portret - obraz, wizerunek

prestiż – uznanie wśród ludzi

produkt – wytwór, wyrób

produkcja – wytwarzanie, wyrabianie

produkować – wytwarzać, wyrabiać

projekt - 1) plan, zarys 2) przedsięwzięcie

 

R

 

racja - słuszność

ranga – stanowisko

starszy rangą – starszy stanowiskiem

reakcja – odruch

masz rację – masz słuszność

recital muzyczny – przedstawienie muzyczne

rygorystyczny – surowy

 

S

 

samorealizacja – dotarcie świadomością do Boskości

sens - znaczenie

w jakim sensie? - w jakim znaczeniu?

sakrament - (święty) obrzęd

specjalista - znawca

spontaniczny - odruchowy; żywiołowy; samorzutny

sublimacja impulsów - wyszlachetnianie odruchów

symbolizować – oznaczać

 

T

 

teza - stwierdzenie

transfer = przesył

transferować = przesyłać

typ – rodzaj

tego typu – tego rodzaju

tytuł - nazwa, miano

zdobyć tytuł – zdobyć miano

 

U

 

uniwersalny = 1) wszechstronny 2) wszystko obejmujący 

 

 

 

W

 

wers = wiersz

wizja = widok, obraz

wulgarny - obrzydliwy, prostacki, chamski

 

Z

zaangażowanie – oddanie czemuś

zaangażowany – oddany robieniu czegoś

zdecydowanie – stanowczość

zdecydowany – stanowczy

 

 

 

(Zapraszam do zbożnej współpracy w rozwijaniu owego słowniczka, Dobrzy)

 

———————————————-
Krzysztof Rukść z Suwałk przysłał mi w 2009 roku taki oto list:

“Zniewalanie Naszego narodu trwa od kilku stuleci.
Zniewalanie po II Wojnie Światowej było planowanym
zniszczeniem umiłowania Ojczyny, w tym ośmieszeniem słów
poświęcenie dla kraju. Od lipca jestem na emeryturze, od pół
roku szukam chętnych do założenia w Suwałkach Koła “Polska XXI”.
Na razie bez skutku.”

——————————————————-

O DOBRE IMIĘ POLSKI

Rządy, którym oddano władzę nad Polską po ’89 roku pozwoliły na bezkarne oczernianie imienia Polski i Polaków, oskarżanie nas m.in. o to, że podczas II wojny działały w Polsce “polskie obozy koncentracyjne” (Auschwitz i inne), zwalając na Polaków część niemieckiej winy za wymordowanie milionów Żydów na obszarze Polski okupowanej przez Niemców dowodzonych przez Hitlera. Otwiera na to oczy książka Jerzego Roberta Nowaka “Zagrożenia dla Polski i Polskości” wydana w dwóch tomach w latach 90-tych. Dzieło to należy koniecznie przeczytać, aby wiedzieć ogólnie, na czym stoimy w świecie jako Polacy na dziś (a raczej na wczoraj z lat 90-tych).

Nowak wykazuje, że po ’89 roku zamiast przywrócić miłości do Ojczyzny należne wysokie miejsce w szkolnictwie i mediach, zrobiono z niej rzecz ośmieszaną, dziś już wiemy, po co – żeby to państwo zniknęło w Unii Europejskiej, a najpierw, aby wskutek ośmieszania i wypłycania nie stało mu obrońców.

Kac duchowy być może dopadnie jeszcze miliony tych, co podczas referendum unijnego w 2003 roku zagłosowali za oddaniem wolności Polski, oszołomieni propagandą prounijną, opłacaną zresztą m.in. z podatków i pieniędzy obywateli, być może też powodowani nadawanym w mediach klimatem beznadziei i rzekomo braku innej drogi niż wejście do Unii. To, że tak zagłosowali, było m.in. owocem wychowania, jakie dawały pewne gazety
i telewizja.

W środkach masowego przekazu wielokrotnie bezkarnie znieważano Ojczyznę i symbole narodowe, za które przodkowie oddawali życie i wygodny los, m.in. w tygodniku “Wprost” wydrukowano rysunek Orła, godła Polski, powieszonego za szyję. Obraza symboli narodowych musi być ukarana prawnie.

W tym przypadku, z powodu olbrzymich szkód, jakie poczuciu godności Polaków przyniosła ta złowroga robota, rozliczenie powinno nastąpić szybko. Gazety i tygodniki, wielokrotnie drukujące artykuły, które obrażały, bądź ośmieszały symbole narodowe, powinny zostać zamknięte, a ich majątek przejęty w 90 procentach na rzecz Ojczyzny, czyli w tym wypadku Skarbu Państwa, dla powołania za te pieniądze czegoś odbudowującego miłość do Ojczyzny, którą tak okrutnie i zdradziecko wygaszały i obśmiewały. Może to być nowe pismo, nowy tygodnik, może kanał telewizyjny – cokolwiek, ale dobrze pomyślane. Muszą zniknąć tytuły tamtych gadzinówek. Za jednym zamachem powinien zniknąć potok ogłupiających i poniżających polskość wydawnictw. Będzie to, choć trochę, rozliczenie w rodzaju tego, którego zabrakło w 1989 roku.

Poza tym należy rozliczyć ludzi, którzy piszą za granicą kłamstwa na temat Polski, niszcząc nasze dobre imię. Ci, co wypisują w Ameryce o “polskich obozach koncentracyjnych”, itp., próbujący równać Polaków
z Niemcami podczas II wojny, powinni zostać ukarani – zakazem wjazdu do Polski za sianie kłamstw uderzających w dobre imię Polski i jej obywateli. Lista nazwisk wraz z wyszczególnieniem ich oszczerczych publikacji powinna być podana do wiadomości państw, w jakich ci ludzie żyją. Będzie to kara i moralna, i wymierna.

Pytanie, czy wydalić z Polski oszczerców domowych, wymaga oddzielnego rozpatrzenia. Sądzę, że tak.

*********************************

——————

 

 

Ceny wynajmu mieszkań w Polsce

czyli nieskrępowany wyzysk ludzi przypartych do muru.

Przy rzeczywistej średniej wypłacie wynoszącej, być może 1200-1400zł w przypadku milionów ludzi w Polsce, obecne ceny wynajmu są oczywistym wyzyskiem, zatwierdzonym w dodatku pod hasłem ‘wolnego rynku’ przez państwo przedsiębiorców, jakim jest demokracja. Należy to ukrócić i to szybko. Nie można w imię chorej utopii skazywać milionów ludzi na wegetację. Pilnie należy więc określić prawnie wysokość odstępnego. Inaczej ludzi nie ochroni się przed wyzyskiem, przy obecnej modzie na chciwość.

Państwo oprzeć się musi na współpracy. Wynajmujący, rentierzy, jak określał ich ekonomista Silvio Gesell, biorą pieniądze bez wykonywania pracy, ponieważ posiadanie czegokolwiek nie jest żadną pracą. To zaś, stwierdzał Gesell, jest pasożytnictwem, żerowaniem na innych. Ono może być dla niektórych zdzierców dobrym interesem, nie jest natomiast nim dla społeczeństwa w ogóle – jest wypaczeniem i brakiem współdziałania. Wycisnąć ile się da, skoro wolny rynek pozwala, to sposób życia ludzi-zwierząt.

Tak, w imię podrzuconej z Zachodu demokracji pozbyliśmy się własnymi rękoma socjalizmu, dalej grając w hasła kończące się na -izm. I tak – socjalizm to fe, obecny kapitalizm to ho ho! Najwyraźniej pseudointeligenci wychowani na gadzinówkach typu GW, a z nimi i lud zapomnieli, że państwo ma służyć ludziom i chronić ich przed przemocą, również gospodarczą, czyli wyzyskiem jednych przez drugich, a nie płacić za nową doktrynę – kapitalizm, dobrze opakowaną utopię dla większości, w imię której, miliony ludzi lądują w pracy na opłacenie rachunków i aby do pierwszego, pomysłem zaś na Polskę jest jej dalsze zadłużanie.

————————

 

O DRODZE ROZWOJU DLA POLSKI

 

(ogólny wzorzec uporządkowania gospodarki i władzy)

 

 

Potrzeba dziś – jak zawsze – troski o lud, którego częścią są wszyscy: przywódcy myśli, wojownicy z urodzenia, przedsiębiorcy i robotnicy…

Oto możliwa, a godna droga!

1. Obranie za cel zjednoczenia rodziny słowiańskiej. Stworzenie Wspólnoty Słowiańskiej, składającej się z Rosji, Polski, Ukrainy, Białorusi, Czech, Słowacji, krajów dawnej Jugosławii oraz Bułgarii. Kraje te, jako części składowe Wspólnoty, są częściami jednej, słowiańskiej całości, podobnie jak Słowiańszczyzna jest częścią LUDZKOŚCI.

2. Stopniowe i pokojowe, ale stanowcze wyhamowanie sojuszu z USA i dalszego wrastania w Unię Europejską, które jak dotychczas przyniosło nam utratę wolności, przyjętą i dobrowolnie wybraną w referendum bez żadnych zagrożeń z zewnątrz, wówczas, w 2004 roku.

3. Zaproszenie do Polski polskich obywateli-emigrantów oraz, o ile chcą, potomków Polaków z innych krajów. Niech wracają, niech swoi mieszkają razem. Karygodne jest, aby wypychać za granicę miliony obywateli, których, jak doniosły środki masowego przekazu, biją już w jednym z gościnnych początkowo dla Polaków kraju. Wielki pokłon należy złożyć nam pamięci Edwarda Gierka, który wiedząc, że w latach siedemdziesiątych dorasta olbrzymia ilość młodzieży z wyżu ludnościowego lat powojennych, zrobił bardzo dużo, aby stworzyć im zawczasu miejsca pracy i uniknąć rozwiązania sprawy drogą eksportu ludzi – jak towaru – do krajów obcych. Ale Gierek był człowiekiem, który dobrze znał gorzki
i bolesny ciężar bezrobocia i przebywania na obczyźnie – pracował jako górnik w Belgii i we Francji. Ożenił się właśnie będąc bezrobotnym dwudziestoparolatkiem. Dało mu to wiele mądrości, kiedy doszedł do władzy w Polsce. Stąd też wielkie nakłady na fabryki, wielkie budowanie, zakłady dla kobiet na Śląsku, itd. Zagospodarował około 2 mln młodych ludzi. Do czego doszło obecnie? Eksport ludzi po 2004 roku zachwalono jako powodzenie, bo “udało się otworzyć rynki pracy za granicą.” Ogłoszono to jednym ze sztandarowym dobrodziejstw dołączenia do Unii Europejskiej – swobodny przepływ pracowników. Obecnie na domy Polaków napada się w Irlandii. Powodem jest rozgoryczenie gospodarzy, pozbawianych pracy. Już parę miesięcy temu czytałem wypowiedź jednej
z Profesorek z Polski, która otworzyła oczy opinii publicznej na to, co się stało z narodem w wyniku zachwalanego wejścia do Unii. Stwierdziła, że pokolenie wyjeżdżających po 2004 roku na Zachód to “pokolenie stracone”, bo jak się wyraziła, praca jako opiekunka do dziecka albo praca w barze za granicą, nie zrobi już potem w Polsce dobrego wrażenia na pracodawcach. Donoszono już też o licznych samobójstwach w Anglii wśród młodych obywateli Polski. Ludzie wychowani w honorowej kulturze odbierają sobie życie na obczyźnie, kiedy złoty sen okazuje się borykaniem się
o przetrwanie wśród obcych, a wracać z podniesioną twarzą nie sposób, lub nie ma jak.

Jak by nie było, Polska w 2003 roku wyrzekła się dobrowolnie wolności, poświęcając niepodległość na rzecz obiecywanych korzyści z Unii. Obecnie kieruje Bruksela, a Polacy dobijają się miejsc u szerszego, bo brukselskiego koryta. Zabawnie więc, gdyby nie groza i głupota, byłoby przypomnieć, że 5 lat po zrzeknięciu się przez większość Polaków wolności jako niepodległego kraju, 5 lat po staniu się jedną z prowincji Unii Europejskiej, rząd tej prowincji, jaką jest o zgrozo Polska obecnie, świętował obchody jubileuszu wyborów 1989 roku jako “20 lat wolności”, podczas gdy lat wolności było zaledwie 15 i już są za nami, od 2004 roku.

Powróćmy do mówienia prawdy o innych skutkach i sztandarowych hasłach z okresu namawiania ludzi do oddania Polski Unii Europejskiej: “swobodny przepływ pieniądza”. Polska została oddana obcym pod panowanie, a pieniądz swobodnie płynący ponad granicami oznacza, że każdy kryzys na zewnątrz jest przerzucany jak choroba zakaźna do Polski. Lokowanie pieniędzy w Polsce nie wiąże się w tym raju dla rekinów z żadną odpowiedzialnością, potrzebą lojalności wobec tego kraju. Zabiera się kapitał, gdy wybuchnie panika, “elektroniczne stado”, jak nazywa się międzynarodowych spekulantów pieniędzmi, przenosi się do innych krajów z pieniędzmi, gdy coś je spłoszy. Każdy kraj, który nabrano na zasadę “swobodnego przepływu kapitału”, można zniszczyć od razu niemal poprzez wycofanie swoich kapitałów przez większą liczbę kapitalistów międzynarodowego rynku.

———————

Zbudować nam Słowiański Kraj

słowiański obszar

Rosja Polska

Niech się świeci -

Będą złote dzieci

Słowacja  już

I Czechy rusz

potem kraj inny, Ukrainny,

hej ! Hej nam!

historia gra nam hejnał

Słowiański obszar gra

Dołączmy Białą Ruś,

Bułgarię zbudź

Ukrainę, słowiańskie Bałkany

kraj wielkiego Tito

‘hej pole sziroko,

sziroko, zeleno, hej

i Bałkan ti roden,

i Bałkan ti nasz.

Kołka myki znajesz,

kołka tajni kriesz

hej Bałkan ti roden nasz’

Hej! hej nam!

Historia gra nam hejnał

słowiański obszar gra…

Więc dołącz siebie, Bracie, Siostro

Sprowadź   to  n a   Z i e m i ę

słowiański obszar gra

do czynu nam!

Siwoham

SŁOWIAŃSZCZYZNA

Ludzkość jest jedną rodziną. Powiązaną ze sobą jak Nowakowie, czy dajmy na to, Bobole. Powinowactwa w niej są różne, podobnie jak uczucia. I tak, rodzeństwo bezpośrednie jest bliższe sobie niż rodzeństwo stryjeczne.

Oczywistym też powinno być, że ludzie życzą sobie dobrze bez względu na wzajemną bliskość i powinowactwa. To, co dziś powinno się więc usunąć, to jakakolwiek nieprzyjaźń. To się powinno zmienić. Oby się tak, Dobry Boże, stało.

Czas na Słowian. Czas budować. Jesteśmy ludem twórczym i pełnym polotu, lekkości, dotąd chyba niespełnionym, no, poza Rosjanami, którzy stworzyli potężne państwo i dali w historii dwie świetne lekcje napastnikom: Napoleonowi i Hitlerowi.

Co trzeba zrobić? Przydać szacunku słowu ‘Słowianie’. Stworzyć historię – sama się ona nie stworzy.

Czas na Słowian. To, co warto obecnie robić, to stworzyć Wspólnotę, która połączy węzłami przymierza Polskę, Rosję, Ukrainę, Białą Ruś, słowiańskie państwa Bałkanów, Czechy, Słowację i Bułgarię. Przy wykorzystaniu doświadczeń innych prób jednoczenia krajów, jak chociażby Unii Europejskiej.

Wówczas powstanie szacunek dla Słowian w ramach pokojowej rodziny ludzkiej, godny owoc tego, co zostało dokonane. I to będziemy mogli przekazać później dzieciom.

Czasem po okresie rozstań rodzina ponownie się skupia. I jest odzyskana radość. Podobnie – Słowianie, bracia sobie najbliżsi, powinni się skupić ponownie i radować się odzyskaną jednością, odzyskaną na znacznie wyższym poziomie. Skupić się, jak kiedyś się rozeszli.

Wszyscy znamy legendę o Lechu, Czechu i Rusie, prosto opowiadającą o dawnych zdarzeniach.

Wierzę, że jest to najlepszy czas na budowanie wspólnej płaszczyzny i, że może się to powieść. Awatar Sathya Sai, Nauczyciel świata oświadcza, że wewnętrzną istotą CZŁOWIEKA jest Boskość i, że tę naturę NALEŻY cnotliwym życiem ujawnić. I Jej moc. Korzystać nam z niej coraz świadomiej!

Słowiańskość jako wspólnota kulturowa, gospodarcza i polityczna również jest pomysłem. Powinien zostać rychło sprowadzony na ziemię, obleczony w prawdę na mapach, a najpierw – w umysłach.

Oby się nam udało.

W Jedności siła jest, mówią. Moc.

Po-moc.

Jak rozpocząć? Po prostu ruszyć naprzód. W Imię OJCA… Jakkolwiek Go nazywamy, powtarzam. Imion jest wiele, Boska Rzeczywistość jest Jedna. Ludzkość jest dobra.

Hej, ramię do ramienia, spólnymi łańcuchy opaszmy ziemskie kolisko, zestrzelmy myśli w jedno ognisko i w jedno ognisko duchy, jak pisał niegdyś Adam Mickiewicz.

DO ZJEDNOCZENIA ŚWIATA

Niech wszystkie istoty będą szczęśliwe.

——————————————————

W miejsce świata z jedną dominującą stroną, próbującą wykorzystywać inne kraje, należy stworzyć świat jako wioskę równych sobie pracowitością i dobrobytem, jaki z niej wypływa. Zamożni gospodarze, którzy znad własnej roli dającej hojne owoce pracy przyjaźnie patrzą na sąsiadów. To wspólnota.

Dziś – panuje obraz pierwszy, wioski docelowo czapkujących dziedzicowi, pozbawionych wiary we własne możliwości ludzi. Jest to nie g l o b a l i z a – c j a, do jakiej chcielibyśmy dojść, jest to dominacja, podszyta propagandą niby-globalizacji w dobrym znaczeniu tego nazwania.

Jak osiągnąć bezpieczny świat zasobnych, pracowitych gospodarzy? Ano, każdy musi działać na oddzielnej działce, wolny od zależności od innych. Do tego potrzeba być silnym. Inaczej, póki co, się z ludźmi nikt mocny nie będzie liczył. Najpierw więc, zdobyć siłę.

Jak?

W miejsce jednej potęgi, powinno się wyłonić kilka mocnych, dużych państw, z ufnością patrzących dokoła z powodu swej siły.

1) Dobrze byłoby więc, gdyby Indie połączyły się z Pakistanem, Bangladeszem, Bhutanem, Nepalem i Afganistanem. Są to pokrewne państwa, zwłaszcza Indie, Pakistan, Bangladesz i Nepal, choć Afganistan kiedyś również wchodził w skład imperium indyjskiego, a ludzie w tym państwie mają śniadą skórę. Być może dołączyć się mógłby również Myanmar (dawniej: Birma).

2) Państwa słowiańskie powinny połączyć się w Jedną Słowiańszczyznę, obejmującą Polskę, Białoruś, Czechy, Słowację, Ukrainę, państwa dawnej Jugosławii, Bułgarię i Rosję.

3) Powinna się zjednoczyć w jeden organizm Czarna Afryka, państwa zamieszkałe głównie przez ludzi rasy czarnej.

4) Dojdzie prawdopodobnie do zjednoczenia się wyznawców islamu, lub części z nich. To potężna wspólnota, która prawdopodobnie będzie czołówką wśród prężnych ziemskich wspólnot, jedną z najbardziej prężnych i władnych działać. Siła w społecznościach muzułmańskich jest olbrzymia.

5) Chiny będą jednym z kilku „równych”.

6) USA

7) Unia Europejska powinna zostać odchudzona o ludy słowiańskie.

8) Zjednoczyć mogłaby się również Ameryka Południowa po Meksyk włącznie. Istotnym państwem jest Wenezuela pod przywództwem Hugo Chaweza Friasa, oby rozwijał się i doskonalił.

Sposób sprawowania władzy

 

Celem rządzących jest nie tylko administrowanie, ale również obrona, pojęta dwojako. Obrona przed wrogiem oraz obrona obyczajności i prawości, dobra ogólnie pojętego. Dlatego obecność przekleństw w życiu zbiorowym, kłamstwa słownego, wyśmiewanie się z Boskości, upadek szacunku dla starszych oraz rodziców, obojętność na hasła patriotyczne – oto przykłady nie bronienia ludzi w Polsce czy innych krajach. Nie obronienia ich przed złem.

Na czele krajów Słowiańszczyzny powinni stać przywódcy o pełnej władzy nad obywatelami. Podlegać powinni jedynie ogólnemu władcy, pełniącemu całkowitą władzę nad całą Wspólnotą Słowiańską. Otaczać powinien ich głęboki szacunek, mają być uważani za ojców i obrońców porządku, moralności i bezpieczeństwa. Zniknąć mają pod groźbą chłosty przypadki naśmiewania się z rządzących, jakie dziś widzimy ze strony dziennikarzy. Ci powinni się wziąć do jakiejś rzetelnej robot. Obecnie są oni pasożytami na ludzkich instynktach, podając szkodliwą sensację i ciągle obniżając poziom języka.

Przywódcy poszczególni powinni rządzić państwami z zachowaniem praw danego kraju. Nie będzie żadnego odgórnego szczegółowego prawa Wspólnoty. Odrębności i dobre prawa zwyczajowe powiązane z duszą danego narodu będą szanowane i podtrzymywane. Nadrzędne prawo jednak, w ogólnym zarysie, będzie jedno, oparte na prawości.

Lud może obalić przywódcę i ma obowiązek to uczynić, o ile ten przestał ochraniać dobro w państwie.

Wybór przywódcy (władcy) dokonywany powinien być – to dla całej historii ludzkości ogólnie – przez mędrców. Prawdziwych mędrców, bo słowo to jest obecnie nadawane w Europie pewnym ludziom, zdaje się, kabaretowo.

Podział władzy na niższych szczeblach

Na poziomie wsi – jako jednostek podziału krajów – działać będzie władza powszechna. Co to znaczy? W każdej z nich powstaną rady obywatelskie, które otrzymają władzę sądowniczą na obszarze tejże wsi. Rady będą liczyć po pięciu ludzi, wybieranych przez dorosłych mieszkańców wsi. Ludzie we wsiach znają się nawzajem, dlatego, aby być wybranym, będą oni musieli być najbardziej uczciwi i pomocni w danej wsi. Charakter będzie więc obdarzał władzą, a nie wykształceniem czy posiadanym majątkiem. Co w miastach, gdzie ludzie nie znają się nawzajem? Tutaj rady utworzy się z nauczycieli szkół. Są oni osobami znanymi ogółowi ludzi i zwyczajowo obdarzanymi szacunkiem. Wymaga się od nauczycieli również godnego zachowania w życiu. Najgodniejsi z nich zasiądą więc w radach miast, a w każdym mieście będzie ich wiele. Podniesie to znaczenie pracy nauczyciela i dobrze wpłynie na uczniów, świadomych, że ludzie którzy ich uczą na co dzień, mogą ich pewnego dnia sądzić w sprawach sądowych. Podniesie to więc samo przez się szacunek uczniów wobec nauczycieli. Będą grzeczni, wiedząc, że są pod okiem przyszłego sędziego – kto wie?

Urząd adwokata ma zostać zniesiony. Każdy  powinien bronić sam swej sprawy. Twarz ludzka jest kopalnią wiedzy i wprawne oko sędziego może z niej czytać. Obecnie przestępcy siedzą na sali z głową opuszczoną, jeśli nie z cynicznym uśmiechem, podczas gdy zdarza się, że opłaceni adwokaci kłamią przed sędzią w ich obronie. Dość już tego.

 

 

WŁASNOŚĆ

Zmiany mogą być następujące. Zakłady i interesy, w których zatrudnia się do 18 osób, nie licząc właściciela, mogą pozostać własnością poszczególnych ludzi, przedsiębiorców, kupców, itp. Wszystkie zakłady większe od wspomnianych mają być własnością króla, czyli państwa. Wyjątkiem są spółdzielnie, czyli zakłady będące wspólną własnością pracujących tam ludzi. Te mogą liczyć do 400 osób, jednak w każdym przekraczającym 180 pracowników naczelnikiem będzie przedstawiciel króla, mianowany przez niego lub jego zaufanych ludzi. Ma on być opłacany z zysków spółdzielni i kierować nią. Pobory jego mają odpowiadać poborom naczelnika równego wielkością przedsiębiorstwa królewskiego.

PODATKI

Przywódca kraju może pobierać od każdego podatek w wysokości jednakowej procentowo. Jedną szóstą wypłaty albo wytworzonego dzieła, o ile są to przedmioty. Bogaci i biedniejsi płacą tyle samo, proporcjonalnie – 1/6.  Jest jeszcze coś, o czym mówią Pisma, a dotąd nie mówiono o tym w Europie – do władcy należy również jedna szósta grzechów popełnianych przez lud kraju, stąd powinien on dbać o rozkwit dobra, mądrymi prawami i silną ręką w ich przestrzeganiu.

Rozwinąć należy odejście od pieniądza na rzecz wymiany towarowej, o ile się tylko da.

BANKI

Należy zabronić pożyczania na procent. Ludzie są braćmi. Jeśli pożyczamy bratu, kto żąda od niego procentu? Pobieranie procentu od brata wzbudziłoby wzgardę, nie inaczej jest z bankami. Kraj to wielka rodzina, obecnie rozumiana rodzina to ‘mała rodzina’. Pobieranie procentu jest zaprzeczeniem braterstwa ludzkości. Ma zniknąć.

PRZEMYSŁ

Całkowite usunięcie przemysłu alkoholowego. Postawienie na prosty przemysł przetwórczy, odzieżowy, użytkowy przemysł metalowy i wojskowy. Rozwinięcie sieci małych, spółdzielczych m.in. przetwórni żywności, która u nas wyrośnie. Rozwinięcie olbrzymich upraw lnu, konopi, oraz hodowli owiec, aby uwolnić się od potrzeby sprowadzania bawełny do odzieży i tkanin. Tu należy ponownie wprowadzić w społeczeństwie umiejętności – powszechne – dziania ubrań z wełnianej nici w domach. Zwiększy to niezależność rodziny oraz szacunek dla pracy w niej, jak też przyczyni się do pożytecznego wykorzystywania pracy i zacieśni więzi międzyludzkie (skarpety zrobione na drutach dla dziecka czy męża to wyraz uczucia, troski człowieka o człowieka, znacznie bardziej wzruszający niż kupienie skarpet na rynku). Poruszy też twórczą stronę osobowości kobiet – dobór wzorów, nici, stwarzanie czegoś od podstaw, zamiast używania, tzw. konsumpcji, które jest bierne w istocie, podczas gdy dzianie jest czymś czynnym, twórczym. A twórczość jest wyrazem stwarzania, czyli istoty człowieka, dziecka Stwórcy. Człowiek stwarza, bo jego Ojciec stwarza.

Odejście stopniowe od wytwarzania i stosowania plastiku. Odbudowa przemysłu cukrowego. Likwidacja przemysłu tytoniowego, jako niszczącego zdrowie ludności.

OŚWIATA

Olbrzymi nacisk na porządność życia nauczycieli oraz na uczenie wolności od nałogów – alkoholu, palenia, narkotyków. Uczenie o boskości człowieka, którego istotą jest radość tworzenia, a nie odurzanie się używkami. Nacisk na szacunek dla Ojczyny i miłość do Niej, a szerzej dla całej ludzkości i całego Stworzenia, również duchów i istot niewidzialnych. Pełna odpowiedzialność.

Duże ograniczenie liczby uczniów, odejście od nauczania przedmiotów, które są do “zapomnienia”. Podstawowa szkoła dla wszystkich, jednak do wyboru rodziców, a nie jako obowiązek. Poza uczeniem pisania, czytania i liczenia należy przekazać całą potrzebną wiedzę duchową i nauczyć kultury, szacunku dla rodziców, starszych, sposobów zachowania się. Dzieci mają wyjść ze szkoły podstawowej z silnym rozumieniem dobra, duchowości i celu życia, którym jest uświadomienie własnej Boskości, aby potem żyć zgodnie z tą prawdą. Kształcenie poza podstawowe jedynie zdolnych dzieci, uzależnione również ich wysokim poziomem dobra. Jeśli zdolne dziecko zaczyna wpadać w złe towarzystwo i nie pomogą próby zapobieżenia temu, należy je przestać kształcić. Pieniądze z podatków należy bowiem wydawać bardzo celowo. Dzieci należy też uczyć oszczędności i rozpoznawania swoich prawdziwych potrzeb, aby nie stawały się sługami własnych urojonych potrzeb, jak posiadanie komórki, samochodu (o ile nie jest konieczny itd.)

Szkolnictwo ma być bezpłatne, im wyższe, tym większy nacisk ma być kładziony na dobre, cnotliwe i odpowiedzialne życie i budowanie raju dokoła siebie. Duży nacisk na szkoły zawodowe, ogromne ograniczenie liczby ogólnokształcących.

Odrębne szkoły dla dziewcząt i chłopców na każdym poziomie. Zachęcanie dziewcząt, by oddały się w przyszłości jako żony opiece nad mężem, rodziną i domem, w miejsce ucieczki z domu do “pracy” (jak gdyby liczne zajęcia domowe związane z dziećmi, porządkiem itp., pracą nie były). Olbrzymi nacisk u obu płci na cnotę i pobieranie się jako jedyna godna ludzi droga łączenia się mężczyzny z kobietą.

Skończenie ze strojami ladacznymi u kobiet i mężczyzn. Długie spódnice, zakryta pierś, zachęcanie do luźnych strojów.

SPOSÓB ŻYCIA

Silne wsparcie dla młodych małżeństw i ogólnie rodzin.

Należy odejść od miast jako sztucznych zbiorowisk, w których kwitnie upadek cnót, osłabianie się szacunku dla starszych i więzi z sąsiadami, czyli więzi społecznych, a zatem wyobcowanie i samolubstwo. Powrót do przyrody, nawiązanie ponownej więzi z Matką Ziemią, radowanie się jej płodami, leczenie duszy poprzez jej uprawę i stopniowe wyswobadzanie się od zależności żywnościowej od dostawców.

Potężne nasadzanie drzew w wymiarze całego państwa oraz rozwijanie upraw roślin, zwłaszcza tych o dobroczynnym działaniu na ciało i umysł. Powrót do przyrody.

GOSPODARKA

Postawienie na samowystarczalność państw, na ile się tylko da. Doprowadzenie stopniowo do całkowitej samowystarczalności. Ochrona własnej ludności – zabronienie sprowadzania jakichkolwiek towarów, jakie są wytwarzane w kraju. Sprowadzać można jedynie to – poza ilościami “osobistymi” u podróżnych – co nie rośnie w kraju, lub czego nie da się wytworzyć u nas, a więc np. pomarańcze, banany itp. A one w gruncie rzeczy są zbędne nam, to jedynie kaprys podniebienia. Dorośli nie powinni dawać się wodzić za nos kaprysom. Umiejętności tej należy uczyć również dzieci.

Skończenie ze swobodnym przepływem kapitału, który jest czystym brakiem odpowiedzialności i jakichkolwiek zobowiązań, drogą do oddawania własnego bezpieczeństwa w obce ręce.

Zasada główna – wytwarzać w Polsce, własnymi rękoma wszystko, co tylko da się u nas wytworzyć i tego nie sprowadzać z zagranicy, bo płacimy za to oddaniem wolności i posyłamy na rozpacz i poniewierkę bezrobocia i biedy własnych braci w Polsce. Co za wstyd!!!

 

Odtworzenie poprawnych zależności handlowych

Rozwinąć więzi handlowe pomiędzy ludźmi w danej okolicy. Powinno tak być w całym kraju. Zahamowanie sprowadzania odzieży i żywności z zagranicy ze szkodą rodzimych rolników przywrócić powinno siłę miejscowej wymianie handlowej. Po dawnemu ludzie będą się lepiej znali, częściej spotykali, targi i rynki ponownie wzrosną w siłę. Społeczność bardziej się scali, odejdzie pogłębiająca się obecnie samotność.

Rolnik uprawi żywość i dowiezie do miejscowych, do sklepów, czy na pobliski rynek. Pominie się pośrednika, zarobi więc rolnik, który więcej dostanie i odbiorca, który mimo to, mniej zapłaci. Ceny na podstawowe dobra powinien ustalać król, co dwa tygodnie, aby zapobiec żerowaniu na ludziach ze strony sprzedawców, jeśli ceny są wolne. Co innego bowiem uczciwy zysk, a co innego żerowanie na ludziach tylko dlatego, że czegoś właśnie brakuje.

Uprawa żywności w dużych ilościach ponownie zaludni wieś, poza tym polepszy zdrowie. Żywność przywożona z zagranicy, pokonująca duże odległości jest bowiem przetwarzana, aby dłużej nadawać się do jedzenia. Dodaje się przy tym różne rzeczy, aby się nie psuła. Jest to wbrew prawu przyrody w jakimś stopniu, więc środki te, “wydłużacze” zdatności, raczej nie są zdrowe. Przy zakazie sprowadzania z zagranicy, świeżą żywność dostarczą miejscowi dostawcy. Nie będzie potrzeby jej obrabiać, jak dzisiaj. Działać mogą też wtedy małe przetwórnie, niewymagające żadnej prawie skomplikowanej techniki – robienie przetworów w słoikach bez sztucznych utrwalaczy, suszenie, itp. jak setki lat temu.

Kolejna ważna rzecz – ochrona przyrody. Jak wiadomo, ilość samochodów związana jest m.in. z handlem, Jeśli przestaną jeździć długie ciężarówki z zagranicy oraz nasi handlowcy “długodystansowi”, będzie i ciszej, i znacznie czyściej. Zadbamy więc o Ziemię.

Jak to przestawić na nowe tory? Do czasu działać może, dopóki rolnicy krajowi nie pokryją całego zapotrzebowania na żywność. Należy to zmniejszać wraz ze zwiększaniem się dostaw rodzimych wytwórców. Całość powinna zakończyć się w ciągu paru lat. Rolnikom można też dawać zamówienia na cały plon na przykład, dla zagwarantowania im większej pewności.

PRACA

W obliczu bezrobocia, z którym zmagają się wszystkie chyba państwa kapitalistyczne, należy podjąć nowego rodzaju kroki ograniczające je. Solidarność i poczucie jednej wielkiej rodziny, jaką jest Polska i szerzej, ludzkość, podpowiada, abyśmy zamiast zwolnić część ludzi, ograniczyli godziny pracy wszystkich pracowników. Wówczas znajdzie się – będzie podtrzymane – zajęcie dla ludzi uważanych dziś, być może, za zbędnych. Nie ma żadnych zbędnych ludzi, każdy jest potrzebny, zbędne jest jedynie samolubstwo. Poza tym, należy wypełnić zapis konstytucji dzisiejszej, mówiącej o prawie każdego obywatela do pracy. Jeśli dziś ktoś bezrobotny chce pracować, ale tej pracy dla niego nie ma, jest on pozbawiony swojego konstytucyjnego prawa w rzeczy samej. Tłumaczenie się wolnym rynkiem jest ogromnym grzechem i kłamstwem w świetle konstytucji i tego, że każdy jest dzieckiem Polski i przysługuje mu praca. Skoro kapitalizm tej pracy nie jest w stanie każdemu zapewnić, należy ten system zmienić. Ludzie są podstawą wszystkiego w państwie. Ważniejsi o biliony razy do potęgi nieskończonej od wszelkich -izmów (czy to kapitalizmu, czy socjalizmu itp.), od teoretycznych wydumek. Powiedzmy otwarcie – kapitalizm nie działa, bo część ludzi trafia w nim poza nawias, dzieci Ojczyzny.

Czas pracy należy skrócić z 8 do 6 godzin dziennie, zmniejszyć trochę płace, jeśli na początku będzie to konieczne, jednak te oszczędności zacząć należy od kierowników, dyrektorów, itp. Nie wolno ciąć tym, którzy są na progu nędzy. Nie mogą być cięte najniższe pobory ani o złotówkę.
W takiej sytuacji obcinać należy jedynie lepiej zarabiającym.

Należy skończyć i to od razu z wolnymi sobotami. Niedziela na odpoczynek w zupełności wystarczy, z zasadzie jest to powiązane z chrześcijaństwem jedynie, że jest to wolny dzień. Dlatego, ponieważ Ojczyzna jest matką dla ludzi różnych religii, nie jest ona ani muzułmańska, ani katolicka, ani buddyjska. Chrześcijanie mogą świętować niedzielę, bo nakazuje to Biblia. Ludzie, którzy kształtują swe życie w oparciu o inne duchowe źródła, powinni pracować zgodnie z własnym uznaniem i potrzebami zdrowotnymi, aby się nie przemęczyć. Może więc dla nich być np. co dwunasty dzień wolny, albo żaden szczególnie wolny. Byłoby to najlepsze rozwiązanie – praca po sześć godzin dziennie, a wolne jedynie okolicznościowe dni, kiedy zachodzi potrzeba. Oczywiście, nie dotyczy to osób, które wolny dzień mają polecony przez religię – u muzułmanów będzie to piątek, u Żydów sobota.

Praca i jej wykonywanie mają być uczciwe. Zwyczaj dodawania sobie dni wolnych bez ich odpracowania, kiedy w środku tygodnia wypadnie święto, np. w czwartek, tak by potem wolne było od czwartku do niedzieli, jest karygodne. Jak można zamknąć czytelnie naukową na piątek i sobotę, dodając “Przepraszamy”, bo czwartek wypadł wolny, a letnia pogoda sprzyja nieodpowiedzialnym myślom o “dodatkowym wolnym” na pozamiejskie, zapewne, wypady? Jest to kradzież pieniędzy za pracę, której się nie wykonało, bo założyć wypada, że za te dwa dni wolne pracownicy dostaną pieniądze? Czy też obcięli sobie pobory o te dwa dni? Usługi nie są świadczone, dawany jest gorszący przykład lekceważenia obowiązków, z bezczelną twarzą. Niech się wstydzą tacy ludzie! Koniec
z tym.

STOSUNKI RELIGIJNE

Wszystkie religie są płatkami jednego kwiatu – Boskości i do jednej Boskości prowadzą, stwierdza wyraźnie Sathya Sai, Nauczyciel współczesności, przemilczany w Polsce (!). Nazywają Boga różnymi imionami, On jednak jest Jeden. Uczą Go czcić na różne sposoby, w różnych świątyniach, On jednak jest jeden. Wymyślają na Jego temat różne dogmaty, On jednak jest Jeden. Jest Ojcem wszystkich i wszyscy dlatego są braćmi, cała ludzkość.

Dlatego w państwie obowiązywać ma rzeczywiste poszanowanie wszystkich i religii. Wykluczone jest jakiekolwiek państwo wyznaniowe. Żaden Kościół nie ma żadnego prawa do żadnych szczególnych względów. Żadne Polak-katolik, żadne religia narodowa, jest to podejście wykluczające inne Dzieci Ojczyzny, jest to po prostu bezwstydne i niemające nic wspólnego z religią. Z polityką i przemocą psychiczną, owszem. Pora z tym skończyć.

Hańbiące słowo – ‘pręgierz’, czyli poganin oraz słowo – ‘zabójca’, czyli sekty mają zniknąć z użycia, ich używanie wobec kogokolwiek innego niż my sami ma być surowo karane chłostą. Dlaczego? Jest to oczywiste. Są to słowa wyzwiska, których nikt nie chciałby na pewno usłyszeć pod własnym adresem. Niebezpieczni głupcy, obecni w każdej religii obrzucać się nimi mogą nawzajem. A wyzwisko wyśmiewające w ten sposób czyjaś wiarę, musi być karane z całą bezwzględnością, aby każdy mógł czuć się wolny
i szanowany w swoich podglądach.

Pierwszą cechą człowieka religijnego musi być szacunek dla innych i poszanowanie ich wierzeń. Religia, mówiąca, że tylko ona prowadzi do Boga, a reszta to odstępcy lub bliżej niewyjaśnione “sekty”, nie jest żadną religią! W ogóle! Jest systemem prania mózgu i zamykania na prawdę o tym, że kwiaty kwitną w różnych kolorach, ludzie mówią w różnych językach, a na szczyt zwany Boskością, Bogiem, wiodą różne drogi z różnych stron. Drogi są różne, ale cel – Boskość – jeden i ten sam.

O HISTORII

Choć Kościół chrześcijański głosi ideały Jezusa, co ma być uzasadnieniem potrzeby jego istnienia, i choć Kościół ten pewnego razu przewyższył nawet cesarza swoją władzą, która była jak najbardziej z tego świata – łącznie z prześladowaniem ludzi, co w inny od nich sposób objaśniali Boga – choć podstępami, zastraszaniem i śmiercią wykorzenił wszystkie ludy Europy z ich wcześniejszych wyznań, a ich potomków sadystycznie nauczył plucia na własnych przodków jako jakichś godnych lekceważenia “pogan”, w żadnym państwie obszaru swych wpływów, ideały Jezusa – czyli nie krzywdzenie i braterstwo oraz ubóstwo – nie zostały wprowadzone. Przeciwnie – wojny, wyzysk, obłuda i straszliwe okrucieństwo stosów w imię boskie… Dalej – brak poszanowania dla braci innych wiar, co w końcu znalazło uwieńczenie w takim wychowaniu ludu polskiego, że “wierzący” odnosi się dla ludu do katolika. Reszta ludzi więc, według tego ponurego prania mózgu, robionego polskiemu ludowi od 1000 lat, to ludzie co niby nie wierzą w Boga. Tak było łatwiej, szybciej, na skróty dla inżynierów od wychowywania, w porównaniu z którymi komuniści to bracia od jednej roboty – odmóżdżania w niektórych sprawach. Lud polski jest owocem tego odmóżdżania i choć z komunizmu  już się otrząsnął, o tyle większość Polaków w ogóle nie dostrzega okupacji umysłowej ze strony Watykanu, która zniweczyła dziedzictwo naszych praojców, a ich skazała na pogardę u potomków. Wychowywane są bowiem w tej ‘szkole’ całe pokolenia od 966 roku. Podjęto powstanie przeciwko tej niewoli, zrobił to lud pod wodzą jednego z Piastów, syna Mieszka II, Bolesława, panującego prawdopodobnie w latach 1034-1038. A był to władca waleczny. Prawdopodobnie strząsnął niewolę i godnie przywrócił religię przodków, jednak czarny walec z Watykanu, wygniatający plemiona i umysły rękoma swoich “nawróconych” (Niemców i innych), zaatakował powtórnie. Skoro tym razem władca odmówił dalszego odmóżdżania swojego ludu w imię interesów i władzy watykańskiej, na co dał się skusić najwyraźniej Mieszko I, “Mordor” uderzył tym razem otwarcie, rękoma swoich siepaczy z Niemiec. Dano im na czoło marionetkę – młodszego brata Mieszka II, Kazimierza, który ponieważ nie był jak Bolesław, pierworodnym synem, oddano do zakonu na karierę mniszą. Odnaleziono go więc w klasztorze w Niemczech, dokąd wywiozła go niemiecka matka, Rycheza. Siepacze napadli na wolną tymczasem Polskę i w imię Watykanu zdołali zdławić bohaterów, nad którymi musieli przeważać siłą. Bolesław został prawdopodobnie zabity, przywódcy jedynego prawdziwego powstania wolności w naszych dziejach zapewne wymordowani również (reszta powstań była już w obrębie klatki chrześcijańskiej i nie zmierzała do wyzwolenia się spod okupacji Watykanu). Kazimierz objął rządy, jak marionetkowy rząd mianowany przez Amerykanów w pokonanym przez Jankesów Afganistanie parę lat wstecz. Za robotę po myśli Rzymu, czyli przyklaśnięcie niszczeniu słowiańskiego dziedzictwa i prawdziwego ducha słowiańskiego, Kazimierza usłużni dziejopisowie, piszący “historię” dla zwycięzców, nazwali Odnowicielem. Ten, który ułatwił zniszczenie ducha polskiego i polskiego naówczas dziedzictwa, jeśli o polskim można na tamte czasy mówić, wychwalany jest dziś jako Odnowiciel! Noc Mordoru zapadła zaś nad krajem pomiędzy Odrą i Bugiem i trwa nadal.

Dlaczego tyle słów “prawdopodobnie” przy postaci Bolesława Mieszkowica, walecznego władcy i godnego, jak się zdaje, przywódcy ostatniej walki naszych przodków o wolność i honor własnej wiary, wiary ojców? Oto, zwycięzcy, przerażeni zasięgiem powstania, wiedzący jasno, że narzucanie chrześcijaństwa podobnie może zostać odrzucone w innych krajach, takich jak Czechy itd., skazali go czym prędzej na zapomnienie. Pominęli go w kronikach, aby broń Boże nikt nie miał w nim przykładu do naśladowania, by nie miał w nim oznajmienia – tak! można obalić zło! można odzyskać wolność i obmyć wiarę ojców z pohańbienia! Dlatego nie dziwi, że w ogóle zniknął z listy władców Polski ręką Galla Anonima, członka okupacyjnego Kościoła. Nie ma wzmianki też o nim w innych kronikach ówczesnych. Każda bowiem byłaby dowodem, że Słowianie się bronią, że to nie jest nawracanie, a podstępne czy krwawe wydziedziczanie całych ludów w imię Jezusa, że te ludy rozpoznawszy prawdziwe oblicze tej ‘religii’ odrzucają ją, powracają do religii ojców. Na szczęście, w późniejszej dużo Kronice Wielkopolskiej jej autor wspomniał wreszcie Bolesława. Został on nazwany Bolesławem Zapomnianych.

Pierwszy bohater naszego ludu. Niech mu się dobrze dzieje, gdziekolwiek po śmierci ówczesnej jest. Chwała takim jak on. To jego imieniem powinny być nazywane szkoły, pałace, domy kultury. I z jego losu polskie kręgi przywódcze i umysłowe powinny uczyć się życia, w tym – godności, chwały
i siły. Chwała zwyciężonemu. Odradza się w chwale obecnie.

Osoba, rodzina, ród

Należy przywrócić świadomość odpowiedzialności wobec własnej rodziny. Dzieci należy uczyć, że ich obowiązkiem jest prawe, godne życie, aby dodały chwały nazwisku i rodzinie, z jakiej się wywodzą. Poza tym należy odtworzyć rody w społeczeństwie. Przywrócić wiedzę o rodach, wskazać na ich siłę, na wspaniałość opieki rodu na swoimi członkami. Rody zapewniają poczucie bezpieczeństwa ludziom w społeczeństwie i są żyjącą pamięcią o przeszłości kraju, nierozerwalnie związaną z ludźmi, którzy odeszli. Przy systemie rodowym historia jest czymś żywym, czymś określającym człowieka i dającym mu powód do dumy, do przemyśleń.

Przynależność do rodu powiększa jeszcze poczucie odpowiedzialności w życiu – chciałoby się bowiem, aby nasze postępowanie  dodało chwały rodowi. Jest też sposobnością do odczuwania miłości – człowiek bowiem kocha swój ród. Dba więc o niego, choćby w myślach, a to osłabia samolubstwo. Zatem życie rodowe rozwija piękne cechy ludzkie, takie jak dbałość o dobre imię i myślenie o dobru innych ludzi, całej grupy, nie tylko o “ja”. Rody, mające wielu sędziwych, mądrych ludzi, chronią też społeczeństwo przed wymóżdżaniem, niosą wiedzę o przeszłości i dają odpór próbom wynaradawiania podczas okupacji. Zachowują tożsamość kraju.

Powrócić do ludzkich zasad, czyli o emeryturach

 

OPIEKA NAD OSOBAMI STARSZYMI

ZUS powinien być usunięty. Dziećmi mają obowiązek opiekować się rodzice, a później opieka nad rodzicami jest obowiązkiem dzieci. Stąd zakończyć należy płacenie na ZUS i potem płacenie emerytur. Osoby kalekie, bez potomków itp. mają być utrzymywane przez króla.

A DZIŚ? Rząd ma niełatwe zadanie zapewnienie emerytur milionom obywateli, którzy przepracowawszy wiele lat znaleźli się w wieku, w którym należy cieszyć się szacunkiem i pomocą pokoleń późniejszych, które w części sami wykołysali na swoich rękach. Szacunek dla starszych jest zawsze jedną z oznak cywilizacji prawdziwie ludzkiej. Rzeczywistej cywilizacji. Kłopot z emeryturami jest natury technicznej, jeśli za takową uznamy sprawy pieniężne. By go rozwiązać (co jest ogólnie proste), należy zrozumieć porażkę jednej ze społecznych prób XX wieku. Czytelnik może pomyśleć, że chodzi nam o socjalizm, jednak tym razem mam na myśli system emerytalny.

Cele jego wprowadzenia zdawały się cudowne. Dziś widać samotność starszych osób, ich pozostawienie samym sobie, czasem to, że ich emerytury idą na pomoc młodszym członkom rodziny, stając się zasiłkami. Czy o to chodziło? Poza tym, coraz większa rzesza spracowanych życiem osób dostaje pieniądze tak nędzne, że aż strach to sobie wyobrazić, zwłaszcza, że ich możliwości poradzenia sobie z rosnącymi wydatkami są często żadne w późnym wieku.

Jak to rozwiązać?

Cały pomysł z emeryturami dla wszystkich starszych ludzi był pomyłką. Jedną olbrzymią pomyłką. Rodzice, którzy od początku ludzkości wychowują z poświęceniem wszelkiego rodzaju swoje pociechy, sami mają być przez swoje dzieci później doglądani. To one mają im obowiązek dostarczyć tego, co potrzeba – szacunku i troski, ciepła, dachu nad głową, ubrania, pożywienia, jeśli potrzeba itd. Czy osobom starym potrzebne są pieniądze, jeśli im się zapewni powyższe?

Pieniądze, które płaci się zatem obecnie na ZUS, KRUS, trafią wówczas do kieszeni co miesiąc, podnosząc znacząco zarobki, zwłaszcza najuboższych. Tych, co otrzymują 897 zł na przykład. Swoją drogą warto sprawdzić, ile osób zarabia te około 900 zł. Być może są to miliony, dziś niewidzialne pod oszukańczą “średnia pensją”.

Być może w wypadku najuboższych ten dodatek do wypłaty wyniósłby wówczas nawet około 200 zł miesięcznie. A jeśli w domu pracują na najniższej stawce dwie osoby, np. mąż i żona, rocznie do ich domu trafi o prawie 5 tysięcy więcej.

Co z osobami pozbawionymi dzieci? Cóż, dla skaczących z kwiatka na kwiatek ludzi około 20-40 lat życia, to powinno podziałać jak chłodna, w samą porę kąpiel, na otrzeźwienie z głupoty ich stylu życia. Co do osób rzeczywiście nie mogących mieć dzieci, samotnych z powodu przeciwności losu, owdowiałych itp., należy utrzymać wypłacanie świadczeń i zapewnić odpowiedni ich wymiar tak, by nie było poniżającego życia na skraju nędzy lub w tejże. Jest to obowiązek państwa, dla którego takie osoby pracowały przez długie lata.

Powstanie u niektórych pytanie o to, czy dzieci się nimi zajmą. To jedno z owoców nieszczęsnego wprowadzenia powszechnych emerytur dla wszystkich. Ono bowiem postawiło pod znakiem zapytanie konieczność pomocy własnym rodzicom, zepchnęło ludzkość poniżej poziomu ludzkości, do królestwa zwierząt, gdzie starsze osobniki są niszczone przez przyrodę, gdy osłabną. Dziś ta niepewność co do dzieci, jest powszechna, tak jakby nie były one istotami ludzkimi, jakby należały również do zwierząt pozostawiających rodziców obojętnie. Czy do tego zezwierzęcenia chcieli doprowadzić twórcy pomysłu emerytalnego?

Socjalizm działał przez około 70 lat, dopóki się nie rozsypał. Przyniósł duże straty społeczne – czy się stoi, czy się leży…, państwowe, czyli…, kłamanie w żywe oczy nawet przed sobą itd. Już po nim, w postaci jaką wprowadził ZSRR czy jaką mieliśmy w Polsce. Dziś swą szkodliwość okazały emerytury.

Powróćmy do dzieci. Odejście od zbędnego płacenia emerytur/rent otworzy ponownie wiele rodzicielskich oczu na to, że swoje pociechy trzeba wychowywać. Nie posyłać jedynie do szkoły, kupować ubrania i karmić. Że chodzi o to, by wyrastały na szlachetnych ludzi, którzy będą myśleć o dobru nie tylko swoim, ale i innych ludzi. Dbali o dobro swoich rodziców, otaczali ich opieką, po to, aby dając taki przykład swoim z kolei pociechom, otrzymały od tych pociech to samo za lat 40-ści.

Postawić nam więc trzeba z pokorą, mądrze już tym razem i ze słodyczą, na rodzinę, nie na emeryturę. Om.

————————-

Dodajmy rzecz oczywistą – powyższe odnosi się do wszystkich państw,
w których płaci się renty i emerytury.

 

 

ZDROWIE

Ma ono być postawione na pierwszym miejscu, występowanie chorób powinno być odbierane jako społeczna porażka. Rozpowszechnianie dobra, dobrego życia, łączności z przyrodą doprowadzą do zniknięcia chorób powszechnie. Dopóki to nie nastąpi, wielki nawrót do leków zapewnianych przez przyrodą z jednoczesną walką z nałogami i szkodliwym sposobem życia, m.in. miejskim. Opieka zdrowotna ma być całkiem darmowa, bez związku z żadnymi podatkami, jest ona jednym z obowiązków króla.

Aby doprowadzić do ogólnospołecznego zdrowia, do tego, aby choroby były rzadkością, bądź nie występowały w ogóle (co jest możliwe), należy zabrać się za trucicieli. Zamknięte mają zostać wszelkie fabryki tytoniu (z zapewnieniem innej pracy pracownikom tej dziedziny). Przede wszystkim zaś, zamknąć należy wszystkie wytwórnie alkoholu. Jeśli ktoś chce robić tę chorą rzecz, jaką jest alkohol, musi to robić sam na własną odpowiedzialność, nigdy jednak nie może się w to włączać państwo, aby ani na tej powolnej śmierci zarabiać, ani jej zatwierdzać jako rzeczywistości odurzania się alkoholem. Wszelkie zaś potem bimbrownie należy zamykać
i karać ostro ich właścicieli.

Dlaczego? Zatrzymajmy się nad tym na chwilę. Nie na darmo mędrcy wymieniają picie alkoholu jako jeden z pięciu ciężkich grzechów, m.in. obok zabicia świątobliwego człowieka!

Pokonanie otumanienia

Alkohol nadaje świadomości pijącego sztuczny nastrój. Jeden wypada “na smutno”, drugi odkrywa siebie jako agresywnego, inny otumania się na wesoło, kolejny wpada w płaczliwy nastrój, zawsze jednak staje się kimś innym, przestaje być sobą. Jego nastrój przestaje być wiarygodny. Stąd mówi w błędnej próbie wytłumaczenia pijaka: “on to zrobił po pijanemu”, czyli jakby dał się opętać czemuś innemu niż on sam. Ponieważ jednak o piciu wcześniej postanowił sam dobrowolnie, jest to żadne tłumaczenie i należy z całą surowością karać przewiny takich osób. Daje to nam jednak obraz tego, jak groźne jest picie. Jest w tym też coś śmiesznego. Jesteś wesoły, ale to nie twoja wesołość tak naprawdę, bo bez kieliszka wesoły nie byłeś. Co więc jest lepsze – być smutnym nawet, ale być sobą i starać się swoimi dokonaniami siebie rozweselić i osiągnąć coś, żeby być rad, czy oddajesz swoje ja za jakiś ochłap wesołości, która jest sztuczna zagłuszającą ciebie na dany czas strefą? Smutek w życiu jest ważny, bo wskazuje nam, ze coś robimy źle, daje więc roztropnemu człowiekowi wiadomość: “uwaga”. Zapić go, to tak jakby po odczuciu bólu w rozciętej dłoni, który mówi “tamuj krew”, ktoś wziął środek rozweselający i dzięki zobojętnieniu na ból wesoło hasał, gdy w tym czasie traci coraz więcej krwi.

Rozwiązania – oddolne: odrzucić nałóg i po męsku zmierzyć się z sobą takim, jakim się jest i swoimi sprawami, jakie by nie były. Odgórne – wiedząc, że sposobność kusi, należy jednoznacznie zamknąć wszystkie wytwórnie alkoholu w państwach i na całym świecie ogólnie. Odciąć drogi dostarczania tego niszczyciela szansy na rzeczywiste życie do otumanionych odbiorców. To zadanie dla ojców własnych ludów. Matka też zabiera dziecko z drogi do przepaści, jeśli ono idzie w nocy po omacku, lunatykując. Podobnie jest z milionami dużych dzieci. Różnica taka, że te duże dzieci mają swoje dzieci, a ich z kolei cierpienie w domach alkoholowych jest jak najbardziej bolesne i doświadczane głęboko.

Niech wszystkie światy będą szczęśliwe. Niech wszyscy będą braćmi
i ochroną dla wszystkich.

Bez uprzedzeń, czyli o historii ponownie

Po czym poznać, że ktoś został wychowany za czasów socjalistycznych? Ktoś pisze w kobiecym magazynie, że po braku pewności siebie, gdy wchodzi się do sklepu. Mówi bowiem odruchowo “przepraszam, czy jest…” (jakiś towar), zakodowane ma bowiem w podświadomości, że sklepowa ma władzę, czyli towar.

Hm, może wychowanie socjalistyczne poznaje się po czymś innym. Po tym, że człowiek pewne rzeczy uważał za wspólne, co wypaczało się nieraz do kradzieży drzewa z lasu na przykład, kradzieży paliwa itp.

Ale to jeszcze nie to. Być wychowanym w socjalizmie to znaczy odmawiać szanowania kogoś dlatego jedynie, że tamten jest bogaty. To znaczy parsknąć z pogardą, albo gniewem, gdy ktoś za elitę uważa bogatych ludzi. To czuć rozpacz, że istnieją bezdomni, z dnia na dzień spadający w nicość. Dostrzec groźny zamach na podstawowe dobra w “upłatnieniu” służby zdrowia i szkół wyższych. Wreszcie protestować z podniesioną głową przeciw głupiej bezideowości, przeciwko życiu dla siebie jedynie. To znaczy wyśmiewać życie, w którym nie głosi się ideału Ojczyzny.

To znaczy wreszcie, szanować komunistów polskich i władzę ludową PRL za wspaniałe prace i czyny. Za poradzenie sobie po wojnie, zbudowanie wspaniałego przemysłu od zera na pogorzeliskach, bez jednego centa z planu Marszalowego, bośmy go nie przyjęli / nie dostali. To zdając sobie sprawę z ówczesnej podległości Polski wobec ZSRR
i podziału społeczeństwa na czerwonych i nie-czerwonych, potrząsać głową z zachwytem nad odbudową Warszawy, Zamku Królewskiego. Czuć rzeczywistą wdzięczność za wykształcenie rzesz ciemnego ludu, za skończenie z “jaśnie wielmożnym Panem” i biciem Ukraińców za nie pozdrowienie policjanta polskiego na Kresach, za poradzenie sobie
z analfabetyzmem w ciężkich powojennych czasach. To rozumieć odpowiedzialność za społeczeństwo, czuć potrzebę prowadzenia innych, mniej bystrych, za jakieś ideały społeczne i za to, że dzięki temu widzi się, w jaką otchłań upadku ideowego się osuwamy po odejściu od komuny. Opadamy do szlamu “dorabiaj się, reszta nic nie obchodzi. Słudzy małego ‘ja’.

Kraj ten niegdyś był wolny i silny, nawet w komunie był szanowany za kulturę, na którą Rosjanie popatrywali z uznaniem. “Elity” dzisiejsze
z prawdziwymi przywódcami nie mają nic wspólnego – poza tym, że mają władzę – ich postawa wobec Zachodu, “skakanie na nowym pasku”, uczyniło z etosu bohaterskiego Polaków coś odległego. Trzeba to znowu przybliżyć. A owe niby-elity, ci niby-przywódcy niech otwarcie idą na służbę Zachodowi, ale jedynie w swoim własnym imieniu, nigdy w naszym.

ODRZUCENIE WYZYSKU i NIEDORZECZNOŚCI, NAZYWANYCH PRYWATNĄ WŁASNOŚCIĄ ZIEMI

Dlaczego ziemia nie może należeć do jakiegoś człowieka? Jest to bowiem bezczelność i głupota zarazem. Czy włos jest na głowie, czy głowa jest pod włosem? To głowa ma włosy, włos nie posiada głowy. Podobnie, to ziemia posiada człowieka. On, którego życie w ciele trwa ułamek wobec trwania Ziemi, nie może jej posiadać. Bo niby jak? On jest przejściowym zdarzeniem, bytem, który może ją cieszyć, może ją kochać, ale nie może Jej, która go posiada na swej powierzchni, posiadać.

Dwa, skoro ktoś się urodził jako człowiek na Ziemi, otrzymał od razu poprzez to, ziemię do życia. On ją dostał, całą Ziemię, bo urodził się na niej jako człowiek. Podobnie ma ją lew, królik, zając, z którymi należy ją dzielić
z miłością. Nie można natomiast jej posiadać. Tu nie trzeba do niej żadnych praw własności, bo któż może je wydać, na jakiej podstawie? Przecież byłoby to – i jest – śmiechu godne. Ktoś powie, że to umowne, że to służy porządkowi? Dobrze, w takim razie może to być przydzielane, ale bez pieniędzy. Bo nikt nie może brać pieniędzy za coś, co do niego nie należy żadnym prawem. A ona, ziemia, do nikogo nie należy żadnym w ogóle prawem, każdy jest jej dzieckiem, godna jest każdego, a raczej – każdemu dana do życia. Nie można jej “ogrodzić”, nie ma do tego żadnego choćby odrobinę zdroworozsądkowego prawa. Kiedy wprowadzi się to, zaczyna się niedorzeczność. Dzieci Ziemi nie mają odtąd miejsca na Ziemi, jeśli za nią nie zapłacą (!) płacić za coś, co jest im dane łaską Boga od urodzenia?

Można zrobić tu porządek następująco – pieniądze można brać  tylko za to, co się samemu wytworzyło czy zebrało – za zboże uprawione na ziemi, za zebrane z niej w pocie czoła grzyby, groch itp., ale nie za ziemię, której nie wytworzyliśmy, a którą dostaliśmy do zamieszkania. Dalej, oznacza to, że korzystanie z tej ziemi może i powinno być przyznawane na zasadzie – wolna, to staję i pracuję na niej, obsiewając, hodując bydło itp., stawiając dom – i np. za ten dom, przez siebie wystawiony można wziąć wynagrodzenie. Ten dom można posiadać, bo ktoś go zbudował, zadał trud. Ziemi nie można wytworzyć, nie można jej więc sprzedać ani kupić. Jest to bowiem wówczas robienie niewolników z wolnych ludzi – kazanie płacić za coś, co do nich należy – należy do życia na niej i robienia użytku. Odstąpić miejsce, na jakim się żyje można komuś innemu. Można przenieść się gdzieś indziej, ale nie można tego sprzedać ani kupić, płacić bowiem musiałby taki nabywca jedynie Bogu, który tę ziemię stworzył.

Jak to ma wyglądać na co dzień? Ziemia nie uprawiana, nie rodząca niczego, jest do wzięcia, do zbudowania domu, do obsiewania, do wypasu. Dana wspólnota, jak miasto czy wieś może ją przydzielić, ale nigdy za pieniądze, bo ona jest dana chwilą narodzin każdemu człowiekowi. Można płacić podatki na państwo i należy – aby ono w postaci władcy i jego ludzi ochraniało mieszkańca i rodzinę od przemocy i ucisku innych. Podatek ten wynosi dokładnie jedną szóstą owoców pracy, w pieniądzu bądź wytworzonych płodach. Nie można jednak płacić pieniędzy za ziemię, bo ona należy do wszystkich. Rzesze ludzi zmuszano w przeszłości do płacenia za to, za co nie ma kto i komu płacić, co jest dane, dane, dane!!!
Z chwilą waszego urodzenia na planecie ziemia. “Sprzedawanie” ziemi jest więc pomyłką i przestępstwem wobec pozycji człowieka, ograbianiem go z pieniędzy, a więc zabraniem bezprawnym jego pracy, owoców tej pracy, zmuszaniem do pracy za nic. To jakby kazać kupować powietrze albo kupować stanowisko człowieka. Albo kazać człowiekowi, by kupił od kogoś swoją dłoń, którą je, albo zapłacił komuś za tytuł własności do nóg, na których chodzi. Om! Powietrze, jakim oddycha i słońce, na jakie patrzy. Jest to głupota cokolwiek porównywalnej miary.

Uświadomiłem to sobie bodaj wiosną tego roku, dowiadując się potem od dra Tadeusza Łamacza zajmującego się gospodarką, że mówił o tym wyjątkowo ciekawy myśliciel i przedsiębiorca pierwszej połowy XX wieku, Silvio Gesell.

Ziemia może być dla porządku jedynie przydzielana, ale bezpłatnie, dożywotnio. Jeśli zaś dzieci czy krewni danej osoby chcą korzystać z niej, są po prostu dalszymi użytkownikami. Ziemia, której ktoś własnoręcznie – lub własnymi maszynami nie obrabia ma być oddana w użytkowanie tym, co chcą ją sami obrabiać lub coś na niej zbudować.

Sprzedaż ziemi ma zniknąć, podobnie jak pożyczanie w bankach na procent.

———————

Drobne, acz – jak się okazuje – konieczne zabezpieczenie odnośnie osób kończących studia w Polsce

Wielu ludzi skończywszy studia w Polsce, za darmo, skorzystawszy z polskich uczelni, pieniędzy kraju, wyjeżdża potem za granicę, mając tam lepsze widoki na pracę. Czasami nie mają żadnej pracy pozwalającej wyżyć. W innych wypadkach jednak jest to po prostu nienazwana dotąd kradzież dokonywana na Polsce, nie mówiąc o czarnej niewdzięczności wobec Ojczyzny, która kogoś wykształciła właśnie bezpłatnymi studiami. Większość z ludzi zapewne nawet o stosownym długu wobec Polski nie myśli, bo nikt prawie o nim nie mówi. Jesteśmy go na ogół nieświadomi.
A honorowy człowiek zawsze jest wdzięczny temu, kto mu pomógł, wyświadczył dobro. Należy o tym więc powiedzieć głośno.

Odtąd trzeba zabezpieczyć się wobec podobnych rzeczy. Jeśli ktoś chce korzystać z bezpłatnej pomocy polskiej uczelni, powinien zobowiązać się pisemnie i w świetle prawa do pracy w Polsce, by po poniesieniu ciężaru wykształcenia go na inteligenta bądź badacza, naukowca, Ojczyzna nie straciła. Bywa bowiem, że naukowcy, za których wyszkolenie zapłaciła Polska jadą np. do USA, które czerpią zyski z tego, co ludzie ci winni są Ojczyźnie. Jeśli ktoś taki chciałby podjąć pracę za granicą w swej dziedzinie, on lub państwo przyjmujące ma zwrócić koszty jego wykształcenia od szkoły ponadpodstawowej począwszy.

Oczywiście nie stosuje się to, jeśli osoba po studiach nie otrzyma w Polsce pracy. Wówczas może on wyjechać bez takiego odszkodowania. Jednak, jeśli podejmie za granicą pracę w dziedzinie, do jakiej przygotowały go studia w Polsce, pracodawca zagraniczny ma zwrócić koszty.

—————–

KROKI NA DZIŚ

Śri Sathya Sai powiedział: Rada Ministrów, urzędnicy i ludzie są jak trzy śmigła tego wentylatora, który obraca się tu, dając nam ulgę [od upału]. Ich wszystkich musi ożywiać prąd (duch służby), aby nieśli szczęśliwość
i pokój.

——————

Natychmiastowe wycofanie się Polski z nierównoprawnego związku zależności z USA. Odcięcie się od szkodliwych mitów uzasadniających napaści USA na inne kraje, jak na Irak w 2003 roku i Afganistan. Opowiedzenie się po stronie Iranu w obecnych zatargach wokół sprawy elektrowni irańskich. Zbliżenie z Rosją i usunięcie wszelkich wpływów amerykańskich z rządu, oraz neo-kolonializmu, zwanego globalizmem niby w imię demokracji, jak to celnie ujął prof. Iwo Cyprian Pogonowski.

Pociągnięcie do odpowiedzialności winnych za dołączenie się Polski do ataku na Irak w 2003 roku po stronie najeźdźców amerykańskich. Osądzenie i skazanie byłego premiera Leszka Millera i byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Tego ostatniego za postanowienie o polskim udziale w torturach przeprowadzanych potajemnie i bez wiedzy społeczeństwa muzułmanów przywiezionych tu przez Amerykanów w polskich więzieniach. Osoby te powinny zostać surowo ukarane w Polsce za te zbrodnie, w które wciągnęli naród polski wbrew jego woli. Zapewnienie silnego i natychmiastowego poparcia Palestyńczykom oraz muzułmanom walczącym z okupacją żydowską oraz amerykańską. Odcięcie się od wcześniejszego ataku na raport Goldsteina, odsłaniający zbrodnie ludobójcze Żydów podczas izraelskiego ataku na Gazę.

———–

Zamknięcie gadzinówek wielonakładowych, które uprawiają propagandę w interesie USA, Niemiec oraz lobby żydowskiego w USA. Przejecie ich majątków dla założenia państwowych gazet, działających w imię prawdy
i uczciwej korzyści dla Polski. Zerwanie wszelkich stosunków dyplomatycznych oraz wymiany handlowej z Izraelem z uwagi na prześladowania przezeń ludności palestyńskiej.

Odbudowanie komórek wywiadowczych Polski w państwach, takich jak Niemcy itd.

——————

W wyniku tego m.in. wykorzenienie nawyku zastraszająco powszechnego używania przez społeczeństwo brzydkich słów, który to nieszczęsny zwyczaj widoczny zwłaszcza na obczyźnie wśród naszych współbraci, szybko czynić nas może narodem prostaków. Uświadamianie poprzez szkoły, środki powszechnego przekazu, ostatecznie nawet przez dotkliwe kary.

—————–

Szerokie wychowanie społeczne w wartościach ludzkich, ogólnoreligijnych.

——————–

SZKLANE DOMY III

Brak mieszkań jest w Polsce, wydaje się, jedną w istotniejszych trudności. Nowych mieszkań w zasadzie dla ludzi nie ma, poza tymi zbudowanymi po 1989 roku, tzn. nieosiągalnymi dla osób niewiele zarabiających. Wytwarza to w Polsce obszar ciągłego ubóstwa olbrzymiej ilości ludzi, zwłaszcza młodych. Na mieszkanie nie stać nikogo z rzesz osób zarabiających ok. 1200 złotych miesięcznie. Wąska grupa tych, co porobiła pieniądze, część z nich na rabunku mienia wspólnego pod hasłem “prywatyzacji”, kupuje sobie obecnie czy swoim dzieciom owe niby dostępne mieszkania. Ponieważ część ma po dwa mieszkania, wynajmuje jedno po księżycowych cenach ludziom, którzy nie mając szans na własne, skazani są na ów wynajem za wysokie pieniądze. Nie ma tu żadnych zasad poza żądzą zysku. Od najmujących zdziera się od 800 do 1000 zł miesięcznie plus opłaty, nawet w małych miastach. W Warszawie za pokój żąda się już 800 zł. Państwo zupełnie bezczynnie się temu przygląda, przejęte przez oligarchię pod maską demokracji, czyli przez bogaczy, zamiast obrony obywateli przed nieludzkim wyzyskiem, oddaje się umacnianiu kapitalizmu, na którego utrzymywanie łożą wszyscy, korzystają zaś z niego jedynie niektórzy. Kto dokładnie? Przedsiębiorcy. Stanowią oni tylko jedną z czterech grup każdego społeczeństwa (poza robotnikami i wyższymi od siebie w rozwoju wojownikami z urodzenia oraz przywódcami myśli). Ustawili wszakże państwo ‘pod siebie’. Państwo, które powinno zadbać o wszystkich, tych z głową do interesów i tych bez tej żyłki, zająć się jak ojciec dziećmi.

W związku z tym, jeśli nie ustanowi się ponownie ojcowskiej władzy jednego przywódcy nad społeczeństwem, jak było przed rewolucją francuską, rozpoczynającą pochód ustroju przedsiębiorców na świecie, inne grupy, dokładające swój udział pracy i oddania Ojczyźnie, będą dalej słyszeć hasło, że w dobrym ustroju [dla przedsiębiorców i tylko dla nich] każdy powinien dbać o siebie tylko, a skoro jest biedny, to znaczy, że jest nieudacznikiem. To groźne kłamstwo. Skoro jest biedny, a pracuje jak inni, to znaczy że jest wyzyskiwany, a klasa i godność tego człowieka “biednego” (bo nikt, kto jest uczciwy nie jest nigdy ‘biedny’ czy ‘ubogi’ – ubodzy i nędzni są ci, co pasożytują na innych i wyzyskują) sprawia, że nie dochodzi siłą zmiany tego nieuczciwego i oszukańczego ustroju.

Dlatego w sprawie mieszkań rozwiązanie jest następujące – władza odgórnie powinna ustalić granicę opłat, jakie ludzie mają prawo pobierać za wynajmowane mieszkania czy pokoje. Inaczej dowolny wyzysk będzie dalej szalał.

Całkowicie wolny rynek to inne określenie na zatwierdzony prawem dowolny wyzysk jednych ludzi przez drugich. Nic to nie ma wspólnego ze współdziałaniem, które tworzy każde zdrowe społeczeństwo. Dalej, wolny rynek, dający coraz więcej pieniędzy i władzy nielicznej garstce bogaczy, monopolistów (stąd powstawanie korporacji, potężniejszych niż państwa), pchnie w stronę dyktatury tej garstki, czyli faszyzmu. Przykładem tego rodzącego się faszyzmu stała się Unia Europejska z mianowaną przez grupy bogaczy, a nie wybieraną przez obywateli rządzącą Komisją Europejską, która ujednolica wszystko stopniowo według swego dyktatu w UE, Parlament Europejski jest jedynie parawanikiem i oszukańczym udawaniem demokracji, gdyż nie ma inicjatywy ustawodawczej, jego zadaniem jest więc dorabianie ‘faszyzmowi’ UE gęby demokracji.

Drugi przykładem jest USA, na naszych oczach zmieniające się w państwo policyjne pod pretekstem zagrożenia terrorystycznego. Amerykanie patrioci z przerażeniem patrzą na omijanie i łamanie swej Konstytucji przez rząd
i obdzieranie ich z wcześniejszych wolności obywatelskich w imię ‘terroryzmu’. Tak, to, co rządzący USA robią z państwami arabskimi, jak Irak, Pakistan, a teraz z własnymi obywatelami, to jest terroryzm. Patrioci
i godni ludzie kręcą o tym filmy, biją na alarm jak mogą, widząc upadek swej Ojczyzny. Dostępne są na http://www.yuotube.com filmy Alexa Jonesa – Endgame i inne, należy dodać tylko ‘polskie napisy’, wystukując tytuł
w wyszukiwarce internetowej. Radzę się z tym zapoznać, polskie główne media omijają to, bądź wprowadzają w błąd, kontrolowane przez grupy bogaczy.

Bogactwo nie jest złe samo w sobie. Bywa nagrodą za pracę. Jeśli jednak nie służy społeczeństwu, nie jest dobre być bogatym. Odwrotnie, o ile bogactwo używane jest do służenia ludziom – jest to cudowne. Pokazuje to przykład ludzi, którzy wsparli Sathya sai w największych przedsięwzięciach dobroczynnych w Indiach – zbudowanie dwóch szpitali superspecjalistycznych w Puttaparthi i Bangalore, gdzie leczy się za darmo wszystkich. Zrobiono tam już ponad kilka tysięcy operacji za darmo na otwartym sercu. Sai bezpłatnie doprowadził też, przed Swoim odejściem
z ciała, wodę pitną milionom ludzi w Madrasie i stanie Anantapur. Stworzył też sieć bezpłatnych szkół od przedszkola czy podstawówki po uniwersytet i doktorat, gdzie oprócz wiedzy książkowej wpaja się ponadreligijne, czyli właśnie LUDZKIE cnoty, jak “Mów prawdę”, “Bądź cnotliwy / cnotliwa”, “Kochaj wszystkich, Służ wszystkim”, “Kochaj Ojczyznę i służ jej”, “Dąż do odkrycia Boskości w sobie, swoim sercu, gdzie Ona mieszka”. “Bądź idealnym obywatelem”.

Czy przy tak wysokiej postawie, jaką mają uczniowie szkół Sai, bogactwo jest przeszkodą? Nie, jest pomocą do dźwignięcia Ojczyzny.

U nas na razie o tej Boskiej Postaci i wzorcach, jakie On dał i wdrażał w życie, ucząc całą ludzkość cicho podnieść się z upadku. Jedynie zaś rozwijając cechy ludzkie, uwalniające od chciwości i samolubstwa, uzdrowimy społeczność światową. Poczynając od siebie.

Wskazując na braki demokracji, nie twierdzę, że jej obalenie zmieni coś na lepsze. Nie tędy dziś. Jest błędna, ale Sai powiedział, że tym, czego dziś potrzebuje świat, nie jest nowy system, ale prawi, cnotliwi chłopcy i dziewczęta. “Nie miej kochanki, bierz żonę”. “Kochanka to brak odpowiedzialności…”, “Matka i Ojczyzna są cenniejsze od nieba”. Hm. Musimy poprawić siebie i niech dobry, wspólny dla wszystkich religii Bóg raczy to ułatwić.

Kończąc wątek demokracji: terroryzm USA, niedemokratyczna władza UE w postaci Komisji Europejskiej i tłumienia różnorodności w UE są oczywistym i nieodmiennym skutkiem demokracji. Apetyt rośnie bowiem
w miarę jedzenia. Kupcy i przedsiębiorcy, schwyciwszy władzę pod nazwą demokracji, piszą pod siebie prawo, ustawy, żeby się jeszcze bardziej bogacić. Potem chętka ich rośnie, w miarę, jak z ich łona wyłania się ciaśniejsza bogatsza grupa, którą ‘doi’ nawet i krewniaków-przedsiębiorców, którzy w wyniku tego ubożeją i muszą sprzedawać za tanie pieniądze swe przedsiębiorstwa tamtym. Ciaśniejsza grupa skupuje i łączy w wielkie monopole, potem mając tak potężną siłę gospodarczą idą w kierunku „zamordyzmu”, czyli bardziej siłowego panowania nad społeczeństwem i organizowania go dokładnie pod swoje potrzeby. Społeczeństwo powstaje w pewnej chwili widząc zdradę, tamci potrzebują więc wojska przeciwko własnemu społeczeństwu, tłumią, zaostrzają przepisy, odbierają dalsze swobody, żeby bardziej unieruchomić swobodny manewr i poddać naciskowi i panowaniu. Rodzi się dalsza żądza władzy, bez liczenia się z niczym. I tu ‘demokracja’ przestaje być potrzebna już nawet jako fasada do ogłupiania ludzi. Powstaje dyktatura. Jest to oczywisty wynik i owoc chybionego ustroju demokracji. To stało się w demokracji szlacheckiej w Polsce w XVIII wieku po paru wiekach ‘złotej wolności’ – powstały rody nielicznych tak potężne, że bogacze owi mieli potem własne armie! To samo dzieje się dziś, najbardziej widoczne jest to na przykładzie UE i USA.

Po tym drugim zimnym prysznicu – przed kapitalizmem uderzył w nas bowiem swymi złymi cechami socjalizm – jest czas na wyciągnięcie wniosków.

Demokracja jako zachwalany system to oddawanie narodu pod władzę bogaczy, opierając się na otumanieniu Kowalskiego hasłem, że on przez wybory decyduje. Bogacze tworzą grupy interesów, piszą ustawy “pod siebie”, wyzyskując przeciętnych ludzi i sprzedając interesy Ojczyzny, bo Ojczyzna to m.in. zwykli ludzie. Ten, kto dba o ludzi, dba o Ojczyznę. Kto dba o Ojczyznę, dba o ludzi.

Oni, grupy wpływów, dbają  o   s  i  e  b  i  e. Demokracja to oszustwo, które sprytnie im na to pozwala.

Przerabiamy tę lekcję już drugi raz w Polsce. Po raz pierwszy przećwiczyliśmy demokrację w wiekach XIV-XVIII. Naród zobaczył, jak demokracja (wówczas obejmująca szlachtę) działa, jak służy bogaczom, przekupującym wyborców i do czego prowadzi (do zdrady Ojczyzny i straty niepodległości – rozbiory). Obecnie, po 1989 roku, powtórzyliśmy historię dokładnie, tym razem w przyspieszonym tempie. Powstały grupy bogaczy, grupy wpływów, zaczęły poprzez media wpływać na wybory dla własnych interesów, zdradzili Polskę w imię UE i Polacy ogłupiani propagandą tych zdrajców, w 2003 roku oddali niepodległość sami, bez żadnej klęski w wojnie. Odtąd, po referendum, Polska znów jest w niewoli. Rozkazy idą z Brukseli. A ta Bruksela – UE – odchodzi już od demokracji, bo rządząca Komisja Europejska jest mianowana spośród bogaczy i ich ludzi, a nie wybierana demokratycznie. Parlament Europejski jest parawanikiem, sprawiającym wrażenie, że Unia Europejska (nie mylić z Europą) jest demokratyczna. Podobnie za socjalizmu w Polsce też istniał parawanik – Sejm.

Globalizm? Ciekawe jest wyjaśnienie tej ideologii, dane przez prof. Noama Chomsky’ego z USA, które przywołuje za jakimś ekonomistą ds. rozwoju  z Kanady, przypuszczalnie adwokatem globalizmu – „Biedni się skarżą; oni zawsze się skarżą… Nasz system przynosi nagrody wszystkim – przynajmniej wszystkim, którzy się liczą.”

Czas ująć się za biednymi. Przywódcy nie powinni uciekać z tej grupy do tych, co się rzekomo liczą, ale ochronić ją jak matka dzieci przed rekinami. W zasadzie jest to zadanie władcy. Niech zatem nadchodzą czasy władcy prawdziwego, silnego i bacznego Ojca, co otrze łzę z oka starców i biednych.

—————————

Jest jedna droga odzyskania, wydostania Ojczyzny z tej otchłani – wyjść z Unii i odrzucić demokrację – oszukańczy parawanik. Demokracja, powtórzmy, jest oligarchią, rządami grup bogaczy “dojących” lud. Tak sprytnie zbudowaną, że ten lud uważa, że ma na ten system wpływ, i że to jego system. Czas na dobre zmiany.

Niech wszyscy będą szczęśliwi. Mają domy, pracę, chleb, rodzinę i bezpieczeństwo, czyste sumienie.

———

Oświata, oświata
Idąc za przykładem szkół Sathya Sai należy porzucić kształcenie chłopców i dziewcząt wspólnie, w mieszanych płciowo klasach. O czym myśli 14-latek, gdy po jednej stronie jest nauczyciel, a obok siedzi dziewczę?
Czy zasługuje to na nazwę lekcji oraz oświaty? Kształcenie młodzieży w połączonych klasach, tzw. koedukacyjnych,  wprowadzone niedawno, w XX wieku, pod wcale szczytnymi hasłami (podobnie jak komunizm) przyniosła już zawstydzający upadek cnoty.
Zmienić też należy materiał. Dziś płaci się za uczenie wiedzy, po której po kilku latach nic nie pozostaje. Miliony dorosłych nic nie pamiętają z chemii, fizyki, prawie nic z matematyki, historii, tymczasem państwo wydało hojną ręką olbrzymie sumy na ich wykładania w szkołach. Nazywanie tego postępem i oświatą jest błędem. To marnotrawstwo
i pomyłka, bo na pieniądze na tę oświatę ktoś musi pracować.
Liczy się wiedza uzyteczna, przydatna. Społeczeństwo nie potrzebuje bowiem tylu ludzi z dyplomami. Po prostu nie ma dla nich pracy, ale będzie jej dosyć w dziedzinach fizycznej pracy. Zapewnienie za nią godziwej płacy – oto, na czym należy się skupić. Ludzie dobrze zarabiający mają po pracy pole do rozwijania dowolnych zainteresowań historią, nauką, odkryciami , czymkolwiek. Potrzeba społeczeństwu szkół zawodowych, pilniej niż wydziałów prawa.

Wykształcenie kobiet powinno być inne niż mężczyzn. Prace domowe, robótki ręczne, rzemiosło domowe, opieka nad dziećmi, gotowanie, robienie zapasów na zimę. Panie idące do pracy, to o ileś miejsc pracy mniej dla mężczyzn. Panie
w pracy, to dzieci w pustym domu, to zniechęcenie męża, którego nikt nie wita radosnym uśmiechem w drzwiach, nie zaprasza do przygotowanej kąpieli i do stołu z przygotowanym obiadem. Jak mówi Sai, jeśli kobieta pójdzie do szkoły uczyć czyjeś dzieci, kto pozostanie, aby uczyć jej własne dzieci? Jaka jest przyszłość tak wychowywanych dzieci, bez odpowiedniego przykładu? Niektóre pary zresztą dzieci już mieć nie chcą, odkładają to na jakieś nieokreślone później, bo dziecko należy otoczyć opieką. Co za wstyd.
Kobietom pozostaje więc przezwyciężenie samolubstwa i myślenia o ciasnym “ja” zamiast wyższego sposobu myślenia o rodzinie jako “my”. Inaczej czeka je trochę przelotnych przyjemności, utrata dobrego imienia i brak spokoju.

“Skromność i cnota, wierność są królewskimi klejnotami żony.”

 

 flaga_polska

 

Sthanu (ur.1976)

- mgr historii, nauczyciel angielskiego, tłumacz literatury duchowej m.in. klejnotów starożytnych dzieł Indii dotąd nieobecnych w polszczyźnie, jak część Upaniśad, Mahabharaty, Rudra Gity, Brahma Gity, 4-tomowej boiografii Sathya Sai pióra prof. Narajany Kasturiego, książki ‘Leadership’ pióra gen. Chibbera, tłumacz najwyższej wagi filmów ‘Boskie Przesłanie’, od niedawna obecnych na youtube, a przedstawiających odnowę wprowadzaną obecnie na Ziemi (blokada informacji w mediach u nas) przez Awatara Sathya Sai, w tym szpitale superspecjalistyczne leczące bezpłatnie oraz system oświaty po uniwersytet i doktoraty włącznie, całkowicie bezpłatny i kładący obok fachowości nacisk na rozwijanie charakteru bez względu na religię czy jej brak.

flaga_polska


Kira Białczyńska – Przyroda Galapagos i Guayaqil (foto- część 1 – 2013)

$
0
0

Okeanos (Oce-An, Ociec Anczudka), czyli Otaczający Ziemię Bóg Toni, Władca Wód – Pan Wielkiej Wody i jego skarby

IMG_9356An to Bóg Księżyc, Oce – Ociekający, Otaczający. An Czud, bóstwo znane Rusi, potwierdzające związek Wielkich Wód i Księżyca.

IMG_8696 Ocean – Oceanus – Około-Nas, Około- Nus.

IMG_8839

IMG_8857

IMG_8889

IMG_8908

IMG_8936

IMG_8968

IMG_8974

IMG_8976

IMG_8996

IMG_9003

IMG_9031

Jaszczurki i trochę ornitologii

IMG_9104

IMG_9108

IMG_9123

IMG_9148

IMG_9153

Na brzegu (żółwie z Galapagos i inna gadzina)

IMG_9159

IMG_9168

IMG_9177

IMG_9185

IMG_9186

IMG_9199

IMG_9218

IMG_9246

IMG_9247

Opuncje jadalne

IMG_9263

IMG_9204

IMG_9156

Gość w niebieskich kaloszach

IMG_9274

IMG_9279

IMG_9280

IMG_9282

IMG_9291

IMG_9297

Kira i warany

IMG_9299

IMG_9301

IMG_9311

IMG_9314

Śpiąca Królewna

IMG_9332

Płaszczki

IMG_9333

IMG_9336

IMG_9342

IMG_9346


Praca z bogami – kilka wypowiedzi (przykładów/przemyśleń) z dyskusji na Tarace w marcu 2012 roku

$
0
0

© by Czesław Białczyński

DSC0005513 marca 2012

Praca z bogami, obrót trzeci

….

“Czesław Białczyński: Dla wszystkich ludzi jedynym ograniczeniem w ich obcowaniu z bogami jest ich własna wyobraźnia i stan umysłu (świadomość + podświadomość + nieświadomość). Jako Rodzimowierca, przedstawiciel Wiary Przyrod(zone)y w wydaniu słowiańskim, postrzegam bogów jako cząstki Boga Bogów – Światłoświata (Wszechświata), Jego specyficzne emanacje, więc energie. Czasami w kontaktach ich/je (bogów/energie) wizualizuję, czasami nie. Przodkowie są pośród tych energii nieustannie obecni i reprezentowani. Trudno mi nazwać precyzyjnie tę więź, ale najkrócej można ją określić jako jedność z ciągiem wcieleń Pola Świadomości w łańcuch poprzedzających moją cielesną egzystencję fizycznych bytów na Ziemi i we wszechświecie. Tak samo jak jestem cząstką poprzedzających mnie wcieleń – ich aktualnym reprezentantem w Jawii (Świecie Widzialnym – Fizycznym, który zajmuje tylko 5% Rzeczywistości – Wszechświata) jestem też cząstką Boga Bogów ufizycznioną na Ziemi – a więc cząstką Jego Energii i niematerialnego nussonu – cząstką Jego Umysłu, Jego Świadomości. Kontaktuję się więc z Nim i jego Emanacjami zarządzającymi poszczególnymi Aspektami Fizyczności, w której egzystuję (Żywioły i Moce, Kiry i Działy Wszechświata) – bez trudności, w każdej chwili, bez kłopotu. Pole tych kontaktów jest dużo bogatsze niż to określił na początek tego Obrotu Wojciech Jóźwiak. Pole to w rzeczy samej ogranicza tylko moja własna świadomość, która jak wiadomo jest filtrowana przez podświadomość (id-emocjonalny i ego ukryte) i nieświadomość (id-instynktowny pnia mózgu i ciała migdałowatego). Dla tych kontaktów ważne jest zatem stworzenie takiego stanu umysłu by “filtr” przestał w nim przeszkadzać, a zaczął współpracować ze świadomością czy z superego – że użyję tego trochę staroświeckiego pojęcia. Jednakże jak daleko sięgnę pamięcią – od zawsze, od dziecka – posiadałem ten kontakt, lecz byłem zbyt niedoświadczony, odseparowany, zaburzony, napompowany teoriami, zwłaszcza materialistycznymi, które nie pozwalały mi na kontakt świadomy. Z kolei w dzieciństwie moja świadomość była zbyt „uboga”, aby ten kontakt był z mojej strony „świadomy”, chociaż przejawów fizycznej realnej obecności i działania bogów/energii oczywiście zdarzało się nie mniej wtedy niż teraz.

Wiele dróg jak wszyscy wiemy wiedzie do wglądu we własną świadomość i najrozmaitsze doświadczenia i praktyki stosowane od tysiącleci w świecie do osiągnięcia tego stanu prowadzą. Osiągnięcie wewnętrznej jedności i oświecenia oczyszcza niejako przestrzeń dla doświadczenia kontaktu i możliwości użycia energii. Teraz powiem do czego tych kontaktów i energii/bogów używam. Może to być zaskoczenie – używam ich na wszystkich możliwych poziomach i do wszystkiego. Gdy zadanie trudne, konieczne są praktyki magiczne oczyszczające pole fizyczne i medytacja oczyszczająca umysł, wyłączenie ciała – oczyszczenie ciała fizycznego, by nie stanowiło przeszkody, osiągnięcie odmiennego stanu świadomości (obojętne na jakiej drodze rytualnego tanu, ekstazy, mantry, adoracji – lecz musi to być droga w danym momencie najwłaściwsza) i nie tyle połączenie się, co dopuszczenie do tego, by te energie spłynęły z całą swoją mocą skierowaną ku celom jakie wybrałem. Jest to zatem rodzaj „boskiego działania”, przepuszczanie mocy Wszechświata przez jej cząstkę jaka tkwi we mnie – człowieku jako dziele Boga Bogów – tworowi Z Gałęzi Jego Złotego Drzewa powstałemu, Łzie z Jego Swarożego Oka. Gdy zadanie łatwe i proste nie przeszkadzają szumy, słaba koncentracja ani codzienne zajęcia, nawet rozmowa w trakcie kontaktu – nie na temat i o bzdurach. Efekty takiego „brudnego” kontaktu są na miarę zadania. Zawsze czuję fizycznie ich obecność i łączność z nimi. Każdy z nas jest w pewnym sensie bogiem i bogami będąc ich cząstką. To niewyobrażalne co można osiągnąć korzystając z tej siły.

DSC00289bez kompr

Praca z Bogami to bardzo dobre określenie tematu – fantastyczne – to jest praca, rozmowa, przyzywanie, oswajanie i używanie kosmicznej boskiej siły. Najlepiej gdy to nie jest okazjonalny kontakt i działanie a codzienna praktyka. Do takiej codzienności trzeba jednak dojść, dotrzeć, i nie każdy osiąga ten stan.

Co do wielu spostrzeżeń, a także w opisie sposobu przywoływania bogów, powtórzyłbym chyba tylko Piotra Jaczewskiego – nie wiem z jakiego powodu, może z powodu długotrwałego praktykowania jogi i stosowania techniki medytacji, które wyżłobiły we mnie identyczne „ścieżki” i utrwaliły sposoby postępowania, koncentracji, wizualizowania. Oczywiście koncentracja symboli pojawiających się wokół i skupienie na Imieniu.

Jeszcze słowo o Przodkach. – To ciekawe, że łatwo się ich pomija i nie docenia w kontaktach z siłami Światłoświata (Wszego Świata – może lepiej odróżnić go od tego co zwykło się rozumieć pod pojęciem „Wszechświata” – materialnego , fizycznego – nawet łącznie z jego Ciemną Energią i Ciemną Materią). Z nimi i tylko z nimi można nawiązać ten rodzaj więzi korzennej, którą da się wyprowadzić ze wspólnego pnia Przyrody Ziemi, więzi, która otwiera przed nami całe zatopione przepiękne kontynenty zupełnie odmienne od współczesnego sposobu spostrzegania Świata – ta więź otwiera taką paletę znaczeń i mian, że bez trudu pozwala to – mnie na przykład tak, pozwala – odczytywać z najprostszych słów i znaków całe rozległe myślowe konstrukcje – które doprowadziły do wykształcenia mitopoetyki – języka specyficznego, głęboko religijnego, głęboko poetyckiego, jedynego jaki znam – który pozwala opisać Wszech Świat w sposób holistyczny. Kto tego języka nie potrafi czytać, bo mu na przykład nie pozwala go przeniknąć skutecznie go zakłócający wpojony światopogląd materialistyczny (naukowy), ten do kontaktów z bogami ma drogę bardzo trudną, może i niemożliwą do przejścia, chociaż czasami wydaje mi się że szczególni wirtuozi tej Drogi ocierają się o świat pełen bogów.

Moje doświadczenie osobiste wskazuje, że kontakt świadomy z polem boskiego umysłu jest niezależny od zastosowanego sposobu („narzędzia”) i niezależny od tego, z jakiej kultury się on wywodzi. Nie jest też najważniejsze, z bogami której kultury się kontaktujemy. Próbowałem naprawdę bardzo różnych dróg (jogi, zen, ayahuaski, różnych halucynogenów, okultystycznej magii rytualnej) i wszystkie były skuteczne. Powiedziałbym, że dla jakości tego Kontaktu ważniejszy jest stan samoświadomości, od którego w dużym stopniu zależy skuteczność i dwustronność owego kontaktu z energiami/bogami i pracy oraz współdziałania z nimi.

Sądzę, że wybór pola kontaktu jest sprawą osobistą, kwestią pewnej „wygody” umysłu wynikającą z ukształtowania własnego doświadczenia życiowego i językowego – własnego języka myśli, który jest językiem doświadczeń osobistych i własnej – osobistej kultury duchowej. Dla mnie tym językiem doświadczenia osobistego i kulturowego (kultury duchowej) nie jest jedynie język polski i kultura polska. Powiedziałbym, że oprócz tej dominanty jest we mnie znaczna domieszka języków i kultur słowiańskich starych i obecnych, oraz spora domieszka duchowości irańsko-scytyjskiej i hinduskiej.

Nie widzę żadnych przeszkód by dochodzić do kontaktu z bogami/energiami poprzez nierodzime systemy wierzeń lub systemy filozoficzne powstałe w obcych kulturach. To kwestia osobistego wyboru, owej „wygody” umysłu, wyrobionych ścieżek i osobistych doświadczeń wewnętrznych. Niektórym osobom jednoznaczność i zrozumiałość pojęć formułowanych w rodzimym języku może przeszkadzać. Jeśli chodzi o mnie zrozumiałe imiona i ciągi znaczeń z nich płynące ułatwiają budowanie kanału kontaktu, który powstaje wokół nich.

Filtrem jest fizyczne ciało-umysł, jako całość i jedność. Moje wskazówki co do „przekierunkowania filtru” z wielu powodów mogą być nieprzydatne, bo jestem osobą specyficzną. Indywidualne ścieżki – także w zen – biorą się wszak z tych dwóch spraw o których napisałem powyżej.

Ciało-umysł (fizyczna powłoka duszy) warunkuje drogę jaką przechodzimy, wyzwalając się z podległości uwarunkowaniom. Decyduje też o możliwości otwarcia „kanałów energii”, a także o możliwości osiągnięcia niezbędnego poziomu „świadomości”, żeby ten kontakt był zwerbalizowany i ukierunkowany, możliwy do pokierowania.

Jak słusznie zauważa Ratomir słowo „praca” jest o tyle nieszczęśliwe, że sugeruje równość stron w tym procesie – tak nie jest, to zupełnie niemożliwe. Oczywiście nie ja według mojej woli kieruję ową energią Wszego Świata, lecz ona kieruje się poprzez drogę, jaką otwieram w sobie i ku tym fizycznym celom, na które jestem w danym momencie otwarty. Energia/bóg w udostępnionym przez ten kanał fragmencie fizycznego świata wykonuje swoją własną aktywność podług własnej woli.

Z tego faktu wynikają czasem zaskakujące zdarzenia, bo może się okazać, iż pochopna ocena własnego położenia i pochopna aktywność skutkuje w sposób dla nas zaskakujący.

Słowo praca jest tutaj z drugiej strony najwłaściwsze, bo to – jeśli o mnie chodzi – od jakiegoś czasu codzienność i realizacja tą drogą różnych zadań, które ktoś mógłby uznać za niecodzienne, ale dla mnie w istocie są one powszednie.

Nie chcę tu wchodzić w osobiste szczegóły, ale i nie chcę uogólniać, bo to chyba donikąd nie prowadzi – moje wskazówki mogą okazać się dla innych szkodliwe lub nieskuteczne. Mógłbym opowiedzieć o własnym instrumentarium, własnym ukształtowaniu i doświadczeniu. Zastanawiam się jednak czy to byłoby interesujące – to przecież życiorys, droga duchowa odtworzona krok po kroku.

Ratomir ma słuszność pisząc o dzieciach i ich odczuwaniu boskich energii i doświadczaniu świata. Musiałbym zacząć od tego że miałem ułatwiony start, bo rodzina mojego ojca była pogańska albo ateistyczna w dużym procencie – łącznie z dziadkiem, stryjem, ojcem. Rodzina mojej matki także – z tamtej strony moja babcia i dziadek w ogóle nie bywali w kościele. Nikt mnie mocno nie indoktrynował, tyle co niezbędne – jak mówiono – dla bezpieczeństwa; wiele spraw związanych z religią traktowało się fasadowo – nie rozumiałem tego bardzo długo. Byłem od 3 do 7 roku życia wychowywany w przedszkolu sióstr Urszulanek, a wszystkie rytuały, które tam odbywałem były od początku dla mnie puste. Mój kontakt z religią katolicką zakończył się na I komunii, której nie przyjąłem. Jednocześnie miałem to odczucie wszechobecności jakiejś cudownej Mocy spajającej świat – choć wtedy tego nie nazywałem. Byłem przez dziadków i rodziców od początku nasycany światem magicznym, baśniowym, poezją, opowieściami. Dziadek co niedzielę – według słów matki – przy patriarchalnym rodzinnym obiedzie wygłaszał prywatne kazanie, rodzaj świętej mowy i czytywał poezję, opowieści, tzw. mądrości. Rodzina zgromadzona – ludzie dorośli, mój ojciec, matka, siostry ojca, bracia – była liczna. Dziadek umarł przed moim urodzeniem, ale kontynuował to mój ojciec i ciotka – na zmianę – to było archaiczne – widzę to dzisiaj – niesamowite, wspaniałe. Robiły na mnie te przypowieści wielkie wrażenie. Odkąd nauczyłem się czytać zalewano mnie mitami i ludowymi podaniami, legendami z różnych stron świata. Nie chciałem zresztą czytać nic poza mitologiami, baśniami i SF-ami. To jest, jak mniemam, owo dziecięce obcowanie z bogami/energiami, obcowanie naturalne – przyrodzone, nie potrzebujące żadnego nazwania. Uważam że to z mojej strony było zupełnie nieuświadamiane, ślepe. Mity Greckie Gravesa dostałem zaraz po komunii – dom rodzinny napompował mnie wiedzą o innych religiach i podaniach z całego świata. Mam poczucie, że już wtedy polegałem wyłącznie na własnych sądach.

Wgląd w siebie to także kwestia pamięci – moja pamięć sięga wydarzeń, które moja matka określa na 20-ty miesiąc życia. Inne uwarunkowanie to tzw. czucie obiema półkulami – jestem przekierowanym mańkutem (zanim szkoła zaczęła mnie uczyć pisać nauczyłem się pisać sam – lewą ręką i kopać piłkę lewą nogą). Przekierowanie mi nie zaszkodziło – wbrew współczesnym sądom – tak samo jak udział od dziecka w nagich Kupaliach, z matką, ojcem, koleżankami mojej matki, ich dziećmi. Dzisiaj może ktoś by jej odebrał prawa rodzicielskie – takie mam wrażenie. Stałem się w wyniku tego człowiekiem oburęcznym z otwartymi obiema półkulami – z częściowym dostępem do „żeńskiego” sposobu „rozumienia rzeczywistości”, z otwartą intuicją, z emocjonalnością otwartą w obu półkulach i obustronnym zmysłem konstrukcyjnym… Jak widać od początku moja droga była ułatwiona i chyba mało typowa, a rozwijając się i kształcąc coraz bardziej wyzwalałem się z wszelakich uzależnień.

Praktyka jogi była nieskrępowana, a przecież to odległe czasy. Kiedy poznałem Annę Pagaczewską, moją żonę (absolutną pogankę) poznałem też doskonałego praktyka jogi z jej rodziny, praktyka od Przedwojnia, Władysława Olszowskiego – jej wuja, człowieka bliskiego Szukalczykom i Kołu Światowida, z zawodu i zamiłowania introligatora, ale przede wszystkim jogina, który dzisiaj ma 92 lata i cały czas praktykuje.

Doświadczenia ze środkami psychodelicznymi i potem praktyka zen były dla mnie jakby konsekwentnym rozwijaniem indywidualnej ścieżki. Koncentracja wyłącznie na mitologii słowiańskiej jako głównej pasji życia, zajęciu literackim i najważniejszej pracy, od mniej więcej 1978 roku to część duchowego rozwoju i ustawiania owego „filtra”.

Myślę, że tyle wystarczy żeby każdy mógł porównać swój punkt wyjścia z moim. Mogą to być chyba jedynie ogólne wskazania jakie warunki są optymalne dla „otwarcia umysłu i wyzbycia się uzależnień”. Sądzę, że były optymalne.

Dla mnie oświecenie było progiem po przekroczeniu którego nastąpiła wielka zmiana jakości kontaktu i możliwości współdziałania z energiami/bogami. Świadomie zatrzymywałem się po drodze i odchodziłem od praktykowania różnych ścieżek skupiając się na innych celach jakie sobie stawiałem. To wszystko – jak widzę z dzisiejszego punktu widzenia – były próby „pracy” z energiami/bogami. Próby, gdyż wciąż dręczyły mnie najgłębiej chyba zaszczepione „racjonalizmy” zupełnie już podświadome. Moje oświecenie odbywało się stopniowo, długotrwale, krok po kroku, ale bez wysiłku – przyszło niespodziewanie w 1986 roku. Uczyniło ono z ateistycznego anarchisty racjonalnego teistę. Uważam ten dzień za trzecie narodziny w ogóle, a drugie w fizycznym bycie świadomym.

Myślę, że to bardzo swoista ścieżka, w której także praktyka medytacyjna była swobodna, przerywana, nieciągła. Często pisuję teksty w tzw “natchnieniu” to jest kontakcie z bogami/energiami. Kiedy byłem młody, wydawało mi się, że trzeba być geniuszem, żeby coś takiego było możliwe, no i że to powinno służyć wzniosłym celom. Miałem też teorię, że genialni pisarze (artyści) są na wpół obłąkani. Tak jest jeśli normalność = przeciętność = średnia, a indywidualność i niezależność = nieprzeciętność.

Teraz to jest naprawdę “praca” z bogami. W takim natchnieniu napisałem książkę dla dzieci – łatwą , lekką przyjemną, genialną, śmieszną, dowcipną, ekologiczną w przesłaniu – recenzje były entuzjastyczne – jest to dalszy ciąg przygód Profesora Gąbki i jego Kompanii. Potem w głowach redaktorów pozapalały się czerwone światełka – dosłownie chyba czerwone – i mają wielkie trudności z podjęciem decyzji o jej wydaniu. Czy “zielone” przesłanie i magia wywołują u nich bóle głowy? Ta książka to był dyktat bogów i jednej osoby – nie weźcie mnie teraz za wariata – mojego teścia Stanisława Pagaczewskiego, a nie moja własna myśl. Pomysł był mój własny, ale nosiłem się z tym z 10 lat, a jak się do tego zabrać pojęcia nie miałem. Potem kontakt, zwyczajny, można rzec rytualny, niedzielna medytacja na wzgórzach, któreś z zestawu wzgórz podkrakowskich. Zerwałem się w nocy i zacząłem pisać. Wszystko było gotowe.

Jaką receptę podać na coś takiego? – Wiem, jako scenarzysta, że to brzmi niescenariuszowo i z drugiej strony banalnie, oraz nie ma co ukrywać – na granicy normalności – ale to fakt. To jest praca z bogami i przodkami. Wielokrotnie przerywałem pisanie, które trwało jak w transie 2 miesiące – powstało około 18 arkuszy, które musiałem skrócić do 13 – przerywałem i zastanawiałem się: czy to ja piszę? te dowcipy, te sceny. Miałem superwizorów – chłopca 8 lat, jego matkę (chłopiec pierwowzór postaci) i moją żonę. Wyrywali mi z komputera kolejne fragmenty. Nie poznawałem samego siebie i nie poznaję. Nigdy nie pisywałem dla dzieci. Mitologia też nie ma nic ze mnie… – Moje ja to są utwory w stylu Ginsberga, “Śmierć buntownika”, “Polski łącznik”, kodyzm – to jestem ja – ale TE rzeczy to coś zupełnie innego.

DSC00288bez kompr

21 marca 2012

Praca z bogami, obrót czwarty

***

Chciałbym coś dopowiedzieć do wczorajszej dyskusji. Tak się jakoś złożyło, że wczoraj może z powodu jednostronnego przykładu poszliśmy w kierunku pracy z bogami na polu sztuki. Ja to pojęcie pracy potraktowałem bardzo wąsko, bo nie opisywałem obcowania z bogami, rozmowy z nimi, odczuwania ich obecności, umocnienia własnej psycho-fizyki przez kontakt i obcowanie, nie pisałem na temat przyjemności wspólnego bycia, podróży z bogami, prowadzenia przez światy o których pisał Jacek Dobrowolski – miałem na myśli pracę, czyli działanie w konkretnym celu. Dla mnie praca z Nimi (bogami/energiami) oznacza nie tylko pisanie, nie tylko leczenie, nie tylko wgląd w przyszłość, czasem to wgląd wcale niechciany i w nie moją przyszłość ani moich najbliższych, wgląd który jest udokumentowany na piśmie. (Jeden z przykładów: w mojej powieści „Śmierci buntownika” zamieściłem opis wysadzenia w powietrze Rotundy PKO – opis jak ona wylatuje – widziałem to we śnie dwa lata wcześniej [zanim to się stało faktycznie w 1979 r. - przyp. red.] i opisałem. Co prawda książka nie została nigdy wydana – była tylko czytana prawie w całości w Trójce w 1986, ale to jest w tamtych pożółkłych maszynopisach i jest w tzw „szczotkach składu” które mi wręczono przy rozwiązaniu umowy z Czytelnikiem, po tym jak odmówiłem współpracy z Nową Kulturą i publikacji tego w odcinkach w Stanie Wojennym. Dostałem na pamiątkę „mściwą szczotkę” w 1989, czyli pierwszą odbitkę złożonej książki przed ostateczną korektą i tam to jest – niektórzy na pewno pamiętają czasy „żelaznego składu”. W 1977 kiedy pisałem ostateczną wersję, bo powstawała od 1973 sukcesywnie wpisałem ten wybuch nie jako sen lecz jako fakt fikcji literackiej. Potem, kiedy To się wydarzyło sam brałem to za niesamowity zbieg okoliczności, byłem wtedy naładowany podejściem racjonalnym i wciąż mocno pod wpływem różnych zachodnich lewicujących filozofii). Był to czas „prób” kontaktów, kiedy bogowie zjawiali się kiedy chcieli i jak chcieli, a mnie udawało się to odczytać lub nie. A więc wgląd w przyszłość, leczenie, ale też sprawy praktyczne, które często omijamy autocenzuralnie – pieniądze i praca w sensie stanowiska, które pozwala zaspokoić wszystkie potrzeby rodziny.

Powiedziałbym, że bogowie spełniali przez całe moje życie moje pragnienia (także te ukryte) – czasami spełniali je bardzo przewrotnie. Czynią to nadal – coraz intensywniej. Czasami było to wręcz spełnianie próżnych zachcianek, czasami „na tak” czyli: Masz i baw się, a czasami przewrotnie w postaci wyjątkowo trudnego, wieloletniego doświadczenia – np. podwójnej miłości – na zasadzie chciałeś wiedzieć czy możliwe są dwa tak wielkie uczucia w życiu jednego człowieka, jakby wyglądało to drugie, czy będzie takie mocne, czy można mieć dwa na raz – to masz i posmakuj. Tak to drugie jest tak samo żarliwe, zaborcze, pełne, dogłębne, związujące fizycznie i psychicznie – a teraz sobie z tym radź, rozwiąż to i zrozum dlaczego człowiek powinien mieć na raz tylko jedną miłość w życiu. Masz po prostu tylko jedno życie a zachciało ci się przeżyć w jednym czasie dwa – Jesteś zmęczony?! A to już twój problem ja ci dałem co chciałeś.

A więc oczywiście praca z bogami to też odkrywanie – jak pisał Piotr czy Ratomir – doświadczanie łaski jak pisała Ann – to zawsze też nauka, pokorne przyjmowanie – bo jeśli już obcujesz i pozwalasz sobie na TO, to musisz być przygotowany że dostaniesz „to” co Oni zechcą ci dać, w taki sposób, że być może padniesz ze zdziwienia, że być może pójdzie ci to w pięty. To może być przywołany Ktoś inny niż ten kogo sobie wyobrażałeś, np. Wielki Destroyer – Przepląt (Perepułt – a pere - to wiadomo nie tylko przeputać – stracić, zatracić się, ale też prać, uderzać jak piorun, niespodziewanie, tłuc, walić jak w bęben, rozdzierać).

Ann pyta – Po co pracujemy z bogami? Oczywiście praca po to by osiągnąć niewspółmierne efekty w postaci naładowania dynama, naenergetyzowania się, czy czegoś równie trywialnego może się wydawać nadużyciem. A co powiecie na pracę po to, by po prostu dobrze materialnie egzystować, nie przejmować się forsą i t.p. – też trywialne, ale czy nie o to pytają ludzie wróżek – zdrowie, pieniądze, miłość – będzie nie będzie, kiedy będzie. Wojtek wspominał w pewnym momencie o obciachu i była też mowa o wstydzie. Pisał Kazimierz Moszyński o scenach, które widział jeszcze w XX wieku po wsiach Podola, a sceny te znamy też z Nowej Gwinei współczesnej, z Amazonii i ze starożytnych kultur Persji, Grecji – Poganie mają prosty i zdrowy stosunek do bogów – Bogowie dajcie nam deszcz! Bogowie dajcie szczęście! Bogowie sypnijcie grosza! Nie dasz?! Nie dajesz?!! To Masz – I święty posąg we wściekłym ataku obrywa rózgami, batem, chabinką, albo pod ciosem siekiery pada i ląduje w rzece – od razu człek czuje się zdrowszy – no bo jest zdrowszy po takim rozładowaniu stresu. I powiedzcie – czy bogowie nie zadziałali, choć chłop może tego nie zauważył i nie wie. I czy nawet nie dostał co chciał, ale po prostu też o tym nie wie – bo zdrowie to też bogactwo – może większe niż ten deszcz i złote monety. Oczywiście potem będzie opamiętanie, kajanie się i inne czynności razem z ofiarami. Dzisiaj to wszystko może być bardzo wysublimowane, przeniesione na zupełnie inne poziomy, zasłonięte barierami i zasłonami, ale co do istoty czy tak bardzo różne? Chyba nie. To jest według mnie zdrowe i poprawne podejście – bez wstydu i obciachu.

Każde obcowanie z nimi jest korzystaniem tylko z tego, co sami nam dadzą i na tyle na ile potrafimy to wykorzystać.

Każde, najbardziej błahe doświadczenie i najlichsza praca udoskonala nas i rozwija – nawet jeśli wydaje się że to destrukcja.

Każde ich działanie jest i tak przepuszczeniem przez nasze psycho-ciała ich Pola, ale tylko tego z Niego, na co zdołamy się otworzyć, ale też i tylko w ten sposób który Oni kontrolują.

Po co pracujemy – ja pracuję, korzystam, rozmawiam, bywam w różnych światach – czasami dla przyjemności, czasami bo skoro już do tego dopuściłem to teraz nie ma zmiłuj się Oni też czegoś chcą a jak Oni chcą to spróbujcie im odmówić. Czasami nonkonformizm – na przykład ciągłe parcie pod prąd otaczającej cię Rzeczywistości – wywołuje znużenie, zmęczenie, depresję. Odczucie, że są chwile a może długie lata, a może całe twoje życie jest tą chwilą, że nie kierujesz sobą, może być bardzo dyskomfortowe. Za czasów Filipa Kapleau, kiedy w 1975 i później był w Krakowie, razem z Olą Ulatowską-Porter zaczynałem praktykować zen, był tam z nami chłopak, alpinista – jednocześnie sąsiad z Czerwonego Prądnika – żona i dwie urocze dziewczynki – mieszkali naprzeciw moich okien. W 1977 on wyskoczył z balkonu na moich oczach: 1 września, kiedy miał odprowadzić córeczkę do szkoły do 1 klasy. Dla niego to było jedyne rozwiązanie – tego „kontaktu”. Więc tak też może być, ale powiem wam, że długo się zastanawiałem dlaczego się to stało na moich oczach. Karmiłem moją córkę w kuchni, vis a vis był balkon ich gościnnego pokoju – słoneczny piękny dzień. Przypadkowy rzut oka za okno, kiedy dwuletnie dziecko karmisz łyżeczką z jabłkiem tartym – taka proza można rzec. Czy wielu ludzi może powiedzieć że widziało taki moment i że rozumiało co się dzieje za oknem, kiedy on Leci i Uderza – raz na zawsze?

Ale to oczywiście jest margines, o którym warto pamiętać zawsze i może miałem to zapamiętać sobie na zawsze jako wskazówkę – Nic na siłę, nic przedwcześnie, nic na co nie jesteś gotowy. I żadnej pychy! Ale nie żebyś się bał, żebyś się wycofywał – tylko teraz siądź sobie na tyłku i naucz się co to jest TAO. Musisz się nauczyć, że jest to co jest i nie będzie inaczej i przyjmować to co jest i jakie jest.

Podsumowując – praca z bogami to zaszczyt i czasami męka, ale zawsze tylko to co jest i co ma być. – Z Ich strony jest to Propozycja Nie Do Odrzucenia.

Czy doznaliście kiedyś w trakcie „pracy” boskiego dotknięcia? Albo czy zdarzyło się wam że ktoś kogo nie ma fizycznie dotknął was w trakcie prozaicznych życiowych czynności, jakie wykonujecie – tu akurat parzenie herbaty – a zaraz potem czujecie ze 100% pewnością jego obecność. Obecność po prostu, przyjazną, spokojną, bez intencji – a potem odchodzi. Nie ma nic więcej. Może to jest jakiś wstęp.

Nielepice dwa jastrzebie w czasie modlitwy na niebie DSC00186


Just something more about the GOBLET (Polish: CZARA) – in other words about the broken and missing Divine Pitcher of Zerywani

$
0
0

© by Czesław Białczyński

© translated by Katarzyna Goliszek

Targitay

by bialczynski on 16 Maj 2012


Targi-Taos and Kołak (Targitaos and Kolaksais on the Goblet <Czara> coming from excavations) – truly Targitaos is a masculine equivalent of Kąp-Torga-Taja. What does it certify? The word torga – torba – is not a masculine attribute – the masculine are: the pole, club, baton, sword, pike. Taos – means god. Thus Kaptorgataja – the She Bird-Snake (Ptakowężyca) from the times when Women – Mazonkas (Mazonki) ruled – was the Carrier of the God’s Seed-Grain, the Carrier of God’s Mystery (Mysery – Taja), the Mystery – the Gods’ Message and mother of three sons – the creators of Scolotia – Kołak, Karpok and Lipok.

kaptorga 333Kaptorga from a graveyard in Opole Groszowice (according to E.Holc, 2005, page 106)

Later on, tiny copies similar to the Goblet (Czara) started to be made and they were hung on little chains around the neck. Inside of them were herbs, bird feathers and powdered incense sacrificed to proper gods. These little boxes made of thin metal, richly decorated with relievo were called kaptorgas (kaptorgi). As it is known, kap means wood sacrificed to god – his pal-wan – an image carved in proper wood – of the wood cut from the holy grove devoted to that god, torga-torba (bag) – koszyk (basket), and taja (mystery) – so herbs, powders, precious stones, materials which prove the complete sacrifice to the proper god – you need to know the Taja to make a kaptorga correctly so that it is effective.

Sistanie (people of Sistan) i.e. Slavo-Indo-Scolotians (Aryans or Pre-Slavs) are the rightful owners of the divine fascinating tools, the attributes of the power of gods which were thrown down from Heaven onto the Earth more than 30,000 years ago.

kaptorga_biskupinPagan Kaptorga from Biskupin – the settlement comes from about 1300 BC, and the kaptorga from the10th century

(photo: http://www.lucivo.pl)

KaptorgaKaptorga – probably Christian from the 11th century from Chełm – two deers at the Tree of the World are clearly seen here. Do this one and the previous one differ with something important from each other? It must be said that there has been the absolute Slavic continuity in these creations – but archaeologists find it hard to acknowledge this because dragons and deer are two different religious worlds to them. It is interesting where their defiance comes from – does it come from the German money for the research?

02_kaptorgaAnother early medieval kaptorga from Prabuty in Warmia – the 11th century. Christians adapted kaptorgas for their needs in the early Middle Ages, after 966 AD – it was, however, a brief phenomenon as the kaptorgas did not protect them effectively, which would have been difficult otherwise since they tried to protect themselves by keeping holy relics from Judea and Rome inside of them.

kaptorga ze starej korzimiKaptorga from Old Korzymia (Stara Korzymia) – Slavic masterpiece of gold smithery – early Middle Ages. I recommend an article about this

                            topic: http://www2.almamater.uj.edu.pl/99/46.pdf

kaptorga z indii wspólczesnaContemporary kaptorga from India – the proof of the belief and cultural community between India and the Slavs as well as its continuity of the Faith of Nature and the example of the proper  use of kaptorga and the proof of its pagan use.

It was to them – OUR ANCESTORS (Y-DNA R1a1a1) that gods addressed the message directing it to the place where Scolotians (Pre-Slavs – Scyths-Indo-Slavs) dwelt. Finding this place on Earth we can try to identify today the starting point of Zerywani, i.e the Old Koliba, not waiting till genetics does it.

eurazja-podboje-widnura-krainyENGAsia Minor and the Land (Black and White – the essential area of Sistan) [click magnify]

In order to do so we must show first the area of Sistan and its characteristic places with placing its people and tribes. It is an extremely difficult task due to the vastness of the area which extended up to Four Lands: Asia Minor, White Land, Black Land and Wędy-Ląd. In this article we will show you maps which will illustrate the Book of Rue (after necessary supplements and graphic processing). They will enable you to have a better image of the location of the most significant places of Sistan and the distribution of tribes in its territory in different periods of history.

S 131498
Why do we think that the Pitcher of Zerywani along with other objects being with it were addressed to Skołowie, i.e. Pre-Slavs? Not only because it was recorded so in chronicles basing on word of mouth. It is the Scyths-Scolotians that are the only people on Earth whose kings wore minatures of the Gold Goblet – the Pitcher of Zerywani at their gold belts. Thus we are the descendants of those who were anointed by gods also as receivers of the Gold Shackle-Ig (Kalia – Kolia – Koło-Koleso), Gold Oradło – Plowing Tool (Hoe – Hub – Thyrsus)  and Gold Bow (Hatchet – Sickle-Riding Whip-Scythe – Baton) and, of course,  the Gold Goblet (Pitcher – Cauldron-Ashtray – Kagan-Basket) as well.

Ląd Biały Miasta i Plemiona2Wyprawy WidnuraThe White Land of the Sistans – New Koliba [click magnify]

Other peoples living on Earth took the Goblet of the Sistans as the example of divinity and put it in their stories, in their Faith of Nature, in their books and records, in messages and also in rituals of coming to power – as the determinant of divinity and the tool symbolising a contact with Gods/Forces/Energies of the Universe (the Light of the World – Światło Świata). Only he who is able to carry the tools – so take them on with all the symbolic load they convey, it means taking on your own shoulders the load of knowledge (wieda) which they tell us as well as the burden of being a go-between of the People in the contact and dialogue with Gods – the burden of being a shaman, wizard, priest, an enlightened conveyor of Knowledge (of Wieda) – can be the Kagan-tiger or Kagan-side of the People.

 

Ark of the Covenant of the Jews or the Grail, or all the other royal and priestly cups filled during the coronation and the Mass with the wine which changes in god blood – red KRASZ – are the copies of the Aryan Goblet, the Goblet of the Great Skolotia, the Goblet of the Great Tartar, the Goblet of Jilmer-hiperboreja, the Goblet of Great Sarmatia, the Goblet of Wene-Dawa – the Great Dawania – the SORCERY OF SISTAN.

 

Can we find any clues that can show us the place on Earth where the individual episodes associated with these divine tools took place in the history of Zerywani ?

Yes, we can.

czarka xxddwSkylur and Palak rulers of Bytozwora and Krym-Kumoria on the Goblet

The history of the goblet – Dzieje (Cz)ARY) – on the basis of Mystery 23 annotation 67:

Goblet-Hara-Gara and Goblet-Hark is the same as Ara and Ark – the two Holy Pitchers of Zerywani. The story about breaking of the first Pitcher of Zerywani – Czara (Ara) and losing it (the same as about breaking the second Pitcher of kagan Mrukrza – Black Goblet (Kara Czara) was written in the Book of Aurochs – Mystery 17 as well as earlier in the apocrypha of Celestial Beings and demons, i.e. old Slavic little godesses and little gods (Stworze i zdusze, czyli starosłowiańskie boginki, bogunowie i demony). In place of the old pitcher, góryci of the holy castle of the Cave of Ark (Jama Ark: Czarkajama) made a much smaller third copy of the pitcher called Czarka-Harka-Garka.
The pitcher served not only as a storage of holy mead, but it was also used for heating the holy drink. It was resistant to fire and heat (żar-gar) was being constantly put under it so as to make the holy drink. Contrary to the old Goblet (Czara), the Little Goblet (Czarka) did not have patterns of the World left personally by Swąt. The patterns it had were made by the Arkajam people – góryci from memory.

(góryci – people who have knowledge, who are prophets – the same as guru which means: man ”knowing what is on top <na górze>, knowing the things and handling them – hara-góra (mountain / mount) – guru, Hare Kryszna – Krasna Góra , Góra Krasy which means Beautiful Mountain as well as Red / Ruddy Mountain).

A dish is called “Goblet (Czara)” because it is used for storing and making the magical drink of mead which was collected in it, “Hara” – because the old pitcher-Goblet (Czara) was as big as a mountain – Hara (Góra – Mountain) (Kara Mountain – Black Mountain). The material was transported to the top of the pitcher on ramps and carried by climbing stairs and ladders. “Gara” derives from the word żar (heat) – gar (a huge pot) and ogar – grzaniec (mulled) and gar – soot at the bottom of the underside as well as gor – gorzała (booze), and gor – fire (gorzeń, gorąco – hot). The first Pitcher of Zerywani – the Holy Goblet, the symbol of Hearth in Old Koliba during the reign of a king – kagan Pirst  (a gift from the gods). The second Pitcher of Zerywani – the Black Goblet (Kara Czara) – rebuilt by kagan Mrukrza Milicz and two following kings of the family of Bardzowie (Bard-Barz and Bogdar) in Stara Koliba, lost and broken after the marching of Śmierorz and killing Zerywani and expelling their survivors in the form of bitches and boars beyond the Vipers Shafts – to New Koliba – Lęg-War in Lęgia (Cave War, Lęgiel). The third Pitcher of Nowokolibańczcy (people of New Koliba) – Czarka-Arka (Little Goblet-Ark) was reconstructed in the Cave of Ark (Jama Arki – Arkajama) in the Old Times of New Koliba, and its copies were given to each of the Peoples (to Nine Peoples born from Ravens (Kruki), Kurka (Hen – the symbol of light, fire, the sky and the sun) and Kąptorga: Nurowie, Budynowie (Budinoi), Burowie-Czarnosiermiężni, Serbomazowie, Lęgowie, Wedowie, Istowie, Dawanowie and Skołoci). Some legends and some stories tell that the first kings of the Nine Nations in New Koliba received one page of the Gołub Book – containing deepest mysteries of  Wieda. Others believe that the mysteries were engraved on the walls of the Little Goblet – and previously the Goblet – the Pitcher of Zerywani and were passed on to Peoples together with copies (the Fourth Pitchers) of the Third Pitcher, already of New Koliba – The Little Goblet of Czarkajama (Czarka of Czarkajama). d

czara scytowa The Book of Aurochs edition of 2000, by Baran & Suszczyński, Kraków – Taja 17 ( Mystery 17): pages: 296-297, 303-308, The Book of Aurochs full edition from 2008, the Turlej Foundation , Kraków, Taja 17: pages: 432 – 438, 444 – 445, Celestial Beings and Demons Stworze i zdusze of the 1993 edition, Land of the Moon, Kraków – pages: 9-16.

b It was the rulers of the Scyths who wore the symbolic gold goblet at the gold belt. Belts with the gold goblet were also found in the tombs of the kings of the Scyths.
c The book of Aurochs published in 2000, Baran & Suszyński, Kraków – Taja 17 (Mystery 17): pages: 303-304,  The Book of Aurochs fully edited in 2008, the Turlej Foundation , Kraków, Taja 17: pages: 444 – 445.

d  A legend about divine royal gold tools of Scyths that fell down from the sky in the form of a lister, shackle, hatchet and goblet (czara) is passed on by Herodotus. That divine Goblet-Ara (Czara-Ara) is just Zerywani’s Pitcher. Its copy is the Little Goblet – Divine Little Goblet (Boska Czarka) – Divine Ark (Boska Arka). The Judah call it Ark of the Covenant with God in the Bible. They could have taken the legend from the Scolotians-Scyths who were inviding them repeatedly. The Jewish-Judah used the Aszkuza for Scolotians and claimed that they came from the son of Japheth Askeza. Aszkez is a distorted record of the name Kagantyrs Osiek or Orzekosz – Ore Kosz –  Koszerys-Kozyrys, the one who led Koszatyrsi to the East of Iran and India. Interestingly, it was the Jews that kept the memory in their historical messages that the Scyths-Scolotians are none other than the people called Slavs later, so of the Scolotian-Slavic genetic and cultural continuity. They called their kin Ashkenazic Jews who inhabited among the Slavs in Eastern Europe and on the Black Sea. [see: Wikipedia, password Scyths ( or Scythians)].
czara Kantharos.The Goblet of Kings – “Vol-” “Cz-”Ara from “Cz”ARaRAt Mountain (CZ-ara Boga RA – the goblet: CZ-ara of God RA),  CZ_ARA_RAD. RA like in WIARA (Faith), RA-three kinds of fire in one war-ysk-żar [war-łysk-gor]! – also three letters, three letters like three stars of Orion’s Belt-K-OSI-ARZ-Weles, like War-Łysko-Żary, We-leso-żary, like RADA – Przekaz (Message) and Przykaz (Commandment),

 

aaam il-015-AmfkulPiatraNeamtCz-ARA (goblet) sited in “ARKA”-cave, (ARKA-JAMA), then transported in a copy on Lake ARAL, lost in the darkness of historical events in fights with gods for MYSTERY (TAJA), somewhere in Łukomorze, i.e. in AR(s)Kona,
amf a2129-81Cz-ARA (goblet) reconstructed and sited as an OVAL (OWAL) (image of Kłódź) on “L”ARK(hill),

image051CZ-ARA (goblet) – sunken twice in “CZA”RO-duna or Czara-chowo (H-ARA-chow),

czar dzban minojskie MuseAcrotiriItems-133-134-6645-2Cza-ARA – later on taught in the holy grove by word of mouth – i.e. as the third goblet – Czara ARA-Nyjaka (Czara Lost),

KONICA MINOLTA DIGITAL CAMERA“Cz”ARKA (little goblet), which was worn by Scolotian kings at their waist – by C-ARowie (kaganowie) and no other. They wore it as “CZ”ARA – The Great Pitcher – one of the divine tools and stigmata of Heavenly power given by the gods of SISTAN – to nobody else but its kings. The third CZ-ARA-Njaka survived as Weda.

amf 0e3fd9c85cf8e750419c308f4aa9_1MThere is one more link in this continuity of the three Goblets and it was there that the third copy of the Goblet (Cz-ARA-OWA-l) was made and it is associated with Giza and the Nile Blue River Mlekomedir Ow-ARysz (UW-ARIs, Uvaris-Awaris) – the last place of intertwining (intertwining –  uwicie: UWicie) Ara by Rysowie. It is those Rysowie – a group of conveyors of Faith, after all, who are known in India-Windia as riśi-riszi. It is in India that our Rig-Weda and Od-Harwat-Weda has survived and it is there that it has been creatively developed throughout the centuries. 

czaraToday, we come back here to the Rig-Veda, Seeds and Roots of the Vedas, the Veda (Weda) in the Mother Earth zaRYTa-wyRYTA-zakRYTA (carved, covered) – to the Wieda of the Oder and the Vistula and the Dnepr – the Oldest Wieda – the Slavo-Ist-Scolotian Wieda. 

czara s-131499.jpg w=600&h=528However, the most important first goblet (CZARA)-Pitcher of Zerywani was given to them in Stara Koliba – at the foot of Kalja Mountain – the Mountain of the former goddess of knowledge – Plątwa and the Mountain of the new Goddess of Knowledge – Gogołada – The Mountain of Black and White Goddess, the Mountain of Brightness and Darkness, the Mountain of Light and Dark, the mountain at the foot of which lies lake MAN – S-AR – OW-AR – It is here that ARA was intertwined (UWITA), here it arose from heat (WAR), here it was given (DANA) and here it was captured (poj-MANA) (called and taken as theirs – for Mana – miano (name) and something that we have, what is ours).

Ląd Biały Giza Mała Mazja głowna nazwy 1[click magnify]

Cz-ARA (goblet) and Wij-ARA (faith)

The record is significant but memory can not be reduced to the mark. Memory and tradition mean spoken language. So I emphasise that at this point you should forget the record, the way it was written in – our attention should not be focused on spelling of the words – they should be considered in phonetic terms. Of course Rus has kept this partly in the saved alphabet, and we do not have it in the Latin alphabet. We rather have little of it – as an echo of Slavic-Etruscan runes. The Polish word WIARA (faith) has preserved a significant component which has been lost in Russian and Ukrainian and in other languages of Slavs – phoneme ”ja” /pronounced: ya/ – the ”Ja” giving faith of Nature uniqueness, individuality, personality. “Ja” (”I”) – which contradicts community and mediation of professional priests.
Here are meanings contained in the word WIARA (faith):

 Wijara (faith) = Wieda (knowledge)

+


Wijara = Ja (I)


+


Wijara = Ra

+

Wija Ra = Future, intertwining of Ra

+

Jar – Or – Ar = grain (ziarno) – freshness – strength (siła) – power (moc) – beginning

+ AR = Aria

where ra – really signifies the synthesis of the Three Fires (in our language it is Blue Fire (Ogień Niebieski) – Sky/Heaven (Niebo) – Light (Światło) – Dażbóg + Chemical Fire (Ogień Chemiczny) – let’s call it ”genuine fire” – Flame (Płomień) – Swaróg + Plasmatic Fire (Ogień Plazmatyczny) – Perun.

It is Heaven Trinity to which the 4th Element comes – creating the Upper Four of the Elements – Wind – Strzybóg (Stribog) and all his  Holy place of Winds and Air.

Eight Elements make up 3 Trinities and at the same time two Fours.

We have
Heavenly Trinity – Fiery – representing Heaven and Prawia and Wela,
Bright Trinity – Lively or Alive (Lives) – Wind + Forest (tree for the Chinese) + Spore (egg, mud – Marsh for the Chinese) = Jawia
as well as
Earthly Trinity (Underground) which means Spore + Water + Earth = Nawias.

The Four of the Bottom Elements, Heavy, Dark make up: Forest + Spore + Water + Earth.

Ja (I) – means ja (I), i.e. Only I know, I know only what I know, faith is only mine, nobody else’s. Faith is not shared with others in the meaning of ”I am only with these and those because I profess this and that”. Community arises over Faith as the sum of beliefs. Faith is completely individual. It can not be different – only this gives it eternal life – Otherwise it becomes a doctrine – RELIGION.

Eurazja CZ-ARA miejsca Trzech Czar Trzech Tyrsówi Trzech Koron Trzech KaljiThree Goblets (Czary), Three Thyrsuses, Three Crowns, Three Kaljas of Earth

Other Slavic Goblets:

Goblet (Czara)

(Russian: Чара) – a river in Russia, in the Irkutsk area, Chita and Yakutia district, the left (and longest)  tributary of the Olyokma River. Length of 851 km; the basin surface is 87 600 km ²; the average annual flow at the river mouth is of 900 m³ / s.
Springs in the Stanovoy Mountains, in the range of Kodar; in the upper course a number of thresholds; in the middle course it flows through the valley separating the Patomskoye Upland from the Olyokma-Czarski Plateau; in the lower course it flows toward north-east direction parallel to the Lena River.

It freezes from October to May; snow-rain power.

The main tributaries: the Tokko (right) and the Zuya (left) Rivers.

(in Russian)

Ща́ра

(белор. Шчара, польск. Szczara) — река в Белоруссии, левый приток Нёмана. Длина — 325 км, площадь бассейна — 9990 км² [1]. Исток в пределах Белорусской гряды. Преобладает снеговое питание; с конца февраля по май половодье. Средний расход воды — 31 м³/сек. Ледостав обычно с января по март. Через озеро Выгонощанское соединена с рекой Ясельда (бассейн Днепра) Огинским каналом.
Нижнее и среднее течение шлюзовано, сооружено водохранилище Миничи.
Гидроним балтского происхождения, означает «узкая»
На Щаре расположены города Слоним и Ляховичи.

Czara.svg

Чара

(польск. Czara – Goblet) — польский дворянский герб.

Описание

В голубом поле с серебряною окраиною, змея, обвившаяся около золотой чаши и пьющая из неё; над змеёй серебряная шестиконечная звезда.
В навершии шлема три страусовые пера. Герб Чара Гинча внесен в Часть 1 Гербовника дворянских родов Царства Польского, стр. 207.

Герб используют

Выше изображенный герб Всемилостивейше пожалован вместе с потомственным дворянством Асессору фармации Люблинскому Аптекарю Карлу Фридрихову сыну Гинчу Высочайшею Грамотою Государя Императора и Царя НИКОЛАЯ I, во 2 (14) день Октября 1839 года данною, за непоколебимую верность Престолу.

Литература

* Часть 1 Гербовника дворянских родов Царства Польского, стр. 207

  • Tadeusz Gajl. Polish Armorial Middle Ages to 20th Century. — Gdańsk, 2007.


czara i czary Hexenszene_1700Goblet and sorcery (Czara i czary)

Sorcery (Czary), namely Magic (Magia – Mogtja) – Might (Moc), shamanism

Magic, sorcery, witchcraft, wizardry – general beliefs and practices based on the belief of the existence of the supernatural forces, which can be controlled with appropriate spells and actions[1].
Magician, socrerer, shaman – a person concerned with magic. He makes various gestures, spells, utters incantations and performs other rituals designed to give him power over the supernatural forces which, according to his beliefs will give him the power to change reality. Also, a person holding a religious function involving formalised and institutionalised ecstatic bond with superhuman beings, spirits of ancestors, demons or gods. Some magicians reject traditional rituals for the techniques inspired by psychology, or NLP (Neuro-Linguistic Programming). Lack of the possibility to state the bonds between the applied method and the possible effect, however, makes the effectiveness of the magical activities and existence of  supernatural forces postulated by it remain in the realm of faith.

Etymology

The word ‘magic’ comes originally from Magicians (in the Old Persian language maguš, in Greek μάγος), of astrologers-priests of Zoroastrianism of the Medes people. In the Hellenistic period, the Greek word μάγος (magos) could have been used as an adjective, but the adjective μαγικός  (magikos, and in Latin: magicus) is also proven to have been used in the first century (Plutarch), typically common in the feminine gender in the wording of μαγική τέχνη (magike techne, in Latn: ars magica) “magical art”. The word magic came into use in English at the end of the fourteenth century originating from the Old French word magique.

(in Russian)

Слово “магия» пришло в русский язык через латинский и греческий языки. Оно восходит к шумерскому или туранскому слову Imga (emga) (“мудрый”), обозначавшего прото-халдейских жрецов. Впоследствии слово magic стало стандартным термином для зороастрийских (персидских) жрецов, от которых восточные оккультные искусства стали известны грекам, у которых слово magos (и родственные magikos, Mageia) стало названием человека, обладающего тайными знаниями и силой подобно персидским magus.[3]

SB_-_Altay_shaman_with_gongA female shaman with a drum – the Załtaje Mountains (Góry Załtaje) – the Mountains of Golden Mysteries

White versus black magic

There are many discrepancies in comprehending the difference between black and white magic. The majority of contemporary magicians, particularly those that belong to the western cultural group, do not attribute colours to any kind of magic stating that magic is merely a tool and the way of using it depends solely on the magician’s will (it is the magician that can be ”white” or ”black”, and not his tool). On the other hand, for example in Siberia there is a strict division between ”white” and ”black” shamans which is generally wholly determined by their origin. Strict as the division used to be in the part of medieval Europe, it was not so clear in other parts of the continent. Then, the aspect of magic understood as, for instance using demonic forces (which primarily were of an ambivalent character in the beliefs of, e.g. Greeks or Slavs) or divine ones also indicates a different aproach in the matter of its classification. Samely, we can not attribute the lack of distinguishing of the kinds of magic represented by some modern sorcerers barely to the character of contemporary western culture (ideas of individual freedom, liberalism, democracy).
In popular culture, white magic is usually the magic used for good purposes and by good ways, black magic, however, serves evil and is used for evil intentions and is usually related to performing it in dark ways. Similar attitude is applied in Wicca religion where magic is distinguished as black and white, according to the rule ”Do what you wish provided that Your actions do not hurt anybody” – actions which do not do harm to anybody are classified here as the white magic, but the black magic is the one that does harm. According to Alister Crowley, white magic means any actions of the magician that agree with his Will (which is not the same as doing what they wish, see: Thelema). All other magical activities that disagree with the Will were considered black magic by him. What is interesting, although Crowley was a proponent of (after all, his own) philosophy of Will and as a result he should not use any other magic than white. In his house in Scotland he had two separate rooms for the white and the black magic which he also used. As the distinctions made by the two notions were not always exact, a concept of grey magic signifying magic balancing on the border of these two occured.

Another czara (goblet) from India

1 – eka (jeden – one)
2 – do (dwa – two)
3 – tina (trzy – three)
4 – chara (cztery – four)
5 – pancha (pięć – five)
6 – chhah (sześć – six)
7 – sata (seidem – seven)
8 – ashta (osiem – eight)
9 – nau [devata - god's digit nine (boska cyfra dziewięć)]
10 – dasa (dziesięć – ten)

Well, as it can be seen, the word <in Polish> czar (singular) and czary (plural) – <in English both in singular and plural – sorcery> and czara (goblet) and ARA – have something in common with ”czerta”, and additionally with czerta 4, cztery – chara because chara is pronounced ”czara”.

Also pay attention to 9 – nau or devata – NAW or DEW, what is interesting, corresponds with German (nojn). It is associated not only with Nawia but also with Nyja – Death, whereas chhah – szhah – with six (szesć) – szczęść (bless) and część (part) as well as cześć (honour). Is not asta ósta – Osta Łodź (Osta Boat) – Oś Nieskończona (Infinite Axis)? Has not our science noticed this philosophical bond and profundity? Or Faith? Definitely not as far as Faith of Nature is concerned.


czary wiedźmy El_Aquelarre_(1797-1798)

Other Attributes of Gods

Czara (goblet) is the attribute of Greek Asklepios, the God of Herbs – the equivalent of our Gorzyca-Groźnica.

The bow is the attribute of Greek gods related to lust and love: of Apollo and Artemida as well as of Eros Aphrodite’s son – as it can be perceived the Greek counterparts of Kupała, Dziewanna who has both features of Aphrodite and Artemida as well as Krasatina – the feminine counterpart of Eros, came to like this weapon.

Scithians_Pectoral
Scythian Necklace (Kolia) – pectoral – Necklace (Kolia) associated with goddess Kalija –  Przepigoła – Plątwa – Holda – became the symbol of knowledge, a royal necklace worn by kings and queens as wiedunowie (people who have knowledge, prophets) tribe – the goddess of Kos-Przypadek (Kłótnica – the one that quarrels) lost to another meaningful goddess, the Ruler of Speech and Głagoł Scripture – Gogoł – Gogołada, Ład and Łada-Łagoda’s daughter. Łada-Łagoda (prettiness – Harmony of the World). This knowledge was partly transferred here from the Czara of the rulers of the World. 

 

t kailash-sunrise
Man-Sar-Owar – Lake and Mount Kalja (of OW-AR S-ARA, Syroj Ara War – Many = Dany – danej i pojmanej (given and captured): Kaljia Mountain – known today as Mount Kailash (Kalash) in the Himalayas – the holy mountain of Hindus and Buddhists, one of the centers of the Faith of Nature of Tibet. Kalja is also Immaculate – Black and White – dedicated to black Kali being the incarnation of Plątwa-Kala (Przepigoła – Golja, Punished Plątwa).

Mansarovar

Mansarowar – lake at the foot of Kalja – the Mountain of  black goddess (Przepia-Golia and White – Gogo-Łada). Since the mountain has both Divisions, it means that it is the Mount of Swąt – some say so. Indeed, it can be reckoned the appropriate Mountain of the World –  the Most Important Mountain because though not the highest, it is the Mountain of the Highest, the Mountain of Light (Knowledge and Englightenment).

 

Nurusja ziemie i ludy 2
Nurusja and neighboring lands – location of Mount Bogit [click magnify]

I wondered for a long time if I should correct a few issues with Polish reading – otherwise perfect (but it would involve gathering the whole dispersed knowledge. It all is about Bogit Mountain where stood Svetovid of Zbrucz. Taking this into consideration, I came to the conclusion that I would have to write a lengthy polemic article).

I would like you to have a look at the article on T-ARA or here at the third part which we re-printed (it is on the black strip in the section of the Light Temples of the World (Świątynie Światła) – it is just in this UNIT, not in any other – about the Great Mother Venus – though it  is a very significant reading and has important digits, I apologise to four (cztery) –  because they are magical digits of belief, meaningful and not just some digits – 3 and 6 resulting from the two threes in the centre) – and let’s understand, all of us, that the most important in Orion and in the Orion’s Belt – given at Bogit and not only at Bogit, as well as in the Three posts of Bogit – is that the central post is AXIS MUNDI – Svetovit of Zbrucz – the Light of the World (Światło Świata) – the Highest of the Highest ones – and the two remaining stars are the great Division (Wielki Dział) – In-Yang – Czarnogłów and Białoboga – and the 8 fires means 8 Elements. As soon as we fully comprehend that, all will be arranged differently for us – apart from one – WE must believe that Gods exist and that they really act – also at this moment.

For those who tell “fables”, I mean sleepy small talk that the connection between Arkona and Giza is coincidental and that Ślęża is on this line because it results so from a statistical account – I insert one more time the maps from that article – the maps which should show or give something to think – There Are four rivers here the ERIDANUS (Milky) – the Nile (the central river the MedirMilk, i.e. Egypt – if any Polish person still knows the forgotten name of this country, and has not sunk in the depths of ignorance like Persians who had not been able to read their Avesta till Ignacy Pietraszewski – a Pole – translated it into Persian and which an average Polish person has not learned although Pietraszewski translated it 150 years ago) – and the third river is the Oder flowing statistiacally (and maybe just  sedately?) next to the statistical (and maybe the final footing <Ostoja>) Ślęza, and the fourth river is of course the Zbrucz.

zbrucz bogit mapa
Mount Bogit and the Zbrucz River

podobieństwa orinon odra zbrucz erydan
The Oder, the Eridanus and the Nile
There are lots of pieces of evidence telling that our people did not fall down from the sky in 966 along with Incensory in Gniezno, though an incensory is also a kind of CZARA. 



Lato w Królestwie Sis: Przyroda Sielanki (Sielan-Dewy, Sri-Lanki) – część 1

Wielcy Polacy – Juliusz Lilienfeld (1882 – 1963) – wynalazca tranzystora, którego pominięto przy Nagrodzie Nobla w 1956 roku, Żyd który uważał się za Polaka

$
0
0

Oto co przeczytacie o Juliuszu Lilienfeldzie w  polskiej wikipedii:

560px-Julius_Edgar_Lilienfeld_(1881-1963)

Julius Edgar Lilienfeld (ur. 18 kwietnia 1882 we Lwowie zm. 28 sierpnia 1963) austriacko-węgierski fizyk pochodzenia żydowskiego, twórca tranzystora polowego (podstawowego elementu współczesnych układów cyfrowych).

Syn Siegmunda Lilienfelda, prawnika. W 1899 rozpoczął studia na politechnice w Berlinie, z których po roku zrezygnował. W latach 1900 – 1904 studiował na Uniwersytecie w Berlinie, uzyskując w lutym 1905 roku stopień doktora. W tym samym roku rozpoczął pracę w Instytucie Fizycznym na Uniwersytecie w Lipsku, gdzie habilitował się w 1910.

W 1926 składa wniosek o patent układu będącego protoplastą tranzystora złączowego….”

I tyle. Gdyby on to przeczytał to nieźle skopałby tyłek autorowi tego hasła i temu moderatorowi co je zatwierdzał.

Zacytuję tutaj fragmencik z mojego artykułu poświeconego innemu wielkiemu Polakowi Janowi Czochralskiemu:

“…Jan Czochralski w 1916 r. został autorem genialnego odkrycia – sposobu hodowania dużych monokryształów metali. Współcześnie metodą Czochralskiego hoduje się monokryształy krzemu dla przemysłu półprzewodników. Ale ta metodyka znalazła swoje rewelacyjne zastosowanie dopiero w 50-tych latach, po skonstruowaniu tranzystora przez Waltera Brittaina, Johna Bardeena i Williama Shockleya. Za wynalazek tranzystora cała trójka otrzymała nagrodę Nobla z Fizyki w 1956 roku. Juliusa Lilienfelda pochodzącego spod Lwowa, który uważał się za Polaka pominięto….”

Oto co piszą w English Wiki

Julius Edgar Lilienfeld (April 18, 1882 – August 28, 1963) was an Austro-Hungarian physicist. He was born in Lemberg in Austria-Hungary (now called Lviv in Ukraine), moved to the United States in the early 1920s, and became an American citizen in 1934. Lilienfeld is credited with the first patents on the field effect transistor (1920s) and electrolytic capacitor (1931).

Education

Between 1900 and 1904, Lilienfeld studied at the Friedrich-Wilhelms-Universität (renamed in 1949), in Berlin, where he received his Ph.D. on February 18, 1905. In 1905 he started to work at the physics institute at the University of Leipzig.

Career

Lilienfeld’s early career was at the University of Leipzig, where he conducted important early work on electrical discharges in “vacuum”, between metal electrodes, from about 1910 onwards.[1] His early passion was to clarify how the phenomena changed as vacuum preparation techniques improved. More than any other scientist, he was responsible for the identification of (presently named) field electron emission as a separate physical effect. (He called it “auto-electronic emission”, and was interested in it as a possible electron source for miniaturised X-ray tubes, in medical applications.) Lilienfeld was responsible for the first reliable account in English of the experimental phenomenology of field electron emission, in 1922. The effect itself was explained by Fowler and Nordheim in 1928.

Lilienfeld moved to the United States in the early 1920s, originally in order to defend patents he possessed, and then made a scientific/industrial career there.

Among other things, he invented an “FET-like” transistor and the electrolytic capacitor in the 1920s. He filed several patents describing the construction and operation of transistors as well as many features of modern transistors. (US patent #1,745,175 [2] for an FET-like transistor was granted January 28, 1930.)[3] When Brattain, Bardeen, and Robert Gibney tried to get patents on their earliest devices, most of their claims were rejected due to the Lilienfeld patents.[4]

The optical radiation emitted when electrons are hitting a metal surface is named “Lilienfeld radiation” after he first discovered it close to X-ray tube anodes. Its origin is attributed to the excitation of plasmons in the metal surface.[5][6][7]

The American Physical Society has named one of its major prizes after Lilienfeld.

Personal life

Lilienfeld emigrated to the United States in 1927 and became a US citizen in 1934. He married an American, Beatrice Ginsburg, in New York City on May 2, 1926. They lived in Winchester, Massachusetts, while Lilienfeld was director of the Ergon Research Laboratories in Malden, Massachusetts. In 1935, he and his wife built a house on St. Thomas in the U.S. Virgin Islands in hope of escaping an allergy associated with wheat fields, from which Lilienfeld had suffered for most of his life. Lilienfeld frequently traveled between St. Thomas and various mainland locations and continued to test new ideas and patent the resulting products.

A teraz dowód rzeczowy

List Juliusza Lilienfelda do Marii Skłodowskiej-Curie

Lilienfeld juliusz dowod

Jako naukowca jego biogram funkcjonuje w Jerozolimie, ale nie w Polsce. Jest to jeden z większych skandali na skalę kilku społeczeństw, czyli międzynarodową. postać bezprawnie przywłaszczona przez Żydów i Amerykanów, człowiek skrzywdzony przez Komitet Noblowski szwedzki – Polak , wynalazca tranzystora o którym przede wszystkim zapomniała Polska, a który identyfikował się właśnie z naszym krajem.

Patent:

lilienfeld2

lilienfeld 3

1-s2.0-S0038110107003760-gr1

The Semiconductor Transistor

The modern electronic transistor is a semiconductor device, commonly used to amplify or switch electronic signals. A transistor is made of a solid piece of a semiconductor material, with at least three terminals for connection to an external circuit. A voltage or current applied to one pair of the transistor’s terminals, changes the current flowing through another pair of terminals. Because the controlled (output) power can be much larger than the controlling (input) power, the transistor provides amplification of a signal. The transistor is the fundamental building block of modern electronic devices, and is used in radio, telephone, computer and other electronic systems. Some transistors are packaged individually but most are found in integrated circuits.

As it is often the case with many inventions, the transistor is a result of the work of many inventors, and only the last, or the smartest, takes the all glory. In this case these were the Americans John Bardeen, William Shockley and Walter Brattain, who were presented with the Nobel Prize in Physics in 1956 for their invention of the transistor, which has been called the most important invention of the 20th Century.

Who was the first, however?

The beginning of semiconductor research is marked by Michael Faraday’s 1833 report on negative temperature coefficient of resistance of silver sulfide. This is the first observation of any semiconductor property. In his 1833 paper, “Experimental Researches in Electricity” he disclosed this observation. This observation was in distinction from the usual properties of metals and electrolytes in whose case resistance increase with temperature.

The next significant contributor to semiconductor field is the French experimental physicist Edmond Becquerel. In 1839, he reported the observation of photovoltage in the silver chloride coated platinum electrodes. In his experiment, a AgCl coated platinum electrode was immersed in an aqueous nitric acid electrolyte solution. Illumination of the electrode generated photovoltage that altered the EMF produced by the cell, in fact, it produced a reductive (cathodic) photocurrent at the AgCl coated electrode; this was the first reported photovoltaic device. Photovoltage was generated at the Ag/AgCl metal semiconductor contact.

In 1873, the English electrical engineer Willoughby Smith (1828-1891) arrived at the discovery of photoconductivity of selenium. He was initially working with submarine cables. He set into experiments with selenium for its high resistance, which appeared suitable for his submarine telegraphy. Various experimenters measured the resistance of selenium bars, but the resistance as measured by them under different conditions did not agree at all. Then Smith discovered that the resistance actually depended on the intensity of incident light. When the selenium bars were put inside a box with the sliding cover closed, the resistance was the highest. When glasses of various colors were placed in the way of light, the resistance varied according to the amount of light passing through the glass. But when the cover was removed, the conductivity increased. He also found that the effect was not due to temperature variation.

Ferdinand BraunIn 1874, the German physicist Ferdinand Braun, a 24-year old graduate of the University of Berlin, studied the characteristics of electrolytes and crystals that conduct electricity at Würzburg University. When he probed a galena crystal (lead sulfide) with the point of a thin metal wire, Braun noted that current flowed freely in one direction only. He had discovered the rectification effect at the point of contact between metals and certain crystal materials.
Braun demonstrated this semiconductor device to an audience at Leipzig on November 14, 1876, but it found no useful application until the advent of radio in the early 1900s when it was used as the signal detector in a “crystal radio” set. The common descriptive name “cat’s-whisker” detector is derived from the fine metallic probe used to make electrical contact with the crystal surface. Braun is better known for his development of the cathode ray tube (CRT) oscilloscope in 1897, known as the “Braun tube” (Braunsche Röhre in German). He shared the 1909 Nobel Prize with Guglielmo Marconi for his contributions to the development of wireless telegraphy, mainly the development of tunable circuits for radio receivers.

Jagadish Chandra BoseThe first man, applied semiconductors for practical purposes, was the Bengali polymath Sir Jagadish Chandra Bose (1858-1937). Jagadish Chandra Bose was a genius physicist, biologist, botanist, archaeologist, and writer of science fiction. To receive the radiation, he used a variety of different metal semiconductor junctions connected to a highly sensitive galvanometer in series. He invented several semiconductor devices, first of which was his Galena detector, which he invented some time during 1894-1898, and demonstrated in Royal Institution Discourse in 1900. In this device, a pair of point contacts (cat whiskers), in this case of galena, was connected in series with a voltage source and a galvanometer. This device could detect any kind of radiation, Hertzian wave, light waves, and other radiation. He called his galena point contact detector an artificial retina (because by suitable arrangement it could be made to detect only light wave), a universal radiometer. Bose later was awarded the first patent for a semiconductor device in the world namely for Galena detector. Among his other pioneering solid-state semiconductor receivers are the spiral spring coherer and iron mercury iron coherer (detector) with a telephone.

Greenleaf Whittier PickardBetween 1902 and 1906, the American Telephone and Telegraph electrical engineer Greenleaf Whittier Pickard (1877-1956) (see the nearby photo) tested thousands of mineral samples to assess their rectification properties. Silicon crystals from Westinghouse yielded some of the best results. On August 20, 1906, he filed a U.S. patent on “Means for receiving intelligent communication by electric waves” for a silicon point-contact detector (diode) and it was awarded that November (see the U.S. patent 836531 of Pickard). With two associates, Pickard founded the Wireless Specialty Apparatus Company to market “cat’s-whisker” crystal radio detectors. It was probably the first company to make and sell silicon semiconductor devices. Another American inventor—Henry Dunwoody received a patent on a system using a point-contact detector made of carborundum (silicon carbide) only several weeks after Pickard.

In 1915 the American physicist Manson Benedicks discovered that a germanium crystal can be used to convert AC (alternating current) current into DC (direct current), i.e. the rectifying properties of germanium crystals. Thus the germanium was added to the list of semiconductors. Till then, it was a short list consisting of silicon, selenium, and tellurium.

In 1927 the Americans L.O. Grondahl and P.H. Geiger invented the copper oxide rectifier. The U.S. Patent 1640335 was issued on August 23rd, 1927, to Grondahl.

Julius Edgar LilienfeldIn 1925 the famous inventor Julius Lilienfeld (see the nearby photo) filed an application for patent in Canada, next year in USA, describing a device, very similar to a MESFET transistor, which he called then Method and Apparatus for Controlling Electric Currents (see the US patent 1745175 of Lilienfeld).
Julius Edgar Lilienfeld (1882–1963) was a remarkable person in the field of physics and electronics. The Austrian Jew Lilienfeld was born in Lemberg in Austria-Hungary (now called Lviv in Ukraine). He was educated (PhD in physics) and lived in Germany till the middle of 1920s, when he decided to emigrate to USA. Besides the abovementioned patent for the first transistor, he was a holder of several other patents in this field—US patent 1900018 “Device for controlling electric current” from 1928 for a thin film MOSFET transistor; US patent 1877140 “Amplifier for electric currents” from 1928, for a solid state device where the current flow is controlled by a porous metal layer, a solid state version of the vacuum tube; US patent 2013564 “Electrolytic condenser” from 1931, for the first electrolytic capacitor. When Brattain, Bardeen and Shockley tried to get a patent on their transistor, most of their claims were rejected namely due to the Lilienfeld patents.

Heil patent 1935In 1934 another German scientist—Oskar Heil (1908–1994), electrical engineer and inventor, applied for a German patent for an early transistor-like device, describing the possibility of controlling the resistance in a semiconducting material with an electric field, which he called Improvements in or relating to electrical amplifiers and other control arrangements and devices. In 1935 Heil received a British (see the nearby drawing from the Britsh patent), Belgian and French patents for his device.

First transistor 1947In 1939 William Shockley and Walter Brattain, researchers in Bell Telephone Labs in New Jersey made an unsuccessful attempt to build a semiconductor amplifier by inserting a tiny controlling grid into a layer of copper oxide. The Second World War put an end to their experiments. In 1947 however, the same Brattain, this time together with John Bardeen, invented the point-contact transistor (see the nearby photo of the first transistor, made by germanium). William Shockley (the team’s leader) wasn’t there at the time and did not receive credit for the invention, which pissed him off greatly. It’s just as well. The point-contact transistor was difficult to manufacture and not very reliable. It also wasn’t the transistor that Shockley wanted, so he continued to work on his own idea which led to the junction transistor, which was easier to manufacture and worked better. Bardeen and Brattain filed an application for patent on June 17, 1948 and the patent was issued October 3, 1950 (see the patent).

William Shockley applied for his first patent for the junction transistor at almost the same time—U.S. Patent 2569347 was filed on June 26, 1948 and issued September 25, 1951 (see the first patent of Shockley).

John Bardeen (1908-1991), William Bradford Shockley (1910-1989) and Walter Houser Brattain (1902-1987), (see the lower photo) shared the Nobel Prize in Physics in 1956 “for their researches on semiconductors and their discovery of the transistor effect”.

Bardeen, Shockley and Brattain

Bardeen (left), Shockley (middle) and Brattain (right)

So how does a transistor work?

how does a transistor workThe design of a transistor allows it to function as an amplifier or a switch. This is accomplished by using a small amount of electricity to control a gate on a much larger supply of electricity, much like turning a valve to control a supply of water.
Transistors are composed of three parts, called a base, a collector, and an emitter. The base is the gate controller device for the larger electrical supply. The collector is the larger electrical supply, and the emitter is the outlet for that supply. By sending varying levels of current from the base, the amount of current flowing through the gate from the collector may be regulated. In this way, a very small amount of current may be used to control a large amount of current, as in an amplifier. The same process is used to create the binary code for the digital processors but in this case a voltage threshold of five volts is needed to open the collector gate. In this way, the transistor is being used as a switch with a binary function: five volts—ON, less than five volts—OFF.

Nobel z fizyki

  • 1956
William Bradford Shockley
John Bardeen
Walter Houser Brattain
za badania półprzewodników i wynalezienie tranzystora

Iwan Łucewicz /Janka Kupała (1882 -1942) – Strażnik Wiary Przyrodzonej Słowian (IV SSŚŚŚ Wilno)

$
0
0

Yanka_Kupala

Janka Kupała, biał. Янка Купала, właśc. Iwan Łucewicz, biał. Іван Дамінікавіч Луцэвіч (ur. 7 lipca 1882, zm. 28 czerwca 1942) – klasyk literatury białoruskiej, poeta, dramaturg, publicysta, działacz narodowy i jeden z twórców białoruskiego języka literackiego.

Dzieciństwo i młodość

Urodził się 7 lipca 1882 roku w folwarku Wiazynka niedaleko Mińska. Rodzice należeli do drobnej spauperyzowanej szlachty i dzierżawili ziemię od bogatszych folwarków. W 1898 roku ukończył białoruską szkołę ludową. Po śmierci ojca w 1902 roku najmował się do pracy na posadach m.in. domowego nauczyciela oraz oficjalisty w majątkach i browarze.

Pierwsze publikacje

Do pierwszych utworów Kupały zalicza się kilka sentymentalnych wierszy w języku polskim, drukowanych w latach 1903–1904 w czasopiśmie “Ziarno” pod pseudonimem “K-a”. Pierwszym wierszem w języku białoruskim był utwór Maja dolia, datowany na 15 lipca 1904 roku. Pierwszy drukowany białoruski utwór Kupały to wiersz Mużyk, który ukazał się 15 kwietnia 1905 roku w gazecie “Siewiero-Zapadnyj kraj”. Pierwszą publikacją w prasie białoruskojęzycznej był wiersz Kascu, który został wydrukowany w Naszej Niwie 11 kwietnia 1907 roku. W tym samym roku w Naszej Niwie drukowane były również inne utwory Kupały. Wczesne wiersze Kupały cechuje czerpanie inspiracji z folkloru i białoruskiej poezji XIX wieku.

W latach 1906–1907 powstawały poematy Zimoju (Zimą), Nikomu, Adpłata kachanniem (Zapłata miłością). 18 stycznia 1908 roku Nasza Niwa opublikowała poemat U Pilipauku. W tym samym roku Kupała ukończył pracę nad poematami Adwiecznaja pieśnia oraz Za szto, których tematem jest ucisk i niesprawiedliwość społeczna.

Okres wileński i petersburski

“Raskidanaje hniazdo. Drama v 5-cioch aktach”, wileńskie wydanie z 1919 roku

Jesienią 1908 roku Kupała przeniósł się do Wilna, gdzie współpracował z redakcją Naszej Niwy. W okresie wileńskim życia poety powstawało wiele jego sztandarowych utworów – m.in. Maładaja Biełaruś, Zakliataja Kwietka, Adcwitannie. Niektóre z tych utworów drukowane są w Naszej Niwie.

W 1908 roku w Sankt Petersburgu ukazał się pierwszy tom poezji Kupały pod tytułem Żalejka. W październiku tego roku Petersburski Komitet do spraw Druku przy Ministerstwie Spraw Wewnętrznych wydał decyzję o konfiskacie tomu jako wydania antypaństwowego oraz o pociągnięciu jego autora do odpowiedzialności. Ostatecznie decyzja została cofnięta, jednak w 1909 roku nakład książki został ponownie skonfiskowany na mocy decyzji wileńskiego generał-gubernatora. Aby nie zaszkodzić reputacji Naszej Niwy w oczach władz, Kupała porzucił pracę w redakcji.

Tablica w Wilnie poświęcona Jance Kupale

W styczniu 1909 roku Kupała przeniósł się do Petersburga. Zapisał się tam na ogólnoedukacyjne kursy A. Czerniajewa, na których wykładali znani petersburscy uczeni. 8 lipca 1910 roku ukazała się jego kolejna książka – poemat Adwiecznaja pieśnia. 13 października 1910 roku wyszedł drukiem drugi tom jego poezji p.t. Guślar. W zamieszczonych w tomie wierszach znaleźć można wezwanie do rozbudzenia godności narodowej oraz walki o wolność, jednakowoż wiersze z bezpośrednimi wezwaniami do narodowego powstania (m.in. utwór Zwajawanym) nie trafiają do tomu, aby uniknąć kłopotów z cenzurą. W kwietniu 1910 roku zakończone zostają prace nad poematem Kurhan, a w sierpniu poeta kończył poemat Son na kurhanie – jeden ze swych najwybitniejszych utworów, przedstawiający ubogą egzystencję ludu Białorusi i próbujący zgłębić przyczyny takiego położenia. Poemat ten ukazał się w druku w 1912 roku.

3 czerwca 1912 roku dobiegały końca prace nad pierwszym utworem scenicznym Kupały – komedią Paulinka. Została ona wydana drukiem w następnym roku, aby później znaleźć się na scenie – początkowo w Sankt Petersburgu, a potem – w Wilnie i Radaszkowiczach. Spektaklom tym przyglądał się sam autor. W czerwcu 1913 roku Kupała kończył poemat historyczny Bandarouna, a następnie poematy Mahiła lwa, Jana i ja oraz humoreskę Prymaki.

Wiosną 1913 roku wyszedł drukiem trzeci tom poezji Kupały – Szliacham życcia. Wiersze z tego tomu, w odróżnieniu od dwóch poprzednich, cechuje wpływ estetyki modernizmu i symbolizmu. W tomie zamieszczony został również poemat dramatyczny Na pałasie.

Na wrzesień 1913 roku datowany jest najwybitniejszy utwór w przedrewolucyjnej twórczości Kupały – dramat Raskidanaje hniazdo (Rozrzucone gniazdo). Na przykładzie wiejskiej rodziny, która traci cały swój dobytek ukazana jest tragedia narodu białoruskiego. Sztuka została pokazana na scenie dopiero po rewolucji 1917 roku, a wydrukowana jeszcze później – w 1919 roku w Wilnie.

Jesienią 1913 roku Kupała powracał do Wilna, gdzie początkowo pracował jako sekretarz Białoruskiego Towarzystwa Wydawniczego, a potem ponownie podejmował współpracę z Naszą Niwą. Od 7 kwietnia 1914 roku gazeta ukazywała się z nazwiskiem Kupały jako głównego redaktora. Jednocześnie Kupała pomagał wydać tomy poezji Bahdanowicza i Bujły.

Kupala_Janka

Zdjęcie z okresu jego pierwszej pracy w gazecie “Nasza Niwa”, Wilno, 1908.

Lata wojny i okupacji

Po rozpoczęciu I wojny światowej Kupała od września do grudnia 1914 roku pracował nad cyklem antywojennych wierszy Pieśni wajny. Jednocześnie pisał on pełne antywojennej retoryki artykuły w Naszej Niwie. Za artykuł Dumki Kupała miał być pociągnięty przed sąd. Rozprawa nie odbyła się jednak z powodu ewakuacji wywołanej zbliżaniem się frontu do Wilna. We wrześniu 1915 roku Kupała wyjechał z Wilna do rodzinnego folwarku Akopy.

Pod koniec września 1915 roku wyjechałał do Moskwy, gdzie podjął naukę na Uniwersytecie Ludowym im. Szaniawskiego. W Moskwie Kupała poślubił Uładzisławę Stankiewicz, po czym oboje przeprowadzili się do Mińska. W styczniu 1916 roku Kupała dostał powołanie do armii. Jego oddział stacjonował początkowo w Mińsku, a latem przerzucony został do Połocka. Podczas okupacji niemieckiej Kupała przebywał w Smoleńsku. W okresie od 1916 do jesieni 1918 roku nie powstał ani jeden utwór. Od października do grudnia 1918 roku Kupała stworzył cykl wierszy-wezwań, będących jego reakcją na wydarzenia tamtego okresu – rewolucję, okupację, powstanie Białoruskiej Republiki Ludowej. Do wierszy tych zalicza się m.in. utwory: Czas, Na schod, Pczoły, Zwany.

W styczniu 1919 roku Kupała powrócił do Mińska. 25 sierpnia 1919 ukazał się pierwszy numer redagowanej przezeń gazety “Zwon”. PisaŁ on dla niej nowe wiersze i publikował liczne artykuły na temat białoruskiego ruchu narodowego i walki o wolność. Jednocześnie pracował nad przekładem na język białoruski Słowa o wyprawie Igora.

Początek lat 20.

Na początku lat 20., po powstaniu BSRR, Kupała pracował na stanowisku zastępcy przewodniczącego Wydziału Literacko-Wydawniczego Ludowego Komisariatu Oświaty BSRR oraz redagował czasopismo “Wolny ściah”. Pomagał również w stworzeniu Instytutu Białoruskiej Kultury, którego członkiem zwyczajnym wybrany został w 1922 roku. W 1922 roku ukazywał się tom Spadczyna, składający się z wierszy nowych a także powstałych w trakcie I wojny światowej. Wiersze Paustań z narodu naszaha, prarok… oraz Żydy! zostały usunięte z tomu ze względu na cenzurę.

24 stycznia 1922 roku pojawiały się wiersze Pierad buduczyniaj oraz Pazwali was…. W wierszach tych Kupała wyrażał swoje zdanie o bolszewikach oraz zakłopotanie aktualnymi wydarzeniami. Obydwa wiersze zostały zakazane. Nakład pierwszego numeru czasopisma “Adradżeńnie”, w którym wydrukowano wiersz Pierad buduczyniaj został zaś skonfiskowany.

31 sierpnia 1922 roku w Akopach Kupała kończył pracę nad tragikomedią Tutejszyja – ironiczną panoramą miejskiego życia czasów okupacji. Oficjalna krytyka literacka obwiniła autora o “drobnoburżuazyjne narodnictwo” i “przeciwstawianie się dyktaturze proletariatu”. W tym samym roku Kupała wraz z innymi białoruskimi poetami podejmował próbę stworzenia spółki literackiej pod nazwą “Wir”. W wyniku przeprowadzonej jednak przez DPU weryfikacji wszyscy niemal członkowie spółki otrzymali negatywne charakterystyki. Kupała nazwany został wtedy “białoruskim pisarzem-szowinistą”, a powstanie samej spółki zostało uniemożliwione.

W 1924 roku Kupała wydawał poemat “Bieznazounaje”, w którym wychwalał walkę o niezależność w poprzednich latach i wzywał, by nie zaprzestawać zmagań, utrwalać to, co zostało już osiągnięte i pozostawić po sobie w pełni wolną Białoruś. W 1925 roku Kupała otrzymał tytuł Ludowego Poety BSRR. Latem 1926 roku w czasopiśmie “Połymia” ukazywał się cykl wierszy, wśród których wiele było literackimi protestami m.in. Carskija dary, Kab, Akou pałomanych żandar. Ich rozpowszechnianie zostało surowo zabronione.

Koniec lat 20. i lata 30.

W 1927 roku Kupała stawał na czele spółki “Połymia”, która skupiała pisarzy związanych ze środowiskiem “Adradżeńnia”. 7 listopada 1927 roku białoruskie gazety drukowały poemat Kupały Z uhodkawych nastrojau, poświęcony dziesięcioleciu rewolucji październikowej. W poemacie wydarzenia października 1917 roku wychwalone zostały z nadzwyczaj wielkim patosem, przez który przeziera jawna ironia.

Następne lata były czasem represji, które dotknęły inteligencję twórczą i Kupała przymuszony został do pisania pod dyktando władz pochwalnych wierszy wychwalających osiągnięcia socjalizmu. Wiele razy wzywany zostawał na przesłuchania w sprawie nieistniejącej w rzeczywistości kontrrewolucyjnej organizacji “Związek Wyzwolenia Białorusi”. Nie mogąc wytrzymać szykan 20 listopada 1930 roku poeta podjął próbę samobójczą. Złamany przez represje podpisał tak zwany “List otwarty Janki Kupały”, w którym odżegnywał się od narodowych ideałów. Twórczość Kupały lat 30. składa się w większości z pozbawionych wartości artystycznych prosowieckich wierszy i artykułów. Wyjątek stanowi cykl wierszy stworzonych w 1935 roku we wsi Lauki (m.in. Soncu, Lion, Darohi), opowiadający o kolektywizacji poemat Nad rakoj Aresaj oraz poświęcony pamięci Tarasa Szewczenki poemat Tarasowa dola. Wiersze powstałe w latach 30. weszły w skład tomu Ad serca, za który Kupała otrzymał w 1941 roku nagrodę leninowską.

W 1941 roku w związku z okupacją Białorusi przez niemieckie wojska, Kupała ewakuował się do Moskwy, a stamtąd do Tatarstanu. Powstał wtedy szereg wierszy-apelów do narodu, w których Kupała wzywał do walki z okupantami (m.in. Biełaruskim partyzanam, Znou budzie szczaście mieć i woliu…, Paustau narod).

Ostatnie lata i śmierć

28 czerwca 1942 roku Kupała tragicznie zginął, spadając ze schodów w hotelu Moskwa. Do tej pory nie udało się wyjaśnić czy był to nieszczęśliwy wypadek, samobójstwo czy zaplanowane morderstwo. Poeta pochowany został w Moskwie na cmentarzu Bagańkowskim. Po dwudziestu latach jego szczątki przewiezione zostały na Białoruś. Obecnie Janka Kupała spoczywa na cmentarzu wojskowym w Mińsku, obok mogiły Jakuba Kołasa.

Pamięć o poecie

Imieniem Kupały nazwana została ulica, park i stacja metra w Mińsku, rezerwat przyrody w pobliżu Wiazynki. W Mińsku działa Muzeum Kupały, mające swoje filie w Wiazynce, Laukach, Akopach i Jachimowszczyźnie. Imię Janki Kupały nosi Narodowy Teatr Akademicki w Mińsku oraz Uniwersytet w Grodnie. Ulice Janki Kupały znajdują się również w Gdańsku i Hajnówce. W Gdańsku poetę uhonorowano dodatkowo pamiątkowym pomnikiem, którego odsłonięcie nastąpiło 26 czerwca 2007 roku. Umiejscowienie pomnika okazało się nieporozumieniem, gdyż stanął on przy ulicy Kupały, która została nazwana tak na cześć rzekomego słowiańskiego bóstwa.


Chodzenie po ogniu w osadzie czystych energii “Cztery Żywioły” w Wojcieszowie na Dolnym Śląsku

$
0
0

Starosłowiańska Świątynia Światła Świata organizuje regularnie obrzęd inicjacyjny polegający na chodzeniu po ogniu. Poniżej przedstawiamy reportaż w Wojcieszowa z 22 czerwca 2013 roku. Na niektórych zdjęciach widać “przebitki” z innych wymiarów.

doku_zapleciny_0408kompr

doku_zapleciny_0332kompr

doku_zapleciny_0370kompr

doku_zapleciny_0371kompr

doku_zapleciny_0355kompr

doku_zapleciny_0392kompr

doku_zapleciny_0384kompr

doku_zapleciny_maja_0376kompr

doku_zapleciny_0412kompr

L1030001kompr

L1030002kompr

 

L1030005 kompr

 

 

L1030006 kompr

 

 

L1030010 kompr

 


“Patriotyzm a bezczynność”, “Miejsce kobiet jest wśród Wolnych Ludzi”, “Katolicyzm, masoneria, ateizm”, “Upadek gospodarczy”

$
0
0

flaga_polskaMówi się, że wakacje to wypoczynek i że poważnych tematów nie powinno się poruszać w sezonie ogórkowym, kiedy wszyscy wolą od przemyśliwania rozmaitych mądrości, plażę i jezioro, albo góry czy las.

My odwrotnie, myślimy, że lato sprzyja refleksji, bo to dla jednych czas wolny od obowiązkowego wkuwania i lektoratów oraz wykładów, a dla drugich – szczęśliwców – cóż za ironia – którym udało się zdobyć jakąkolwiek pracę, nadal czas pracy, może nie tak jednak intensywnej, bo ruch w sklepach i biurach mniejszy – lekko wakacyjny.  Zatem wszyscy mamy więcej czasu na przemyślenie tego co naprawdę przemyślenia wymaga. 

Przedstawiliśmy niedawno artykuł “Droga dla Polski i innych państw”, który wzbudził kontrowersje, zwłaszcza swoim stosunkiem do religii i jej miejsca w życiu każdego Wolnego Człowieka, a także patriarchalnym wzorcem stosunków społecznych i propozycją ponownego zapędzenia kobiet w sektor “niewolniczej” pracy – bez wynagrodzenia – “dla dobra rodziny”.   Ta część proponowanego programu nie może przypaść do gustu żadnemu Wolnemu Człowiekowi. Pozwalam sobie zamieścić poniżej trzy teksty, które były odpowiedzią i korespondencją, a które wydają się godne by stać się merytorycznym artykułem społecznym. Wydają mi się one  ważne dla jasnego postawienia problemu kościoła katolickiego w Polsce, jak  i jasnego określenia, postulowanej przez nas, obecnej i przyszłej roli kobiet w organizacji Wolnego Narodu Polskiego na Świecie.

flaga_polska

Komu służy dezawuowanie powstań oraz o miejscu społecznym Kobiet wśród Wolnych Ludzi

Nie wiem czy warto w ogóle polemizować z tekstami, których konkluzją jest stwierdzenie: Powstania są szkodliwe, bo wykrwawiają naród z ludzi wartościowych i powodują jeszcze większy ucisk ze strony Kolonialistów. Więc akceptować kolonialistów?  Z jednej strony przedstawia się tam ludzi, którzy złożyli Najwyższą Ofiarę z Życia Własnego, jako napaleńców i wariatów, a z drugiej właśnie w nich widzi się to najlepsze, z czego Ojczyzna się wykrwawia. Zaprzeczenie samo w sobie. Nie mówiąc o tym, iż jest nieporozumieniem przyjęcie założenia, że ludzie chwytają za broń, bo im coś “strzeliło” do głowy. Nie, ludzie chwytają za broń w absolutnej ostateczności – to podstawowe prawo psychologii człowieka. To stwierdzenie o gorących głowach jest porównywalne do twierdzenia, że grawitacja nie istnieje, a Ziemia jest płaska.

Nie wiem jaki jest cel rozpowszechniania obecnie takich tekstów. Skąd to nawoływanie do “nic nie robienia”? Czyżby w razie zrobienia w Polsce porządku miał jej grozić “demokratyczny najazd” UE, albo inne pogarszające stan Polski konsekwencje? Najazd UE już się odbył i Polska jest zaprzedana UE i wyprzedana UE. Jak mamy nazwać ten proceder? “Zdradą”, czy jakoś mniej drastycznie? Czy mamy nadal patrzyć biernie na neokolonialne zniewolenie i zaprzedanie w pańszczyznę naszych dzieci, którego to procederu promotorem jest Administracja?! Administracja (Urzędasostwo Państwowe – nowa klasa oligarchiczno-dziedziczna), która wcale nie ma mandatu społecznego i umocowania, lecz jest uzurpacją zbudowaną na Kłamstwie?

Zadaniem tej Administracji było przez 23 lata stworzyć Polakom w Polsce warunki do życia, dać im wszystkim pracę, skierować Polskę na drogę rozwoju i dobrobytu! Czyż nie taki był cel Rewolucji Sierpniowej 1980?
Obowiązkiem tej Administracji było stworzyć kolejnemu pokoleniu warunki do założenia rodziny i do lepszego życia, godniejszego niż było życie ich rodziców i dziadków.

I gdzież jest spełnienie tej prostej, banalnej , podstawowej misji Państwa wobec Obywateli?!

To jedna sprawa. Druga.

Tej rewolucji, która następuje nie da się zatrzymać żadnymi manipulacjami. Jej uczestników nie da się podzielić żadnymi podziałami. To Rewolucja Świadomości a nie walka wręcz na kosy i pistolety maszynowe. Wielkiej Zmiany w Świadomości nic nie jest w stanie powstrzymać, żadne cenzury, nakazy, zakazy, prośby ani manipulacje. Nie podlega ona “zdroworozsądkowemu rozumowaniu” ani “tzw. “wolnej woli”.

Katolickie pojęcie wolnej woli jest złudne (maya), a płynące z niego pojęcie XIX wieczne, że Człowiek jest Panem Świata, bo jest Panem Woli, to nie tylko jedno z najbardziej szkodliwych kłamstw, ale i oszustwo “kościelne”. Oszustwo, ponieważ Kościół sam ze swojej natury i we własnej nauce, nieustannie, każe się swoim wiernym wyrzec Wolnej Woli i słuchać rozkazu nie “boskiej woli w człowieku”, lecz Pośredników Kościelnych, którzy rzekomo wiedzą co i jak.
Podobną brednię można naprawdę było wciskać tylko analfabetom, ludziom Nieświadomym, jak wygląda świat dookoła. Chłopstwu, które stanowiło 90% społeczeństwa pracującego niewolniczo, bo skazanego na dożywotnie przywiązanie do pańskiej i kościelnej ziemi, traktowanego jak bydło, niepiśmiennego, harującego jak woły robocze od rana do nocy.

Ta obecna rewolucja polska ma pewną cechę, która wyewoluowała z doświadczeń wszystkich powstań,także styczniowego 1863, i listopadowego 1830, i warszawskiego sierpniowego 1944, i poznańskiego czerwcowego 1956, i gdańskiego solidarnościowego sierpniowego 1980. Ewolucja to rozwój, więc ta cecha, jako efekt doświadczenia, wnosi nową jakość w sytuację. Ona, to jest obecna rewolucja,  rozgrywa się w Sferze Świadomości. Jeśli ktoś myśli, że można powstrzymać taką rewolucję, to niech się dobrze przypatrzy Indiom i temu co zrobił tam Gandhi z Anglikami.

Po trzecie: Dzisiaj w XXI wieku tzw “Państwo Polskie”, rządzone przez Panów (rzekomo wybranych przez Naród, co nie jest prawdą oczywiście) obłożyło Społeczeństwo (obywateli tego państwa) nową pańszczyzną, haraczem na rzecz dobrze utuczonych (Y)elit, które dzielą między siebie i swoich znajomków, bądź pociotków tzw BUDŻET. Pracą niewolniczą, która ma trwać przez 40 lat życia (składkowych obowiązkowo na ZUS), czyli od zdobycia wykształcenia, bez żadnej przerwy, do 65 roku życia i to obowiązkowo (niewolnictwo!) obłożono każdego obywatela tego kraju. Tym samym  współczesne państwo polskie dorównało systemowi społecznemu okresu pańszczyźnianego, sprzed Konstytucji 3 Maja. Nie ma tutaj wolności ani dowolności – składka na ZUS jest obowiązkowym podatkiem i pracuje się na ZUS całe życie! Obłożono tym podatkiem każdego kto ma pracę, ale oczywiście z wyjątkiem tych 25-30% młodzieży polskiej, która pracy nigdy w życiu w Polsce legalnej nie dostanie, którą wyrzuca się zagranicę na zmywaki, albo do nielegalnej Czarnej Strefy (czarnej bo ona nie jest żadna szara tylko Czarna, murzyńska, niewolnicza!).

Zacytujmy WP.pl:

http://finanse.wp.pl/gid,15790960,galeria.html

ZUS pod rządową kroplówką

Nasz system emerytalny się sypie. Nasz system emerytalny jest niewydolny, obciąża finanse publiczne, a emeryci, których składki do ZUS trafiają, dostają mniej, niż gdyby oszczędzali na własną rękę za pomocą konta oszczędnościowego. Niewielu Polaków ma jeszcze złudzenia, że dostaną na starość godną emeryturę. Niestety rząd zamiast porządnie reformować system emerytalny, tylko przedłuża jego agonię. Oto jak próbuje ratować ZUS.

Emerytura na kredyt
Emerytury wypłacane są z tego, co uda się pożyczyć. Wypłaty świadczeń emerytalnych, rentowych i chorobowych realizowane są z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Przychody FUS pochodzą ze składek na ubezpieczenia społeczne, dotacji z budżetu państwa oraz krótkoterminowych kredytów komercyjnych (tzw. pożyczki płynnościowe).

Według wiceprezes ZUS Mirosławy Boryczki środki ze składek pokrywają około 68 proc. zapotrzebowania FUS. Społeczeństwo wpłaca ok. 120 mld zł składek, a FUS wydaje 180 mld zł. Taka jest wydolność systemu. Resztę dorzuca państwo.

Tylko w ubiegłym roku dotacje z budżetu, refundacje składek do OFE i środki z Funduszu Rezerwy Demograficznej przekazane do FUS-u wyniosły łącznie 50,5 mld zł. Najbardziej optymistyczny wariant na 2015 rok zakłada, że zapotrzebowanie FUS na środki z budżetu i kredyty, wyniesie 61,58 mld zł; najgorszy, że 74,92 mld zł. Cztery lata później może już brakować 90,7 mld zł!

Dzieci do szkoły i do pracy
O tym projekcie mówi się głównie w kategoriach edukacyjnych, ale ta sprawa ma drugie dno.

Próby wysłania sześciolatków do szkół są podejmowane od sześciu lat. Niezależnie od tego, czy z punktu widzenia rozwoju dzieci jest to decyzja dobra, czy zła, to ma ona także istotne znaczenie dla gospodarki państwa.

Dzieci, które pójdą do szkoły wcześniej, szybciej wejdą na rynek pracy i szybciej zaczną płacić podatki oraz składki ZUS. A im więcej podatników, tym dla państwa lepiej.

Inna sprawa, że dzietność w Polsce jest zbyt mała, by można było mówić o zastępowalności pokoleń, a ta właśnie jest warunkiem wypłacalności ZUS-u. Niestety nasze państwo wciąż nie dorobiło się przemyślanej polityki prorodzinnej, która zachęcałaby młodych do zakładania rodzin i posiadania dzieci.

Likwidacja OFE
“Nasz system emerytalny jest niewydolny, pogłębia dziurę budżetową, reforma jest konieczna” – przekonuje rząd. Jednak to, co proponuje nam w zamian, trudno nazwać naprawą. Kosztem emerytur kapitałowych zamierza bowiem dofinansować niewydolny Zakład Ubezpieczeń Społecznych.

W chwili obecnej mamy trzy filary: ZUS, OFE i dobrowolne oszczędzanie. De facto funkcjonują tylko pierwsze dwa. Mało kogo stać na oszczędzanie na własną rękę, zresztą narzędzia stworzone przez państwo (IKE i IKZE), które miały to ułatwić, są nieskuteczne i wręcz do tego zniechęcają.

Jakie są propozycje rządu? Cóż, wszystkie dobre dla budżetu, ale nie dla przyszłych emerytów. Rząd stwierdził, że funduszy emerytalnych likwidować nie będzie, lecz – jak podsumowują to ekonomiści – wszystkie jego propozycje do tego się sprowadzają.

Eksperci z Komitetu Obywatelskiego ds. Bezpieczeństwa Emerytalnego twierdzą, że w efekcie proponowanych przez rząd zmian emerytura tych z nas, którzy mają przed sobą jeszcze perspektywę oszczędzania przez kilkadziesiąt lat, będzie niższa o ok. 15 proc.

Dr Maciej Bukowski, ekonomista, porównał wybór dany nam przez rząd do wyboru między grypą hiszpanką, cholerą, dżumą, albo bardzo zaawansowanym zapaleniem płuc. Nic atrakcyjnego.

Żegnajcie przywileje mundurowe
Rząd Donalda Tuska już częściowo ukrócił przywileje mundurowe. Do tego czasu policjanci często przechodzili na emeryturę po 15 latach pracy. Podobne przywileje przywileje mieli zarówno antyterroryści, którzy byli narażeni w czasie akcji na stres i ryzyko utraty zdrowia i życia, jak funkcjonariusze, którzy pracowali głównie za biurkiem.

W maju Sejm zadecydował, że funkcjonariusze i żołnierze, którzy wstąpią do służby od 2013 r., będą nabywać uprawienia emerytalnej dopiero po 55. roku życia i odbyciu 25 lat służby.

Decyzję Sejmu skrytykowała Federacja Związków Zawodowych Służb Mundurowych. Związkowcy nie chcą zaakceptować równoczesnego obowiązywania dwóch warunku dla osiągnięcia uprawnień emerytalnych. Federacja chciałaby, by było to 25 lat służby i 50 lat życia, albo 25 lat służby bez określenia limitu wieku.

- Zasada jest bardzo prosta. Wszyscy docelowo powinni być w systemie powszechnym. My powoli, stopniowo wprowadzamy kolejne służby i ogranicza się to tylko i wyłącznie do nowo wstępujących. Nie ma możliwości, aby iść w drugą stronę – tak wicepremier Rostowski skwitował propozycje włączenia kolejnych służb, m.in. celnych, do systemu emerytur mundurowych.

Górnicy, czas na was
Kolejny punkt na naprawę systemu emerytalnego to zniesienie przywilejów górniczych.

I w sumie ciężko się dziwić, jeśli zwróci się uwagę na niedawne wyliczenia “Pulsu Biznesu”. Gazeta podała, że sama dopłata do świadczeń górniczych odpowiada wartością składce przekazanej do OFE w zeszłym roku, zaś dopłata do KRUS była dwa razy wyższa. Z budżetu na emerytury górnicze wypłacono 8 mld zł.

- Czy będzie reforma emerytur górniczych w tej kadencji? Ja bym bardzo chciał. Ale gdyby ona miała miejsce w następnej kadencji, też nie będzie katastrofy – powiedział szef resortu finansów Jacek Rostowski w radiowej Trójce.

Według rządowych obliczeń w 2030 r. 1/10 deficytu funduszu emerytalnego będzie wynikała z przywilejów górniczych. Jak zaznaczył Rostowski byłoby to około 3 mld dzisiejszych złotych.

Następny będzie KRUS
O tym, że rząd zamierza bliżej się przyjrzeć KRUS-owi, minister Rostowski zapowiedział 3 lipca, dzień później wspomniał także o konieczności zreformowania systemu emerytur górniczych.

Omawiając kwestię rolniczych ubezpieczeń społecznych, szef resortu finansów zaznaczył, że chciałby przeprowadzić reformę racjonalną, spokojną, a nie dogmatyczną. Jego zdaniem dobrze by było, gdyby do zmiany w systemie doszło jeszcze w tej kadencji.

- KRUS jest absurdalnie demonizowany przez niektóre osoby. Nie łudźmy się, 80 proc. beneficjentów KRUS-u to są osoby, które gdyby nie były beneficjentami KRUS-u, byłyby beneficjentami pomocy społecznej, niestety – powiedział Rostowski dla PAP-u.

W 2011 budżet KRUS-u wynosił 16,5 mld zł, z tego jedynie 1,4 mld zł pochodziło ze składek ubezpieczeniowych wpłacanych przez rolników. Reszta pochodziła z podatków. Dotacja do kasy stanowiła ponad 4,5 proc. wydatków budżetowych państwa.

Ijeszcze obliczenie Internauty:

~M
Gdzie są pieniądze ze składek emerytalnych? Średnia pensja w Polsce to o. 3600zł brutto. To znaczy, że średnia miesięczna składka emerytalna do ZUS wynosi ok.703zł. ( 3600 x 19,52% = 702,72zł ). Ilość pracujących wg danych rządowych wynosi 16,163mln. Ile to będzie miesięcznie? 16 163 000 x 703 = 11 362 589 000zł. Tyle wynoszą miesięczne składki emerytalne wpływające każdego miesiąca do ZUS. Ile to jest w skali roku? 11 362 589 000 x 12 = 136 351 068 000 zł. W kraju mamy ok. 5 mln. Emerytów, dokładnie 4,979mln. Średnia emerytura wynosi 1721zł. Wobec tego ile potrzeba pieniędzy, aby wypłacić emerytury Emerytom? Policzmy – 4 979 000 x 1721zł = 8 568 859 000 zł x 12 = 102 826 308 000 zł. Obliczmy różnicę, między wpływami do ZUS, a wypłatami. / 136 351 068 000 – 102 826 308 000 = 33 524 760 000 zł / Jest to nadwyżka jaka powinna zostać w systemie!!.Pomyślcie samodzielnie, gdzie jest nasza kasa? Bajki o braku pieniędzy w systemie emerytalnym niech rządowi najemnicy opowiadają takiej ciemnocie jaką sami są. Cały czas słyszymy od nich, że pieniędzy, które wpływają obecnie z naszych składek nie ma, ponieważ są wypłacane od ręki obecnym emerytom!. A gdzie się podziały pieniądze obecnych emerytów, dla których wypłacane są nasze pieniądze? Musimy się obudzić. Nie dajmy sobie wciskać aż takiej ciemnoty. Przy obliczaniu emerytury decyduje parlament Średnie Dalsze Trwanie Życia – ustalony na 82 lata!! Wynika z tego, że nawet gdyby wszyscy emeryci dożyli do wieku 82 lat, to i tak pieniędzy w systemie emerytalnym nie może zabraknąć!!!! Żeby czara goryczy zupełnie się przelała, to należy dodać, że 30% ludzi, którzy płacili składki przez cały okres swojego zatrudnienia nie dożyje nawet 65 lat!!. Gdzie są ich odłożone pieniądze, kto je zabrał? Są to pytania, które trzeba zadawać cały czas, a nie biernie przyjmować kłamstwa rządowe. Pieniądze z naszych składek wyprowadzane są notorycznie z systemu emerytalnego od wielu lat na łatanie dziur budżetowych!! Praca do 67 lat jest im potrzebna żeby mogli zawłaszczyć jeszcze więcej naszych pieniędzy. Skala oszustwa jest olbrzymia!!!

Czemu i komu ma służyć w tym kontekście nawoływanie do bezczynności? Odpowiedź jest prosta i demaskuje tych którzy to czynią.

Wreszcie po czwarte, bo lubimy Czwórcę. Płytki XX-wieczny materializm dialektyczny tylko pozornie ujmuje i pojmuje rolę zmiany Świadomości w przemianach rewolucyjnych, jako że kompletnie nie “rozumiał” on czym jest Świadomość. Stąd tylko osoby wyznające tenże materializm dialektyczny mogą twierdzić, gdyż tego nie pojmują, że Każda Ofiara Krwi, czyli Życia Istoty Świadomej, ma niesłychaną Wagę. Przecież trzeba się uczyć na błędach i wyciągać z błędów wnioski: rozwiązaniem problemu Żydów i Słowian był w końcu holocaust. Rozwiązaniem problemów rewolucji bolszewickiej był holocaust. Rozwiązaniem problemu afgańskiego jest holocaust, rozwiązaniem problemu chińskiego i koreańskiego był i jest holocaust, rozwiązaniem problemu irańskiego może być tylko holocaust, rozwiązaniem problemu czeczeńskiego jest holocaust. Dlaczego? Bo Świadomość Człowieka jest Niezwyciężona, nie podlega Przemocy i Terrorowi Aparatu Ucisku. Można pokonać naród, ale nie można wygrać, zwyciężyć! Można go więc co najwyżej usunąć. Są dwie drogi do usunięcia narodu – holocaust, albo wynarodowienie z tradycji i kultury, i w konsekwencji z języka.

Ta wojna z tradycją i językiem polskim i kulturą została przegrana przez Niemcy i Rosję i zostanie przegrana przez USA – z tą ich płynną odmóżdżającą papką, która jest pozorem kultury i tradycji.

Istnieje bowiem zasada, której na razie tutaj nie zdradzimy, ale która powoduje, że to najeźdźca jest największą ofiarą własnego najazdu. Istnieje też zasada, wypływająca z tej poprzedniej, co do Ofiary Krwi, a zwłaszcza dobrowolnej ofiary krwi, czyli na przykład krwi powstańczej, jest to ofiara nie do wymazania z Pamięci Pokoleń. To podwalina, korzeń narodowości. Nie zapominajmy, że Postanie Styczniowe 1863 roku było i jest taką podwaliną narodowościową dla narodów Litwy, Łotwy, Estonii, Prus-Borusji (Królewca – dzisiaj ziemi post-sowieckiej), Białorusi, Ukrainy, a nawet samej Rosji. I oczywiście Polski, odrodzonej w Powstaniu Listopadowym 1918 roku.

Mówi się, że nadszedł czas Władzy Kobiet – tak. Nadszedł czas władania Pierwiastka Żeńskiego, czas Amazonek, wojowniczek nieobliczalnych, Czas Kobiet, które na co dzień wiedzą co znaczy ryzyko życia, co znaczy życie, które się daje, co znaczy ofiara krwi, co znaczy poświęcenie życia dla innego życia, co znaczy wyzbycie się Siebie dla Dobra Innych, dla dobra dziecka, dla kolejnych pokoleń. To one, Kobiety, najlepiej rozumieją i czują potrzebę, ba KONIECZNOŚĆ, DOMOWYCH PORZĄDKÓW i konieczność zbudowania Gniazda takiego by było Gniazdem dla Wszystkich Nowonarodzonych, i tych których owiż wydadzą na świat, jako kolejne pokolenia. Prawdziwym motorem rewolucji i powstań są kobiety i wymagania jakie one stawiają swoim partnerom. To one mają obowiązek zbudować gniazdo solidne i trwałe, nie na TU i TERAZ tylko na pokolenia. I one się z tego obowiązku zawsze doskonale wywiązywały i wywiązują nadal. To nie jest żadna wolna wola. To “fizyczny” przymus.

My tutaj nie potrząsamy szabelką, jak to czynią Narodowcy w stylu XIX wieku, którzy wciąż zdają się nie rozumieć, że definicja Narodu także podlega ewolucji i ta z XIX wieku jest nieadekwatna do czasu oraz potrzeb.

Samorganizujemy się i zmieniamy Rzeczywistość, uświadamiamy i zmieniamy Rzeczywistość. Jak napisałem kiedyś w tonie ostrzeżenia: “Niech nikt kto woli pozostać tym kim był nie czyta dalej tego artykułu. Bo Zmiana Świadomości jest nieodwracalna, nabytej wiedzy z Drzewa Wiadomości nie da się zwrócić, “wyrzygać”, i żyć dalej jak przedtem.”

Tak na marginesie, głoszenie idei że ofiara z krwi jest niepotrzebna to jakiś szalony antykatolicyzm, wroga propaganda, bo to chrześcijaństwo nieustannie powołuje się na wagę Ofiary z Krwi. Ci, którzy tak piszą i mówią, nie mogą być katolikami. Nigdy nimi nie byli. Nie mogą też być wyznawcami Wiary Przyrodzonej Słowian. To niewierzący.

Nie sądzę, aby byli to tzw “pożyteczni idioci”, zbyt wiele elokwencji i wysiłku intelektualnego, jak na idiotów. W czyim imieniu działają pozostawiam wszystkim do oceny.

Rozumiem też oczywiście wszelkie lęki i troskę o “krew polską”, ale nic nas nie uchroni od Wielkiej Zmiany, a najmniej zakłamywanie rzeczywistości, bo zakłamywanie jako manipulacja (maya) prowadzi PROSTO na SKRAJ PRZEPAŚCI.

I jeszcze: Patriotyzm nie może być chybiony, nawet jeżeli zachowanie takie było zmanipulowane jak w marcu 1968, czy w sierpniu 1980/czerwiec 1989, nawet jeśli jest działaniem “wariackim”, albo “nieświadomym”. Każde powstanie jest czynem ostatecznym i “rozpoczynanym” przez jednostki gotowe na wszystko, w tym na natychmiastową Ofiarę Krwi. Żadne powstanie jakiegokolwiek narodu na świecie nie było nigdy chybione. Zawsze było działaniem jednostek dla dobra ogółu. Dlaczego jestem tego pewien? Bo cywilizacja nieustannie się rozwija, Świadomość nieustannie rośnie i możliwości człowieka dzięki tym rewolucjom i powstaniom oraz Prawa Człowieka nieustannie rosną.

flaga_polska

Dzieje – katolicyzm , masoneria, ateizm

odniosę się tutaj do historii upadku I RP i II RP.

Dla mnie odniesienie do Konstytucji III Maja i potraktowanie jej jako wyznacznika “zła” i “upadku” w kontekście I RP jest głęboko niewłaściwe i to w wielu wymiarach.

po pierwsze to nie Konstytucja i Insurekcja spowodowały Upadek I RP
po drugie sama Konstytucja chociaż tak kulawa jeśli idzie o Wolność Chłopów czy Wolność Religijną, że dzisiaj nazwalibyśmy ją głęboko niesprawiedliwą – i tak była szczytowym osiągnięciem ludzkości – jako jednoczesna niemalże z amerykańską i wcześniejsza niż francuska – a w Ameryce, wiadomo kto ją robił, tak jak i we Francji.

Upatrywanie w masonach którzy niewątpliwie stali za konstytucją, wroga, jest właściwe dla Katolików i w ogóle chrześcijan – protestantów także. Obecnie najbardziej zapiekłe filmy przeciw masonom produkują protestanci przerażeni tym, że ludność krajów protestanckich przestała w ogóle chodzić do kościoła i słuchać pastorów-pośredników.

Z naszego punktu widzenia – Pogan – wyznawców wiary przyrody (których mniej nowoczesnym, bardziej archaicznym i zacofanym odłamem są ATEIŚCI czyli tzw “racjonaliści” , którzy utkwili na poziomie Rewolucji Kopernikańskiej i nie uznają Kanta i jego filozofii), więc z naszego punktu widzenia masoni byli zawsze naszymi sojusznikami.

Ich TAJNOŚĆ nie jest wynikiem ich filozoficznego założenia, lecz wynikiem sytuacji geopolitycznej w jakiej działali. Po zdemolowaniu wszelkich reformatorskich prądów w chrześcijaństwie i w czasie Kontrreformacji, ktoś kto zamierzał walczyć z chrześcijaństwem aktywnie, bo uważał za złą jego dominację i powstrzymywanie przez kościół nauki i nietolerancję dla innych wyznań, musiał działać tajnie. Karą bowiem za odstępstwo od chrześcijaństwa była banicja i pozbawienie majątku. Postępowano tak we wszystkich krajach Zachodniej Cywilizacji – nic dziwnego, że tajność wysunęła się na pierwszy plan.

To co mamy dzisiaj jeśli idzie o tajność i elitarność tych stowarzyszeń to oczywista patologia – bo one i  ich rola w procesie historycznym wyzwalana świadomości ludzkiej z okowów uzurpacji przez jakiekolwiek PISMO (Święte, Torę, Koran, Wedy itp) jest skończona.

My poganie słowiańscy nie zapomnimy im jednak nigdy zasług (np Trentowskiemu i innym, Kościuszce i innym z okresu Insurekcji) także Bogomilcom i Braciom Czeskim i Polskim, ile dołożyli starań żeby pogaństwo – czyli Wiara Przyrody Słowiańska, przetrwała i mogła się kiedyś odrodzić. Odrodziła się oficjalnie w II RP, działała półoficjalnie w PRL i działa oficjalnie w III RP.

Tu dochodzimy znów do upadku I RP – on się zaczyna od Kontrreformacji – moje poglądy na ten temat wielokrotnie wykładałem w artykułach na blogu. Kiedy Polacy zajmowali Kreml i przez 100 lat później istniała wielka szansa na stworzenie Najpotężniejszego Państwa na Ziemi i opanowania całej Europy i Azji przez to państwo, zaprzepaszczono za podszeptami jezuitów i Watykanu tę szansę. Byłoby to Państwo Wszystkich Słowian, a jego ośrodkiem kulturotwórczym i dawcą tradycji byłaby Polska. To karygodne co się wtedy stało. Zamiast jednoczyć ludność różnowierczą pod skrzydłami Rzeczpospolitej i pojednać się z Prawosławiem, zamiast dać mu równoprawność, Lachy zaczęły rezać Ruś i doprowadziły do reperkusji, które się do dzisiaj ciągną poprzez rzezie na Ukrainie, rzezie w czasie rewolucji październikowej, przez cały ten zamęt rozbiorowy, aż w końcu po Cud na Wisłą, który żadnym cudem nie był, aż po Cud Katyński, który też cudem nie był i  nie jest. To napuszczenie jednych Słowian na drugich zawdzięczamy Watykanowi i jego polityce uprawianej na dworze Wazów w Warszawie, po zakończeniu Dynastii Jagiellonów.

Konstytucja 3 Maja nic nie mogła zmienić w położeniu Polski, której ludność nie identyfikowała się z KATOLICYZMEM – bo większość stanowili innowiercy w I RP. I to jest podstawowe źródło upadku. Całe wioski pod Krakowem przymusowo przechrzczono z arianizmu, kalwinizmu, na katolicyzm a właścicieli majątków mordowano, wyganiano z Polski, majątki ich zaś palono. To była II Inkwizycja Rozumu po tej Pierwszej średniowiecznej. Walka Kościoła Watykańskiego o rząd dusz – kościoła zdegenerowanego, bo służącego nie wierze, ale władzy kasty pośredników – księży okopanych w majątkach nadanych im w czasach absolutnej Ciemności przez Feudałów – uzurpatorów depczących stary porządek plemienny – którego siedliskiem był SIS – czyli tak zwane Barbaricum. Barbaricum (Warwaria – War-Haria, Wharat)  silniejsze było od Imperium Rzymskiego zbrojnie, ale słabsze organizacyjnie, bo oparte o równość” podmiotów – czyli plemion, która to równość od czasu do czasu bywała dominowana przez jakiegoś satrapę na skalę Całego Wielkiego Stepu, ale generalnie była szanowana.

II RP i dzisiejsza III RP to już tylko konsekwencja ciężkiego błędu KONTRREFORMACJI wprowadzanej Ogniem i  Mieczem – dokładnie tak jak to opisał Sienkiewicz i jak to zatytułował – Bo Sienkiewicz to wbrew pozorom także nie żaden katolik tylko pseudokatolik (mason i Strażnik Wiary Słowian), piewca chrześcijaństwa chrystusowego (jak w Quo Vadis – za co dostał Nobla), a chrześcijaństwo chrystusowe to templariusze, to nurt ezoteryczny i masoński w KK do dzisiaj zwalczany, tzw Słoneczna Kolumna w kościele i w Masonerii i w Wierze Przyrodzonej Słowian także – prezentowana przez JP II. kościół nie watykański lecz jerozolimski. Jednak do czego prowadzą konstatacje JP II za Mickiewiczem – to tutaj na blogu można przeczytać w artykułach o Wielkiej Zmianie  i Niesamowitej Słowiańszczyźnie.  Kontrreformacja odstręczyła od Polski Czechów, Węgrów, Śląsk, Pomorze ewangelickie i wszystkich prawosławnych a więc cały Wschód RP, który zaczął się odrywać, wpierw mentalnie, a potem solidaryzować z Moskwą.

Gdyby powstała RP Trojga Narodów to nie byłoby Turków w Europie.

flaga_polska

Gospodarka upada – gdzie jest ratunek?

System kapitalistyczny dobiega kresu nie dlatego, że kapitaliści się reformują, że są w stanie wprowadzić jakiś półsocjalizm kontrolowany w imię równiejszej dystrybucji pieniądza – to byłoby bardzo mądre posunięcie kapitalistów, ale jest nierealne. Także nie dlatego, że się nie reformują i nie wprowadzają zmian w re-dystrybucji swoich bogactw.

Kapitalizm pożera sam siebie – wprowadza napęd na konsumpcję, bez istnienia którego nie ma produkcji i zysku kapitalisty (pana Niewolników). Nie ma też bez niego popytu, podaży i obrotu pieniędzmi – a raczej pustymi kredytami – tak to teraz wygląda. Z drugiej strony goni za zyskiem – eliminując Człowieka z procesu produkcji. Najlepiej widać to w Hiszpanii gdzie 50% ludzi niewykorzystanych w gospodarce – młodych w sile wieku , w najlepszym momencie życia – wykluczonych. To liberalizm gospodarczy do tego doprowadził. To samo czeka Polskę, nie co innego. Masa wykształconych ludzi wyjeżdża na zmywaki – to woła o pomstę do nieba. Marnotrawstwo kształcenia, talentów, skazywanie ich na poniżenie. Myślicie, że Anglicy widzą ich inaczej niż widzieli za Churchila?! Jadą tam, bo nie mają tutaj pracy, to jest liberalizm i brak Państwa w zarządzaniu gospodarką.

Gospodarka liberalna tym się rożni od socjalistycznej, że pracownik (czytaj Niewolnik), zależy nie od gremium (zespołu osób) sterującego gospodarką, lecz od jednostki z wszystkimi jej widzi mi się.

Utopiści z NWO wyobrażali sobie, że stworzą rząd światowy – To jest mrzonka ludzi zaślepionych posiadaną mamoną i pycha osób, którym się wydaje, że mogą sterować wszystkim – np Siłami Natury, Przyrodą. Tak samo myślał Stalin, Mao i inni – wszyscy zbrodniarze myślą w ten sam sposób. Zbudujemy kanał Wołga -Don przy pomocy więźniów politycznych (bo to najtańszy niewolnik – wyprodukować go tylko trzeba przy pomocy policji politycznej i zapędzić do roboty za kromkę chleba).

Przyszła Wielka Zmiana i koniec mrzonek. Dalszy ciąg nieuchronny jest taki:
1. dalsza eliminacja człowieka z procesu produkcji
2. Brak środków na zakup dóbr konsumpcyjnych
3. Niewypłacalność kredytobiorców indywidualnych
4. Stop produkcji światowej – pogłębienie kryzysu
5. Niewypłacalność kredytowa państw
6. Krach Ekonomiczno-technologiczny – Ciemne Wieki

albo  wprowadzenie już istniejących technologii, które zmienią oblicze świata
Na przykład:

Wprowadzenie bezpłatnej energii – wytwarzanej z syntezy atomowej – powoduje natychmiastowy koniec kapitalizmu i niezależność każdego gospodarstwa domowego praktycznie – od wszelkiego obrotu pieniężnego.
Gdyby gospodarstwo rolno-sadownicze miało bezpłatną energię mogłoby wprowadzić do obrotu niesłychaną ilość żywności – w zamian za inne dobra otrzymane od innych. Gdyby książki i inne produkty można było produkować nie płacąc za energię i produkować je w “potrzebnej” ilości w sposób “nierozrzutny” i jako produkty “trwałe” – to można by  sobie wyobrazić jaka to byłaby rewolucja.

Jeszcze 10 lat temu w kamienicy mojego teścia działały zainstalowane w 1938 roku piecyki gazowe Junkers – w łazience i w kuchni oraz system prywatny centralnego ogrzewania z roku 1960. Produkcja energii przez syntezę  i inne zasady Zeitgeist wprowadzone w życie – to koniec kapitalizmu. Ja sam wyrzuciłem telewizor na chodzie który miałem od 1978 roku, a także magnetowid Sony z 1986 – z powodu wymiany  na UPC nowej generacji. To nadal mogłoby być używane gdyby nie wymuszenie rozbójnicze koncernów które przeszły z kaset video na płyty z których zaraz przejdą dalej na co innego co przejdzie na co innego itd – dzisiaj wymiana sprzętu -na przykładzie telefonii komórkowej najlepiej to widać – odbywa się 1 raz w roku, najdalej co 2 lata, a na tzw Zachodzie dotyczy to też samochodów – bogaci w Polsce też tak robią. To samobójcze  i nieekologiczne, trujące, zbrodnicze.

Takich “elementów ” rewolucji technologicznej która rozkłada kapitalizm jest bezlik. Widać jak wynalazek Internetu rozwala ten system – po prostu weszliśmy w fazę wynalazków i technologii, które kończą dominację jednego człowieka nad drugim; Posiadacza nad Potrzebującym.

To temat rzeka i tutaj skrótowo tylko wprowadziłem wątki – Technologia i zmiany technologiczne zabijają kapitalizm – czyli on sam siebie zabija – i nie przestanie, bo nie ma hamulca w zmniejszaniu kosztów dla osiągnięcia większego zysku – Prawdopodobnie śmiertelnym ciosem będzie przekroczenie progu bezrobocia – czyli zanik siły nabywczej kręcącej już pustym teraz mechanizmem obrotowym – pieniądza.

Widać też tak gigantyczną koncentrację pieniądza w ręku tak niewielkiej garstki ludzi – że to już na pierwszy rzut oka “pachnie katastrofą” – taka nierówność. Jak kapitaliści gromadzący te sumy wydają te pieniądze? Ano nijak – po prostu mnożą je bez końca i nikomu nie pomagają, nijak tego nie zagospodarowują. Co robi Bill Gates – buduje schrony dla ziaren na Spitsbergenie?! – To jego sposób na rozwój ludzkości?! Do tego prowadzi liberalizm – bo na dodatek to przypadek, iż on jest na topie i jego biznes, a w Polsce to już nie przypadek tylko układ polityczny PRL. Czy może nie dojść do Dnia Gniewu?! System Pan – Niewolnik automatycznie prowadzi do użycia wszelkich dostępnych narzędzi do utrzymania samego siebie – systemu – zawsze narzędzia te są używane w wypaczony sposób – Kreacja pieniądza to pokazuje.

Oczywiście że dojdzie do Dnia Gniewu – przykład to kraje arabskie. Bo to nie jest tak że ktoś naśle swoich komandosów z V kolumny propagandowej i poprzewraca Arabom w głowach i oni zrobią rewolucję. Zrobili ją bo sytuacja dojrzała do tego – bo tam był najdalej posunięty proces o którym mówimy – Wszystko miał np. Kadafi – a ludzie nic, wszystko ma Szeik Saudyjski a ludzie w swoim mniemaniu “nic” – choć mieli tam bardzo dużo, ale rewolucję i tak robią, bo nauczyli się pisać i czytać i wiedzą że to niesprawiedliwe – dlaczego on ma to mieć? -

Liberalizm ani żadne inne cząstkowe rozwiązania nie powstrzymają upadku kapitalizmu – a właściwie FEUDALIZMU którego on jest ostatnią fazą. Na tym polega Wielka Zmiana, którą obserwujemy – to rewolucja technologiczna i jej konsekwencje. To także zmiany nieodwracalne dla Świadomości Zbiorowej i indywidualnej.

Bezczynność czy działanie?

System pracy w dobrze zorganizowanym państwie powinien być “ludzki”, a nie niewolniczy. Nie powinno być wyzysku pracowników przez Właścicieli. Tylko jak to osiągnąć w kapitaliźmie, który Właścicielom daje dyktat warunków pracy. Nie chodzi przecież o hipermarkety, tylko o zasadę.

Akcje proponowane w tym zakresie przez środowiska związane z kościołem idą po tej samej faszystowskiej linii którą reprezentuje Władza. ZAKAZ. Ten zakaz jednak załatwia problem pozornie nie tykając istoty sprawy czyli stosunków społecznych w Systemie Pan – Niewolnik. Za pracę w niedzielę należy ustanowić podwójne wynagrodzenie – obowiązkowo, traktować sobotę i niedzielę w Kodeksie i Prawie jako nadgodziny. Jeden z tych dwóch dni dla każdego pracownika musi być wolny od pracy – sobota lub niedziela. Przecież to jest proste rozwiązanie i do przyjęcia dla wszystkich. Zobaczymy co wtedy się stanie w hipermarketach, które przecież nie są największym pracodawcą w Polsce. Czy skrócą godziny otwarcia,..? Zapewne.

Obserwowałem te sprawy na wsi gdzie każdy chłop jest sobie pracodawcą. Jak jest potrzeba to pracuje się tam w niedzielę, a inne sprawy załatwia kiedy indziej np. podczas zbiorów kiedy pada deszcz, a nie kiedy trzeba robić zwózkę. Generalnie unika się na wsi pracy w niedzielę.

Podwójna zapłata w komunikacji, lotnictwie, wojsku, policji, lecznictwie, handlu, rozrywce, restauracjach, hotelarstwie, rekreacji – wszędzie. Sportowcy i aktorzy pracują w sobotę i niedzielę do późnej nocy i nie narzekają. Nagle hipermarkety są problemem. Dlaczego Państwo Polskie, czyli Władza, która żyje dzięki “dobrowolnej” zrzutce obywateli z ich podatków – nie egzekwuje po prostu Prawa Pracy w hipermarketach?! Gdzie tam są związki zawodowe? Można płacić podwójnie w służbie zdrowia? Dlaczego Państwo działa przeciw obywatelom a nie na ich korzyść?! Dlaczego państwo okrada obywateli z ich prywatnych oszczędności w OFE?! Dlaczego państwo podnosi podatki bez zgody obywateli? Dlaczego Kościół milczy w tych sprawach? Gdzie jego społeczna rola?

Tak samo łatwo jest zrobić kolorowe transparenty przeciw aborcji – ale nie ma chętnych by wziąć upośledzone dzieci z domów dziecka do swojej chrześcijańskiej rodziny i je wychować, skoro się drze gębę, że nie wolno usuwać chorych płodów. Mało tego żadna katolicka rodzina nie pali się do wzięcia zdrowych dzieci z domu dziecka. Jak już ktoś je bierze w Polsce to okazuje się, że po to żeby robić im krzywdę – mamy tego przykłady. Efekt – matki po wsiach doprowadzone do patologii totalnej, bez pieniędzy, bez antykoncepcji rodzą i mordują. To jest zwyrodnienie skrajne do którego doprowadza obłędna polityka.

Dla kogo jest to państwo?! Samo dla siebie? Dla urzędasów i politykierów? Dla Właścicieli Niewolników?

Kościół potężna organizacja o charakterze filozoficzno-moralnym, w kwestiach społecznych ma do powiedzenia tylko tyle: nie używajcie prezerwatyw! Rodźcie wszystko jak leci?!
Nie powinien przypadkiem powalczyć o zmianę Systemu Społecznego? Od 1000 lat tak skutecznie “walczy” i zabiega o “człowieka”, że mamy to co widać?!

Państwo ma służyć obywatelom, rozwojowi społecznemu a nie “zwojowi” na wszelkich płaszczyznach. Przecież to paranoja i schizofrenia zwyczajna, upośledzenie umysłu, żeby namawiać społeczeństwo by utrzymywało molocha, który je, społeczeństwo, zabija? Milczenie w tej kwestii to działanie antyspołeczne i antypolskie, a społeczeństwo które się godzi z takim działaniem wykazuje cechy samobójcze.

Bezczynność jest antypatriotyczna – Wniosek: Kler jest antypolski, tak samo jak Rząd i Pracodawcy, którzy tak postępują wobec człowieka. Rząd ewidentnie sprzeniewierzył się swojej misji: stwarzania warunków do ROZWOJU Społeczeństwa, do osiągania DOBROBYTU. Po to został powołany i dawno ludzie powinni go odwołać, albo sam widząc swoją klęskę powinien podać się do dymisji. Skoro mechanizm odwoławczy nie działa, a widać gołym okiem wynaradawiającą politykę i zabijającą społeczeństwo, to co trzeba zrobić?! Jaka jest rola w tym wszystkim organizacji filozoficzno-moralnej? Czy nie powinna wskazać obywatelom drogi do uzdrowienia państwa, do stanowienia ładu społecznego sprawiedliwego?!

au91

A ja czytam bzdety o szkodliwości powstań narodowych i bzdety o “skrzywdzonym kościele”. On sam wyzyskiwał ludzi do cna i domaga się “swojego majątku”. Niech się zacznie wywiązywać ze swojej roli społecznej! Tego jakoś nie robi. Ściąganie haraczu z ludzi to jedyne zajęcie Pośredników! Kuria ma swój cennik, a to jest jeszcze jeden podatek – tak jak zawsze – królewski i kościelny. A baby niech rodzą i słuchają jak głodne dzieci wyją i piszczą z biedy i jak rosną na kolejne pokolenia Niewolników, dla tej hołoty wyzyskiwaczy. A faceci niech się zapiją na śmierć i niech zapiją swoje baby, bo przecież roboty nie ma ani dla facetów ani dla bab. Robota jest w Niemczech – na robotach, w takiej współczesnej formie “robót wojennych, przymusowych”! Bo czy można to nazwać inaczej niż przymusową emigracją?!

au89

Od 1989 roku uprawia się w Polsce tę samą wynaradawiającą politykę. Zniszczono wszystkie już prawie tzw “przywileje” klasy ludzi pracujących, czyli 90-ciu procent społeczeństwa. Między innymi godziwego wynagrodzenia, pozwalającego utrzymać rodzinę – czyli nie tylko tatę i mamę, ale i dzieci, które się ma, bo po to się zakłada rodzinę, co jest oczywistością oczywistą. Jeśli nie da się mieć dzieci to po cholerę mieć rodzinę?

Kto ustala warunki gry w tym państwie – Rząd czy jakaś obca siła kosmiczna?!

Ten System jest bezsensowny! Nie wystarczy kosmetyka i śmieszne żądania o podłożu religijnym- np. antyaborcjonistów, które są dalszym ograniczeniem i zniewoleniem.

Za komuny była WOLNOŚĆ ABORCYJNA – Krzyk kościoła straszliwy, akcja – jedna z pierwszych ideologicznych akcji po 1989 – ZABRONIĆ! Za komuny nikt nie kisił płodów w beczkach, ani nie topił jak kocięta w stawach, a LUDNOŚCI SYSTEMATYCZNIE PRZYBYWAŁO mimo wolności aborcji. Bo aborcję robiły kobiety które nie chciały mieć dzieci. Niektóre nie robiły i domy dziecka były pełne jak i teraz. Katolicy nie palili się do chowania cudzych dzieci poczętych i narodzonych – tak jak i nie garną się do tego dzisiaj. Kościół jakoś nie znalazł recepty systemowej na te dzieci. A może gminy katolickie zrzucą się na tacę i te dzieci wezmą rodziny katolickie do siebie – razem z zasiłkiem na ich wychowanie? To trudno zrobić? trudniej niż żebrać po kolędzie na nowe obrazy w złotych ramach i krzyże wielkości Kopca Kościuszki i Figury Pana wielkości wieżowca??!

Za krzyże, które postawił ksiądz z parafii w Sulistrowicach w drodze na szczyt Ślęży byłoby na 1 rok utrzymania dla jednego dziecka z domu dziecka, a może i dla dwóch! Ile dzieci mogłoby pójść do rodzin zastępczych za pomnik Chrystusa Pana? Czy to nie byłby lepszy pomnik i w zgodzie z duchem JP2? Gigantyczne Centrum JP2 w Łagiewnikach Krakowskich, Świątynia Narodowa w Warszawie – co to ma być?!

Przecież to jest jakieś koszmarne wypaczenie misji kościoła, a właściwie tego co głosił prorok-bóg, jeśli w ogóle istniał. To wołająca o pomstę do nieba karykatura służby bożej!!! Betonowe pałace w których przechowuje się fiolkę krwi JP2!!! Przecież to umysłowa “sraczka” a nie jakaś myśl logiczna – “biegunka rozumu”, którą “kupują” chyba tylko niepiśmienni, ogłupiali i otumanieni.

Kościół woli zakładać własne domy dziecka i tam indoktrynować dzieci niż oddać je rodzinom na wychowanie – taka jest prawda. Papież Benedykt za cel postawił sobie nie “wychowanie w rodzinach jak największej liczby sierot z domów dziecka”, ale wprowadzenie mszy po łacinie – czyli separację wiernych od mszy! To nonsens przecież. Msza oczywiście jest wyśmiewana przez ludzi rozumnych, bo stanowi bełkot – to bełkot po polsku, a po łacinie przynajmniej nikt tego bełkotu nie rozumie. Czy o to chodzi żeby ludzie się nie śmiali z bełkotu, czy o to żeby bełkot przestał być używany i zmienił się w normalną mowę, służąca porozumiewaniu się?

Oto esencja “troski kościoła”. Kościół widzi że Państwo (Władza) zabija Polskę i co robi? Dba o Polskę czy o interesy swoje, czyli Watykanu?!

Media otwarcie piszą już o drugiej fali emigracji! Przecież to jest zbrodnia przeciw narodowi – jak ludobójstwo! Co robi Kościół żeby temu zapobiec! Walczy o większą ostrość aborcji i buduje pałace dla kolejnych buteleczek z krwią swojego proroka?

A nie powinien przypadkiem zawołać: Ludzie – dosyć tego!!! Widzicie co się dzieje i nic nie robicie?!!! Do boju, bo was za chwilę już nie będzie!!! Przecież ktoś morduje i okrada naród polski!

Nie, oni walczą o swoją działkę w tej powszechnej grabieży. Nie widzą w tym nic moralnie nagannego, nic ontologicznie niestosownego, niezgodnego z nauką Ich Proroka-Boga, który za ich grzechy zawisł na krzyżu.

flaga_polska


Czesław Białczyński “Słowiańszczyzna a Wielka Zmiana”– Harmonia Kosmosu , 29 06 2013, Niezależna Telewizja Warszawa

Wzgórze Rudno i ruiny zamku Tenczyńskich – Niesamowite Wołanie Swarożyca-Słońca 3 maja 2013, godzina 12.00-12.30 oraz nadanie imion bliźniaczym sosnom na wzgórzu; Kira i Sawa z Rudna

$
0
0

DSC00583kompr rudno

Kiedy wyjeżdżaliśmy z Krakowa sytuacja wyglądała fatalnie – biegliśmy do samochodu w ulewnym deszczu. Wsiedliśmy mokrzy, ale nie zamierzaliśmy rezygnować. Po drodze było pochmurno, ale z każdym kilometrem deszcz ustawał. Kiedy dojechaliśmy do Krzeszowic zaczęło się znów robić ciemno. Kiedy wysiedliśmy w Rudnie na parkingu na polanie u stóp wzgórza, było już sino. Ludzie uciekali ze szczytu bo odzywały się dalekie grzmoty. Wyglądało na to że tym razem nasze Wołanie Słońca nie ma żadnego sensu. Atmosfera burzowa tak wyczyściła wzgórze z ludzi że na górnym parkingu w chwili gdy tam doszliśmy ludzie pakowali się w panice do samochodów. Z 20 aut zostało jedno. Nie udało nam się wyjść na cypel wzgórza okrążający zamek ponieważ chmura przykryła cały szczyt i zaczęło regularnie lać, a pioruny waliły coraz bliżej. Ukryliśmy się pod daszkiem wozu remontowego na kołach, przy baszcie. Stamtąd zrobiłem to zdjęcie.DSC00584kompr

Lunęło. Anna straciła wiarę. Co teraz? Zaraz nas tutaj doszczętnie zaleje, wystarczy mały podmuch i nie będzie gdzie się podziać, będziemy przemoczeni do suchej nitki.  Spokojnie. Powiedziałem jej, że za 15 minut będzie po wszystkim i wyjdzie słońce. Tymczasem w minutę chmura zrobiła się tak gęsta, że przestało być cokolwiek widać a piorun walnął w mury tuż obok nas. Anna tylko postukała się w czoło na moją mówkę. Czułem jednak, że jej palcem kieruje tylko niewielka analityczna część mózgu, bo reszta umysłu wierzy, że jednak będzie jak mówię. Ja wierzyłem bez najmniejszych wątpliwości. Bolo też wierzył, ale raczej bardzo słabo, bo schował się pod podwoziem budy. Czekaliśmy pod wąskim daszkiem, deszcz zalewał nam stopy, a odpryski od daszku rosiły obficie moje okulary.

DSC00585kompr

Zdjęcia nie oddają dobrze tej chmury w której tkwiliśmy. Walnęło jeszcze kilka razy blisko, ale wiatr ustał i deszcz zrobił sie regularny. Nie minęło nawet 15 minut, kiedy przestał padać na tyle, że mogliśmy wyjść spod budy i ruszyć na cypel. Dookoła wciąż było ciemno a “mgła-chmura” , jak ja to nazywam ćmica, przesnuwała się wokół nas. Pioruny oddalały się jednak.

DSC00586kompr

Wzgórze zostało przez siły Matki Przyrodzonej oczyszczone z ludzi, których tutaj było przed chwilą z sześćdziesiąt. Zostaliśmy sami. Poszliśmy z pieskiem  na cypel. Było ciemno a wzgórze zupełnie utonęło w mgłach. Krople pojedyncze. Deszcz ustawał.

DSC00587bez kompr

W drodze na cypelDSC00588bez kompr

Piękna atmosfera, prawda?

DSC00589bez kompr

Za to rzadko jest okazja do takich ujęć.

DSC00590bez kompr

Kiedy doszlismy na cypel, widok w stronę Krakowa i Tatr był taki. DSC00591kompr

Ale na zamek już lepszy.

DSC00592be kompr

Nagle na niebie powstała wąska szczelina – wyobraźcie to sobie – w zalewie ciemności i siności robi się pozioma szrama – Bez powodu, bez wiatru. Z niczego.

DSC00593kompr

Po chwili wpadało przez nią już tyle światła, że można było zrobić takie zdjęcie. kto zna się na fotografii wie co można zrobić komórką z aparatem 5 megapikseli

DSC00594bez kompr rudno

Powiększcie – Szczelina była jak reflektor, który oświetla plan. To przypominało klimatem powieści Wiśniewskiego-Snerga.DSC00595kompr

Przybywało Światło Świata, a z nim Nieskończona Świadomość, Macierz którą ci z Zachodu nazywają także Matrixem (ubóstwo językowe angielszczyzny jest przerażające), ale Matrix to przecież coś sztucznego a Macierz jest Esencją Natury, Bytem Przyrodzonym i Nieskończonym.

DSC00596bez kompr rudno

Wiidoczek ze Szczeliną Macierzy nad autostradą A4.

DSC00597bez kompr

Świat wydobywa się z ćmicy. Od chwili nie spada już ani jedna kropelka.

DSC00598kompr

Widać pracę Słońca i przebijajace ciemność promieniowanie.

DSC00599kompr

I proszę co oto przez moment mamy!

DSC00600bez kompr

I Teraz już  na całego. To jest szczytowy moment naszej modlitwy/spotkania z bogami. Sam środek medytacji. Popsułem sobie ten kontakt, ale doszedłem do wniosku że muszę to dla was udokumentować. Godzina 12.30.

DSC00601bez kompr

Cały czas trwała walka.

DSC00602bez kompr

Czakałem wciąż bo byłem pewien że chociaż na moment znów pokaże się tarcza i to mocno.

DSC00603bez kompr

Oto i jest po raz drugi.DSC00604rudno kompr

Zacząłem robić zdjęcia wzgórza i sosen którym nadaliśmy imiona Kira i Sawa – to bliźniacze drzewa, po prawej stronie cypla, niezbyt stare , mogą mieć po 80 lat. Okazało się , że z tego wszystkiego zapomnieliśmy wziąć z bagażnika wstęgi do dekoracji drzew. Ale cały rytuał został wypełniony.

DSC00605bez kompr

Byłem przekonany, że to co obserwujemy jest wyłącznie wynikiem działania naszej świadomości i woli.

DSC00606bez kompr

Tak było. Tarcza wydobywała się z wielkim trudem. Ale spotkaliśmy się, jak zwykle.

DSC00607bez kompr

Widok na sosnę Kirę z Rudna.

DSC00608kompr

Sosna Kira z Rudna, z bliska – i Bolo.

DSC00609kompr

Sosna KiraDSC00610kompr

DSC00611komprSłońce rozpromieniło ją w trakcie ceremonii

DSC00612kompr

Sosna Kira z Rudna – pień z bliska – całkiem jasny blask słońcaDSC00613kompr

Sosna Sawa – widać nawet cienie

DSC00614kompr

Sosna Sawa

DSC00615tencz kompr

Ostatnie zdjęcie z mojego aparatu – Sosna Sawa. Pozostałe z aparatu Anny:

DSC00623rudno bez komprSłońce zapada się w Szczelinie

DSC00624rudno bez komprI znowu jest.

DSC00625rudno bez kompr

DSC00626 r bez kompr

DSC00627 r bezkompr

DSC00628 r bez kompr

DSC00629 r bez komprMocno grzeje

DSC00631 r bezkompr

Rozświetliło całe wzgórze w chwili kiedy rozpoczęliśmy schodzenie, zabłysło nad krzewami zamkiem, jakby na pożegnanie. W chwilę potem zeszliśmy ze wzgórza Rudno i rozpoczęliśmy powrót do domu. Kiedy wsiadaliśmy do samochodu zaczęło znowu padać. Nie było już słońca. Zapadły ciemności. Okazało się, że w Krakowie ani na chwilę nie przestało padać, a momentami deszcz był ulewny.



20 – 21. 07: Warsztaty głagolicowe – RAdzimowice

Mykoła Łysenko (1842 -1912) – Strażnik Wiary Słowian z Ukrainy (III SSŚŚŚ Lwów)

$
0
0

Mykola_LysenkoMykoła Witalijowycz Łysenko (ukr. Микола Віталійович Лисенко, ur. 22 marca 1842 w Hryńkach, zm. 6 listopada 1912 w Kijowie) – ukraiński kompozytor i pianista, dyrygent, twórca ukraińskiej opery narodowej.

Biografia

Urodził się na terenie guberni połtawskiej, jako syn Witalija Romanowicza Łysenki (Uk.: Віталій Романович Лисенко), który był pułkownikiem pułku kirasjerów. Matka, Olga Jeremjejewna pochodziła z połtawskiego rodu Łuczenko. Domową edukacją przyszłego kompozytora zajmowała się matka i słynny poeta Afanasij Fet. Matka uczyła syna języka francuskiego, dobrych manier i tańca. Fet – rosyjskiego. Gdy Mykoła miał pięć lat, zauważono jego talent muzyczny i zatrudniono nauczycielkę muzyki. Już od wczesnego dzieciństwa Łysenko interesował się poezją Tarasa Szewczenki i ukraińskimi pieśniami ludowymi, do których miłości nauczyli go wuj i babcia. Po ukończeniu domowej edukacji, w celu przygotowania do wstąpienia do gimnazjum, Mykoła przyjechał do Kijowa.

W 1855 roku Mykoła wstąpił do drugiego Charkowskiego Gimnazjum, które ukończył ze srebrnym medalem wiosną 1859. Podczas nauki w gimnazjum z zamiłowaniem oddawał się muzyce, stając się z czasem znanym w Charkowie pianistą. Był zapraszany na wieczorki i bale, podczas których wykonywał utwory Beethovena, Mozarta, Chopina, grał do tańca i improwizował na tematy ludowych piesni ukraińskich. Po ukończeniu gimnazjum wstąpił na wydział nauk biologicznych Uniwersytetu Charkowskiego. Po roku jego rodzice przeprowadzili się do Kijowa i Mykoła przeniósł się do katedry nauk estetycznych wydziału fizyko-matematycznego wydziału Uniwersytetu Kijowskiego. Ukończył Uniwersytet 1 czerwca 1864 год. Podczas studiów muzyki uczył się prywatnie. Rosyjskie Towarzystwo Muzyczne zaoferowało mu profesjonalne studia w konserwatorium lipskim. Po ukończeniu uniwersytetu kijowskiego Łysenko postanowił zdobyć wyższe wykształcenie muzyczne. W 1867 wstąpił do Konserwatorium lipskiego, jednego z lepszych w ówczesnej Europie. Jego nauczycielem fortepianu był Karl Reinecke i Ignaz Moscheles, kompozycji Ernst Friedrich Eduard Richter. To właśnie tam Mykoła zrozumiał, że zbieranie i tworzenie muzyki ukraińskiej jest czymś potrzebniejszym, niż kopiowanie wzorców muzyki zachodnioeuropejskiej.

Latem 1868 Łysenko ożenił się z Olgą Aleksandrowną O’Connor, która była jego daleką krewną i była młodsza o 8 lat. Po 12 latach Olga i Mykoła ogłosili oficjalny rozwód, za przyczynę podając nieposiadanie dzieci.

Ukończywszy z wielkim sukcesem w 1869 naukę w Konserwatorium Lipskim, Łysenko powrócił do Kijowa. W celu poprawienia jakości swoich utworów orkiestrowych, Łysenko udał się do Petersburga, aby pobierać lekcje instrumentacji u Mikołaja Rimskiego-Korsakowa w latach 70., lecz jego ukraiński patriotyzm i pogarda dla rosyjskiej autokracji przeszkodziły mu w sukcesach. Poparł rewolucję 1905 roku. W roku 1907 przebywał w więzieniu. W 1908 był szefem Klubu Ukraińskiego w Kijowie zrzeszającego osobistości ukraińskiego życia publicznego. Po powrocie do Kijowa zaczął tworzenie kompozycji inspirowanych tematyka ukraińską. Jego ukrainofilskie zapędy w kompozycji nie były popierane przez Rosyjskie Towarzystwo Muzyczne, które promowało kulturę rosyjską na Ukrainie. Rezultatem tego było zerwanie przez Łysenkę kontaktów ze Stowarzyszeniem i to, iż już nigdy nie napisał żadnego utworu w języku rosyjskim (nie licząc oczywiście przekładów jego utworów na rosyjski). Uczestniczył w organizowaniu szkól dla dzieci chrześcijańskich, później był członkiem komitetu oprocentowującego słownik języka ukraińskiego.

Podczas pogrzebu Tarasa Szewczenki był jedną z osób niosących trumnę z ciałem poety. Podczas studiów na Uniwersytecie Kijowskim dedykował Szewczence zbiór dumek ukraińskich, które zostały wydane w siedmiu tomach. Jednym z głównych źródeł pozyskiwania materiału do opracowań był kobziarz Ostap Weresai (na cześć którego Łysenko nazwał później swojego syna).

W swojej pierwszej operze zdecydowanie użył języka ukraińskiego. Piotr Czajkowski był pod wrażeniem jego “Tarasa Bulby” i pragnął wystawienia tego dzieła w Moskwie, lecz protest Łysenki wobec tłumaczenia tekstu na rosyjski przeszkodził w wystawieniu opery w Rosji.

W późniejszych latach Łysenko ufundował Ukraińską Szkołę Muzyczną. Córka Łysenki, Mariana, poszła w ślady ojca i została pianistką. Syn – Ostap uczył muzyki w Kijowie.

Muzyka

Utwory fortepianowe

Muzyka fortepianowa Łysenki jest słabo znana poza granicami Ukrainy. Jego dzieła fortepianowe były porównywane przez sowieckich muzykologów do dzieł Chopina, jednak ten dział jego twórczości nie interesował ich tak bardzo jak muzyka wokalna.

Muzyka wokalna

Była w dużej mierze owocem zainteresowania Łysenki twórczością ukraińskich poetów takich jak Taras Szewczenko, Łesia Ukrainka, Ołeksandr Ołeś.

Opery

Muzyka do słów Tarasa Szewczenki

Studia muzykologiczne

Łysenko poczynił pierwsze etnomuzykologiczne i instrumentologiczne badania nad twórczością ślepego kobziarza Ostapa Weresai, które opublikował w latach 1873–1874. Wykazał odrębność ukraińskiego ludowego materiału melodycznego od muzyki rosyjskiej, głownie ze względu na jej unikatowość i występowanie chromatyki. Łysenko zajmował się także transkrybowaniem repertuaru innych kobziarzy – np. Ostapa Slastiona z Połtawy i Pavla Bratysia z Czernichowa.

Jest także autorem studiów nad teorbanem i zbioru esejów o ukraińskich instrumentacja ludowych, co dało podstawy ukraińskiego instrumentoznawstwa.

  • Międzynarodowa Fundacja Mykoły Łysenki
  • Ukraine Millennium Foundation
  • Artykuł Natalii Kononenko
  • Kwartet smyczkowy d-moll
  • Ukraiński projekt pieśni artystycznej

Mykoła Łysenko (1842 -1912), kompozytor i etnograf. Wyjątkowo ważne miejsce zajmują w jego twórczej spuściźnie utwory do tekstów Tarasa Szewczenki (1814 – 61). To są: muzyka do Kobzara pióra Szewczenki, opery Godowa noc, Natalka-Połtawka, ponad 600 opracowań ludowych ukraińskich pieśni na chór lub do solowego wykonania, zapis weselnych obrzędów oraz dumek i pieśni Kobzara – Ostapa Weresaja (1803-90).


Bazyliszek Warszawski czyli Ptakowężyca (Matka Scytów-Skołotów) oraz Kuroliszek, czyli (bałtyjska Kurke i polski Kur) – wizerunki i podania

$
0
0

bazyliszek Wenceslas_Hollar_-_The_basilisk_and_the_weasel

Wacław Hollar – bazyliszek

Lisz, liszek

– bogun służebnik , duch pomocniczy Bogini Licho – Tej Która Porywa i Ukrywa Rzeczy, jednej z Bogiń Plątu – Koszu Przeznaczenia i Przypadku i Żądzy

bazyliszek_2

Bazi (liszek)

baza – podstawa, czyli podstawowy los-kosz; włoskie: basta – starczy  (wystarczające), podstawa; bazia – koszka (odmieniacz bazy-koszu-losu), bazia – bagnię (badyl z koszkami), gałązka kotkowa – roślina symboliczna bogini Licho; basia – kot-koszka-basia,  kotka, bazia – owca, kot Bazyli – kosz – kot nosiciel losu-koszu, kot i owca zwierzęta symboliczne bogini Licho, bastara (baztara) – coś pośledniego, lichego, byle jakiego, bękart – spłodzony byle jak i byle gdzie, bas-tarma – suszone mięso wożone pod siodłem – podstawowa racja żywności wojownika, Bastarnowie (Biesotarnowie, Baz-tarnowie)  – plemię słowiańskie uważane przez naukę XX wieku za celtyckie, bez (bes) – berz, biorący, odbierający, stąd bessa – utrata,  bies – zły, demon złego losu, Bies-skidy (Bies-kędy) – Ścieżki Biesów, Bieszczady – góry Biesów i Czadły (Oczadły).

Bazyliszek_by_FanDragonBall

Kur-Kurka

Kurka to niby samica Kura, ale Kur to nie jest zwykły kogut tylko kogut magiczny – Kur czerwony – ogień, Kur szczerozłoty znosił po nocach skarby do domu gospodarza albo strzegł skarbów, pianie Kura jest związane ze wschodem słońca – Kurka to u Bałtów wręcz bogini: Kurke. Kurek to patron Bractw Strzelców – Bractwo Kurkowe – bractwo strzeleckie do obrony miasta powołane z cechów rzemieślniczych – Król Kurkowy to Sarmata który nosi przed sobą Złotego Kura na złotym łańcuch u piersi. Kura magiczna znosi złote jajka. Jajko jest święte itp.

Kurka to niby zwykła Biała tylko potężna Kura – Matka Istów (Bałtów, Jętów),  tak jak i Kruki – Ojcowie Słowiańskich Ludów,  są też Białe i Ptakowężyca Kąp-Torga (kap – kapła – kapłon – kapłan, kapalica – ofiara, kaplica – dom ze słupem-kapem pal-wanem boga zadaszonym, dom zwieńczony kurkiem).

Kurki zdobią szczyty ważnych budowli u Słowian, w folklorze Rusi to jest mocno zachowane, u nas domy straży pożarnej i kościoły drewniane czasami, u Łużycxzan tzw świetlice – czyli domy gminne, wspólnoty wiejskiej, plemiennej Domowiny – jest to ptak światła, ognia, nieba, słońca. Współcześni warszawiacy nie wiedzą że ich bazyliszek to echo scytyjskiej Matki Kąptorgi (grecy podaja mit późniejszy o Torgi Taos męskim – Torga – to worek, macica miejsce przechowywania relikwii i amuletów kaptorga – to puzderko srebrne na łańcuszku lub skórzane wieszane na szyi z amuletem wewnątrz.)

słowo kur – znaczyło także członek. Według Brucknera wyraz przybył ze wschodu z Asyrii (Ozerii) i Babilonu (Wawlilonu), zatem z krajów o mieszanej ludności scytyjsko (ario-słowiańsko)- semickiej, i takimż mieszanym języku. Tak pisze Aleksander Bruckner: Homer słowa kur wcale jeszcze nie zna, grecy dopiero w 7 wieku przed Chrystusem go nazywają; temn dziwniejsze nadzwyczajne znaczenie, jakiego w obrzędach religijnych i przesadach nie tylko na całym Wschodzie, ale u nas i na Litwie ten “wieszcz dnia” i przepędzacz złych duchów nocnych zażywa.   Perskie (prascytyjsko-słowiańskie) churos -kur – kogut. Dlaczego? Bo on przepedza światło nocy i obwiesxzcaza swiatło dnia – Vhors – Chpors odchodzi z nieba wraz z pianiem kura.

Kurig – drużba , a więc ma związek z obrzedem weselnym tak jak i nazwa członka męskiego (przyrodzenia) – kurac, kurzec, kurec. Kurasz – napój upajajacy odurzajacy, kurdesz, kurant – taniec obrzędowy, kurant – trel, śpiew, zaśpiew modlitewny, kurderstwo – braterstwo, kury palić – iść w konkury, kon-kury – zaloty, kurciański – wszeteczny, rozwiązły. Kurować i kuratela – związane ze zdrowiem i prawem – opieka, ochrona, troska.

Bazyliszek2222

Z Księgi Ruty:

strona 64:

Są trzy różne wykładnie korzeni ludu Mazów:
Jedni, zwłaszcza zaklinacze i znachorzy mazowscy z kącin w Szurpiłach przyznają się do przytoczonego
rodowodu plemienia – od Męża i Maży-Mażeny z Zerywanów. Nie uznają oni podania przekazywanego przez
Lęgów i Morawian, z którego wynika, iż pochodzą od zupełnie innego męża, króla zwanego Mądochem, który
uciekł od Łukomorzan ze swoją drużyną i założył nowe plemię Mądochów. Z tego to plemienia przez pąpy
miało się odrodzić plemię Mężogątów, a w nim miała się narodzić Maza-Mazja, od której pochodziły wojownicze
Mazonki i nazwa plemienia Mazi – Mazochy, Mazowie, a potem też Mazowszany.
Wydaje się możliwe, że spór bardziej dotyczy kwestii czy Mąż-Mądoch był Zerywanem czy Łukomorzanem,
bowiem ciągłość wszystkich plemion pozerywańskich (starokolibańskich) wywodzi się od Dwunastu Suk
i Dwunastu Odyńców, którzy uwili pępy-pąki w ziemskim Warze – Nowej Kolibie, a potem wzlecieli jako Kruki,
Kurka i Kąptorga.

…W ten sposób przedstawiają też sprawę
w Taji Siedemnastej Księgi Tura żercy Zagątów ze Slania. Powiadają oni mianowicie, że Mazonie pochodzą od
Maży Istyjskiej, córki Jisty odrodzonej przez pąpy w Kąptordze lub będącej wręcz odwieczną Kąptorgą, czyli
Wielką Wężycą Skołotów.

Część kapiszt łyskowickich twierdzi (za kudiesnikami skołockimi i sakijskimi), że Maża była Wielką Wężycąb, znaną
pośród nich jako Wielowęda lub Kąptorga.
Postać Wielkiej Wężycy, w którą się miała Maża na koniec wcielić, występuje w każdej z pozostałych wersji
podań na temat rodowodu Mazów i odrodzonej Maży w Nowej Kolibie.

Basilisk_aldrovandi

strona 157

Powiadają też czarownicy skołoccy zwłaszcza z plemienia Szczytów z wyspy Szczytii i Oralów
od Gór Kamiennych (Uralu), że jedna stwolica Ptakowężyca, jako trzynasta istota zrodzona
z kaczanu, przetrwała żywa, a zwano ją Kąptorgą22. Z niej mieli się w Nowej Kolibie narodzić
wszyscy Skołoci i pójść wszystkie rody królewskie Wielkiej Skołotii. Jednakże żadna inna kapiszta
Wiary Przyrody tego nie potwierdza.

Basilisk9

strona 197

Wtedy to romajskie zapisy, które do tej pory zwały Królestwo Sis Wielką Skołotią (czyli Wielką Scytią), zaczęły
używać nowej nazwy – od ludu panujących Serbomazów. W romajskim zniekształceniu zapisywano to jako
Sarmatia, Sauromatae, co miało oddawać Sermazja, Sarmazja, Sarmatja – czyli Sarmacja. Romaje, nie potrafiąc
sensownie wyjaśnić znaczenia tego słowa, próbowali wywodzić je od „Sauroma/thv,”, – Safromatis (Savromatis)
czyli „Jaszczuroocy”. Nie nalezy też ich miana wywodzić – jak to się współcześnie powszechnie, acz bezmyślnie
czyni – od staroperskiego (staroirańskiego) Sarumatah – Łucznicy, ponieważ używanie łuku było powszechne
w starożytności i nie mogło być nazewniczym wyróżnikiem spośród innych ludów i plemion również używających
łuków. Serbomazowie nie wynaleźli łuku, ani nie zaczęli go używać pierwsi na świecie, ani na większą skalę niż
na przykład Kutaje-Kitaje (Chińczycy) albo Monżgołowie (Mongołowie).
Herodot wywodził ich miano od Jaszczury i Jaszczuroocy, ponieważ miał w pamięci pochodzenie Skołotów
od Wielkiej Wężycy Kąptorgi, a potwierdzały to, jego zdaniem, używane przez nich chętnie na stanicach i
w herbach znaki węża – Żmija i Smoka. Już Herodotf jednak w V wieku p.n.e. pisał, że pochodzą oni od
zmieszanych Skołotów i Mazonek (Scytów i Amazonek) znad Morza Mazowskiego. Miano to jest wzięte właśnie
od połączonych nazw ludów, które dały im początek: od ludu Skołotów-Serbów i plemienia Mazów – Mazonek
(zwanych przez Romajów Amazonkami). Oznacza ono szczep połączony, złożony z Serbów i Mazów, czyli szczep
ludu Serbomazowskiego i oznacza także nazwę ziemicy serbomazowskiej Serbomazowia. Ta ziemia i lud Serbo-
Mazów nazywane też były przez inne ludy i szczepy Królestwa Sis Serdomazami (od serdce – serce, środek),
Serdco-Mazami, Średcomazami i Sredomazami albo Sermazami. Tak więc ich ziemia pierwotna nad Morzem
Mazów nazywana była w Królestwie Sis Serbomazja lub Serdomazja, czyli też ziemia Serbów i Mazów albo
Ziemia Środka, Ziemia Serdeczna – bo była to ziemia ludzi serbych – pobratymców, krewnych i przyjaciół.
W późniejszym okresie ich siedziby leżały w Serbo-Mazowii, którą, gdy Serbowie odeszli, zaczęto nazywać
Mazowią – Ziemią Mazów i Mazonek.

basilisk_by_verreaux-d35v57q

strona 288 – 289

Sześciu Kruków, Kurka i W ielka Wężyca Kąptorga
W tym podaniu jest tylko jedno odmienne wydarzenie niż w Baju o Sześciu Krukach i Kurce.
Podanie niniejsze uznają zarówno potomkowie kapiszt Glenia, Winety, Nawaronu, jak
i guńskiego Sistu i skołocko-nurskiego Waru, a także i kątyn Szwintoroga znad Wilii, dawańskiej
Serbomazogątuzy i potomków Burów znad Ilmenia. Guniowie i Szczytowie, wnoszą do tej
wersji jeszcze jedną swoją poprawkę. Podanie to uznaje Sorobomazów za Słowian-Wenedów,
pochodzących od Kruków.
Zatem, według tej wersji, z pępów wylęgła się nie szczęśliwa siódemka bytów, a pełna ósemka.
Było pośród nich w rzeczy samej Szczęsnych Siedem Ptaków (Sześć Kruków i Jedna Łabędzica),
a prócz tego jedna dwukształtna wodna Ptako-Wężyca – Kąptorga. Wszyscy oni rozeszli się po
różnych ziemicach, a Ptako-Wężyca podążyła na wschód. Wszyscy oni złożyli też w zaczarowanych
gniazdach czarowne jaja-zaródy z wieloma żółtkami. Z jaj Kruków wylęgły się ludy Słowian-
Wenedów, z jaj Kurki Białej wylęgły się ludy Istów, zaś z jaj dwukształtnej Ptako-Wężycy Kąptorgi
wylęgli się Skołoci: Szczytowie-Kunowie, Pralęchowie i Orowie-Warowie34. Tych zwano Mieczem
i Batem Wielkiej Skołotii
Tak więc ósma była Wężyca o imieniu Kąptorga, nazwana potem Straszną Matką lub Wielką
Matką Wężów-Warów, Kunów-Guniów, Pralęchów i Szczytów-Skołotów. Z tych to potomków
Wielkiej Wężycy wyrosły pierwsze rody królewskie Nowej Koliby – Lęgii35. Miała ona bowiem
trzech synów: Lipoka, Karpoka i Kołaka.
Jeszcze inne pochodzenie Wielkiej Wężycy Kąptorgi, zwanej też Torgą i T rytoną
Kapłani Guniów i Szczytów ze Skołotów kategorycznie stwierdzają, że Ptako-Wężyca Kąptorga,
którą uważają za Wielką Matkę Nowej Koliby, nie pochodzi z Jaskini Lęgu. Ma ona być jedyną
przetrwałą jako inożyca potomkinią w prostej linii starodawnych Zerywanów.

Narodziła się z Kąpy, jedynej istoty żeńskiej ocalałej po zarodzie ze szczap Drzewa Świata,
dokładnie wtedy, kiedy narodzili się Stwolinowie. Dały jej początek te same szczapy, które ukradł
Kupała-Dziwień i od których pochodzą Stwolinowie. Kąpa była inożycą ptako-wężycą i miała za
męża Torgę, wróża z Zerywanów. Przetrwała ona napaść bogów na Zerywanów, podobnie jak
stwolin Urusłan, zagrzebana w błotach, tyle że w błotach pozostałych po Morzu Białym.
Według kapłanów Skrytów z Wyspy Szczytii i ze Skryty, Kąpa była wcieleniem Gaji-Ruji, a więc
jednego z dwupłciowych, dwugłowych Kirów lub światłogońcem Gaji. Stąd jej inożny wygląd ptasiowęży.
Dlatego Kąpa z Torgą miała tylko trzech synów, a nie mnogie ludy i ci synowie musieli się
poprzez owe ludy i ich księżniczki odrodzić. Tak się oto stało, że urodziła Lipoka, Karpoka, i Kołaka.
Od niej pochodzą więc wszyscy Skołoci, a Słowianie-Wenedowie pochodzą od Kruków, a Istowie
od Kurki, lecz poprzez królów i księżniczki oni wszyscy są ze sobą spokrewnieni i zmieszani.
Według burskich przekazów z Itilu – Czarnego Grodu Koszan-Koszerów – Wężyca Torga jest córką
samego Peruna i wodnicy Kąpy-Dany, władczyni Danapru, zwanej też Bojarysą. Stąd Danaper
dwie posiada nazwy, jedni zwą go Danaprem, a drudzy zaś zwą go Bojarytynem (zagrodą Bojary).
Powiadają też, że imię Kąptorgi było Trytonia, czyli Trójduna, co może również oznaczać „na trzy
sposoby poczęta i zrodzona”36. Powiadają także kosezowie z Kosowego Pola, że jej ojcem nie
był Perun, lecz Wodo, a matką boginka wodna, morska żona Wodo, Pani Morza Mazowskiego,
wodnica Kąpa. Kąpa jest siostrą Dany i Bojarysy.

basilisk_by_artstain

strona 306

Z jaj dwukształtnej Ptako-Wężycy Kąptorgi48 narodzili się Skołoci. Wylęgło się z nich trzech tęgich
synów – Lipok, Karpok i Kołak. Jako że byli równie piękni i mocarni, co potomkowie Kruków
i Kurki, szybko znaleźli pośród nich swoje liczne kobiety i takoż się z nimi pomnożyli.

basilisk..strona 319

Pierwsze Wielkie Kłamstwo Romajów – Kąptorga
Bogowie od początku byli wielkimi wrogami Wyrodomajów, co widać po tym, jak boginie
prześladowały Perprzechwałę (nazywanego przez Romajów Wsławionym Przez Herę –
Heraklesem), Skarabeusza (Tezeusza), Wydrę (Fedrę), Wyrodną-Orodnę (Ariadnę), Kudaja-
Kadzimąża (Kadmosa), Miodewę (Medeę) i innych, którzy zdradzili Skołotię i zdecydowali się
wziąć udział w Wielkim Kłamstwie. Ciążyło na nich przekleństwo bogów, nie tylko z powodu
Wielkiego Kłamstwa i podjętej wojny przeciw Skołotom, ale z powodu samego ich wyrodnego
przyrodzenia. Całe swoje powodzenie zawdzięczali bowiem Romaje zawsze wyłącznie Ciemnym
Mocom.
Pierwsze Wielkie Kłamstwo Romajów, głoszone przez nich buńczucznie jako najprawdziwsza
prawda, a w istocie bluźniercze i oszczercze, jest takie, że to ich król z ziemi rodomajskiej,
właściwie zerywański wyrodek – Wyrodomaj, jeden z założycieli ich romajskiego zbiegowiska
wyrodków, osadzonego na pustynnych, wypalonych skałach na zachodnim brzegu Morza Rodów,
jest ojcem wszystkich Skołotów.
Według nich miał on napaść ptakowężycę Kąptorgę w jej własnym naddnieprzańskim gnieździe
i posiąść ją na jej usilne żądanie. Podług ich słów, z tego związku zrodziło się trzech synów:
Gelon, Agatyrs i Skytes. A było to w romajskich opowieściach tak62:
Gdy Herakles (Perprzechwała) uprowadził woły Geriona (Gieroja), odwiedził także Scytię
(Skołotię), kraj wtedy wciąż bezludny. Zasnął tam, a kiedy spał, jego konie zniknęły. Kiedy się
obudził, wyruszył na ich poszukiwanie i zawędrował do kraju Hylaji (Kałużji-Helizji). Znalazł tam
w jaskini potworną Echidnę (Kąptorgę), którą spytał, czy wie, gdzie są jego konie. Kąptorga
odpowiedziała, że ma je ona sama, ale nie odda ich, jeśli Perprzechwała jej nie posiądzie.
Bohater zgodził się, ale Kąptorga zwlekała z oddaniem mu koni, bo pragnęła jak najdłużej
zatrzymać go przy sobie. Kiedy w końcu je zwróciła i odchodził, oświadczyła, że ma z nim
trzech synów. Spytała, co ma z nimi zrobić – osiedlić ich w bezludnej dotąd Skołotii czy odesłać.
Perprzechwała pozostawił jej swój pas ze złotą czarą i jeden z łuków, każąc osiedlić tego, kto
będzie umiał ich używać, odesłać tego, kto nie będzie tego potrafił.
Gdy dorośli, Kąptorga (Echidna) nadała synom, według Romajów, imiona – Agatyrsos, Gelonos
i Skytes. Jedynie Skytes potrafił używać łuku i pasa Perprzechwały, osiadł więc w Skołotii i został
jej pierwszym królem.

Romaje mieli paskudny zwyczaj wszystkie ludy świata wywodzić od siebie i wszystkim znanym
w świecie postaciom przypisywać po romajsku brzmiące miana, imiona i przydomki. Próbowali
też poprzekręcać imiona wszystkich bogów na własną modłę, a wiarę w ich istnienie oraz
umiejętność czynienia ku ich czci obrzędów i ofiar wyłącznie sobie przypisać.
Na szczęście dzisiaj wszyscy już wiemy, jacy z nich byli łgarze. Poznaliśmy też, jak to było
naprawdę, na przykład z Karpokiem, Lipokiem i Kołakiem (Osikoszem), dzięki innym niż
romajskie wieściom. Wiedzę na ten temat czerpiemy dziś prosto z ust samych Skołotów, a także
od Windów, Medirczyków, Persów i Hatów z Hattuzy. Dzięki temu nie musimy dawać wiary tym
romajskim wymysłom i potwarzom.
Jest w najwyższym stopniu żałosne, że wyrodki zerywańskie, Romaje, próbowali sobie
przypisać zasiedlenie Królestwa Sis własnymi potomkami. Widać, że nawet nie słyszeli o sporze
o starszeństwo, jaki wiedli Skołoci z Medirami, a który opisali Miodewowie (Medowie). Nie znali
też przestrogi zapisanej w księgach Jugów (Judów), by ci mieli się na baczności przed straszliwym
wrogiem – Skołotami, odwiecznym i walecznym ludem z północy. Nie wiedzieli też, że w świętej
księdze Jugów (Judów) zapisano imię księcia-kagana Kołaka, gdzie był on znany jako Ośkłóda
(co zapisywali po judejsku Aszkuza, po persku zaś – Oskudra, po ozieryjsku-asyryjsku – Skuda,
Skłóda), syn Jawana (Jawi, Jaweta, Jątwędy)63.
Z całej powyższej opowieści o Perprzechwale prawdą jest jedynie, że do Ziemi Gierusów przybył
złodziej z Rodomachaji, nieznany z imienia, a ponoć Wsławiony Przez Herę, czyli żonę Peruna
– a więc Perperunę. Zdaniem kącin skołockich, tego Heraklesa od urodzenia prześladowała
Perperuna, zatem powinien się on zwać Perprzechwałą. Perperuna wiedziała o nim, zanim się
jeszcze narodził, od Bogini Przędzy Żywota – Mokoszy, jak bardzo jego czyny będą w przyszłości
szkodliwe dla ludzi i sprzeczne z wolą Nieba.
Rzeczony Herakles-Perprzechwała przybył do Królestwa Sis zwabiony prawdziwymi
wiadomościami, że Gieroj, kagan Rusów Czerwonych, czyli Gierusów, posiada największe na
świecie stada świętych krów-karmicielek pochodzących wprost od Świętej Krowy Zemuny.
Wędrując ku rozległym pastwiskom Gieroja, Perprzechwała zatrzymał się w Ziemi Oraczy, Polanii,
gdzie z powodu słotnych dni obozował przez dłuższy czas.
Któregoś dnia, kiedy mocno przysnął, utracił konie. Zbudziwszy się biegał po okolicy, aż dotarł do
Ziemi Kałużji, gdzie pojmały go straże Kąptorgi. Skamlał i błagał, żeby mu oddała konie i puściła
go wolno. Ta powiedziała mu, że je otrzyma, jeśli zdradzi jej cel swojej podróży. W końcu jej
powiedział, a ona potraktowała go tak, jak zasłużył, niczym tchórzliwego, zniewieściałego
romajskiego złodzieja. Posiadła go na sposób męski, jak dosiada się klaczy, a potem wynagrodziła
go za tę usługę setką byków i setką białych jałowic.

Oddawszy mu zaś konie, przepędziła go z Ziemi Gierusów i nakazała, żeby uprzedził wszystkich
Romajów, iż przyłapany na kradzieży wolność dostał z łaski, bydło zaś jako zadośćuczynienie za
usługi miłosne, jakie przez czas niewoli świadczył tej, która go pojmała, zwykłej kobiecie skołockiej.
I jedno i drugie otrzymał zaś po to, iżby znał hojność Skołotów i nigdy więcej nie próbował kraść
czegokolwiek z ich Ziemi. Jeśli ktoś czegoś od Skołotów chce, niech przyjdzie i kornie poprosi,
prędzej wtedy dostanie. Jeśliby jednak mimo tego próbowali inni z Romajów, jako on, dokonać
jeszcze raz tejże sztuki, niech sobie wpierw pomyślą: skoro tak został potraktowany wielki romajski

wojownik i bogatyr Perprzechwała przez zwykłą skołocką kobietę, co też mogą uczynić z nimi,
bardziej poślednimi nieproszonymi gośćmi, mężowie tak wojowniczych kobiet.
Kagan Gieroj nawet się o całej sprawie nie zdążył dowiedzieć, a już była ona skończona.
Jednak kłamliwy Romaj Perprzechwała najwyraźniej zapomniał o przestrodze i przysiędze i nie
zaprzestał przechwałek. Przechwalał się, jakimż to bohaterskim czynem nie zdobył wołów Gieroja
i jakichż to miłosnych podbojów nie dokonał w Kałużji. Dał tym samym pierwsze świadectwo
złych zamiarów Romajów względem Królestwa Sis i potwierdził w całej rozciągłości, iż opinia
Ludów Sis o potomkach Wyrodomajów z Czarnymi i Czerwonymi Ludami jest jak najbardziej
słuszna.
To pierwsze wielkie kłamstwo stało się powodem nieuniknionych dalszych zatargów. Dar Kąptorgi
niespodziewanie dla Skołotów uczynił Romajów bezczelnymi i zachęcił ich do wypraw po łatwe
łupy. Jednak cierpliwość Skołotów, Słowian, Istów i Mazonek, chociaż jest wielka i wydaje się być
nieskończona, to jednak nie jest niewyczerpana i w końcu musiało dojść do wojny z Romajami.
Uderzenie harmii Królestwa Sis było szybkie i niespodziewane. Przyszło od północy i wschodu,
niczym cios błyskawicy Peruna. Jedyną przeszkodę w szybkości podboju stanowiło to, iż Romaje
rozproszeni byli po setkach skalistych wysepek i zatok. Wykorzystano jednak łodzie Tugomiry
i Stolemęża oraz flotę Męża II ze Skryty i posiłki, jakie mu przysłał w dorocznej daninie z obwaru
Miłowąda, jego najmłodszy brat Serpęto.
Klęska Romajów była całkowita i nałożono na nich wielki trybut w złocie. Co bardziej
buntowniczym rodom królewskim i kapłańskim nakazano także każdego roku oddawać na Skrytę
siedem córek i siedmiu synów po mieczu, którzy w danym roku osiągnęli dorosłość i mogli stać
się niebezpieczni dla Skołotów jako kolejni buntownicy.

baz 53077-bazyliszek-katarzyna-malkowska-1

 Z Wiki

Bazyliszek (gr. basiliskos, łac. regulus), czasem nazywany królem węży – mityczne stworzenie, pojawiające się w legendach, podaniach i bajkach wielu narodowości (także w Polsce).

Bazyliszek, wykluwający się z jaj, które składają siedmioletnie koguty, a następnie wysiadywany 9 lat przez ropuchy lub węże, może żyć wiele wieków. Według innych legend bazyliszek jest stworzeniem, które rodzi się raz na 100 lat z jaja złożonego przez koguta. Wyglądem przypomina olbrzymiego węża, kojarzony jest także z jaszczurką. Może osiągnąć do piętnastu metrów długości. Żywi się wszelkiego rodzaju ssakami, ptakami, a także większością gadów. Jest śmiertelnym wrogiem pająków. Do obrony służą mu kły oraz wręcz toksyczny oddech, przede wszystkim jednak znany jest ze swojego spojrzenia – kto spojrzy mu w oczy natychmiast zmienia się w kamień. Fakt ten w legendach był powszechnie wykorzystywany: bohater podstępem zmuszał bazyliszka, aby ten spojrzał w lustro lub w inny przedmiot, w którym może ujrzeć swoje odbicie, aby uśmiercić gada. Naturalnym czynnikiem, który może doprowadzić do śmierci bazyliszka jest pianie koguta. Zabić mogła go również łasica swoim zapachem[1].

Pliniusz Starszy w Historii naturalnej opisywał bazyliszka jako węża z jaśniejszą plamą na głowie w kształcie korony, później uważano również, że jest to czworonogi kogut, w koronie, o żółtym upierzeniu, ze skrzydłami, ogonem węża, zakończonym hakiem lub drugą kogucią głową[2].

Ponieważ bazyliszek zabijał wszystkie stworzenia, żył na pustyni. Pliniusz twierdził nawet, że jego spojrzenie rozsadza kamienie i wypala zieleń[1].

Bazyliszek w literaturze popularnej

Bazyliszka wykorzystała J. K. Rowling tworząc powieść Harry Potter i Komnata Tajemnic. W powieści potwór w postaci wielkiego węża atakował uczniów Hogwartu. Po zamku poruszał się za pomocą rur kanalizacyjnych. Jego siedzibą była – legendarna, jak wcześniej sądzono – Komnata Tajemnic, umieścił go w niej Salazar Slytherin przed opuszczeniem zamku. Potwór miał być uwolniony z Komnaty, gdy do zamku powróci prawowity dziedzic Slytherina, aby oczyścić szkołę ze szlam. Bazyliszek zaatakował szkołę dwukrotnie – w latach 40. XX wieku, kiedy to zginęła jedna osoba, i pięćdziesiąt lat później (kilka ofiar zostało spetryfikowanych). Zapanować nad stworzeniem mogły jedynie osoby posiadające niezwykle rzadki dar porozumiewania się z wężami, tzw. wężouści.

Bazyliszek występuje też w serii książek fantasy Zapomniane Krainy. Przedstawiony jest tam jako wielki gad, polujący za pomocą kłów, pazurów, trującego oddechu i petryfikacji za pomocą spojrzenia (za pomocą bezpośredniego spojrzenia może nawet zabić). Spotkać go można m.in. w rozległym Podmroku, gdzie jako jeden z nielicznych potworów nie musi ukrywać swojej obecności.

Pojawia się także w piątej części cyklu Świat Dysku Terry’ego Pratchetta – Czarodzicielstwo, gdzie ginie w wyniku spotkania z Bagażem.

O bazyliszku (w opowiadaniu Granica możliwości), a także kuroliszku (opierzonym stworzeniu mylonym z bazyliszkiem) (“Saga o wiedźminie” tom 5 “Pani jeziora”) wspomina również Andrzej Sapkowski. W Sadze o wiedźminie bazyliszek jest jadowitym stworem o długim, jaszczurczym ogonie; posiada sierpowate szpony, błoniaste skrzydła, a także ptasi dziób. Tego straszliwego stwora boją się nawet smoki. Jego skóra jest bardzo dobrym i bardzo drogim materiałem służącym do produkcji obuwia. Istnieją mity mówiące o jego umiejętności zmieniania ludzi w kamień za pomocą spojrzenia oraz o tym, że bazyliszek rodzi się z jaja zniesionego przez koguta, a następnie wysiedzianego przez sto i jednego jadowitego węża.

We wrześniu 2009 ukazała się debiutancka powieść Tomasza Bukowskiego „OBIEKT R/W 0036”. Książka reprezentuje gatunek horroru historycznego. Ukazuje ona walkę Polaków i Niemców, w ogarniętej Powstaniem Warszawie, z mitycznym bazyliszkiem.

Jest jednym z potworów w serii gier komputerowych Heroes of Might and Magic.

Bazyliszek, obok syreny Sawy jest jednym z symboli Warszawy[potrzebne źródło]. Stwór został opisany, jako bestia niby podobna do koguta, a niby do węża. W „Legendach Warszawskich” Artura Oppmana, gad nie zamieniał w kamień, lecz zabijał ciekawskich, którzy próbowali kraść skarby. Z tym bazyliszkiem, jest ponoć związana jedna z warszawskich kawiarni[potrzebne źródło]. Na podstawie legendy, opisanej przez Oppmana, powstały liczne ilustracje oraz jeden odcinek, z cyklu animacji, pod tytułem „Bajki polskie”.

baz 180px-Bazyliszek

Bazyliszek – zwany także Regulusem; jadowity stwór; ma on długi, jaszczurczy ogon, sierpowate szpony, błoniaste skrzydła, a także ptasi dziób. Tego straszliwego stwora boją się nawet smoki. Jego skóra jest bardzo dobrym i bardzo drogim materiałem służącym do produkcji obuwia. Istnieją mity mówiące o jego umiejętności zmieniania ludzi w kamień za pomocą spojrzenia oraz o tym, że bazyliszek rodzi się z jaja zniesionego przez koguta, a następnie wysiedzianego przez sto i jednego jadowitego węża.

Bazyliszek w grze The Witcher Wizerunek z Gry Wyobraźni

u Sapkowskiego

-Co za czasy – westchnął grododzierżca. – Co za parszywe czasy! Jeszcze dwadzieścia lat temu, kto by pomyślał, nawet po pijanemu, że takie profesje będą? Wiedźmini! Wędrowni zabójcy bazyliszków! Domokrążni pogromcy smoków i utopców!
— Ostatnie życzenie, str. 11

Białowłosy, garbiąc się, wytaszczył z dziury dziwaczny kształt, cudaczne cielsko, utytłane w pyle przesiąkniętym krwią. Dzierżąc stwora za długi, jaszczurczy ogon, rzucił go bez słowa pod nogi grubego wójta. Wójt odskoczył, potknął się o zwalony fragment muru, patrząc na zakrzywiony, ptasi dziób, błoniaste skrzydła i sierpowate szpony na pokrytych łuskami łapach. Na wydęte podgardle, kiedyś karminowe, obecnie brudnorude. Na szkliste, wpadnięte oczy.
- Oto bazyliszek – rzekł białowłosy, otrzepując spodnie z kurzu.

— Miecz przeznaczenia, str. 7

Monsters

Kuroliszek

Kuroliszek – zwany także skoffinem, lub też kokatryksją; wielkością i wagą przypomina zwykłego indyka, z dwukrotnie większymi, karminowymi koralami. Rozpiętość skrzydeł dochodzi do czterech stóp ( ok. 120 cm ). Uczeni określili ten gatunek jako jedynego przedstawiciela Ornitoreptyli, które nie są ani gadami, ani ptakami. Atakuje zwykle od tyłu celując swym ostrym dziobem pomiędzy kręgi, czy też w samą aortę, mierząc w okolice tuż pod lewą nerką.

u Sapkowskiego

Potwór zaatakował z ciemności, z zasadzki, cicho i wrednie. Zmaterializował się nagle wśród mroku jak wybuchający płomień. Jak jęzor płomienia.
Geralt, choć zaskoczony, zareagował instynktownie. Wywinął się w uniku, ocierając o ścianę lochu. Bestia przeleciała obok, odbiła się od klepiska jak piłka, machnęła skrzydłami i skoczyła znowu, sycząc i rozwierając straszliwy dziób. Ale tym razem wiedźmin był przygotowany.
Uderzył z krótkiego zamachu, z łokcia, mierząc w podgardle, pod karminowe korale, wielkie, dwukrotnie większe niż u indyka. Trafił, poczuł, jak ostrze płata ciało. Impet ciosu zwalił bestię na ziemię, pod mur. Skoffin wrzasnął, a był to wrzask niemal człowieczy. Rzucał się wśród pokruszonych cegieł, tłukł się i trzepotał skrzydłami, bryzgał krwią, siekł dookoła biczowatym ogonem. Wiedźmin był pewien, że już po walce, ale potwór zaskoczył go niemile. Niespodziewanie runął mu do gardła, skrzecząc straszliwie, wystawiając szpony i klepiąc dziobem. Geralt uskoczył, odbił się barkiem od muru, ciął na odlew, od dołu, wykorzystując impet odbicia. Trafił, skoffin znowu runął między cegły, cuchnąca posoka bryznęła na ścianę lochu i ściekła po niej fantazyjnym deseniem. Strącony w skoku potwór nie miotał się już, dygotał tylko, skrzeczał, wyciągał długą szyję, nadymał podgardle i trząsł koralami. Krew wartko płynęła spomiędzy cegieł, na których leżał.
Geralt bez trudu mógłby dobić go, ale nie chciał nazbyt niszczyć skóry. Czekał spokojnie, aż skoffin się wykrwawi. Odszedł kilka kroków. Czekał spokojnie, aż skoffin się wykrwawi. Odszedł kilka kroków, odwrócił się do muru, rozpiął spodnie i wysikał się, pogwizdując tęskną melodyjkę.
Skoffin przestał skrzeczeć, znieruchomiał i ścichł. Wiedźmin podszedł, szturchnął go lekko sztychem miecza. Widząc, że już po wszystkim, chwycił potwora za ogon, uniósł. Trzymany za nasadę ogona na wysokości biodra, skoffin sięgał sępim dziobem ziemi, rozłożone skrzydła miały więcej niż cztery stopy rozpiętości.
- Lekkiś, kuroliszku – Geralt potrząsnął bestią, która faktycznie nie ważyła wiele więcej niż dobrze utuczony indyk. – Lekkiś. Na szczęście płacą mi od sztuki, nie od funta.

— Pani Jeziora, str. 56-57

- Pierwszy raz – Reynart de Bois-Fresnes zagwizdał cichutko przez zęby, co, jak Geralt wiedział, wyrażało u niego najwyższy podziw. – Pierwszy raz widzę coś takiego na oczy. Istne dziwadło, na honor, dziwadło nad dziwadłami. Znaczy się, to jest ten sławiony bazyliszek?
- Nie – Geralt uniósł potwora wyżej, by rycerz mógł się lepiej przyjrzeć. – To nie jest bazyliszek. To jest kuroliszek.
- A jaka różnica?
- Zasadnicza. Bazyliszek, zwany też regulusem, jest gadem, a kuroliszek, zwany też skoffinem albo kokatryksją, jest ornitoreptylem, to znaczy ni to gadem, ni to ptakiem. To jedyny znany przedstawiciel rzędu, który uczeni nazwali ornitopetylami, po długich dysputach stwierdzili bowiem…
- A który z tych dwóch – przerwał Reynart de Bois-Fresnes, nie ciekawy widać, motywów uczonych – spojrzeniem zabija lub zamienia w kamień?
- Żaden, to wymysł.
- Czemu więc ludzie tak się obu boją? Ten tutaj wcale nie jest aż taki duży. Naprawdę może być groźny?
- Ten tutaj – wiedźmin potrząsnął zdobyczą – atakuje zwykle od tyłu, a mierzy bezbłędnie między kręgi lub pod lewą nerkę, na aortę. Zwykle wystarcza jeden cios dzioba. A jeśli chodzi o bazyliszka, to wszystko jedno, gdzie ukąsi. Jego jad jest najsilniejszą ze znanych neurotoksyn. Zabija w ciągu sekund.
- Brrr… A którego z nich, powiedz, można ukatrupić za pomocą zwierciadła?
Każdego. Jeśli walnąć prosto w łeb.

cytat z “Pani Jeziora”

Kuroliszek jest niezwykle podobny do bazyliszka i często też oba te stworzenia są ze sobą mylone. Niewielki stwór wielkości indyka, w większej części pokryty jest pierzem, o nietoperzowatych skrzydłach, sępim dziobie, karminowych koralach i grzebieniu o takiej samej barwie. Zwykle zamieszkuje piwnice i lochy. Porusza się skokami, podlatując i machając skrzydłami. Skóra kuroliszka ma sporą wartość, tak jak i skóra bazyliszka, a pióra z ogona są wyjątkowo cennym materiałem piśmienniczym.

44_bazyliszek

Legenda o bazyliszku z Warszawy

Wiele wieków temu, za czasów królewskich do Warszawy zjeżdżało rycerstwo z całego kraju i wielu zagranicznych gości.

Z powodu wojen i różnorakich potyczek wielu rzemieślników znalazło pracę jako płatnerze. Warszawa była znana z mistrzowskiego kunsztu płatnerzy, często też rycerze powierzali swoje zbroje tym że rzemieślnikom. Płatnerze nie narzekali więc na brak pracy i od rana do wieczora naprawiali zbroje przywracając im dawny błysk i szlachetność. Szczególnie wielkim uznaniem cieszył się warsztat płatnerza Marcina, tak więc on i jego rodzina żyli w dostatku. Rzemieślnik całe dnie spędzał w pracy, cieszył się wiec z każdych odwiedzin swoich dzieci, córeczki Hanki i synka Maćka. Dzieci chętnie buszowały po warsztacie ojca, przyglądając się własnym odbiciom w wypolerowanej stali, swoim śmiechem wprawiały ojca w dobry nastrój.

Z biegiem lat, dzieci coraz częściej oddalały się od warsztatu, poznając największą atrakcję miasta, którą był  jarmark.  Było to miejsce jak zaczarowane, gdzie wiele się działo i gdzie można było znaleźć wszystko. Dzieci biegały między stoiskami ciesząc oczy kolorowym przepychem. Pewnego dnia spotkały swoich przyjaciół, dzieci chciały pobawić się na pobliskich łąkach. Zapytały więc ojca o pozwolenie. Marcin zgodził  się ale nakazał by nie zbliżały się do starej ruiny, która stoi pośród nadwiślańskich łąk.

Ludzie bowiem mówili, że od wielu lat tam straszy. Niektórzy mieszkańcy Warszawy sądzili nawet, że może to być  mityczny Bazyliszek ni to zwierzę, ni to diabeł, podobno przychodzi na świat raz na sto lat, a wykluwa się z jaja zniesionego przez koguta! Stwór miał być przerażający, głowę po swym ojcu odziedziczył kogucią, ale wielką, z olbrzymim, czerwonym grzebieniem, który opadał to na jedną, to na drugą stronę jego strasznego pyska. Jednak najstraszniejsze były jego oczy, straszniejsze nawet od wężowego ogona, który wił się na piętnaście metrów. Wystarczyło, że Bazyliszek spojrzał na swoją ofiarę, a ta z przerażenia w jednej chwili kamieniała i tak właśnie stwór miał wielu ludzi pozbawić życia.

Dzieci przyrzekły ojcu, że nie zbliżą się do strasznego miejsca i pobiegły w stronę czekających już na nie przyjaciół. Dzień był ciepły, jarmark mienił się kolorami towarów, dzieci wesołą gromadką rozbiegły się wśród zastawionych kramików, tym razem nie zatrzymywały się przy słodyczach i zabawkach, nie miały dziś na to czasu, pobiegły wąską uliczką wśród kamienic nad rzekę, aby pobawić się na łące. Dziewczynki zbierały kolorowe kwiatki, z których robiły wianki, a chłopcy oglądali pływające w przezroczystej wodzie ryby. Zabawa tak wciągnęła dzieci, ze nie zdawały sobie sprawy, że już dawno oddaliły się od miasta, które znikło za horyzontem. Dopiero gdy zaczynało się ściemniać ,dzieci pojęły, że nie znają drogi do domu. Nagle ich oczom ukazał się dom, a właściwie jedynie pozostałe po nim ściany.

Zanim dzieci zorientowali się, że może to być ta ruina, przed którą ostrzegał ich ojciec, znaleźli się już w jej piwnicach. Nie było w tej piwnicy nic strasznego, piwnica jak każda inna, trochę chłodna i ciemna. Jednak za jednymi drzwiami coś zaczęło migotać jasnym, światełkiem. Dzieci nie mogły oderwać od niego oczu. Jeden z chłopców otworzył tajemnicze drzwi i w jednej chwili upadł zamieniony w kamień. Oczy Bazyliszka połyskiwały złowrogo, zmieniając wszystkie dzieci w posągi.
Noc już zapadała a płatnerz Marcin z coraz większym przerażeniem myślał o swoich dzieciach, wychodził raz po raz przed warsztat, ale nie doczekał się powrotu dzieci. Przeczuwał, że stało się coś złego. Czuł, że  dzieci nie posłuchały go i poszły do starego domostwa. Wiedział, że musi ruszyć im na ratunek, jednak nie wiedział jak miałby się bronić przed Bazyliszkiem. Jego wzrok padł na wypolerowaną zbroję, w którą jeszcze tego ranka wpatrywały się dzieci. Była tak gładka, że wyglądała jak lustro. To był sposób na straszny wzrok bazyliszkowy.  Ubrał Marcin zbroję i biegiem ruszył w stronę ruin.

Gdy stanął pod tajemniczym domem, przeżegnał się i zszedł z trudem do piwnicy. Miał rację, Bazyliszek musi tu być, bo po drodze mijał kamienne ludzkie sylwetki. Nagle ujrzał swoje dzieci, które bardziej przypominały posagi niż ludzi. Coś ścisło go za serce, jednak nie mógł sobie teraz pozwolić na łzy. W jednej chwili ukazał mu się wielki ogon bestii, który mało co go nie przewrócił. Marcin szybko uskoczy w bok, w tym czasie stwór odwrócił swój wielki łeb w stronę zdeterminowanego płatnerza i zamarł. W tej bowiem chwili ujrzał swoje własne odbicie w jasnej zbroi i skamieniał.

Gdy tylko Bazyliszek zmienił się w kamień, w piwnicy zaczęły poruszać posągi ludzi. Maciek i Hanka ocknęli się jakby ze strasznego snu i zobaczyły przed sobą rycerza. Jakież wielkie było ich zdziwienie, gdy rozpoznały w nim własnego ojca. Ten szybko wziął dzieci na ręce i wyniósł z ciemnej piwnicy tak, by skamieniałe cielsko Bazyliszka nie ukazało się ich oczom. Tak oto płatnerz Marcin uratował swoje dzieci i inne ofiary Bazyliszka.


28 lipca “Słowiańszczyzna a Wielka Zmiana” wystąpienie i spotkanie na Krakonie

$
0
0

krakon2013

28 lipca o godzinie 15.00 wystąpię na Krakonie i spotkam się z czytelnikami na stoisku Solaris po wykładzie , czyli około godziny 16.00. Będę tam podpisywał 3 wydane przez Solaris książki s-f. Przedstawiam wam tutaj okładkę ostatniej z nich czyli “Miliardów białych płatków”.

petecki_messier_13v5Nowe wydanie: “Miliardy białych płatków”, Solaris 2013

Krakon 2013 [program, bilety]: Festiwal fantastyki przyjmie konwencję steampunku i postapokalipsy

Festiwal Kultur Alternatywnych Krakon 2013 zaplanowano na 25-28 lipca na terenie centrum akademickiego AGH.

Pierwszy po trzyletniej przerwie Krakon reaktywowany został w 2011 roku. Pojawiło się na nim 1400 osób. W ubiegłym roku liczba uczestników czterodniowej imprezy wzrosła do 2500. Podobnie jak w ubiegłym roku Krakon odbedzie się na terenie centrum akademickiego AGH, klubie Studio i w budynku Wydziału Odlewnictwa. Noclegownia przygotowana zostanie w Zespole Szkół Ogólnokształcących Integracyjnych nr 1 przy al. Kijowskiej 3.

Krakon 2013 ma odbywać się z mocnym zaznaczeniem klimatów steampunkowych i postapokaliptycznych. Na imprezie zobaczymy sporo osób w przebraniach z tych fantastycznych epok. Również LARP-y rozegrane zostaną w tych konwencjach. Planowane są warsztaty, panele dyskusyjne, spotkania autorskie. Nie zabraknie gier, zabaw i konkursów.

petecki_messier_13v5

Zapraszam wszystkich chętnych na spotkanie na Krakonie – w Gmachu D 8 (Odlewnictwo) AGH, ulica Reymonta 27 – niedziela 28 lipca godzina 15.00 – Wykład nosi tytuł “Słowiańszczyzna a Wielka Zmiana” i będzie nieco obszerniejszy niż ten w Sulistrowicach.

petecki_messier_13v5

Dodaj komentarz


The text is addressed to hypocrites who ruling practise anti-Polonism…

$
0
0

flaga_polska

© by Czesław Białczyński

© translated by Katarzyna Goliszek

The text is addressed to hypocrites who ruling practise anti-Polonism and think that they are some Berliners … or New Yorkers. It is pathetic because in the eyes of those they are just small, false Poles who have denied their homeland ….
BEGINNING :

(….) The flood of information and advancement of knowledge which is the result of it and which affects various disciplines of science, has led to the particular revolution in the views on the forming of languages, myths, religious concepts and their interrelationships in Eurasia.
Genetics has refuted the views on the source of origin of particular ”kinds” of the human being and racial ”differences” that functioned for ages. In a consequence, the knowledge has not only undermined established and lasting for ages opinions about human races, i.e the opinions which were obligatory in the matter which the knowledge is studying, but it has also impaired all, less scientific humanistic disciplines. The disciplines (aspects) painstakingly built the image of the world in their respective fields, such  as, for example, archaeology, history, linguistics, anthropology of cultures and in other ones, for centuries (at least two, but this process can be extended seeing it as a slowly progressing historical process).

(…) These findings lead to the fields seemingly inviolable and distant (and present and important in the daily life of every human being on Earth) as the global religious system or the global politics.

(…) Indicating the right process of the forming of races, genetics has refuted the image drawn in the field of the forming of language groups and has ”thrown out”  the facts which were hidden by the imposed, false vision of the previous state of knowledge. It has demonstrated, from the very beginning, the directions of the formation of concepts in the language and relationships between the languages by removing from the pedestal, for example, Latin which was to be the source of every culture and tradition for the Europeans. Latin has turned out to be secondary, just like Greek, in relation to other Aryan languages. Considered for 300 years, by etymologists, the origin of Slavic words from Germanic words, from the German language, lost the undisputed value of the truth, and then it appeared to be only a propaganda myth of the period of the early science of the 19 th century. The myth associated with the emerging phenomenon, at that time, of the German nation.

Slavic languages have turned out to be closer to  Persian and Hindi, or Sanskrit. It has been found that they are more archaic than the Germanic languages and less creolised (impured and distorted).
The consequence of this has been searching in them for sources for many ideas relating to mythical categories, the discovery of Slavic etymologies, denominations of deities and supernatural phenomena as well as natural or technical notions concerning nature and technology such as fire, oxygen, wheel or sickle, but also god, spirit-breath, or soul-breath.

The discovery and association of the Faith of nature of the Slavic peoples with Vedas and Gatha and comparing the mythology and vocabulary of these religions with monotheistic religous systems such as Islam, Christianity or Judaism have revealed the secondariness of the latter ones (…)

Moreover, genetics has awakened hitherto sleeping issues of the forming of so called nations and cultural ethnoses as well as national traditions and values. Today, for example, Germans are questioned to have ever been  Aryan which is  symptomatic for the revolution taking place.
Here is what it turns out when we start to consider only from the point of view of genetics, the problem which is so ardent in Poland and arousing continuous emotions, namely the  matter of existence, or non-existence of the Jewish people:
From a genetic point of view, Jews are supposed to be Semites, i.e. the Y-DNA J haplogroup. In theory, therefore, they do not differ from  the Semitic environment in Asia Minor, for instance, from the Palestinians. Both of them differ in terms of religion, the Jewish are the followers of Yahwism, whereas the Palestinians’ faith  is Islam. So why do they fight so much with the Palestinians? It seems that the only reason for that  is the prevailing social system in the world – capitalism. It generates a conflict there. The two groups, the Jewish and the Palestinians, use similar languages and have similar genetic composition. They are apparently the groups that are traditionally tolerant to different religions. The Jews came to Palestine from the United States and other parts of the world with great capital, so as Masters, and the local population of the different religion was probably to serve them, work for them  and be their slaves.

The Jews also arrived in contemporary Paland in a few waves, first initiated by the expulsion from Western Europe  and then by being expelled by the Charism of Moscow, then they were ”invited” by J. Piłsudski during the II Republic of Poland

(it was probably to be the camouflaged implementation of the idea of Judaistic Poland?), and finally they arrived on bayonets of the Soviet Army as the Military Arm of the coloniser called the Soviet Union. That arm shaped the system of Master – Servant (Slave) in the People’s Republic of Poland. We should rememberr that part of them can be regarded as the indigenous ”Polish” people, both as we understand the Ist Republic of Poland as well as in a much deeper meaning reaching the roots in ancient times. They are Ashkenazi Jews who settled in the Great Steppe, or who were fetched here  by  Scolotians-Scyths  after  conquests  of  Judea,  the  later Khazars and  the  current  Polish  and  Russian  post-Khazars. Part of them co-create with Slavs and Turks today’s Khazachstan and Kyrgyzstan (where there is a lot of R1a1).

But who are they, these contemporary Polish Jews if fact?
Has anybody studied this issue? Of course not  because they do not come  clean  officially  about  their  origin. Yet, we know that many of them were the leaders of the new system of ”Administration” established in Poland by the Soviets. If so, they must have been dialectical materialists, and not the followers of Yahwism. …they do not know the  Yiddish  language!

The problem with the Jews in general is the fact that what really distinguishes them from other nations is only their language and religion. Even the famous community after the line of mothers is a myth that genetics refutes. Only in Ashkenazi Jews one can tell a definite advantage of mothers  with Mt-DNA – K (32%). However, the maternal haplogroup is also frequent in England and in the Alpine countries. It is its presence in England and the Alpine countries that paradoxically indicates that we are talking about women of partnership and of biological relation (genetic) with men of Hg Y-DNA R1a or R1b. Generally speaking, the R1 in both groups of Jews makes up 18-19%, which means that it is on a par with the Semitic J1 and J2 when they are counted separately. The total of J obviously outweighs by far because it makes up 48% of the Jews, but considering the Palestinians whom the Jews are trying to oust from their homeland there is even more Y-DNA hg J, up to 56%.

When we look on the Y-DNA of the Jews, it is a conglomerate in which we can find almost all.
There are R1a, R1b, E, G, I, T  as well as L and Q there.
Ashkenazi Jews  I 4, R1a 10, R1b 9, G 9.5, J2 19, J1 19, E 20.5, T 2, L 0.5 , Q 5, N 0, others 1.5
Sephardic Jews I 1, R1a 5, R1b 13, G 15, J2 25, J1 22 , E 9, T 6, L 0 , Q 2 , N 0 , others 2
Palestinians and I 0, R1a 1.5, R1b 8.5, G 3, J2 17, J1 38.5, E 19.5, T 7, L0, Q 0, N 0, others 5
In this situation, genetics refutes another basic concept of the contemporary political language and global geopolitics – Anti-Semitism!
What is anti-Semitism?

Is it aimed at the R1 Jews, Slavs-Celts, or is it directed at the J Semitic Jews?!
If anti-Semitism is aimed at the representatives of the Y-DNA J genes, shouldn’t the Jews then begin to ”defend”, from tomorrow, also their brothers of blood and genes – the Palestinians – against this  horrible phenomenon, against this prejudicial thing? Shouldn’t they defend Iraqis and other Semites? But it is the Jews who regard the Palestinians as ”slobs”! They organise continued crusades against Iraqis, Afghans, Iranians under the auspices of the United States. Recently they have even implicated Poland – which I regard as special insolence – in the murdering of those local brothers of ours, of the same blood as we are – Y-DNA R1a. (…) Is it not anti-Semitism? The Jews are, then, nasty, libelous ANTI-SEMITES who ill-treat their brothers in Palestine and in the Middle East. Using the concept of anti-Semitism they also turn out to be mythomaniacs and hypocrites. If anti-Semitism is directed at the Jews of the hgY-DNA R1, it is not anti-semitism then but it is ANTI-POLONISM, RUSSOPHOBIA or it is ANTI CELTIC.  (…) We know how the events went on and where anti-Polonism is still in everyday life. Anti-Polonism is represented by people who mostly identify with Germanic culture. Anti-Polonism is very well known from the environment of American Jewish people. Remarkably, symptoms of anti-Polonism, putting it very gently, is represented by the so-called “Polish Jews”.
What exactly is really going on?!

For thousands of years we have been observing the fratricidal clash of people of a big genetic proximity of the haplogroups Y-DNA R1a and R1b. It has been the Slavic-Celtic clash which today, after germanising the Celts can be called the Slavic-Germanic clash.. The party of the German ”enemy” of the Slavs, particularly the Germans, has been hugely genetically infiltrated by R1a+I (altogether 40-50%) throughout ages. Nevertheless, this genetic group was unable to restore the language to the Germans which this genetic group used, i.e. the Slavic language, but the group managed to ”Slavinise” and then to ”Germanise” the Celtic language and to impose their culture (tradition, mythology, customs) on Germanic peoples (Germano-Celts). Among contemporary Poles, also live 20 % of people of the Y-DNA R1b haplogroup as well as 15% of population of the Y-DNA I haplogroup, which totals at 35%. This group of the Celts and Old Europeans living among the Slavs did not manage to  impose the Celtic language on the Slavs, nor did they manage to Germanise the Slavic / Polish language.

Conclusion 1: We wage Slavic-Slavic, Slavic-Celtic and Celtic-Celtic fratricidal war and we differ from one another only by the language. The reason for this war is similar to that of Israel. Some people want to dominate others and turn them into their slaves. Who commands this war? Can we discover it? We can. And it is quite easy. Both after World War I and after World War II, the support for German nationalism came from American Banks by generously granted credits for the development of Germy, the credits for which Poland waited in vain.

Conclusion 2: In fact, it is the war of  Sephardic Jewish money from  American banks with Slavdom. The more victorious Germany is in this war to which the Sephardic banks send them, the more it is losing the war in terms of genetics, territory and culture, and lead Europe to bigger and bigger CRISIS.

Germans discredited their culture throughout all the 19th century by Germanising the Slavs. Germans led to the disappearance of Polabian languages and today in the majesty of the law they ”eliminate” Lusatian language and writing and Germanise the the Polish Diaspora living in Germany. Do not let us forget that Germany killed Prusians as early as in the 15th century and usurped their tribal name for several hundred years. Denationalization and destruction of other people’s culture is now widely recognised by the UN as barbaric.

Throughout the 20th  century Germany gave evidence of even deeper cultural collapse unleashing two wars and committing holocaust, or genocide on a massive scale and material destructiveness, and looting, even on the scale that is unprecedented in the history of the world. Demolition of Warsaw and ruining of Poland, and the Holocaust are the phenomena that are recognised today as the most atrocious barbarity. Germany by making (of the USA Sephardians’ persuasion) two world wars in Europe and the October Revolution in Russia, so three wars which, as a matter of fact, were aimed at Slavdom (at Sistan), in the 20th century led Europe from the position of the unquestionable Leader of the World Civilisation to the position that it is in today, far behind the back of the USA (the main perpetrator of European conflicts), and at present also behind the back of China, and before long behind the back of India. This is an unprecedented collapse of the civilisation of Europe which today ceased to be  not only the centre of contemporary civilisation, but became a vassal dependent from the United States, from its former colony.

Conclusion 3: 20% of today so-called “German Jews – Sephardic” and 20% so called “Polish Jews” are people of the haplogroup Y-DNA R1 so the Celts and Slavs.
At this point, we come to the overthrow of another myth by genetics and to the next conclusion:

Conclusion 4: The Holocaust of the Jews does not exist. It was the holocaust of  the citizens of Poland, Russia, Hungary and Germany, and other mostly Slavic countries of Central Europe, citizens professing a particular religion – Yahwism (Judaism), and what their Y-DNA was can be only learned by examining the bones of the dead. Today, you can not responsibly claim that they were people of haplogroup J, or R1a or R1b, or E.

The next conclusion is:
Conclusion 5: R1a wins the historic confrontation because that is the biological regularity. It can not  go by the chimneys of Auschwitz,  nor  in any other way can it be destroyed. The more it is  ”wiped out”  the  more strongly it extends all over. The R1a people are now all over the world, and the great part of the R1a people are in India where they have spread their culture and Aryan languages (the contemporary varieties of Sanskrit) among 750 million people. The R1a Slavs make up the following 300 million people in other parts of the world. Additionally, there are  Slavic-speaking representatives of other haplogroups (especially I) who co-create with them numerous countries.
There is no doubt about the fact that the Holocaust affected mainly Slavic countries, there is no doubt about the fact that the victims of the German murders were mainly Poles, Russians and Jews who spoke Polish and Russian (partly also Jews who spoke German). Beyond the shadow of a doubt, the holocaust was funded by Banksters from the USA.

The tradition and history of Ashkenazi Jews and the tradition and history of Sephardic Jewish history and their lineages are two different traditions and different history. However, they do not differ much genetically. The main difference is that there are more R1a than R1b among Ashkenazi Jews and more E (African haplogroup), and among Sephardic Jews there are more R1b than R1a (…).

Conclusion 6: The so called Polish Jews were mostly locals and not nomads (certainly at least in the meaning of the First Republic of Poland) originating from the ancient tribe of Moses  and located throughout the Khazaria. The so called contemporary Polish Jews are mostly their descendants. Sephardic Bankers (banksters) managing the war hit the purest Mosaic blood! Purer than their own!!! Of course, meanwhile they also hit with their war their Polish-speaking and

Russian- speaking brothers who are here as a result of the pogroms in England, Spain, Holland and France as well as Germany. In Poland it is seen very clearly that the local contemporary so called  Jews do not speak the Yiddish language. They make up inadequate over-representation in the government of the Polish state and in the so called political class in relation to their  “ideological”  number in the Polish  nation. Why have I used the words “ideological number”? I will explain it in a moment. It can be said that they have become Kshatriyas who instruct others how to live and what they should think.

Conclusion 7: The so called Polish Jews speak Polish, and may also be fluent in Russian, but not in Yiddish. What is more, the Polish Jews are mostly atheists, people who do not visit their “Sufis” and their “mosques”. The argument about the continuity on the line of  the Jewish mothers has already been discussed – it is the next myth. Thus,  Polish Jews as a “nation”, and also Polish Jews as a “nationality” do not exist at all. Today Polish Jews are completely Polonised, they are Poles. They are only Polish speaking atheists.
I believe, accepting the statements of genetics as  the truth, the Truth and nothing but the TRUTH and using the definitions of a nation and nationality that neither the Jewish people nor the Jewish nationality in Poland occur. Contemporary Polish Jews therefore are perceived as xenophobes and racists.
Instead, there is an artificial composition in the world that was once a religious and linguistic relationship (because it has never been a genetic compound) which was embedded in the 20th century in Palestine and arbitrarily called a nation, during the Zionist Congress.

The so called Polish Jews who classify THEMSELVES TO THIS ARTIFICIAL COMPOSITION  knowing a few words in Yiddish and a few jokes about Jews, and being atheists, they have no reason to be this “nation”. These people took the theory of their “origin” and “being choosen” from the religious book which is the Old Testament, and Adolf Hitler as well as the gang of ”erudites” like him established the legend of their coherence. The only thing that may distinguish Jewish people is the common language  (Jews of Poland do not know it) and their common Mosaic  religion (Polish Jews went away from religion long ago, they are usually the model materialists). Of course, there are some individuals among the Jews in Poland who know both the language and religion of their Ancestors and profess it but we do not talk about individuals here. The Jewish problem in contemporary Poland needs to be recognised in accordance with the identifications of GENETICS and definitions of the NATION.
Therefore we are arriving at the next conclusion:
Conclusion 8: The Jewish problem in today’s Poland is not the problem of a foreign nationality  but the problem of there being a group of Poles in our country who do not identify themselves with the history and tradition of Poland, but identify themselves with some other external tradition. That is why we can call them, at most, a worldview group. There are definitely very few followers of this philosophy in Poland. Their number in the government, however, is the result of the choice of the Polish nation. The choice made in the act of democracy.  They might have concealed their family roots before voters, but they did not conceal their worldview and this worldview has an influence on the way of thinking about the state, the rules of governance  and  objectives of the government. They have introduced themselves as Poles, because they are Poles indeed.

Representatives of this “non-Polish” or “anti-Polish” biased group, i.e. Non-Patriots, or Anti-Patriots-cosmopolitans who are regarded in Poland as Polish Jews by virtue of their former belonging to the Jewish religious-language community of their ancestors did not conceal their personal attitude to the state from  voters,  nor did they hide their ideological past, nor their personal program, nor their views on the capitalist economy.
Determining the “true genetic genealogy of the Jewish people” by modern genetics has, as we can see, incredible effects, including political ones, for this “nation” (…).
For 5 years, the world has been roaring with the findings of genetics, whereas Polish science is “sleeping”. Fortunately, we have the first signs of revival in this matter. Researchers from Bydgoszcz agreed that the Slavs “probably” were on the Vistula River in the Bronze Age. They did so by examining the  Mt (mitochondrial) DNA. I do not know why they did not examine the Y-DNA? Anyway, it is always better than nothing – a good praiseworthy beginning. One of the readers of our blog has sent the article and it is the latest news.

News bulletin: NaukawPolsce.pap.pl (ScienceinPoland.pap.pl)
The ancestors of Slavs may have been in Europe  4 thousand years ago.
28.01.2013 Archeologia, Przyroda, Historia i kultura (28.01.2013 Archaeology, Nature, History and Culture).
Contrary to the opinion of some archaeologists, the Slavs did not settle in Europe as late as in the early Middle Ages. Some ancestors of the Slavs may have lived in Europe as early as 3 – 4 thousand years ago –  think scientists from Bydgoszcz who are studying the DNA diversity of the Slavs.

More on: NaukawPolsce.pap.pl
The very title of the article of the PAP (Polska Agencja Prasowa – Polish Press Agency) is obviously biased. Researchers from Bydgoszcz say that the Slavs were on the Vistula, and not in Europe 4000 years ago. Five years ago genetic research of the Y-DNA in Europe pointed out that Our Ancestors were on the Adriatic Sea and the Danube River 10,000 years ago! This shows how deeply hypocritical authors of PAP messages and the mass media journalists are and how biased they are in their thinking. It does not have to be an aware activity of theirs because they are subjected to pressure and are thoroughly full of the propaganda of invaders / colonists that has been told for generations.

Conclusion 9: By sparking off  racism in the past the Jews became the victim of this racism, according to the saying “what you fight with you die from this.” Sephardians from the USA and Sephardic immigrants from the USA  to Israel do not have any rights for inheritance left behind in Poland by Ashkenazi Jews, the more that it was them – Sephardic Banksters from the USA – that  funded the Holocaust and the war slaughter in Poland. It is rather they from whom we should start claiming for war reperations.
Let this be a warning for all time for all. Do not wage war with our own race and do not fight other Races, but demand only the truth about the RACES. Do not fight against races and nations as it can very easily turn out that we are fighting against ourselves.

At this point, I appeal to the so called Polish Jews not to suck up to the Sephardic Jews from the USA any more who disregard them, not to try, either, to deplore the anti-Semitism of Polish people because the Polish love and appreciate very much the brave Palestinian nation so they are not anti-Semites, and they also sympathise with the Jews who suffered large losses during World War II, just like a brother can sympathise with his brother, like someone from the nearest family because the Jews have been this family for the Polish.

I would suggest to the “Polish Jews” that they genetically examine the bones of Auschwitz because it may turn out that if the Holocaust had not happened, the proportion of the Ashkenazi Jews would be also 50% today like it is among the Polish, and then it would turn out that the German Sephardians let mainly or almost exclusively only the Slavs go by burning through the Auschwitz chimneys.
Realise “Polish Jews”,as well, that on the 17th September 2009 a new Molotov-Ribbentrop Pact, was concluded which is now called Covenant Obama-Putin. As a consequence of the covenant, the USA opened the way for coups in Arab countries and all around the Middle East, once again, “selling” Caucasian Countries, Ukraine, Belarus, Poland and the Baltic States, Bulgaria, the Czech Republic, Hungary, and the whole of Central Europe to Russia. “The result” of this transaction is the making of the interests of Sephardic Jews from Israel, i.e. the war of American Banksters with the Islamic world. A side effect of this covenant is the “Smoleńsk Catastrophe.” This is another action of Sephardic Bankers from the USA against Poland and against you “Polish Jews” who are just miserable Poles for them, unworthy of even the American visa. You are now cannon fodder of  the FOREIGN ones, a puppet in their hands. So it is about time you came to your senses before the final evil happens. Does it seem to you, ATHEIST AND RATIONALIST GENTLEMEN that September 17th is a random date? Does it seem to you that the West does not care to explain the Smoleśsk Catastrophe by “coincidence”? Do you see something “accidental” in the events of 1914 in Europe and 1917 in Russia, and in the events in 1939 or in 1945?

Conclusion 10: Highlighting the so called “Polish Jews”  as a “nationality” has totally ceased to make any sense at all as a result of  the 9 previous conclusions.
There is not a Jewish nationality in Poland today. Neither is there Jewish nation in Poland. There are only Polish people. Jews were completely Polonised. There is, however, a certain group of people who ideologically do not identify themselves with  Polish tradition  and  the  Polish  Vistula  historical centre. The group gained the status of the class of Masters in Polish society with the wave of the 1989 changes, while thievish post-communist enfranchisement, in a deceitful and unjustified by anything way. I can not call these people Jews, but only Poles who succumbed to     ,  “cosmopolitanisation” or for some other  reasons they mistakenly  identify themselves more as “Americans”, “Berliners” and “Muscovites” than the Poles. It is time to finish with the myth about existence of Polish Jews if it has been overthrown by modern science! Also, it is time to draw the right conclusions and recognise the situation in 100%. We can not let ourselves make mistakes.

It is not surprising that this group of people is recognised as ”traitors” of the nation by Polish patriots, by people identifying themselves with history and culture from the Vistula, with Slavic and Sarmatian history and culture. Apart from Polish people, there are, of course, Jewish agents in Poland, just like American, German and Russian agents as well as agents of other nations. It would be bad for us if all the people who do not identify themselves with Poland, would start to identify their interests with the interests of foreign branch offices and Sephardic Bankers from the USA. First of all, it would be bad for ourselves. One does not make the same mistake if they are intelligent as such.

Polish patriots should be understanding to “Polish cosmopolitans” and they have been understanding for all the 23 years. Polish patriots know that these are the people who have succumbed to the propaganda and falsehood of Sephardians from the USA and to assurances from the colonialists who have been governing Poland for the last 200 years, and that this time they will introduce great prosperity here called the European Union. I remind those of you who do not remember that the communism promised by  the Russians after the Molotov-Ribentrop Pact was to be the former key to great prosperity. It was announced on 22nd July 1944 as the System of Eternal Beatitude in Poland and soon after that mass murders were started.

The people who describe themselves as “Polish Jews” make the mistake of an incorrect fact. They identify themselves with the centres  which  they do not belong  to  and to which they will never belong.  The Sephardic Jewish gentlemen from tne USA will never take them there, but instead they will gladly settle them on the frontline in Israel, or they will repeat the ”experience” from World War II. I have a request to the Sephardians from the USA: gentlemen banksters examine your genes well and get rid of the anti-Polonism and Russophobia quickly as after the examination it may turn out that you suffer from the ”serious illness” called R1a1. Then, just like Adolf Hitler turned out to be Half Jewish, you will turn out to be Half Polish or Russians. How embarrassing it will be when the World gets to know that you really have wasted  money that you like so much, and that you have wasted the money to fight one another. Then it would be the money spent in the most stupid way ever in the history of the world and it would be an irrefutable proof that your inborn intelligence is just the next myth.

Sephardians from the USA, imagine what your status will be like at the end of the fratricidal World War III which you are just  beginning. In the future, for many centuries, through the next succeeding generations till the end of the world, you will be said to be criminals, barbarians, fratricides, racists, anti-Semites and fools. Germany (your previous allies during World War Two) do not have to carry so many epithets, and notice how  hard they live although 4 generations have passed since their crimes. Worse! Up to the thousandth generation you will be said that you turned out to be cannibals who devoured your own Nation. As a result of your new anti-Slavic crusade, the Old Testament or even the whole Bible may be forbidden all over the world, just like Mein Kampf has been banned today. Do you want to make the book which is the basis of what makes you different from other people on Earth be prohibitted? Is it not true self-destruction with your own money?! Phew! I think that we all see here, at a glance, the ruthlessness of exposing the myth, the exposure that has been done as a consequence of  the scientific revolution in genetics.

I believe that we clearly see the Great Change with its effects in the political aspect.

The next conclusion No 11: If someone says  about Jews  ruling  Poland,  he or she makes a mythical,  unreal thinking. Scientific recognition of  Reality enables us to clearly state something different, the image of people wandering in darkness of their own identification and nationality, the image of the group of cosmopolitans who do not feel Polish appears the group of victims with inferiority complex who are trying to ”run away” from their identification and presence but whom nobody wants to welcome, and finally the group of Poor Lemmings immersed in maya-blindness, in the hypocrysy of their own EGO, so deeply that they have stood on the edge of ”National Cannibalism”.

Conclusion 12 – the last one: This group not identifying themselves with the history of Poland and Polish tradition is rightly perceived as ”traitors”. Yet, we can not punish the Lemmings with death penalty for treason because for them it is a punishment when they have to learn something. Well, we have opened their eyes and now it is high time they learned THEMSELVES from the beginning.  Let us give them advice and teach them in the same way as they teach us very often so willingly, which they ought to do now as soon as possible so as to get away from the mistake. I would advise this group of people to revise their views and attitudes as quickly as they can. I would advise them – it they hate Poland so much – to immigrate to the centres of tradition and culture which they identify themselves with and which will want to accept them! I know that the frontline in Israel is not the best place for home. Yet, everyone has a passport, after all, and sometimes even two. It is not the People’s Republic of Poland and everyone can leave for a place they wish, for instance, to Paris. If they do not decide to go away, however, I would recommend them to stop doing harm to Poland as soon as possible, they had better stop hurting Poland and the Polish from today. The truth is that by doing harm to Poland, you do harm to your own interests in Poland, and doing harm to Polish people, you do harm to yourselves.

You could be proud of the fact that you are Slavs and Poles, but I do not know why you do not want to. And yet you can see with the naked eye that the Slavs are incredibly resourceful and indestructible people, whether they speak Hungarian or Yiddish, whether they speak German of ”beautifully sing” in Russian, whether they ”mumble barbarously” and ”horribly rustle”, or speak Polish. The Slavs are conquering and they will conquer the World.
The action of Sephardic banksters has therefore been stripped to the roots, to the bottom, to the point! It does not have any chance of success in the World of Free People.

I appeal to you, “Polish Jews” – be proud of your Slavic culture, of your Slavdom as it gives you the ability to assimilate and conquer, this incredible strength and vitality, and toughness. Just stop destroying the country that has nourished and educated you, the country which was the common home for the generations and which is the common  home now.  And finally, defend the Palestinians, stop being the unrelenting anti-Semites and racists.
I would like to mention at the end of this tragic example of the biggest mistake in history which may lead to a new phenomenon that will surely be called ”National Cannibalism” in the future that I am a friend of Polonised Post-Jews who feel patriots and Free People. These  people feeling relationships with Jewish roots and past that tied them with Polish Motherland, behave and act  and try to live in a normal way in Poland like all of us. There are really many of them among the people who openly say that they are Polish Post-Jews. There are the majority of them among Polish people of the post-Jewish origin. As we can see, anti-Polonism is not some of their organic affliction related to the race. May it be the affliction based on professional dealing with politics? Meanwhile, I would like to apologise to all my Polish Post-Jewish friends and the ones from Israel who are in the Judaic religious congregation and who speak Yiddish, for this bitter text with some dose of sarcasm. I personally can not get over the losses that Poland incurred in World War Two and her cultural  impoverishment  which has been going on after the holocaust and after reducing her territory  to the size that is today. Furthermore, I find it hard to see the blindness that the USA represent, the most racist and anti-Semitic country nowadays, in which racism and anti-Semitism  has  a black colour of its president’s skin.

This text is not aimed at you, nor does it say about you, my friends.
This text is aimed at hypocrites who practise anti-Polonism while governing Poland and think that they are some  Berliners or maybe Muscovites or, perish the thought, Londoners, Parisians or even worse – New Yorkers. It is pathetic  as  in the eyes of those  they will always remain small, false Poles who have denied their homeland and Motherland.

flaga_polska


Viewing all 2512 articles
Browse latest View live