Quantcast
Channel: Białczyński
Viewing all 2512 articles
Browse latest View live

Wielcy Polacy: Maria Skłodowska (1867 – 1934) i jej odkrycie polonu i RAdu (26. 12. 1898)

$
0
0

Marie_Curie_c1920

Marie_Curie_Skłodowska_Signature_Polish.svg

Maria Salomea Skłodowska-Curie[a] (ur. 7 listopada 1867 w Warszawie, zm. 4 lipca 1934 w Passy) – uczona polsko-francuska, fizyczka, chemiczka, dwukrotna noblistka[2].

Większość życia spędziła we Francji, tam też studiowała (na ziemiach polskich w XIX w. kobiety nie mogły studiować, a i we Francji było to rzadkością[3]), a następnie rozwinęła swoją karierę naukową. Prekursorka nowej gałęzi chemii – radiochemii. Do jej dokonań należą: opracowanie teorii promieniotwórczości, technik rozdzielania izotopów promieniotwórczych oraz odkrycie dwóch nowych pierwiastków – radu i polonu. Z jej inicjatywy prowadzono także pierwsze badania nad leczeniem raka za pomocą promieniotwórczości. Dwukrotnie wyróżniona Nagrodą Nobla za osiągnięcia naukowe, po raz pierwszy w roku 1903 z fizyki wraz z mężem i Henrim Becquerelem za badania nad odkrytym przez Becquerela zjawiskiem promieniotwórczości, po raz drugi w 1911 roku z chemii za wydzielenie czystego radu i badanie właściwości chemicznych pierwiastków promieniotwórczych. Jest jedyną kobietą, która tę nagrodę otrzymała dwukrotnie, a także jedynym uczonym w historii uhonorowanym Nagrodą Nobla w dwóch różnych dziedzinach nauk przyrodniczych[b]. Jest ona też jedyną kobietą, która spoczęła w paryskim Panteonie w dowód uznania zasług na polu naukowym.

Żona Pierre’a Curie, matka Ève Curie i Irène Joliot-Curie.

Życiorys

Drzewo genealogiczne

Józef Skłodowski Salomea z Sagtyńskich Skłodowska[4] Feliks Boguski Maria Zaruska
Władysław Skłodowski Bronisława Boguska
Zofia Bronisława Dłuska Józef Helena Szalay Maria Skłodowska-Curie Pierre Curie
Frédéric Joliot-Curie Irène Joliot-Curie Ève Curie-Labouisse
Michel Langevin Hélène Langevin-Joliot Pierre Joliot
Yves Langevin

Dzieciństwo i młodość w Polsce

Władysław Skłodowski oraz, od lewej, Maria, Bronisława, Helena, 1890

Maria Skłodowska urodziła się w Warszawie (wtedy znajdującej się w Królestwie Polskim, będącym częścią Imperium Rosyjskiego) jako piąte i ostatnie dziecko w znanej rodzinie nauczycielskiej, wywodzącej się z drobnej szlachty. Jej ojciec, Władysław pochodził z rodziny, która miała prawo do posługiwania się herbem Dołęga, zaś matka z rodziny z herbem Topór[5]. Dziadek Józef Skłodowski był szanowanym lubelskim pedagogiem. Ojciec Władysław Skłodowski był nauczycielem matematyki i fizyki oraz dyrektorem kolejno dwóch warszawskich gimnazjów męskich, zmuszony przez władze carskie prowadził również w domu stancję dla chłopców. Matka Bronisława Boguska, była przełożoną warszawskiej pensji dla dziewcząt z dobrych domów. Oboje rodzice wychowywali swoje dzieci w duchu głębokiego patriotyzmu. Rodzeństwem Marii byli: Zofia (1861–1876), Józef (1863–1937) – znany warszawski lekarz, Bronisława (1865–1939) – lekarka i działaczka społeczna i Helena (1866–1961) – nauczycielka. Kiedy Maria miała 9 lat, najstarsza siostra Zofia zmarła na tyfus. Z kolei dwa lata później, gdy Maria miała 11 lat zmarła jej matka, która od lat chorowała na gruźlicę. Ojciec był ateistą, matka zaś głęboko wierzącą katoliczką. Po śmierci siostry i matki, Maria również została ateistką[6]. Według innych źródeł była agnostyczką[7].

Gdy Maria miała 10 lat rozpoczęła naukę na pensji dla dziewcząt, którą wcześniej prowadziła jej matka. Następnie kształciła się w III Żeńskim Gimnazjum Rządowym, które ukończyła w 1883 roku ze złotym medalem. Kolejny rok spędziła na wsi u ziemiańskiej rodziny jej ojca, gdzie regenerowała siły fizyczne i psychiczne po bolesnych przeżyciach związanych ze śmiercią matki i siostry. Po powrocie do Warszawy udzielała korepetycji z matematyki, fizyki, języków obcych (znała polski, rosyjski, niemiecki, angielski, francuski)[8]. W Warszawie Maria poznała Bronisławę Piasecką – nauczycielkę, którą przepełniały idee pozytywizmu. Pod jej wpływem Maria wraz z siostrami – Bronią i Helą wstąpiły na Uniwersytet Latający. Był to czas, kiedy młode Skłodowskie poznały wybitnych profesorów, którzy przekazali im zakazaną przez władzę wiedzę.

Muzeum Marii Skłodowskiej-Curie przy ul. Freta 16 w Warszawie, miejsce urodzenia Marii Skłodowskiej

Zafascynowane nauką, Maria i Bronia zawarły umowę, w myśl, której najpierw na studia do Paryża wyjedzie starsza z nich, a młodsza będzie pracować w kraju na jej utrzymanie. Po zakończonych studiach we Francji, Bronia miałaby utrzymywać Marię[9]. W związku z tym została guwernantką najpierw w prawniczej rodzinie z Krakowa, a następnie u ziemiańskiej rodziny Żorawskich, mieszkających w majątku ziemskim w Szczukach. Tam Maria uczyła dwie córki Żorawskich, a w wolnych chwilach, za zgodą Żorawskiego uczyła wiejskie dzieci czytania, pisania i liczenia; działalność ta była zabroniona i bardzo surowo karana przez carskie władze.

W Szczukach Maria poznała syna Żorawskich, Kazimierza, wtedy młodego studenta matematyki. Młodzi zakochali się w sobie i dość szybko zaręczyli. Rodzice Kazimierza jednak stanowczo odrzucili pomysł ślubu ich syna z ubogą guwernantką, a sam Kazimierz nie potrafił się im przeciwstawić. Upokorzona Maria pracowała w Szczukach jeszcze piętnaście miesięcy. Żyjąc nadzieją na małżeństwo, raz jeszcze spotkała się z Kazimierzem w Zakopanem w 1891 roku. Jednak potwierdziło ono tylko obawy Marii, że do małżeństwa nie dojdzie. Ostatecznie zerwała znajomość z młodym Żorawskim[10]. W 1889 roku upokorzona i odtrącona Maria, po czterech latach żalu, bólu, samotności i ciężkiej pracy powróciła do Warszawy. Tutaj zaczęła uzupełniać swoją wiedzę z chemii i fizyki w laboratoriach Muzeum Przemysłu i Rolnictwa przy Krakowskim Przedmieściu. Pomagał jej cioteczny brat Józef Boguski, były asystent Dymitra Mendelejewa oraz chemik Napoleon Milicer, były współpracownik Roberta Bunsena. To właśnie ci uczeni nauczyli młodą Skłodowską analizy chemicznej, którą później mogła wykorzystać przy pracach umożliwiających jej wyizolowanie radu i polonu.

Na początku 1890 roku, zgodnie z wcześniejszą umową, Bronisława, która kilka miesięcy wcześniej poślubiła Kazimierza Dłuskiego (także lekarza), zaprosiła ją do swojego paryskiego mieszkania, oferując pełne utrzymanie. Maria jeszcze przez rok się wahała, dokształcała, udzielała korepetycji, aż na początku 1891 roku zdecydowała się wyjechać do Paryża[11].

Studia na Sorbonie i Pierre Curie

Karta tytułowa pracy doktorskiej Marii Skłodowskiej-Curie z 1903

Maria Skłodowska rozpoczęła naukę na Sorbonie w listopadzie 1891 roku. Jako przedmiot studiów wybrała matematykę i fizykę. Jej nauczycielami akademickimi byli Paul Appel, Henri Poincaré oraz Gabriel Lippmann – wybitni uczeni o światowej sławie. Życie i czas w Paryżu Maria dzieliła pomiędzy naukę i grę w amatorskim teatrze. To właśnie w czasie studiów podczas jednego z przedstawień pt. „Polska, która kruszy kajdany” poznała i zaprzyjaźniła się z 7 lat starszym pianistą – Janem Ignacym Paderewskim![12]. 28 lipca 1893 roku otrzymała licencjat z fizyki z pierwszą lokatą, a rok później licencjat z matematyki z drugą lokatą.

Po ukończonych studiach, Gabriel Lippmann pomógł Marii otrzymać stypendium naukowe nad badaniami naukowymi związanymi z magnetycznymi właściwościami różnych rodzajów stali. W tym samym czasie Maria poznała u prof. Józefa Wierusza-Kowalskiego skromnego naukowca – Pierre’a Curie[13]. Był on o osiem lat starszy od Marii, był wspólnie z bratem Jacques’m odkrywcą piezoelektryczności, autorem „prawa Curie” i zasady symetrii, konstruktorem piezokwarcu i „wagi Curie”[14]. Maria i Pierre szybko znaleźli wspólne tematy do rozmów. 26 lipca 1895 roku Maria Skłodowska i Pierre Curie zawarli cywilny związek małżeński bez obrączek i księdza. Podczas ceremonii towarzyszyła im tylko najbliższa rodzina i kilku przyjaciół. W podróż poślubną pojechali na rowerach – prezencie ślubnym od jednego z przyjaciół[15].

Odkrycie polonu i radu[16]

Pierre Curie

W 1896 roku Henri Becquerel (1852–1908), fizyk francuski, rozpoczął badania nad solami uranu (siarczanem(VI) potasu-uranylu K2[UO2(SO4)2](H2O)2), które wykazują silną fosforescencję. 2 marca 1896 roku na posiedzeniu Akademii Nauk ogłosił, że minerał zawierający uran emituje nowe, nieznane promieniowanie bez uprzedniego naświetlania. Becquerel przeprowadził kilka doświadczeń, na podstawie których stwierdził m.in. że uran i jego związki chemiczne w stanie krystalicznym, rozpuszczone czy też stopione samorzutnie emitują promieniowanie, które zaczernia kliszę fotograficzną, jonizuje powietrze i przenika przez nieprzezroczyste ciała. Ponadto stwierdził (błędnie), że promieniowanie uranowe jest zbliżone właściwości do zwykłego światła i podobnie jak ono ulega odbiciu, załamaniu i polaryzacji. Z końcem roku 1897 Maria Skłodowska-Curie poszukując tematu do rozprawy w celu uzyskania stopnia doktora podjęła pierwsze badania naukowe z promieniami Becquerela[17].

W tym samym roku, 12 września przyszła na świat pierwsza córka Marii i Pierre’a – Irène, późniejsza laureatka Nagrody Nobla z chemii (była drugą kobietą wyróżnioną tą nagrodą z chemii).

Maria podejmując prace naukowe nad promieniowaniem odkrytym przez Becquerela zastosowała przede wszystkim zamiast kliszy fotograficznej używanej przez uczonego bardzo czuły elektrometr. Dzięki tej modyfikacji stwierdziła, że natężenie promieni Becquerela zależy od zawartości uranu w próbce i jest do niej proporcjonalne. To spostrzeżenie umożliwiło jej wyciągniecie słusznego wniosku, że jest ono właściwością atomową uranu. Kolejnym osiągnięciem Marii było udowodnienie, że poza uranem także tor emituje promieniowanie[18]. Następnie Maria Curie dowiodła, że emisja promieniowania niektórych minerałów zawierających uran (blenda smolista, chalkolit czy autunit) jest znaczne silniejsza niż wynikałoby to z zawartości uranu w ich składzie. Ponieważ znała skład chemiczny chalkolitu [Cu(UO2)2(PO4)2·(8–12)H2O] stwierdziła, że tylko uran jest pierwiastkiem promieniotwórczym w tym minerale. Wysunęła więc słuszną hipotezę, że minerał ten musi zawierać domieszkę nowego, nieznanego pierwiastka chemicznego. Maria otrzymała w laboratorium chalkolit i udowodniła tym samym, że syntetyczny chalkolit emituje słabsze promieniowanie. Był to dowód eksperymentalny na istnienie nowego pierwiastka chemicznego. Do badań Marii dołączył Pierre Curie. Małżonkowie Curie opracowali metodę wskaźników promieniotwórczych, dzięki czemu określili zdolność promieniowania nowego pierwiastka. Za pomocą przemian chemicznych otrzymali nowy, nieznany dotąd pierwiastek chemiczny. 18 lipca 1898 roku przedstawili dzieło naukowe, w którym donosili o odkryciu polonu (symbol Po, liczba atomowa 84), pierwiastka nazwanego na cześć Polski. Na kolejny sukces małżonkowie Curie nie musieli zbyt długo czekać. 26 grudnia 1898 roku wspólnie z Gustawem Bémontem donieśli o odkryciu kolejnego pierwiastka chemicznego – radu (symbol Ra, liczba atomowa 88).

Małżonkowie Curie zbadali promieniowanie emitowane przez rad i polon, stwierdzając m.in., że związki promieniotwórcze świecą, sole radu wydzielają ciepło, zabarwiają porcelanę i szkło, promieniowanie przechodzi przez powietrze i pewne ciała, że może przekształcić tlen cząsteczkowy (O2) w ozon (O3). Pierre Curie poddał swoje ramię kilkugodzinnemu działaniu radu, a powstałą trudno gojącą się ranę obserwował i opisał. Za swoje prace małżonkowie Curie zostali wyróżnieni licznymi nagrodami m.in. Plante, Lacaze, Gegner, Osiris, Medalem Davy. W 1903 roku Maria przedstawiła tezy swojej rozprawy doktorskiej pt. „Badanie ciał radioaktywnych”[19]. W sierpniu tego roku urodziła drugą córkę, która zmarła po porodzie[20].

W roku 1903 Maria i Pierre Curie otrzymali wspólnie z Becquerelem Nagrodą Nobla z fizyki. 6 grudnia 1904 roku Maria urodziła trzecią córkę, Ewę – przyszłą biografkę matki, pianistkę i działaczkę pokojową.

Śmierć Pierre’a Curie

W czwartek, 19 kwietnia 1906 roku Pierre Curie wracając z zebrania Stowarzyszenia Profesorów Wydziałów Nauk Ścisłych zginął potrącony przez konny wóz ciężarowy; miał wtedy 47 lat. Zrozpaczona Maria przez rok prowadziła tzw. „Dziennik żałobny”, w którym opisywała ból, żal i pustkę, jaka jej pozostała po śmierci ukochanego męża, przyjaciela, towarzysza[21]. W maju 1906 roku, 38 letnia Maria dostała katedrę fizyki po mężu. Pierwszy wykład prowadziła 5 listopada 1906 roku. Została tym samym pierwszą kobietą profesorem na paryskiej Sorbonie.

Druga Nagroda Nobla i skandal z Paulem Langevinem

Maria Skłodowska-Curie wśród największych uczonych początku XX wieku podczas I konferencji Solvayowskiej w Brukseli w 1911 r. (m.in. Wien, Einstein, Maurice de Broglie – brat Louisa de Broglie, Nernst, Planck, Poincaré, Rutherford); pierwszy z prawej: Paul Langevin; drugi z prawej: Albert Einstein

Po śmierci Pierre’a Maria oddała się całkowicie pracy: otrzymała rad w stanie metalicznym, opracowała i udoskonaliła metody izolowania i otrzymywania nowych substancji, podała definicję międzynarodowego wzorca radu. Brała także czynny udział w konferencjach i spotkaniach międzynarodowych m.in. w konferencji Solvaya. Wspólnie z grupą przyjaciół stworzyła szkołę, gdzie dzieci uczono w nowatorski sposób (w laboratoriach, muzeach, teatrach). W 1911 roku Maria zgłosiła swoją kandydaturę do Francuskiej Akademii Nauk, niestety przepadła w głosowaniu. Warto w tym miejscu podkreślić, że Maria była laureatką Nagrody Nobla, trzykrotną laureatką Akademii Nauk w Paryżu, posiadała doktoraty honorowe uniwersytetów m.in. w Edynburgu, Genewie, Manchesterze, była członkiem Akademii Nauk w Petersburgu, Bolonii, Pradze, członkiem Akademii Umiejętności w Krakowie. Przezwyciężyły jednak seksistowska postawa wobec kobiet, ksenofobiczna postawa wobec cudzoziemców[22]. Pierwszą kobietę członkowie Akademii Nauk przyjęli ponad pół wieku później, w 1962 roku. Była nią Marguerite Perey, doktorantka Marii Skłodowskiej-Curie.

Wkrótce po porażce w Akademii ujawniony został romans Marii Skłodowskiej-Curie z fizykiem francuskim Paulem Langevinem, który trwał około roku, w latach 1910–1911. Langevin był żonaty i porzucił swoją rodzinę[23]. Maria Skłodowska-Curie w oczach prasy, zwłaszcza brukowej, była osobą rozbijającą rodzinę Langevinów, w dodatku była od Paula o 4 lata starsza, a poza tym była cudzoziemką. Michel Langevin, wnuk Paula, ożenił się wiele lat później z Hélène Joliot, wnuczką Marii Skłodowskiej-Curie. Oboje byli, podobnie jak ich rodzice i dziadkowie, naukowcami (w ich przypadku – fizykami nuklearnymi). Hélène Langevin-Joliot jest obecnie emerytowaną dyrektorką badań w Centre national de la recherche scientifique w Paryżu.

Jako że Maria była zdeklarowaną niewierzącą i pochodziła z Polski, która dla większości Francuzów była utożsamiana z bliżej nieokreślonym terytorium pod berłem rosyjskiego cara, gdzie znaczny procent ludności stanowili Żydzi – snuto przypuszczenia, że jest Żydówką (co w tamtych czasach było w ksenofobicznych kręgach Francji uważane za mocno podejrzane – nie ucichły bowiem jeszcze resentymenty, które kilkanaście lat wcześniej doprowadziły do sprawy Dreyfusa), pomimo że w rzeczywistości pochodziła ze szlacheckiego polskiego rodu Dołęga-Skłodowskich, a w dzieciństwie została ochrzczona w wierze katolickiej. Domniemania paryskich brukowców oparte były na tym, że Maria Skłodowska-Curie nosiła po babce drugie imię Salomea, które w Polsce było popularnym imieniem chrześcijańskim, zaś we Francji kojarzyło się z Salomé, używanym przez Żydówki.

7 listopada 1911 roku Szwedzka Akademia Nauk przyznała Marii drugą, tym razem samodzielną Nagrodę Nobla z chemii. Została pierwszym człowiekiem wyróżnionym tą Nagrodą dwukrotnie i pierwszą kobietą laureatką Nagrody w dziedzinie chemii.

Instytut Radowy

Dyplom Nagrody Nobla z 1911 roku

Moneta 10 złotowa upamiętniająca stulecie urodzin Marii Curie przypadające w roku 1967.

Po otrzymaniu drugiej Nagrody Nobla, Maria przekonała rząd Francji do przeznaczenia środków na budowę prywatnego Instytutu Radowego – Institut du Radium (obecnie Institut Curie), który został wzniesiony w 1914 r. i w którym prowadzono badania z zakresu chemii, fizyki i medycyny. Instytut ten stał się kuźnią noblistów – wyszło z niego jeszcze czworo laureatów nagrody Nobla, w tym córka Marii Skłodowskiej-Curie, Irène, i zięć Frédéric Joliot-Curie. W Instytucie prowadzono podstawowe prace i badania nad promieniotwórczością i radioizotopami[24].

I wojna światowa

Gdy 1 sierpnia 1914 roku wybuchła I wojna światowa, siedemnastoletnia Irène i dziesięcioletnia Ève przebywały z dala od Paryża i matki. Były na wakacjach w l’Arcouest pod opieką przyjaciół Marii. Maria Skłodowska-Curie pozostała w Paryżu, by strzec Instytutu Radowego i próbki radu. Rząd ogłosił, że rad znajdujący się w Instytucie Radowym stanowi dobro narodowe i należy go ochronić. Uczona wywiozła rad na czas wojny do Bordeaux[25]. Maria nie mogąc służyć Polsce, postanowiła służyć Francji. Zebrała aparaty rentgenowskie z paryskich pracowni i zorganizowała specjalne samochody z aparaturą tzw. „małe Curie”, były to pionierskie działania badań lekarskich, diagnostyki zdrowia[26]. Dzięki jej pracy i wytrwałości można było wykonywać zdjęcia rentgenowskie w polowych warunkach, bardzo często w pobliżu ostrzału. Marii towarzyszyła Irène, która razem z matką szkoliła techników radiologów. Ta działalność obu pań Curie uratowała wielu żołnierzy od pewnej śmierci.

Czasy powojenne

W maju 1921, dzięki amerykańskiej dziennikarce Marii Meloney (nazywanej przez przyjaciół Missy), Maria wraz z córkami wyruszyła w podróż do Stanów Zjednoczonych, gdzie dzięki zbiórce pieniędzy wśród polonii amerykańskiej oraz amerykańskich milionerów otrzymała pieniądze na zakup grama radu do Instytutu Radowego. Oprócz wymarzonego grama radu Maria dostała dodatkową gotówkę na wyposażenie laboratorium. Kluczyk do szkatułki z cennym radem wręczył Marii Prezydent USA Warren Harding[27].

W 1926 roku Irène poślubiła Frédérica Joliot. Małżeństwo Joliot-Curie dokonało w 1934 roku wielkiego odkrycia – sztucznej radioaktywności, za co w 1935 roku otrzymali Nagrodę Nobla z chemii. Pod koniec lat dwudziestych zdrowie Marii Skłodowskiej-Curie zaczęło się coraz bardziej pogarszać. Maria zaczęła tracić słuch i wzrok[28]. W 1929 roku Maria Meloney zaprosiła Marię Curie jeszcze raz do Stanów Zjednoczonych. Tym razem za zebrane pieniądze Maria kupiła gram radu dla Instytutu Radowego w Warszawie (obecnie Centrum Onkologii – Instytut im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie). Kluczyk do szkatułki z radem wręczył tym razem Prezydent USA Herbert Hoover[29]. Maria przekazała bezcenny dar swojej siostrze Bronisławie. Szpital został otwarty przez obie siostry w maju 1932 roku. W 1934 roku Maria zaczęła czuć się coraz gorzej: miała wysoką temperaturę, pojawiły się dreszcze. Lekarze zdiagnozowali grypę, później gruźlicze zmiany w płucach. Zaproponowali wyjazd do sanatorium. Maria wraz z córką Ewą jako pielęgniarką wyjechała do sanatorium Sancellemoz w Passy. Tam na miejscu lekarze znaleźli prawdziwą przyczynę osłabienia Marii – złośliwą anemię, (miała także chorobę popromienną) (wywołaną przez promieniowanie jonizujące) o przebiegu piorunującym. Maria Skłodowska-Curie zmarła tam 4 lipca 1934 roku. Pogrzeb odbył się 6 lipca 1934 roku w gronie rodziny i najbliższych przyjaciół. Maria spoczęła obok Pierre’a na cmentarzu w Sceaux. 20 kwietnia 1995 roku szczątki Marii i Pierre’a Curie zostały przeniesione do Panteonu w Paryżu.

Ciekawostki

  • Maria Skłodowska-Curie była pierwszą kobietą laureatką Nagrody Nobla z fizyki, pierwszą z chemii, pierwszą i jedyną wyróżnioną w dwóch różnych dyscyplinach naukowych.
  • Maria Skłodowska-Curie jako jedna z pierwszych kobiet zrobiła prawo jazdy i zdobyła Rysy, była jedną z pierwszych studentek na Sorbonie i pierwszą kobietą profesorem tej uczelni.
  • Maria Skłodowska-Curie z wykształcenia była fizykiem i matematykiem, nie miała stricte wykształcenia chemicznego, uzyskała je de facto przez pracę badawczą.
  • Maria Skłodowska-Curie lubiła sport zwłaszcza pływanie i jazdę na rowerze.
  • Maria Skłodowska-Curie do końca życia zawsze liczyła po polsku.
  • Dbała by jej córki miały zawsze opiekunkę z Polski. Maria Skłodowska-Curie uczyła Irenę i Ewę języka polskiego. Obie córki Marii Skłodowskiej-Curie najlepiej mówiły w gwarze góralskiej, gdyż często przebywały na wakacjach w Zakopanem u wujostwa Dłuskich.
  • Podczas pierwszej wojny światowej wspierała finansowo Francuskie Siły Zbrojne, robiła także żołnierzom skarpety na drutach.
  • Podczas obrony dysertacji doktorskiej była zdecydowanie większym specjalistą z zakresu promieniotwórczości niż egzaminujący ją profesorowie.
  • Wyniki swoich prac publikowała niemal jednocześnie po francusku i polsku.
  • Nie odkryła promieniotwórczości, ale dokładnie zbadała to zjawisko i nadała mu nazwę (fr. radioactivité).
  • Do 1933 roku była jedyną kobietą uczestniczącą w Konferencji Solvay (w 1933 roku dołączyły do niej Irène Joliot-Curie i austriacka fizyczka Lise Meitner).
  • Maria Skłodowska-Curie jest autorką kilku książek, m.in. „Promieniotwórczości”, „Radiologii i wojny”, „Autobiografii”, „Wspomnień o Piotrze Curie”.
  • Przesącze po wyizolowaniu polonu i radu małżonkowie Curie przekazali André Debierne, który odkrył w nich jeszcze jeden pierwiastek – aktyn.
  • W 1944 Glenn Theodore Seaborg odkrył pierwiastek, który nazwał kiur na cześć Marii i Piotra.
  • Od nazwiska Marii i Piotra nazwana była nieużywana obecnie jednostka radioaktywności kiur.
  • Gdy w połowie lat 90-tych XX wieku rodzina noblistki postanowiła przekazać jej prywatne dzienniki i zapiski paryskiej Bibliotece Narodowej okazało się, że ich radioaktywność jest na tyle wysoka, że wymagała ona dwóch lat zabiegów dezaktywujących[potrzebne źródło].

Wyróżnienia i nagrody

Maria Skłodowska-Curie odznaczona została Orderem Narodowym Legii Honoru. Uhonorowana została również doktoratami honorowymi:

  • Politechniki Lwowskiej – 1912,
  • Uniwersytetu Poznańskiego – 1922,
  • Uniwersytetu Jagiellońskiego – 1924,
  • Politechniki Warszawskiej – 1926.

Upamiętnienie

Memorabilia
(1/8)

Pomnik Marii Curie-Skłodowskiej w Warszawie w parku u zbiegu ulicy Wawelskiej i ulicy Marii Skłodowskiej-Curie
Pomnik Marii Curie-Skłodowskiej w Warszawie w parku u zbiegu ulicy Wawelskiej i ulicy Marii Skłodowskiej-Curie

  • Muzeum Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie przy ul. Freta 16. Zostało otwarte w stulecie urodzin noblistki w (1967).
  • W 1995 Maria Skłodowska-Curie została pierwszą kobietą pochowaną pod kopułą Panteonu w Paryżu w uznaniu jej zasług.
  • 3 grudnia 2010 Sejm Rzeczypospolitej Polskiej przyjął uchwałę w sprawie ustanowienia roku 2011 Rokiem Marii Skłodowskiej-Curie[30].

Filmy o życiu uczonej

Do tej pory powstało kilka filmów biograficznych o Marii Skłodowskiej-Curie:

  • Curie-Skłodowska (ang. Madame Curie) – amerykański film z 1943 r. w reżyserii Mervyna LeRoya. W rolę Marii Skłodowskiej wcieliła się Greer Garson[31][32]. Obraz powstał na podstawie książki Ève Curie “Maria Curie”.
  • Maria Skłodowska-Curie podtytuł W stulecie wielkiej uczonej – film biograficzny w reżyserii Stanisława Grabowskiego z 1977 r.. Stworzono go w związku z setną rocznicą urodzin Marii Curie w dniu 7 listopada 1967[33][34].
  • Marie Curie – miniserial telewizyjny w reżyserii Johna Glenistera z 1977 r. Rolę Marii Curie odegrała Jane Lapotaire[35][36].
  • Maria Curie – biograficzny miniserial telewizyjny z 1990 r. w reżyserii Michela Boisronda. Rolę Marii Curie odegrała Marie-Christine Barrault[37].
  • Maria – film biograficzny w reżyserii Krzysztofa Szmagiera z 1998 r.. Powstał on z inicjatywy Komitetu Obchodów 100-lecia Odkrycia Polonu i Radu[38].
  • Maria Skłodowska-Curie – film biograficzny w reżyserii Bohdana Rączkowskiego z 2004 roku[39].
  • Maria – film dokumentalno-fabularyzowany w reżyserii Alicji Albrecht z roku 2011[40]. W roli Marii Skłodowskiej-Curie Joanna Szczepkowska. Film zawiera wspomnienia wnuczki uczonej – Heleny Langevin-Joliot, wypowiedzi jej polskich i francuskich biografów, zdjęcia i krótkie archiwalne fragmenty filmowe. Znaczną część stanowią nastrojowe sceny fabularyzowane, ilustrowane listami i wspomnieniami uczonej.

Filmy inne

  • Młody Einstein (ang. Young Einstein) – w komedii Yahoo Seriousa z 1988 r. w postać Marii Skłodowskiej-Curie (zupełnie oderwaną od prawdy historycznej, choć rzeczywiście spotkali się) wcieliła się Odile Le Clezio.

Sztuki teatralne

  • Promieniowanie – sztuka napisana przez Kazimierza Brauna[41].
  • Radiation – a passion of Marie Curie – sztuka amerykańskiego aktora i reżysera Alana Aldy[42].

Patronat szkół

Maria Skłodowska-Curie jest patronką wielu placówek naukowych i edukacyjnych w Polsce i we Francji. Między innymi:

  • Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie
Information icon.svg Z tym tematem związana jest kategoria: Polskie licea ogólnokształcące im. Marii Skłodowskiej-Curie.

Pomniki, monety oraz banknoty okolicznościowe i inne

Commons in image icon.svg
  W Wikimedia Commons znajdują się multimedia związane z tematem:
Maria Skłodowska-Curie w sztuce
  • W 1989 r. w Polsce wydano banknot o nominale 20 000 zł (PLZ) z podobizną Marii Skłodowskiej-Curie.
  • 25 listopada 2011 r. Narodowy Bank Polski wydał banknot kolekcjonerski o nominale 20 zł (PLN) dla uczczenia setnej rocznicy przyznania Nagrody Nobla Marii Skłodowskiej-Curie w dziedzinie chemii[43].
  • 26 maja 2011 roku otwarto w Warszawie ścieżkę edukacyjną poświęconą uczonej[44]
  • Popiersie Marii Skłodowskiej-Curie stoi w Parku im. Henryka Jordana w Krakowie (IV.8).

Marie_Curie_1903Maria Skłodowska-Curie (1903)

Wikicytaty

C

  • Chcę ci powiedzieć także, że dostałam nominację na twoją katedrę i że się znaleźli głupcy, którzy mi tego winszowali.
    • Opis: w dzienniku pisanym po śmierci Piotra Curie, 14 maja 1906
    • Źródło: Ève Curie, Maria Curie
    • Zobacz też: głupiec
  • Czasami wydaje mi się, że praca dzieci w dzisiejszych szkołach jest tak nadmierna, że lepiej dzieci potopić niż uczyć w tych szkołach.
    • Zobacz też: dziecko, szkoła
  • Człowiek nigdy nie ogląda się na to, co zrobione, ale na to patrzy, co ma przed sobą do zrobienia.
    • Zobacz też: człowiek
  • Czy wytrwalibyśmy w pracy, gdybyśmy wiedzieli o rzeczywistej zawartości ciała, którego szukaliśmy, tego nikt już dziś nie odgadnie. To jedno można tylko powiedzieć, że postęp naszej pracy utrzymywał nas w niesłychanym napięciu badawczym, chociaż trudności piętrzyły się coraz bardziej.(…) Nie znaliśmy z początku żadnej z fizycznych ani chemicznych własności nieznanej substancji, wiedzieliśmy tylko, że wysyła promienie, więc za pomocą tych promieni szukać jej należało.
    • Źródło: Alicja Rafalska-Łasocha, Maria Skłodowska-Curie – kobieta niezwykła, „Alma Mater”, nr 136, nr specjalny 2011, s. 13.
    • Zobacz też: praca, wytrwałość
  • Czytam kilka rzeczy, ponieważ zajmowanie się długie jednym przedmiotem nużyłoby mój bez tego nieraz wyczerpany umysł. Gdy jestem absolutnie niezdatna do produkcyjnego czytania, przerabiam algebraiczne lub trygonometryczne zadanie, bo te nie dopuszczają kompromisów z uwagą i wytrzeźwiają mnie.
    • Opis: grudzień 1886.
    • Źródło: Ève Curie, Maria Curie
    • Zobacz też: algebra, matematyka, trygonometria

I

  • Im bardziej się człowiek starzeje, tym mocniej czuje, że umiejętność cieszenia się chwilą bieżącą jest cennym darem podobnym do stanu łaski.
    • Zobacz też: starość

J

  • Ja zaś myślę, że w każdej epoce można mieć życie interesujące i użyteczne, a o to głównie chodzi, aby go nie zmarnować i móc sobie powiedzieć, jak Jean Christophe (autor Romain Rolland) „Jak tylko mogłem”.
    • Źródło: list do siostrzenicy Hanny Szalayówny, 6 stycznia 1913 r., cyt. za: Ève Curie, Maria Curie
  • Jestem z tych, którzy wierzą, że Nauka jest czymś bardzo pięknym.
    • Zobacz też: nauka

Ł

  • Łatwo zrozumieć, że nie było w naszym życiu miejsca dla stosunków światowych. Widywaliśmy tylko trochę przyjaciół, podobnych do nas pracowników naukowych, z którymi rozmawialiśmy w domu lub w ogrodzie, podczas gdy ja coś szyłam dla naszej córeczki.
    • Opis: o godzeniu pracy z macierzyństwem.
    • Źródło: Alicja Rafalska-Łasocha, Maria Skłodowska-Curie – kobieta niezwykła, „Alma Mater”, nr 136, nr specjalny 2011, s. 13.

M

  • Moim najgorętszym marzeniem jest powstanie Instytutu Radowego w Warszawie.
    • Źródło: Maria Pawłowska, Pamiątki po Marii Skłodowskiej-Curie w zbiorach Biblioteki Instytutu Fizyki UJ, „Alma Mater”, nr 134–135, kwiecień-maj 2011, s. 69.

N

  • Narażamy się na wiele rozczarowań, jeśli wszystkie nasze życiowe zainteresowania uzależniamy od uczuć burzliwych, jak miłość…
    • Zobacz też: rozczarowanie
  • Nauka leży u podstaw każdego postępu, który ułatwia życie ludzkie i zmniejsza cierpienie.
    • Zobacz też: cierpienie, postęp
  • Niczego w życiu nie należy się bać, należy to tylko zrozumieć.
    • Zobacz też: strach, zrozumienie
  • Nie miałam na sobie żadnej nadzwyczajnej sukni ślubnej i tylko garstka przyjaciół była obecna na ceremonii.(…) Nie chcieliśmy nic więcej, jak niewielkiego kąta, w którym można by mieszkać i pracować.
    • Źródło: Alicja Rafalska-Łasocha, Maria Skłodowska-Curie – kobieta niezwykła, „Alma Mater”, nr 136, nr specjalny 2011, s. 13.
    • Zobacz też: ślub
  • Nie można bowiem mieć nadziei na skierowanie świata ku lepszym drogom, o ile się jednostek nie skieruje ku lepszemu. W tym celu każdy z nas powinien pracować nad udoskonaleniem się własnym, jednocześnie zdając sobie sprawę ze swej, osobistej odpowiedzialności za całokształt tego, co się dzieje w świecie, i z tego, że obowiązkiem bezpośrednim każdego z nas jest dopomagać tym, którym możemy się stać najbardziej użyteczni.
    • Źródło: Ève Curie, Maria Curie
    • Zobacz też: nadzieja
  • Nie przyjmę żadnej pensji. Jestem dość młoda, by zapracować na siebie i na dzieci.
    • Opis: odpowiedź na propozycję rządu, aby owdowiała Skłodowska-Curie i jej dzieci otrzymywały pensję po ojcu.
    • Źródło: Alicja Rafalska-Łasocha, Maria Skłodowska-Curie – kobieta niezwykła, „Alma Mater”, nr 136, nr specjalny 2011, s. 14.
  • Niech każdy z nas, jak jedwabnik, tka swój kokon i nie żąda wyjaśnień, po co i na co. Jeżeli robota nasza będzie dobra, to powiemy sobie, żeśmy się nie gorzej od jedwabników zachowali. Reszta zaś nie od nas zależy.
    • Źródło: list do siostrzenicy Hanny Szalayówny, 6 stycznia 1913 r., cyt. za: Ève Curie, Maria Curie
    • Zobacz też: jedwabnik
  • Nikomu z nas życie, zdaje się, bardzo łatwo nie idzie, ale cóż robić, trzeba mieć odwagę i głównie wiarę w siebie, w to, że się jest do czegoś zdolnym i że do tego czegoś dojść potrzeba. A czasem wszystko się pokieruje dobrze, wtedy kiedy najmniej się człowiek tego spodziewa.
    • Źródło: list do brata Jakuba, marzec 1894, cyt. za: Ève Curie, Maria Curie

P

  • Polacy nie mają prawa opuszczać swojej ojczyzny!
    • Opis: rozmowa z Piotrem Curie, początek 1894 roku.
    • Źródło: Ève Curie, Maria Curie
    • Zobacz też: ojczyzna, Polacy
  • Próbowałam różnych doświadczeń opisanych w podręcznikach fizyki i chemii. Niekiedy dodawał mi otuchy jakiś drobny sukces. Kiedy indziej znów wpadałam w głęboką rozpacz z powodu wypadków i błędów, wynikających z mojego braku doświadczenia. Na ogół jednak wiedziałam, że postępy nie mogą przychodzić ani szybko, ani łatwo; te pierwsze próby utrwaliły we mnie zamiłowanie do badań eksperymentalnych z dziedziny fizyki i chemii.
    • Opis: o początkach pracy naukowo-badawczej.
    • Źródło: Alicja Rafalska-Łasocha, Maria Skłodowska-Curie – kobieta niezwykła, „Alma Mater”, nr 136, nr specjalny 2011, s. 12.
  • (…) przerwanie naszej dobrowolnej samotności było prawdziwym cierpieniem, miało wszelkie cechy klęski, było poważnym zamachem na porządek naszego życia.
    • Opis: o skutkach sławy.
    • Źródło: Alicja Rafalska-Łasocha, Maria Skłodowska-Curie – kobieta niezwykła, „Alma Mater”, nr 136, nr specjalny 2011, s. 14.
    • Zobacz też: klęska, samotność
  • Przypuszczamy, że ciało, które wyodrębniliśmy ze smółki uranowej, zawiera nieznany jeszcze metal, zbliżony do bizmutu ze swoich właściwości chemicznych. Jeśli istnienie tego metalu się potwierdzi, proponujemy dla niego nazwę polon – od imienia ojczyzny jednego z nas.
    • Inne tłumaczenie: Wierzymy zatem, że substancja, którą wydobyliśmy z blendy smolistej, zawiera metal jeszcze nieopisany. Jeśli potwierdzi się istnienie tego nowego metalu, proponujemy, żeby nazwano go „polonem”, na cześć kraju, z którego pochodzi jedno z nas.
    • Źródło: Sprawozdanie Francuskiej Akademii Nauk (lipiec 1898), cyt. za: Ève Curie, Maria Curie
    • Zobacz też: pierwiastek chemiczny

R

  • Rad nie powinien wzbogacić nikogo. Należy do wszystkich ludzi.

S

  • Są uczeni-sadyści, którzy chętniej wyszukują błędy, niż stwierdzają prawdę.
    • Zobacz też: błąd, sadyzm, uczony
  • Smutne książki można wytrzymać, tylko kiedy się jest młodym.
    • Źródło: Ève Curie, Maria Curie
    • Zobacz też: książka, młodość, smutek
  • Sprawdziłam starannie ten uderzający fakt i nie mogłam wątpić, że jest prawdziwy. Zastanawiając się nad jego przyczyną, jedno tylko widziałam wyjaśnienie, a mianowicie, że musi istnieć w tych minerałach jakaś substancja nieznana, a bardzo czynna.
    • Opis: o promieniowaniu uranu i toru.
    • Źródło: Alicja Rafalska-Łasocha, Maria Skłodowska-Curie – kobieta niezwykła, „Alma Mater”, nr 136, nr specjalny 2011, s. 13.
    • Zobacz też: minerał

T

  • Trzeba mieć wytrwałość i wiarę w siebie. Trzeba wierzyć, że człowiek jest do czegoś zdolny i osiągnąć to za wszelką cenę.
    • Zobacz też: wiara

U

  • Uczony jest w swojej pracowni nie tylko technikiem, lecz również dzieckiem wpatrzonym w zjawiska przyrody, wzruszające jak czarodziejska baśń.
    • Zobacz też: przyroda, technika
  • Uczucie rozczarowania przychodzące czasem po jakimś niepowodzeniu w pracy mijało szybko, ustępując miejsca świeżemu napływowi energii. Rozkoszne też przeżywaliśmy chwile, przechadzając się dookoła szopy i rozprawiając o naszej pracy. Jedna z naszych rozrywek w owym czasie – to przychodzenie do pracowni wieczorem. Dostrzegaliśmy wtedy ze wszystkich stron słabo mieniące się zarysy szkieł i torebek, w których mieściły się nasze preparaty. Był to widok naprawdę cudowny i zawsze dla nas nowy. Żarzące się rurki wyglądały jak nikłe czarodziejskie światełka.
    • Źródło: Alicja Rafalska-Łasocha, Maria Skłodowska-Curie – kobieta niezwykła, „Alma Mater”, nr 136, nr specjalny 2011, s. 14.
    • Zobacz też: energia, rozczarowanie

W

  • Wszystko, co widziałam nowego i czego się uczyłam, zachwycało mnie. Było to jakby objawienie nowego świata, świata wiedzy, do którego nareszcie otwarto mi wolny dostęp.
    • Opis: o studiowaniu fizyki na Sorbonie.
    • Źródło: Alicja Rafalska-Łasocha, Maria Skłodowska-Curie – kobieta niezwykła, „Alma Mater”, nr 136, nr specjalny 2011, s. 12.

Z

  • Zauważyłam poważny i miły wyraz jego twarzy, a także pewien pozór zaniedbania w jego wysokiej postaci, cechujący marzyciela pogrążonego w swoich myślach. Okazał mi prostą serdeczność i wydał się bardzo sympatyczny.
    • Opis: o Piotrze Curie.
    • Źródło: Alicja Rafalska-Łasocha, Maria Skłodowska-Curie – kobieta niezwykła, „Alma Mater”, nr 136, nr specjalny 2011, s. 13.

Ż

  • Życie układa się jakoś… Chociaż układa się źle.
    • Źródło: Ève Curie, Maria Curie
    • Zobacz też: życie

O Marii Skłodowskiej-Curie

  • Pamiętam, jak ją żegnałaś przed jej wyjazdem do Paryża, gdy nie mogła otrzymać miejsca asystentki przy Katedrze Fizyki u Witkowskiego. Stoi zapłakana przy naszym stole jadalnym na Studenckiej. Obie użalacie się na głupi los, który nie pozwala kobiecie na pracę na uniwersytecie [...]. Mówisz do niej:
    – Niech Pani, panno Mario, będzie spokojna i jedzie tam, gdzie lepiej potrafią ocenić Pani zdolności i naukę. Zrobi tam Pani na pewno dużo dobrego dla siebie i dla kraju, który teraz nie umie docenić Pani, jak należy.
    • Autor: prof. Odo Bujwid
    • Źródło: list do żony, cyt. za: Alicja Rafalska-Łasocha, Maria Skłodowska-Curie – kobieta niezwykła, „Alma Mater”, nr 136, nr specjalny 2011, s. 13.
  • Pani Curie jest – z wszystkich ludzi na świecie – jedynym nie zepsutym przez sławę człowiekiem.
    • Autor: Albert Einstein
    • Źródło: Ève Curie, Maria Curie
  • – Mario! – strofuje Piotr Curie żonę —
    Znów nie ma węgla! Palmy polonem!
    – Polon? Za krótki okres rozpadu.
    Oszczędniej będzie używać radu!
    • Autor: Edward Clerihew Bentley, Biografie dla początkujących
  • Nie umiała być sławną.
    • Autor: Ève Curie, Maria Curie
    • Zobacz też: fizyka, nauka
  • Za wielka by to była, zaiste, ofiara ze strony tych dwojga opętanych pomyleńców!
    • Autor: Ève Curie, Maria Curie
    • Opis: o Marii i Piotrze Curie.Marie-Curie-620x600

    Odkrycie radu przez małżeństwo Curie

    Data: 1898-12-26

    Młoda studentka paryskiej Sorbony, Maria Skłodowska, w pełni mogła zrealizować swój potencjał naukowy dopiero po ślubie z Piotrem Curie. To on bowiem, będąc doktorem w laboratorium profesora Henriego Becquerela, uzyskał dla niej pracę w tym zespole i możliwość prowadzenia badań związanych z jej pracą doktorską. Becquerel odkrył, że uran ma zdolność nadawania powietrzu cech przewodzenia elektryczności. Nie zmierzył jednak energii emitowanej przez uran – badaczka miała się zająć właśnie tym zagadnieniem. Razem z mężem udało jej się wypracować nową metodę analizy chemicznej umożliwiającą pomiar promieniotwórczości. Przebadała kilkanaście pierwiastków, a 17 lutego 1898 r. zaczęła pracę nad blendą smolistą, ciężkim i czarnym minerałem.

    W wyniku eksperymentów okazało się, że jej promieniowanie jest o wiele silniejsze od czystego uranu – nawet czterokrotnie. W wyniku tych badań małżonkowie Curie stwierdzili, że najpewniej wskazują one na istnienie nowego pierwiastka, o wiele bardziej aktywnego niż uran. Powiadomili o tym od razu Francuską Akademię Nauk. Następnie, aby kontynuować badania, obydwoje przenieśli się do większego pomieszczenia, w którym mogli eksperymentować z dziesięcioma tonami blendy, jako że zawartość nowego pierwiastka w każdej próbce była nikła. Oddano im w tym celu drewnianą szopę, służącą dawniej za salę prosektoryjną.
    Na wiosnę 1899 r. prace ruszyły pełną parą. Efekty pojawiły się dopiero po trzech latach – w lipcu 1902 r. udało się wydzielić 10 miligramów radu, po czym określono jego ciężar atomowy (88). Nazwa nowego pierwiastka pochodziła od łacińskiego słowa radius, czyli promień – ze względu na szczególne właściwości luminescencyjne. Za te przełomowe odkrycie małżonkowie Curie otrzymali w listopadzie 1903 r. nagrodę Nobla w dziedzinie fizyki – Maria stała się pierwszą kobietą wyróżnioną tym medalem. Rad okazał się niezwykle istotny w medycynie, zwłaszcza w leczeniu nowotworów. Obecnie jednak odchodzi się od jego stosowania ze względu na zagrożenie zachorowania na białaczkę – chorobę, na którą zmarła sama Maria Skłodowska-Curie.

  • Odkrycie polonu i radu

    • Becquerel ogłosił, że promieniowanie związków uranu może ulegać odbiciu, załamaniu i polaryzacji, wobec czego uznano je za rodzaj promieniowania elektromagnetycznego o bardzo krótkich falach i zainteresowanie tym tematem znacznie spadło. Skłodowska-Curie mimo to postanowiła podjąć systematyczne badania wszystkich dostępnych związków uranu, aby sprawdzić, czy natężenie promieniowania jest proporcjonalne do zawartości w nich tego pierwiastka. W odróżnieniu od używanej przez Becąuerela metody fotograficznej, dość niepewnej ze względu na jakość ówczesnych klisz, po raz pierwszy zastosowała bardzo dokładną i pewną metodę elektrometryczną. Stwierdziła, że w większości związków uranu ich promieniowanie jest rzeczywiście proporcjonalne do zawartości uranu; dwa minerały jednak — tzw. blenda smolista (uraninit) i chalkolit, wykazują promieniowanie znacznie większe niż wynikałoby to z zawartości w nich uranu. W tych badaniach odkryła także promieniotwórczość związków toru (niezależnie to samo stwierdził w Niemczech Gerhardt Schmidt).

      Publikacja pracy

      W pracy opublikowanej IV 1898 wysunęła śmiałą hipotezę, że w blendzie smolistej i chalkolicie muszą występować jakieś nieznane pierwiastki o silnej promieniotwórczości; tę hipotezę postanowiła sprawdzić w dalszych badaniach. Ze względu na atrakcyjność tematu Pierre Curie postanowił przerwać swe badania nad magnetyzmem i przyłączyć się do żony. Już VII 1898, w pracy zatytułowanej O nowej substancji radioaktywnej występującej w blendzie smolistej małżonkowie Curie donieśli o odkryciu nowego pierwiastka promieniotwórczego, dla którego zaproponowali nazwę polon. Była to demonstracja polityczna, ponieważ Polska była wtedy nadal podzielona między 3 zaborców. Został tu użyty po raz pierwszy, zaproponowany przez Marię Skłodowską-Curie, termin „radioaktywny” na określenie właściwości emisji promieniowania. Doniesienie o odkryciu polonu zostało opublikowane w sprawozdaniu z posiedzenia Akademii Nauk w Paryżu. Doniosła o nim także Polakom, zamieszczając artykuł w miesięczniku „Światło”, założonym przez Boguskiego. W XII 1898 małżonkowie Curie wspólnie z Gustavem Bćmontem odkryli kolejny pierwiastek promieniotwórczy, nazwany radem.



Wielcy Łużyczanie: Mato Kósyk (1883 – 1940)

$
0
0

portrait

Mato Kósyk (w języku niemieckim: Matthäus Kossick), ur. 18 czerwca 1853 we Wjerbnie (niem. Werben), zm. 22 listopada 1940 w Albion w Oklahomie – dolnołużycki poeta.

Kósyk pochodził z chłopskiej rodziny. Po ukończeniu szkoły podstawowej rozpoczął naukę w gimnazjum, jednak przerwał ją w 1873 rozpoczynając pracę na lipskiej kolei. W tym też czasie powstały pierwsze utwory poetyckie Kósyka. W 1877 wrócił do Wjerbna, gdzie zajmował się pracą literacką, współpracując z redakcjami łużyckich czasopism. W 1880 został redaktorem pisma Bramborske Nowiny, jednak praca ta nie zapewniała mu wystarczających dochodów do utrzymania się. Z tego też względu, a także z powodu braku matury, co uniemożliwiało mu podjęcie upragnionych studiów teologicznych, w 1883 zdecydował się na emigrację do Stanów Zjednoczonych.

W Ameryce studiował teologię ewangelicką najpierw w Springfield, później w Chicago. W 1885 został wyświęcony i objął swą pierwszą parafię w Wellsburgu. Wkrótce jednak potem wrócił na Łużyce, pragnąc tutaj objąć jakąś parafię i mieć do czynienia ze swymi rodakami. Plany te jednak spełzły na niczym, ponieważ przedstawiciele lokalnego kościoła nie chcieli uznać jego amerykańskiego wykształcenia. W rezultacie w 1887 ponownie wyjechał do USA.

Kósyk do 1913 pracował w niemieckojęzycznych parafiach Ameryki. W 1890 ożenił się z Anną Wehr, a rok później urodził mu się jedyny syn, Juro (Georg), który zmarł niedługo potem (1915). Od 1892 Kósyk pozostawał w ożywionych kontaktach listowych z literackimi kręgami Łużyc (m.in. z pastorami: Bernhardem Kruschwitz z Wjerbna i Gottholdem Schwelą z Dešna/Dissen), pod ich wpływem wrócił także do literatury. W 1913 kupił w miejscowości Albion farmę, gdzie mieszkał aż do śmierci.

We wsi Brjazyna/Briesen znajduje się szkoła jego imienia (wmurowana tablica pamiątkowa); w 2003 odsłonięto nowy pomnik ku czci Kósyka w jego rodzinnej wsi Wjerbno.

Charakterystyka twórczości

Mato Kósyk uznawany jest za jednego z najwybitniejszych, jeśli nie za najwybitniejszego, z poetów tworzących w języku dolnołużyckim. Opublikował wiele drobnych utworów oraz kilka większych dzieł, należących do klasyki literatury dolnołużyckiej. Do najwartościowszych utworów Kósyka zalicza się m.in. obszerny, wierszowany utwór pisany heksametrem, pt. Łużyckie wesele w Błotach, zawierające barwne opisy ludowych obyczajów oraz sugestywne szkice rzeczywistości łużyckiej wsi drugiej połowy XIX w. Do nieco mniej udanych utworów Kósyka należy trylogia historyczna, złożona z trzech obszernych poematów, osnutych na średniowiecznych dziejach Łużyczan, nazwana Cierpienie i chwała łużyckich przodków (dłuż. Serbskich woścow śerpjenje a chwalba), na którą składają się utwory: Upadek Braniboru, Zdrada margrabiego Gerona oraz Jacsław. Za bardzo wartościową część twórczości Kósyka uważane są listy, pisane przez długie lata do najwybitniejszych przedstawicieli łużyckiej inteligencji przełomu XIX i XX w., m.in. Bogumiła Šwjeli.

Dzieła

  • 1880 – Wesele łużyckie w Błotach (dłuż. Serbska swajźba w Błotach)
  • 1881 – Zdrada margrabiego Gerona (dłuż. Pśerada markgroby Gera)
  • 1882 – Upadek Braniboru (dłuż. Branibora pad, wydane drukiem dopiero w 1956 r.)
  • 1893 – Zbiór dolnołużyckich poezji (dłuż. Zběrka dolnoserbskich pěsnjow)
  • 1929-1930 – Poezja (dłuż. Pěsni, t. I-II)

W przekładzie na język polski ukazało się kilka wierszy Kósyka oraz fragmenty poematu Zdrada margrabiego Gerona, zamieszczone w Antologii poezji łużyckiej w opracowaniu Wilhelma Szewczyka, Katowice 1960

3354733435_b684a61294_bUSA – dom w którym mieszkał od 1913 do 1940 roku

Pieśń Serbów Łużyckich przed bitwą z Geronem

Daj nam iść, Swantewit,
Daj nam wroga bić,
Podaj nam tarczę i daj moc,
Wiedź nas bitwą ciężką,
Abyśmy zwycięsko
Ostali dzień i noc.

Wprowadź na rozłogi
Nieszczere wrogi,
Ojcom pomarłym pokój zwól,
Świętym popiołom ciszę;
Domy niech ukołysze
Szczęście, nie strach i ból.

Stoim przed twoimi
Wrotami świętymi
I każdy z nas zgina ci krzyż.
Serbski ty nasz Panie
Daj nam zmiłowanie
Szczęścia i chwałę nam zbliż.

Pomścić daj zastępy!
Bądź Gero przeklęty,
Coś woje spisami zbódł,
Wsie nam zamarasił,
Zdradą byt zakwasił,
Złoczyniąc k`skażeniu wiódł.

Daj nam iść, Swantewit,
Daj nam wroga bić,
Moc daj w potrzebny czas,
Za to wrogów kości
Naznosimy dość ci
Na ołtarz twój w święty las.

~

Autor: Mato Kósyk (1883), za niemiecką kroniką Chociebuża, XII wiek.

przeł. Wilhelm Szewczyk

kosyk

kosyk 2

Mato Kosyk, Rukopise, Altenburg: Maśica Serbska (I) 1993, Nakładnistwo wudawarjowu (II-III) 1994.

Mato Kosyk, Spise. Cełkowny wudawk. 1. zwězk, Budyšyn: Ludowe Nakładnistwo Domowina 2000.

Mato Kosyk, Spise. Cełkowny wudawk. 2. zwězk, Budyšyn: Ludowe Nakładnistwo Domowina 2001.

Mato Kosyk, Spise. Cełkowny wudawk. 3. zwězk, 1. połzwězk, Budyšyn: Ludowe Nakładnistwo Domowina 2003.

Mato Kosyk, Spise. Cełkowny wudawk. 3. zwězk, 2. połzwězk, Budyšyn: Ludowe Nakładnistwo Domowina 2004.

Mato Kosyk 1853-1940. Materialije prědneje Kosykoweje konference. Materialien der ersten Kosyk-Konferenz. Proceedings of the First Kosyk Conference, Wjerbno/Werben, 15.-18.6.2003, wud. Roland Marti, Budyšyn: Ludowe Nakładnistwo Domowina 2004 (Spise Serbskego instituta 40).

Po serbołużycku

Biografiske tšojenja

Tworjenje Mata Kosyka ma kradu wuski zwisk z jogo biografiskimi tšojenjami. Dla togo su k lěpšemu rozměśeju jogo tworbow znajobnosći wo jogo žywjenju wažne. Toś pśedstajimy w dalšnem krotku biografiju, kotaraž podeprějo se we wšych wažnjejšych źělbach na wugronjenja pěsnjarja samogo (wosebnje na jogo listy, Kosyk 1980) a na godnu sekundarnu literaturu (pśedewšym Mětšk 1985 a Dalitz/Stone 1977).

Pśedspomnjeśa k mjenjam a jich pisanju a k terminologiji

Dokulaž wotměwaju se žywjeńske tšojenja Mata Kosyka w serbsko-, nimsko- a engelskorěcnej wokolnosći, namakaju se za mjenja (ale teke za geografiske po­mjenjenja a take za luźi) wariantne formy a samo teke rozdźělne pomjenjenja.

To pśedmě pěsnjarja jo bibliskego pochada. Ako połna forma jo zapisane we Chośebuskich gymnazialnych aktachako Matthäus a do amerikańskego na­pšašnika jo pěsnjaŕ w lěśe 1913 sam zapisał Matthaeus; we Wjerbańskem cer­kwinskem porodnem a dupnem registerje pak jo zapisana krotka uzuelnje wu­žywana forma Matthes; serbski jo to mě juž wot stareg casa Mato, a to jo teke pěsnjarja literarna forma; na zakopowarskem kamjenju w Albionje stoj jogo uzuelna engelska forma Matthew.

To głowne mě pěsnjarja jo serbskego pochada: kos = die Amsel; kosyk = das Amselchen [mogali groniś der kleine Sänger, na což reflektujo pěsnjaŕ we swojej basni »Popajźony spiwarik«, 1893]. Po tencasnej ortografiji pišo se won serbski  we šwabachu Kóßyk a analogiski Kósyk; nimski a engelski jo to Kossick. – We našom teksće wužywa se serbski a nimski Mato Kosyk a engelski Matthew Kossick.

Mjenja městow a jsow wottud dajomy serbski a nimski (na pś. Chośe-buz/Cottbus), amerikańske mjenja pak jano engelski. Za rěc a lud wužywamy w našej rěcy dolnoserbski, w nimskem teksće źinsa w Bramborskej uzuelne a amtojske pomjenjenje niedersorbisch/wendisch, což jo w engelskem teksće Lower Sorbian.

Domownja: Błota a Dolnoserby

Te Kosykowe su stara Wjerbańska familija; Wjerbno lažy w Dolnej Łužycy na podwjacorje wot Chośebuza a na kšomje regiona Błota. To »błoto« jo dlejša, mjenjej šyroko se rozsćěrajuca lěsojska, bagnita krajina z tonišćowatymi łuka­mi, w kotarejž roznogaśijo se Sprjewja na wjeliku tšochu cerow, tšugow, grob­low a groblickow, ako namakaju se dalej Lubina/Lübben zasej do jadneje rěki. Něga raz su Błota pśistupne byli jano po wodowych drogach a stakim byli ide­alne copanišćo a chowanišćo. Tudy su se wuwijali wosebne formy rolnikarstwa, lěsarstwa a wodnego gospodarstwa. A nutśikach Błotow su se tradicije dlej wobchowali a žywe byli ako we wšej wokolnosći.

Za Serbow Dolneje Łužyce maju Błota wosebny woznam. Woni wobsedlichu toś ten wot pjerwjejšych a pśeśěgowatych wobydlari spušćony kraj we šestem stolěśu a su toś ta pšawa tuderska awtochtona ludnosć. Serby su źělba Słowja­now, kotarež su we pětem stolěśu wob cas drogowanjow ludow z jich prado­mownje (skerje su to byli wone Pripjat’-bagna) śěgnuli podwjacor a k połudnju. Serby lice gromadu z lechiskimi rodami, Čechami a Słowakami do kupki pod­wjacornych Słowjanow.  Na podstawje rěcneje rozdźělnosći źěli se serbska lud­nosć do gornoserbskich wobydlari w Gornej Łužycy a do dolnoserbskich luźi w Dołojcnej Łužycy.

Po w 9. stolěśu pśiběrajucych dobywańskich wojnach dojśpijo podśisnjenje a asimilacija podwjacornych słowjańskich rodow w 11. stolěśu z podzajtšneju kolonizaciju swoj wjerašk. Tak serbskorěcny teritorij stawnje woteběra. Nejdlej zachowa se serbski charakter we pšusko-bramborskem kraju wokoło Chośebu­za/Cottbus a dla swojich topografiskich wosebnosćow w Błotach. We tych regi­onach Dolneje Łužyce jo ludnosć srjejź 19. stolěśa hyšći pśisamem cele serbska.

Błotojska wjas Wjerbno/Werben jo we tom casu jadna z wuznamnjejšych jsow a wosadow z rědneju wjelikeju cerkwju. Wobchadna rěc jo tencas serbska. (Hyšći w lěśe 1884 jo mjazy tymi 2500 wejsanarjami jano 5% nimskich luźi. Wot nich běchu se styri pěśiny rěcnje pśipodobnjowali, tak až jano jaden procent wobydlarstwa serbski njerozmějo.)

Młode lěta (1853–1877)

Matowy nan, burski a roźony Wjerbanaŕ Juro Kosyk (16.1.1826–17.1.1896), ženi se w lěśe 1852 Wjerbańske źowćo Maju Žylojc/Maria Schillo (12.1.1834–13.12.1917).

Zachopnje bydlitej w starjejšynej wjažy, po pjerwjejšem wobsedniku »Rychow­nja« pomjenjona, źož naroźi se prědne gole, Mato (18.6.1883–22.11.1940). Samski cas kupijo nan pśi Myšyńskej droze grunty a natwarijo nowu »Rychow­nju«, Matowy źiśecy raj (pśir. jogo baseń »Źiśecy raj«, 1878).

Kosykowej daritej Matoju na tej žywnosći hyšći dwa bratša a šotśicku. Bratš Kito, pśiducy gospodaŕ na žywnosći, naroźi se 1856 a zamrějo pśejěsno 1886; bratša Jura, roźony 1859, zgubijo Mato južo 1863; jěsna smjerś wzejo jomu tek lubowanu šotśicku (1864–1872; pśir. jogo baseń »Šotśicka«, 1882).

Po wejsańskej šuli a preparandojskem casu posćelu Mata w lěśe 1867 z pode­prěśim fararskego domu na Chośebuski gymnazij, aby chopił se pśigotowaś na powołanje fararja. Božko spušćijo gymnazij južo 1873 a mimo matury. A to zawinujo pozdźej, až njejsu jomu źurja za uniwersitny teologiski studium wotworjone.

Mjazy 1873 a 1877 jo Mato Kosyk źěłał pśi Lipsčańsko-Drježdźańskej zelez­nicy, zwětšego we samem Lipsku. Njamožo se cwiblowaś na tom, až jo wob cas togo pśebytka namakał kontakt k serbskim luźom a až nastanu tudy jogo prědne basniske teksty, kenž su pisane jano serbski a nam źinsa pśistupne. (W sekundarnej literaturje jo podane, až jo zachopnje tek nimski pisał. Znankstwa za to pak njejsu pśistupne resp. zgubjone.)

Literat we Wjerbnje/Werben (1877–1883)

Ku końcoju lěta 1877 pśiźo chorowaty Mato slědk do starjejšynego domu. A we tych pśiducych šesć lětach statkujo ako lichotny literat. Toś ta Wjerbańska perioda jo we wšom Kosykowem literanem žywjenju nejpłodnjejšy cas jogo tworiwosći. How nastanu wše wětše a wobšyrnjejše źěła (ta heksametriska prědnica »Serbska swaźba w Błotach«, ta historiska episka trilogija »Serbskich woścow śerpjenja a chwalba« a źiwadłowej graśi) ako tek wětša połojca jogo basni. Pśipodla wugbajo kradu wobšyrne źěła pśi rewiděrowanju ewangelskich spiwarskich (»Serbske Duchowne kjarliže«, 1882). A ako to njeby było dosć žurna proca, pušći se do dalšnego praktiskego źěła: wot lěta 1880 jo sobure­daktor dolnoserbskego tyźenika »Bramborske Nowiny«.

Wob cas teje šesćlětneje lichotnosći ma pěsnjaŕ listowy a wosobny kontakt k wažnjejšym reprezentantam serbskego kulturnego žywjenja. W dolnoserbskem wobcerku su to wosebnje Kito Šwjela (1836–1922), Hajndrich Jordan (1841–1910), Bjarnat Krušwica (1845–1919)  a tej »wenkownej« wosobnosći Juro Surowin (popšawom Georg J. J. Sauerwein, 1831–1904) a Alfons Parczewski (1849–1933). Wot gornoserbskego boka a w cełoserbskem konteksće su jogo wažnjejše partnarje Michał Hornik (1833-1894), Arnošt Muka (1854–1932) a Jan Arnošt Smoler (1816–1884).

W lěśe 1880 jo Mato Kosyk jaden z tych załožarjow dolnoserbskeje »Maśice Serbskeje«, togo centralnego wědomnostnego a kulturnopolitiskego towaristwa Serbow.

Kosykowe literarna źěłabnosć, jogo statkowanje ako kjarližaŕ a casnikaŕ poka­zujo, až jo wona šesćlětna a głowna tworjeńska perioda była wušej měry wjele­bocna a intensiwna. Skerjej jo na tych kulturnych polach wugbał wjele wěcej ako wše druge dolnoserbske procowarja togo casa gromadu.

Take statkowanje pak wunjaso jomu lěbda pjenjezne dobytki, wšak jo literarny mark tak małki, až jo pěsnjaŕ dejał wudawanje někotarych swojich źěłow sam financěrowaś. Za to žnějo kritiku nana, kotaryž njejo za take »njewužytne« źěło měł dosć rozměśa. Slědkoju tek swojomu cyloju, byś z fararjom, na tu wizu bližej pśišeł njejo. A dokulaž wě, až mimo matury w Nimskej na fararja štu­děrowaś njesmějo, rozsuźijo se za wudrogowanje do Zjadnośonych statow Ameriki, aby se tam dał wukubłaś za duchownego.

Emigracija, wukubłanje za duchownego

We oktoberje lěta 1883 spušći Mato Kosyk Wjerbno/Werben a wupora se wot Wětošojskego dwornišća do Hamburga, źož stupi na łoź do New Yorka. Wot­tam wjeźo jogo droga pśez Buffalo (NY) do Springfielda (IL). Won zapišo se pśi Practical Concordia Theological Seminary, kotaryž pśisłuša Missouri-sy­noźe amerikańskeje Lutherskeje cerkwje. Synoda a stakim tež ten seminar za­stupištej ortodoksny směr Lutherskeje cerkwje.

Toś pśesedli se Kosyk južo w januarje 1884 na Nimski teologiski Seminar Gene­ralneje Synody w Chicagu (IL), kotaraž běšo kradu liberalna. Zawina togo pśeměnjenja jo po jogo słowach, až jo Springfielski seminar pśewjele orien­towany był na praktiske źěło a až su tam se kněžece rozwucowańske naglědy mało wobjadne z jogo myslenim. Snaź se jomu tek spodobało njejo, až drje jo wša Springfieldska wucba była w nimskej rěcy, ale až su študěrujuce mjazy sobu jano engelski powědali. Lěpjej a pśigodnjej zda se jomu byś, až jo ten Chicagojski seminar mjeńšy a až jo mogał nastawaś wosobny kontakt k direk­toroju a jadnučkemu ceptarjeju, E. F. Giesemu.

Južo 1885 bu Kosyk ordiněrowany. Won nastupijo słužbu we Wellsburgu (IO) a pśiwzejo se do Nimskeje Wartburgskeje Synody. W jogo wosaźe bydle pśisamem jano sedlarje z podzajtšneje Frieziskeje, njejo źiwa, až jo młody faraŕ dla tog měł nic jano rěcne śěžkosći, ale teke take mentalnego razu. Toś spušći ju Kosyk połtera lěta pozdźej, aby se wudał slědk do Łužyce.

Wob cas tych prědnych amerikańskich lět njejo Kosykowe statkowanje ako »li­terat« pśetergnjone, won basni a ma nadalej kontakt z łužyskimi procowarjami. A serbske medije wozjawiju cesćej žedne starše abo młodše jogo tworby. Ze zawiny intensiwnego študěrowanja a nowych nadawkow ako dušypastyŕ pak bywa poetiske tworjenje rědše. Nowosć we basnjach teje prědneje ameri­kańskeje faze Kosykowego tworjenja pak jo, až rozbogaśijo se jogo basnistwo z kradu wjele motiwami tog noweg swěta.

Mjazygraśe w starej domowni

K nazymjemu 1886 jěźo Kosyk slědk do łužyskeje domownje. Tam běšo 1. ju­nija bratš a młody gospodaŕ akle 30lětny Kito zamrěł. Mato, něto jadnučke hyšći žywe gole bu wot starjejšeju kazany domoj, aby pomogł pśi zrědowanju nastateje situacije. Pśichodnosć gospodarja na nanowej žywnosći pak by jano wochylnje na njogo cakała, ga jo ta bratšowemu synoju pśipisana, kenž pak jo něto pśi nanoweje smjerśi nana akle styri lěta stary.

Toś rozglědowašo se študěrowany a ordiněrowany pastor Mato Kosyk w do­mowni za možnosćami pśistajenja. Nejlubjej by kśěł swojim krajanam na serbskej farje słužyś. Wakance běchu, jadna w Hochozy/Drachhausen, druga we Łutach/Lauta. Procowanja njejsu wuspěch měli, dokulaž njejo Bramborska cerkwja luźa z amerikańskim wukubłanim za fararja pśipoznała.

Serbska domownja njama za njogo daniž pśichodnosć daniž powołańsku per­spektiwu. Toś spušćijo ju znowa po wosym mjasecnem pśebytku. Tenraz na pśecej, aby swojo byśe a swoju gluku pytał w Zjadnośonych statach Ameriki.

Ta druga domownja: powołanje, familija, basnistwo

Zasej w statach njedej dłujko na nowu faru cakaś. Pśisud wjeźo jogo do Ne­braski. Won buźo cłonk Nimskeje konference Nebrasčańskeje ewangelsko-lu­therskeje Synody. Mjazy 1887 a 1907 zažarbujo tudy styri mjeńše wosady z wejsańskim charakterom a pśisamem jano nimskim wobydlarstwom:

1887-1889 Ridgeley, Dodge Co.

1889–1895 Princeton, Lancaster Co.1

1896–1899 Stamford, Harlan Co.

1899–1907 Ohiowa, Fillmore Co.

1Wot nazymjego 1895 až do lěśa 1896 jo mimo źěła; won bydli w Roca, Lancaster Co.

Njezabyte jo Kosykwe sobustatkowanje pśi natwari cerkwinskich strukturow. W lěśe 1890 nastanjo z Nimskeje konference Nebrasčańskeje ewangelsko-lu­therskeje Synody samostatna Nimska ewangelsko-lutherska Synoda Nebraska. Kosyk jo jeje sobuzałožaŕ.  Mjaztym twari na glucnem žywjenju: Se ženi, změjo gole, a wše tśo budu pšawe Amerikanarje.

Ako běšo wob cas woglěda w starej domowni nazgonił, kak dej jogo naźeja na słuženje Bogu mjazy serbskim ludom  zginuś, jo se rozsuźił sebje we tej nowej, tej drugej domowni natwariś zawěsćonu eksistencu. Po napšašowanjach w agen­turach namakajo manźelku z Nimskeje, božko nic Serbowku. W lěśe 1890 ženi se w Princetonje Anu Wehrojc z Duszna (Hochberg; źinsa w Polskej), źowku nimskeg kněžka. Solidne manźelstwo njedychy wjelickeje glucnosći, snaź roz­dźělnosćow pochada dla a togodla, až jogo manźelka wo jogo serbsku lubosć njeroźi. Jima naroźi se 1891 synašk Juro Ludwig (George Louis). A w lěśe 1894 pśiwzejo ceła familija amerikańske staśaństwo.

*

Po gorkich nazgonjenjach pśi woglědanju stareje domownje (1886/87) běšo Kosykowa poetiska płodnosć zapšažyła, zrownju jogo kontakty k serbskim procowarjam. Te wotžywjeju se 1892 na postarcenje z Łužyce. Bogumił Šwjela (1873–1948; syn Kita Šwjele) co zestajiś a wudaś zběrku Kosykowych bas­njow. Wot lěta 1892 do lěta 1898 licymy toś drugu fazu Kosykowego ameri­kańskego basnjenja. Wona padnjo do casa prědneje glucnosći młodeje familije z raźonym synaškom a naźetym wuspěchom pśi farmowanju.

Wot Šwjele zestajone kniglicki z Kosykowymi basnjami wujdu 1893. Wotněta wozjawiju casopisma zasej jogo basni. Ale špatne žni a swinjeca cholera zawi­nuju gospodarski njewuspěch tak zlě, až njamogu samo wosadne luźe fararjeju myto płaśiś. – Pěsnjaŕ wonimjejo, tenraz na 25 lět. Slědna basén teje faze na-stanjo 1898, pśiduca akle 1923. Tek listowanje z łužyskimi woścami wusnjo a spijo.

El Reno a Albion; žywjeński wjacork

W lěśe 1908 pśesedli pastor Kosyk do El Reno (OK), źož ma měsćańsku wosa­du a spodobnjejšu klimu. Jo to jogo slědne farske městno. W lěśe 1913 źo ryj­nego słyšanja dla na wuměńk. Wušje togo zda se ako njeby dla wuspěšnego farmowanja wěcej potrěbny był togo fararskego myta. Familija pśeśěgnjo do Albiona.

Pśesedlenje do El Reno a dalej do Albiona běšo Kosyk z dłujkeju ruku južo pśigotował w lěśe 1902: Dlejše drogowanje po statach Wyoming, Idaho, Wa­shington a Utah jo zrownju studijna ekskursija a pytanje za nowymi gruntami a nowym bydłom. Wuzwolony pak bu za to potom młody stat Oklahoma, kenž bu akle 1907 załožony a kenž běšo až do togo casa »indiański teritorium«.

W lěśe 1908 staji Kosyk dwě wěcy do statka: pśesedlenje do El Reno a kupjenje gruntow w Albionje (OK). W lěśe 1913 śěgnjo familija na tamnu farmu do noweje wjaže, ako ma manźelskima daś pśijazny wuměńk a synoju, młodemu gospodarjeju eksistencu.

Pśisud znicy wše cowanja, ako padnjo Juro rejtujucy pśez rěku Kiamichi z ko­nja: Pśizajeśe běšo jogo deriło. – Njeběšo hyšći cełych 24 lět stary. Zapoko­wany bu blisko wjaže, a tužeca se mama sejźešo źeńk ak źeńk pśi njom, až do jeje smjerśi we lěśe 1929. Wša wjasołosć běšo z familije wuryta. Manźelskej se wotcuzbništej. Stary Kosyk pak sejźešo z rosćeceju samotnosću cesto »we wjaž­ce pśi brjožku« pśi idyliskej bliskej rěcce Walnut Creek.

W lěśe 1935 pśistaji starc po wšakich njeraźonych wopytkach něgajšu chorobnu sotšu Wilma Filterojc z Westfalskeje. Wona jo jomu nuzu, starosć a kibliju starstwa bejnje wolažcyła. Won ženi se ju w lěśe 1938.

*

Hyšći raz zmognjo se starc a wotžywjejo swoju muzu. A. Muka a B. Šwjela stej jogo pšosyłej, aby zasej basnił. Tśeśa amerikańska faza tworiwosći warnujo wot 1923 až pśisamem do końca pěsnjarjowego zemskego byśa. Wutšobny listowy kontakt namakajo teke k młodšej generaciji dolnoserbskeje literatury, k Minje Witkojc (1893–1975).

*

We žognowanem starstwje 87 lět zamrějo Serbow pěsnjaŕ na swojej farmje dnja 22. nowembera 1940. Na drugem dnju su jogo na Albionskem zakopowanišću pśewoźowali do rowa. Lěto pozdźej spušćijo wudowa Wilma Kosykowa Albi­on, pśi se wšo Kosykowe literarne zawostajeństwo. Njejo znate, źo jo wona jo wostajiła abo tšuła. Skerje jo na pśecej zagubjone.

Wiki eng

Mato Kosyk (June 18, 1853 – November 22, 1940) was a Sorbian poet and minister. He was born in Werben, Prussia,

Youth

Kosyk began his schooling at the gymnasium in Cottbus in 1867, with the intention of studying theology. He left the gymnasium before graduation in 1873, bringing his study ambitions to a temporary end. Instead, he started working for a Leipzig railroad company, where he wrote his first lyrical texts. These were all written in Lower Sorbian.

Literary activities

Because of problems with his health, Kosyk returned to Werben in 1877. During the following years he made a living as a freelance writer and produced his most important poetic works. From 1880 onwards he was co-editor of the Bramborske nowiny (Brandenburg News). Through his involvement in the revision of the Lower Sorbian church hymnal he made a lasting impact on the Lower Sorbian language.

Kosyk maintained contacts with practically all important representatives of Sorbian cultural life: Kito Šwjela, Hajndrich Jordan, Bjarnat Krušwica, Juro Surowin and Alfons Parczewski, as well as Michał Hórnik en Jan Arnošt Smoler. Kosyk was one of the founders of the Lower Sorbian Maśica Serbska, the most important organisation of Lower Sorbian culture.

Emigration

In October 1883, Kosyk left for Hamburg, from where he sailed to New York. He travelled by way of Buffalo, New York, to Springfield, Illinois. Here he could fulfill his dreams to study theology, and he enrolled in an orthodox Lutheran theological seminary. In January 1884 however, he transferred to a German seminary in Chicago, Illinois, instead, and continued his studies in a liberal Lutheran direction. Moreover, the students there spoke German instead of English, making it much easier for Mato Kosyk to understand. He completed his studies in 1885 and was ordained in Wellsburg, Iowa, where he worked among German Frisian immigrants. Although Kosyk worked in the United States among German- and Frisian-speaking farmers, he never ceased to write his Sorbian tales and poems during this period. He continued to publish in Sorbian publications.

Temporary return

At the end of 1886 Mato returned to Lower Lusatia when his brother Kito died. It appears his return was made easier because of tensions between the congregation in Wellsburg and himself. After returning, Kosyk endeavoured to have his ordination recognized; he very much wanted to fill a vacancy in Drachhausen near Peitz. His efforts were in vain, however, and he travelled back to the United States in 1887.

America

In 1887 Kosyk again travelled to the United States, and he would never again return to Europe. He found work as pastor in Nebraska, where until 1907 he worked in several German-language congregations: Ridgeley in Dodge County (1887–1889), Princeton in Lancaster County (1889–1895), Stamford in Harlan County (1896–1899) and Ohiowa in Fillmore County (1899–1907). From autumn 1895 until summer 1896 he was out of work and lived in Roca in Lancaster County. Kosyk married Anna Wher in Princeton in 1890. Anne came from Duzno (formally Hochsburg, now part of Trzemeszno), a village in Kreis Gnesen in the Province of Posen. Kosyk’s last position was in El Reno, Oklahoma. He retired in 1913 and moved near Albion, Oklahoma where in 2010, the home he lived in still stood (see http : //tiny.cc/JYmbk).

Only in 1892 did Kosyk pick up poetry and writing again. He also renewed his neglected contacts with Sorbian intellectuals. Bogumił Šwjela wanted to publish an anthology of Kosyk poems, which appeared in 1893. Kosyk would continue to have poems published in the Lausitz until 1898.

After the deaths of Kosyk’s only son, Juro, (at age 24 after a horse-riding accident) in 1915 and his wife Anna in 1929, Kosyk became increasingly isolated. He eventually married his housekeeper Wilma Filter in 1938. Wilma left Albion a year after Kosyk’s death taking his papers with him; these have been deemed lost. During this last period, Kosyk maintained intensive contacts with the young Serbian writer Mina Witkojc.

Heritage

Mato Kosyk’s work is predominantly lyrical, and includes very little prose. His poems are concentrated around the Christian faith, which Kosyk generally connected to nature in general and Lusatia in particular. The latter is the equivalent of the homeland, of the Heimat, and is contrasted with the foreign. Kosyk identifies this through the Sorbian language, which on the one hand combines beauty and vulnerability and on the other hand has to battle against imminent extinction.

Kosyk used both classical form as well as rhyming forms taken from folk culture for his poems. His preference was for the hexameter form. For example, his Serbska swajźba w Błotach (“The Sorbian Wedding in the Spreewald”) consists of nearly 2,000 hexameters. Hexameters are also used in Ten kśicowany (“The Crucified”) and Helestupjenje Jezusa Kristusa (“The Descent of Jesus Christ to Hell”).

The home were Kosyk lived from 1913 to 1940, situated near Albion, Oklahoma, Pushmataha County, in the State of Oklahoma, may be viewed at h t t p: // www. flickr. com/photos/25600678%40N08/3354733435. The home, called the Mato Kosyk House, has been added to the National Register of Historic Places. Its justification for inclusion is that it is the sole surviving structure associated with Kosyk. As in Kosyk’s time, it features beautiful views of the Kiamichi Mountains.

The primary school in Briesen has been named after Kosyk.

Works

  • Serbska swajźba w Błotach, 1880
  • Pśerada markgroby Gera, 1881
  • Branibora Pad, 1882
  • Zběrka dolnoserbskich pěsnjow, 1893
  • Zhromadźene spisy
  • Pěsni, two parts, 1929–1930, published by Bogumił Šwela

References

Much of the content of this article comes from the equivalent Dutch-language Wikipedia article (retrieved March 21, 2006).

David Zersen, Local Lutheran Boy Makes Good, Sixty Years Late. Currents in Theology and Mission, Volume 30, No. 2, 2003.

David Zersen, “An American Birthday Remembrance on Mato Kosyk’s 150th,” Concordia Historical Institute Quarterly, Spring, 2002.

David Zersen, “Mato Kosyk,” Lutheran Quarterly, August 2002.

David Zersen, “Der Einfluss der Umgebung auf den Kuenstlerischen Ausdruck: Einblicke in die Poesie von Mato Kosyk aus der Sicht ner neuen Welt, ” Domowina Verlag, 2004.

“Sorbs/Wends,” Transatlantic Relations Encyclopedia Series, 2005.

For relevant photographs see: http://www.flickr.com/photos/koknor/3354733435/


Manifest Lipcowy, czyli scenariusze dla Polski na lata 2013 – 2015

$
0
0
Magda
Wysłany 11.07.2013 o 15:27

Panie Czesławie, ale jaki będzie efekt końcowy tego wszystkiego? Pisze Pan o Wielkiej Zmianie, że ona dokonuje się już teraz, a jednocześnie, Że czeka nas jeszcze większy kryzys, upadek systemu. To będzie w końcu lepiej czy gorzej? A jeśli najpierw ma być gorzej, żeby później miało być lepiej, to w jakim okresie czasu ma się to dokonać? I czy to są tylko spekulacje na temat możliwego obrotu spraw w naszym kraju, czy jest to gdzieś “zapisane w mądrych księgach”? Pytam, bo tez zastanawiam się czy jest sens zostać w tym kraju i żyć w coraz gorszych warunkach bez perspektyw, lub z mglistymi perspektywami, na jakakolwiek poprawę? Wiem, ze w innych krajach tez nie ma raju, ale jednak w Skandynawii czy tzw. Europie zachodniej, żyje się dużo lepiej i ludzie maja więcej wolności. Krótszy czas pracy, więcej środków do dyspozycji. Bardzo trafnie diagnozuje Pan obecna sytuacje w naszym kraju. W związku z tym,czy doradzałby pan teraz emigracje własnym dzieciom?
Pozdrawiam serdecznie.

bialczynski
Wysłany 11.07.2013 o 18:23 | W odpowiedzi na Magda.

Droga Pani Magdo

Myślę, że tę odpowiedź dla pani jak i pani pytanie powinienem opublikować tutaj jako osobny artykuł. I tak uczynię.

Przede wszystkim więc ważne byśmy mieli jasność, że po to mamy Państwo by spełniało względem nas podstawowe swoje powinności. Jakie ono jest zależy od nas.

Nigdy, przenigdy, nikogo nie namawiałbym do wyjazdu. Zwłaszcza na stałe. Namawiałbym za to do zmieniania państwa. To niełatwa decyzja. Są dwa scenariusze dla Polski na najbliższą przyszłość 2013-2015.

Degrengolada rządzących jest faktem dokonanym. Ich upadek jest faktem dokonanym. Oni jeszcze o tym może nie wiedzą, ale ich rządy to już przeszłość. Nie opieram się nigdy na księgach tylko na racjonalnej ocenie RzeczyIstności. Świadomość Nieskończona działa, chociaż to brzmi dziwnie. Empiryka, moje osobiste doświadczenie, to potwierdza. Potwierdzają to wszelkie czytelne znaki, sygnały zwrotne. Oczywiście mógłbym korzystając z tej idealnej symbiozy i kontaktu zacząć ogłaszać prognozy czy jak kto woli prekognicje. Te prognozy i prekognicje jednak to tylko przenikliwa analiza tego co widać, przeprowadzona z dostępnego mi w ograniczonym zakresie poziomu holistycznego – świadomości zbiorowej i Świadomości Nieskończonej.

Moje dzieci miały możliwość wyjazdu i to bez żadnego ryzyka – perspektywę np. awansu na szefa zespołu designerów w Kanadzie, w wielkiej korporacji branży komputerowo-internetowej. Wybrały bez wahania drogę odbudowy kraju i bycia sobą, bycia u siebie, bycia w Polsce i zmieniania Polski. Bardzo mnie ich wybór ucieszył, zwłaszcza że nastąpił w momencie najgorszym z możliwych, w 2012 roku, roku Wielkiej Zmiany, bez żadnego oglądania się na “posadkę” i “karierkę”, na bycie obywatelem II klasy w Kanadzie, czy gdzie indziej.

Nie zawsze możliwe jest takie rozwiązanie. Dla wielu ludzi było niemożliwe i wyjechali. To nie ich wina, że nie mogli tutaj żyć normalnie. To wina państwa, wina Systemu jaki stworzyło. To wina rządzących Polską od 24 lat. Dla nich, dla tych Polaków, którzy MUSIELI WYEMIGROWAĆ tworzymy Ogólnoświatową Polskę – Wielkie Plemię. Oni nie mogą być tak samotni i nigdy nie będą – nie dopuścimy do tego – jak byli samotni emigranci w XVIII i XIX, i w XX wieku. Wszędzie gdzie oni są, jesteśmy z nimi MY, a z nami jest kawałek DUMNEJ i Wielkiej Polski.

Zamęt nie będzie trwał długo – jeśli sprawdzi się lepszy scenariusz, trochę dłużej jeśli górę wezmą Yetisyny, którym uda się jeszcze raz oszukać Lemingów. Liczą na to bardzo, że im się ten zamiar powiedzie. Ryją nieustannie napuszczając nawzajem na siebie tych którzy chcą Zmiany… Jeszcze tydzień temu powiedziałbym, że mają szansę, ale ona z każdym ich kolejnym poronionym pomysłem, z każdym błędem drastycznie spada – na szczęście.

III RP jest w pułapce bez wyjścia – ICH III RP, która w wielu aspektach jest PRL-em Bis, tak jak to sobie wymarzyli. Ale oczywiście w sensie socjalnym PRL Bis nie dorównuje PRL-owi Oryginalnemu, nie dorasta mu do pięt, jest jego zaprzeczeniem, odwrotnością.

Rozczarowanie III RP objęło ICH – Yetisynów – “tradycyjny” można by rzec, dorabiający się majątku i pretendujący do bycia klasą średnią (posiadającą, właścicielską) elektorat. Rozczarowanie owo jest szczególnie dotkliwe dla tych, którzy mniemali o sobie iż stanowią elitę, a są, jak widzą to teraz doskonale, tylko yelitem, które przerabia resztki z żołądka Yetisynów. Nie ma gorszego wroga niż rozczarowany “swój”, zawiedziony “swój”, zgnojony “swój”, “swój” który np. zbankrutował przez to, iż uwierzył w ich “obietnice”!

Sytuacja przypomina żywcem okres po II Wojnie, tylko że nie ma już Armii Czerwonej, ani też cienia wiary w możliwość restauracji III RP. Oprócz oczywistych zdrajców, którzy powiedli Polskę na skraj bankructwa, a Polaków na skraj nędzy i na wygnanie, jest też liczna grupa kolaborantów III RP. Wiedzą, że brali udział w brudnej grze po stronie Sił Ciemności. Gdyby mieli możliwość broniliby się podobnym zamachem stanu jak to zrobił Jaruzelski, tylko że tę możliwość przerabiał już Jaruzelski i okazało się , że “co się odwlecze” to naprawdę “nie uciecze”. System komunistyczny upadł, dał tym ludziom władzy PRLu i beneficjentom PRLu czas na zorganizowanie sobie socjalu – perspektywy właścicielskiej w systemie Pan – Niewolnik, starannie zaprojektowanym po tamtym upadku. To było złudzenie. Oni wciąż są właścicielami Polski można by powiedzieć – tak wciąż o sobie myślą. Ale czy sądzi pani, iż śpią spokojnie?! Skoro na złodzieju czapka gore? Co ukradli będą musieli wypluć.

Kiedy system się wali zdrajcy i kolaboranci mogą tylko próbować uciekać gdzie pieprz rośnie. Kasa w kieszeń i nogi za pas, na złodzieju czapka gore, na zdrajcy nie tylko czapka się pali. Ich opór będzie słaby, bo będą mieć świadomość że jest to opór beznadziejny. Niektórym zapewne ucieczka się uda. Ale to będą nieliczni tylko. Wszędzie gdzie się pojawią na świecie będą musieli ukrywać swoje “prawdziwe korzenie”. Wszędzie będą się lękać demaskacji przez Sprawiedliwą Polskę, która nadchodzi NIEUCHRONNIE. A kierować się będzie zasadami SISTANU – nic nie zostanie nikomu nigdy wybaczone, żadnym “chrześcijańskim” kruczkiem rozumowym, sztuczką umysłowa, gadką o sumieniu i pojednaniu. Dla NAS nie istnieje pojęcie zapomnienia i zaniechania. Będą napiętnowani gdziekolwiek się znajdą i spotka ich ostracyzm ze strony tych “tamtejszych swoich”, tych tamtejszych “lepszych”. Będą żyć jak szczury pod pokładem okrętu, choć to porównanie nietrafne, bo szczury pod pokładem żyją w swoim świecie w którym niczego się nie boją, a oni będą targani wiecznym lękiem przed zdemaskowaniem i napiętnowaniem.

Tak Polska traktuje zdrajców i kolaborantów – tak potraktowała tych co ją zdradzili i kolaborowali w czasie II Wojny. Kolaborantów PRL chroni wciąż jeszcze przed Polakami Okrągłostołowe Oszustwo, zamęt yetisyńskich mediów, którym otumaniono Lemingów. Sęk w tym że nikt nie chce być Lemingiem. Nawet jeśli ktoś jest Lemingiem Skrajnym oszukuje siebie, że nie uczestniczy w niczym złym dokąd widzi możliwość “nagrody” ze strony yetisyna. Yetisyn ma jednak już puste kieszenie i tylko bat. Czy Leming lubi być bity? Nie.

Yetisyńskie media, ewidentnie zaprzedane obcym, zaczynają umywać ręce od tej władzy.To jeden ze znaków. Nie chcę robić tutaj za analityka Białego Wywiadu dla Rządzących, więc nie napiszę wszystkiego co już widać, ani po czym to widać. Niech wystarczy, że widać. To nie żadne wróżby tylko jasna, ostra analiza faktów.

Przed Wolnymi Ludźmi droga jest jeszcze daleka, bo obydwa scenariusze na najbliższe lata zakładają zwycięstwo prawicy patriotyczno-narodowej. Zwycięstwo większe (scenariusz 1) lub mniejsze (scenariusz 2). Zatem PIS 30 – 35%, a ON 10 -15% to scenariusz 1. Byłoby głupotą ze strony Narodowców nie wystąpić w wyborach i oddać całe pole PISowi, podczas gdy mogą liczyć moim zdaniem na 10% w 2015.

Drugi scenariusz to jeszcze pewien “poślizg umysłowy” u części Skrajnych Lemingów i wynik w rodzaju: 30% PIS, 20% PO, 10% SLD, 10% PSL albo Palikociarnia, 5% ON. Nastąpi pat – to groźna sytuacja, bo skończy się kolejnym strajkiem generalnym i być może krwawymi epizodami.

Drugi scenariusz to sytuacja dalszego skutecznego medialnego otumanienia Lemingów, których ubywa jednak w takim tempie, że do końca tego roku poparcie dla PO sięgnie chyba już 20%. Prawdopodobieństwo w tej chwili scenariusza nr 1 = 60% , scenariusza nr 2 – 30%.  Sytuacja zmienia się dynamicznie na niekorzyść Postkomuny (PO, PSL,SLD, Palikot i inne dziwaczne partie marginalne ufundowane przez WSI).

Dla zwykłych, normalnych ludzi, którzy chcą żyć w normalnym państwie, które stworzy im warunki podstawowe do pracy i posiadania rodziny – czyli do czegoś co jest NIEZBYWALNYM PRAWEM CZŁOWIEKA w Państwie, do czegoś z czego Państwo ma psi obowiązek się wywiązać wobec obywatela, z którego pracy czerpie korzyści (podatki), dla takich zwykłych ludzi, już te najbliższe wybory powinny stworzyć sytuację ROZWOJU – polepszanie się warunków życia i zakładania rodziny i dbałości o interesy Polski a nie obcych, Państwo już wtedy stanie się w miarę “normalne”, wolne od zdrajców i szpiegów pracujących jawnie dla obcych – od sługów neokolonializmu.

Dla Wolnych Ludzi będzie to jednak czas bardzo ciężkiej próby. Kiedy mówiłem o wyjątkowej roli Słowiańszczyzny w Wielkiej Zmianie miałem na myśli wiele elementów, o których w Sulistrowicach nie miałem czasu powiedzieć. Jednym z nich jest wprowadzenie w czyn rewolucji duchowej, która tutaj w Polsce się zaczyna, rewolucji nadającej nowy impuls Człowieczeństwu, Wolności i Równości, Człowieczeństwu zharmonizowanemu z Przyrodą i Matką Ziemią, Człowieczeństwu pojednanemu z Siłą Sprawczą Wszechświata/RzeczyIstności, Człowieczeństwu nieateistycznemu, pyszałkowatemu, małpiemu, szympansiemu – jakie prezentuje dzisiejszy człowiek w swojej większościowej masie, Człowieczeństwu opartemu o świadomość Naukową, ale nie “naukową” wąską, lecz o świadomość HOLISTYCZNĄ, łączącą wszystkie poziomy widzenia Świata. Ta część zadania, jakie przed nami stoi to “wojna światopoglądowa” – nieuniknione stracie z fałszywymi systemami filozoficznymi i religijnymi, z ateizmem, który jest co prawda bliski racjonalizmowi, ale zbyt ograniczony by dać prawdziwy impuls rozwoju prawdziwej nauce i prawdziwemu postępowi – jest zbyt przyziemny i ciemny, wręcz przeszły – XX wieczny, niepasujący do holistycznego widzenia świata.

Dokładnie tak będzie, dlatego konfrontacja ideologiczna o jakiej piszę nie będzie jakimś bojem na śmierć i życie, w którym poleje się krew (choć ofiar prawdziwych wykluczyć nie można – pojedynczych). To będzie walka o państwo wolne od ideologii religijnej i od jej dyktatu w jakiejkolwiek formie. O Państwo równo traktujące wszystkie wyznania – nawet te najmniejsze, które dzisiaj obrzuca się bezkarnie z katolickich ambon sekciarskim “błotem”. O Państwo które nie będzie mieć żadnych specjalnych “stosunków” z Watykanem, jako “wybranym jedynie słusznym” przedstawicielem Boga na Ziemi.

Myślę, że tę odpowiedź dla pani jak i pani pytanie powinienem opublikować tutaj jako osobny artykuł. I tak właśnie czynię.

Dodam też jeszcze i tych kilka uwag:

Brońmy nie ZUSu czy  OFE, lecz zasady, która mówi że podjętych zobowiązań się dotrzymuje. Kto obiecywał, że system będzie wydolny a emerytury wysokie niech teraz spije to “dobro” i naprawi co zepsuł, albo że tak powiem “zapłaci” za naprawę, której sami dokonamy.

Rzecz nie w tym żeby obiecywać i nie dotrzymywać, nie w tym żeby nieodpowiedzialnie rekomendować obywatelom coś o czym się nie ma pojęcia, nie w tym żeby ich pchać w eksperymenty, których wyników się nie przewiduje – rzecz w tym żeby ODPOWIADAĆ za swoje CZYNY – także w polityce.

A co to oznacza odpowiadać za czyny w polityce?!

Otóż moi drodzy, teraz powiem bardzo serio i jest to ostrzeżenie, z którego wszyscy powinni wyciągnąć wnioski:

NIE GŁOSUJE SIĘ DRUGI RAZ NA LUDZI KTÓRZY CIĘ RAZ JUŻ OSZUKALI, NIE DOTRZYMALI OBIETNICY, NIE BYLI ROZTROPNI, POPCHNĘLI CIĘ DO ZŁEGO ROZDYSPONOWANIA TWOJĄ WŁASNOŚCIĄ, NIE BYLI PRZEWIDUJĄCY, OBIECYWALI GÓRY ZŁOTA A DALI GARŚĆ PIASKU, ITP. NIE MA ŻADNYCH OKOLICZNOŚCI ŁAGODZĄCYCH DLA NICH. NIE KUPUJCIE MYDLENIA OCZU KRYZYSEM ŚWIATOWYM – POWINNI GO BYLI PRZEWIDZIEĆ, OD TEGO SĄ ODPOWIEDNIE SŁUŻBY W PAŃSTWIE I ONE MAJĄ DZIAŁAĆ, OD TEGO ONI MIELI EKONOMISTÓW W SWOICH PARTIACH.

Wyłuskajcie teraz te siły polityczne, a nawet tych ludzi poszczególnych, którzy wprowadzali OFE i którzy są za PRZYMUSOWYM ZUSem i nie głosujcie na nich, nie oddawajcie im władzy, bo w ten sposób oddajecie im własne pieniądze, które będą pod ich kontrolą. Pod kontrolą ludzi nieodpowiedzialnych, w najlepszym razie, jeśli nie wprost w rękach oszustów i złodziei.

Ja osobiście jestem zwolennikiem tego czego zapewne każdy Wolny Człowiek by chciał; Chciałbym odpowiadać sam za stan moich finansów, a nie żeby jakieś dupki w ZUS i OFE za nie odpowiadały. To sprawa indywidualna każdego człowieka – pod warunkiem wszakże, że zadziała dobrze Państwo.

A jaka powinna być jego rola w tej sprawie?

Tylko i wyłącznie taka, żeby czuwało poprzez system prawny nad tym by instytucje, podmioty, które obracają naszymi pieniędzmi, które im powierzamy, działały na uczciwych zasadach ekonomicznych – tzn. godziwego, a nie lichwiarskiego, pobierania opłaty od faktycznie dokonywanych czynności – nie pozorowanych, ale faktycznie dokonywanych.

Zarządzanie portfelem czyichś pieniędzy nie może polegać na braku ryzyka i komforcie pracy tylko na stresie i ryzyku, ale zarządzaniu aktywnym, zarządzaniu z talentem, a nie przez urzędników OFE.  Powierzenie tych czynności instytucjom które dobrze to robiły w innych krajach jest zasadne, ale pod warunkiem, że ich zysk pozostaje w Polsce i tylko w Polsce, a przyszłość ich istnienia wiąże się z Polską i tylko z Polską – to jest dobra gwarancja, że zrobią wszystko tak jak trzeba. Druga gwarancja to DOBROWOLNOŚĆ WYBORU OBYWATELA.  Groźba bowiem że nie da on kasy do OFE jest dla OFE wystarczającą zachętą do uczciwości. Wreszcie trzecia gwarancja to prawo ustanawiające górne progi pobierania opłat i opłaty wyłącznie za wykonywane czynności a nie za bezczynność, podczas kiedy giełda leci na łeb na szyję.

Giełda zresztą to jeszcze inna sprawa na osobny artykuł.

Wolnego Człowieka nie cieszy żaden przymus – nie piszę tutaj o tym bo myślałem, że to jest oczywiste dla nas wszystkich. Przymusowy ZUS, przymusowy II Filar – to obłęd post-komunistyczny!!! Niezależnie od tego jak jest na świecie, czy gdzieś jest w tych sprawach przymus czy nie – u nas go nie powinno być w Polsce.

Dlaczego nikomu nie przychodzi do głowy, z tych co głoszą świetlane programy polityczne, że polskie przysłowie jest prawdziwe i najlepiej oddaje dawne dobre stosunki społeczne: “Jak sobie pościelesz tak się wyśpisz”!

A WIĘC WIARA W MĄDROŚĆ POLAKA, W MĄDROŚĆ OBYWATELA I WOLNOŚĆ – WIĘCEJ WOLNOŚCI DO DIABŁA!!! KTÓRA PARTIA TO ZAPROPONUJE TA WYGRYWA MOIM ZDANIEM – WOLNOŚĆ, WOLNOŚĆ, WOLNOŚĆ – A NIE ZAKAZY I NAKAZY! DOSYĆ OBOZU KONCENTRACYJNEGO.

Jak zadbasz o swoje finanse tak będziesz miał, a państwo zapewni takie prawo, żeby nie było oszustw ze strony tych, którym powierzasz swoje pieniądze do obrotu. tylko tyle. Nic ponad to. Wtedy cały ten ZUS możemy wyrzucić na śmietnik historii, jako ponury żart komunistów, pozostałość po PRL.

To jest ten sam obłęd co w sprawach aborcji, pasów bezpieczeństwa w samochodach, zakazu używania marihuany, zakazu handlu w święta i niedziele itp itd – To jest myślenie rządów w Polsce, które czują się Strażnikiem w Obozie Koncentracyjnym – Kapo, bo oni z nas są ,więc to są nasi Kapo.

ONI NIE MAJĄ POCZUCIA ŻE DZIAŁAJĄ W NASZYM IMIENIU I DLA NASZEGO DOBRA. ONI SĄ KLASĄ SAMĄ W SOBIE. ONI SĄ ONYMI. ONI CO NAJWYŻEJ DZIAŁAJĄ DLA DOBRA KLIK KTÓRE ICH WODZĄ NA SWOIM PASKU – A WIĘC ALBO DLA NIEMIEC I UE ALBO DLA ROSJI, ALBO DLA SEFARDYJCZYKÓW Z NY, albo dla wielkiego kapitału!

W Polsce rząd i prokuratura i sądy maczają palce w czymś takim jak oszustwo na wielką skalę. FOZZ, Grobelny, Bagsik, Amber Gold, AFERA HAZARDOWA, Afera z Grupą Trzymającą Władzę, która miała zamiar właścicielowi GW – Michnikowi opchnąć Telewizję Publiczną – Regionalną Sieć – Network. Z regularnością co 5 lat jest przekręt na skalę całego kraju, to 2x częściej niż szczyt plam na Słońcu! Do tego dochodzą mniejsze przekręty w które muszą być umaczane organy tzw ścigania i sądownictwa!!! Nie mówiąc o tym, że Nasze Państwo – czyli wybrańcy narodu, zadowoleni z dobrej kasy na Wiejskiej – wolą nie grzebać przy prawie tam gdzie to konieczne, tylko grzebią tam gdzie im wskazują “faktycznie rządzący” posiadacze na wielką skalę majątku, właściciele olbrzymich fortun.

TAKIE PAŃSTWO I TAKA KLASA POLITYCZNA JEST WROGIEM NARODU POLSKIEGO, JEST WROGIEM OBYWATELA, DZIAŁA NA KORZYŚĆ NASZYCH WROGÓW – CHCE CZY NIE CHCE!!! Należy ich raz na zawsze wyrzucić – odsunąć od władzy, a władzę dać tym, którzy nigdy przy niej nie byli – Obozowi Narodowemu, pod warunkiem , że on zapewni wam w programie to co chcecie np. w sprawie ZUS i OFE – i przysięgnie – zagwarantuje, że dotrzyma programu wyborczego.

Niech się po 2 latach rządów i reform poddadzą referendum, czy mają dalej rządzić, czy zrobili co zapowiadali, czy też nie zrobili. Niech poniosą po 2 latach odpowiedzialność za swoje działania. Niech to będzie bezpośrednie referendum! Internetowe! (Jak ma technicznie wyglądać? – są ludzie którzy mówią o tym i wiedzą to). To nie będzie referendum kosztowne i klasyczne, ale jego wynik powinien być dla rządzących wiążący. Ludzie mówią NIE! To podają się do dymisji albo mają wszystkich na ulicach i strajk.

RZĄDZENIE TO WYGODNE SIEDZENIE W RZĄDOWEJ LIMUZYNIE I NOSZENIE DROGICH GARNITURKÓW. TO CIĘŻKA I ODPOWIEDZIALNA ROBOTA – ODPOWIEDZIALNOŚĆ PRZED NARODEM!!!

Oczywiście postulat likwidacji ZUS i OFE musi być racjonalny. To nie może pozbawić emerytur tych, którzy nabyli już uprawnienia, ani tych którzy nie mają już żadnych szans z powodu błędnej przeszłości tego systemu, zarządzać czymkolwiek. Przepracowali ciężko – bo w Polsce bardzo ciężko się pracuje – swoje lata i zostali z “g..nem ” w kieszeni. To jest problem do rozwiązania, na serio.

TO JEST WYZWANIE PRAWDZIWE TRZEBA ODWAGI I PEWNOŚCI ŻEBY SIĘ PODJĄĆ CZEGOŚ TAKIEGO. TU TRZEBA NAPRAWDĘ DRUGIEGO GRABSKIEGO, A NIE BYLE DUPKA I MĄDRALI. TU TRZEBA ZMIENIĆ ZASADNICZO POLITYKĘ RODZINNĄ, DOPROWADZIĆ DO ZWIĘKSZENIA LICZBY DZIECI!!! ŻEBY RODZINA BYŁA RODZINĄ A NIE JAKĄŚ KARYKATURĄ!!!

Jeśli ktoś ma pomysł na tę łamigłówkę powinien dostać szansę – ODPOWIEDZIALNEGO jej rozwiązania.

Uprawnione na serio do udziału w rządzeniu są PIS i Obóz Narodowy – nikt więcej. PIS dlatego, że pokazał program który stwarza nadzieję i że nie rządził tenże obóz nigdy w pełni – na to Post-komuszki do tej pory MU nie zezwoliły nigdy. Teraz Post-komuszki są już pod ścianą. Gniew jest wielki i rozczarowanie olbrzymie.

Obóz tzw. Patriotyczny rządził tylko od grudnia 1991 do czerwca 1992 – pół roku+ tyle co PIS, czyli 2005 – 2007. Nie mieli żadnej szansy pokazać efektów swojej pracy, bo ich sojusznikami były stworzone przez WSI potworki -Samoobrona i LPR – zarządzany przez wiadomo kogo, tego co pije im dzisiaj z dziobka, ostatecznie samo-zdemaskowany.

Obóz Narodowy, bo nigdy nie rządził. Człowiek, który przewodzi tak zwanej Nowej Prawicy zasłynął co najwyżej z nieudolności wszechczasów i rozbicia UPR.  Nie wierzę w szczerość jego intencji, za łatwo rzuca pewne tezy nieprzemyślane, jakby z góry wiedział, że nigdy nie będzie współrządził, a więc ODPOWIADAŁ na serio za to co papla. Wszystko wskazuje, że była to też struktura zinfiltrowana przez WSI.

Niech Obóz Narodowy da nam też gwarancje o których już pisaliśmy – że będzie służył Polsce i Polakom, a nie Watykanowi, że rozdzieli faktycznie państwo od kościoła watykańskiego i stworzy państwo abs0lutnie świeckie. I że stworzy sojusz z Turcją, która jest poza UE – realną Oś polityczną i gospodarczą.

Jeżeli tego nie zrobią to twórzmy Nową Siłę, RUCH WOLNYCH LUDZI – patrzmy też uważnie na tandem Kukiz-Duda , czy oni słyszą czego chcemy i czy się pod tym podpiszą, czy nie?!

Ruch Wolnych Ludzi, jak pokazuje sprawa ACTA i uboju rytualnego  ma silę dużo większą niż by to chcieli przyznać tzw zawodowi politycy. Tacy oni “zawodowi” jak i ja jestem “zawodowcem” w tej dziedzinie. Więc bez kompleksów – oni wszyscy byli botanikami jak  Niesiołowski, robotnikami jak Frasyniuk, pseudoprofesorami jak Geremek i Mazowiecki, pseudomagistrami jak Kwaśniewski, itp.

Do Ruch Narodowego zgłaszamy niezmiennie te same postulaty, które muszą być spełnione jeśli ten Ruch chce w oczach Wolnych Ludzi a tym samym w oczach Polaków, którzy w końcu przecież wszyscy Wolnymi Ludźmi się staną za Ruch Narodu POLSKIEGO. Przypominamy je tutaj dla odświeżenia pamięci i przypomnienia, lub dla tych którzy tych gwarancji żądanych przez nas jeszcze nie znają.

Niezbędne Gwarancje ze Strony Ruchu Narodowego dla POLAKÓW

Prawdziwy Ruch Narodowy powinien  zagwarantować Polakom ( i nam jako jego części), i zadeklarować to jako pierwszy punkt WSZELKICH PROGRAMÓW – że:

1. Nadrzędnym nad wszelkimi innymi interesami i celami i priorytetami jest działanie w interesie i dla DOBRA NARODU POLSKIEGO i Polski – a następnie,

2. w drugim rzędzie działanie w interesie i dla DOBRA Innych NARODÓW Słowiańskich i krajów Słowian,

3. a dopiero na trzecim miejscu: dla Dobra WIARY, która niekoniecznie musi być katolicka , bo także dla dobra wiary Prawosławnych, Protestantów, Wiary Przyrodzonej Słowian czyli Rodzimowierców i dla Dobra innych wyznań w Polsce i Krajach Słowian, jak: muzułmanie, a także żydzi – wyznawcy mojżeszowi, czy budddyści. Wśród tych różnych rodzajów wiary – musimy też wymienić ATEISTÓW, którzy wierzą iż kierują sie wyłącznie własnym rozumem i maja do tego prawo.

4.  Światopogląd naukowy jako obowiązujący w Państwie i stanowiący podstawę organizacji struktur państwa – czyli  WOLNY CZŁOWIEK, wolny od doktryn, twórczy, otwarty, nowoczesny, stosunki społeczne wolne od doktryny Pan – Niewolnik.

5. Absolutny Priorytet EKOLOGICZNY – bo to zaśmiecanie przyrody, GMO – to jest zbrodnicze działanie w opinii młodego pokolenia które zostawiamy w tym naszym biednym kraju po sobie. Moje córki o tym myślą, młodzi o tym myślą – lasy, naturalna nowoczesna produkcja rolna – nie jakieś mrzonki o powrocie do natury ale krok w XXI wiek – podejście ekologiczne, gospodarstwa ekologiczne , nowoczesno-naturalne.

6. Rodzina i program prorodzinny wspomagany przez Państwo  – i ten punkt jest konieczny, niezbędny dla młodych ludzi – Są tu niezbędne trzy elementy:

a – gwarancja rozwoju miejsc pracy

b – urlopy macierzyńskie-tacierzyńskie i ulgi rodzinne dla wielodzietnych, zachęty do wielodzietności

c – wysokiej jakości opieka medyczna dla kobiet i dzieci, i przedszkola , żłobki

gwarancja ze strony państwa tego wszystkiego – a więc niestety nie liberalizm kapitalistyczny, ale elementy socjalne.

7.  Polakiem jest każdy kto identyfikuje się z kulturą, tradycją i dziejami ośrodka Nadwiślansko-Nadodrzańskiego – choćby był Żydem. A jeśli jest Polakiem to podporządkowuje się Prawu Polskiemu, bezwzględnie, niezależnie od wyznania i haplogrupy czy grupy krwi – tak będzie konstruowane prawo w RP.

 

Widzę dla nich miejsce wśród NAS, Wolnych Ludzi – pod warunkiem że się wyrzekną wszelkich działań wymierzonych w inne religie i systemy wierzeń w ATEIZM TEŻ.

 

Nie mówcie mi, ze to utopia – słyszałem to już w 1967 roku, że proponowana przez hippisów zmiana moralności to utopia i że utopią jest wierzyć w zmianę PRL na coś innego, więc po prostu nie uwierzę w to.

Mamy jednak III RP (nędzną bo nędzną, neokolonialną, ale przecież rozmawiamy ze sobą w miarę swobodnie), a też Gniew Ludu powstrzymał rządzących przed zadekretowaniem uboju rytualnego, który jest jakimś chyba “konikiem” naszych Yelit. To jednak coś innego niż PRL w 1967 roku.

Nie wiem jednak czy tym wszystkim TVNom, Polsatom i TVP odbiło coś, czy to jakaś moda na koszerne mięcho ma być teraz lansowana? Czy o co chodzi?! Zdziwili się , że nie są “u siebie” i tego im się nie pozwoli tutaj robić?

W każdym razie przy okazji tej ustawy obnażyli się zupełnie, to jest już jawne działanie owych mediów przeciw woli Polaków.

 


Wzgórze Zabirów i Wzgórze Demonów w Zabierzowie (także wołanie słońca z 1 04 2012) i fragment 24 Taji

$
0
0

zab DSC01540Dolne wzgórze, czyli Wzgórze Zabierzowskie (Zabierzowianie to potomkowie dawnego plemienia wojowników Zabirów (zapisanych przez starożytnych jako Sabirowie). Ozdobione oczywiście krzyżem na długiej nodze. Jednak to nie ono jest wzgórzem Zabirów – Demonów, zduszów tych wojownikó oddanych Żabikrukowi (Zabi Krukowi – Zabirowi Krukowi)

zab DSC01543To bajeczne wzgórze z kamieniołomem zamienionym częściowo na małe oczko wodne i bujną roślinnością oraz lasem składa się z dwóch wyniesień. Pierwsze z krzyżem, wyrasta ponad samym miasteczkiem, które jest dzisiaj praktycznie dzielnicą Wielkiego Krakowa, tylko formalnie nie włączoną do samego miasta, suburbium.   

zab DSC01542Dzisiaj praktycznie od Krakowa do Katowic ciągnie się jeden wielki teren zabudowany, aglomeracja która praktycznie łączy się w jedno miasto Krako-Katowice. Widać do zwłaszcza gdy się jedzie nie autostradą a szosą olkuską.

zab DSC01537Malownicze niższe wzgórze – Zabirów jest także terenem stadniny koni, częściowo pokrywa je piękny las, w którym wciąż można zbierać grzyby. Jest to teren leśno-parkowy, a grzbiet ciągnie się od Skały Kmity czyli od Mydlnik i Bronowic od Rudawy aż do Krzeszowic i Tenczynka, po lewej stronie szosy do Trzebini. Zabirowie maja swój ciekawy epizod w dziejach okolicy i dziejach mitycznych Europy. Przytoczmy go tutaj:…

zab DSC01551W końcu wskutek nadmiaru powodzenia wydało się Zobirajowi, że nikt nie ma nad nim władzy i nie
będzie końca jego panowaniu. Wtedy to ogłosił, że On i tylko On jest twórcą i dawcą wszelkiego
dobra. Kiedy tylko wypowiedział te bluźniercze słowa, oddzieliła się od niego chwarena, świetlisty
blask boskiego ichoru go opuścił, a z nią opuściła go także moc czynienia dobra. Wtedy w jego
duszę zstąpiła natychmiast ciemna siła – żądza chciwości i tak oto dopadła go Chtota, opanowując
niepodzielnie jego umysł i serce. I zmienił się nie do poznania w jednej chwili.
zabr pow 20 prDSC01585

Wzgórze Demonów – górne wyniesienie – awaks

Zaczął się wtedy w Nurusji zupełnie inny czas – ciężki, kładący się na piersiach nieznośnym
uciskiem. Zobiraj-Zober powołał do życia nową gromadę, która nie miała nic wspólnego z Wiarą
Przyrody, a stanowiła jego przyboczną drużynę kapłów-wojów, a w istocie nie kapłów jeno
poborców opłat i strażników dóbr, wtajemniczonych w Czarne Tany. Wkrótce rozrośli się oni
w plemię, które nazwano Zabirami, Zabarami lub Zbirami, jako że zbierali daniny dla Zobera,
byli Zoberowym wojskiem, a także jeżeli ktoś nie miał dani, zabierali mu to, co miał.

zab pszcz DSC01544Nazywano ich tak również dlatego, że pochodzili z Obrów-Obarysów po Bierle I Obarysie, czyli z Bierygów
Zerywańskich, a zamieszkiwali ze starodawnymi zerywańskimi Harami, głównie ziemię nad
Orolem i dalej na wschód od tego jeziora, za ziemiami Harów. Ponieważ Zabirowie budzili
powszechny gniew, Zobiraj-Zober nadał im osobną ziemię i założył obwar Zabierzów niedaleko
Caroduny-Krakowa, gdzie zamieszkali razem ze swoimi zadrugami.

zab DSC01553kompr
W ślepej żądzy posiadania i bogacenia się nałożył Zobiraj-Żabikruk daniny na wszystkich i za
wszystko: na chłopów za uprawę roli – częścią zbiorów, na rzemieślników – od wyrobów
garncarskich, tkackich, kościanych, kamieniarskich oraz wyrobów z metali – broni, ozdób, naczyń,
narzędzi, przedmiotów użytkowych, częścią wytworzonych dóbr. Zaraz potem umyślił sobie, że
trzeba mu płacić za każdy osobiście dobyty ułomek kruszcu i rudy, za każdą piędź soli i innych
dobytych z ziemi dóbr, częścią tychże dobytych dóbr.

zab bolo DSC01571kompr
W swoich działaniach wzorował się na Widnurze I Wodynie i Bierle I Obarysie, kiedy ci
ustanawiali gromadę charonów-ochronów i kazali sobie płacić za przewóz dusz zmarłych
w Zaświaty. Żabikruk jednak twórczo rozciągnął ów wzór na wszelakie przejawy działania. Jego
opłaty polegały głównie na zaborze części wytworzonego mienia, a zbierali je we wszystkich
stronach Zabirowie i nieśli do tajemnych zamyków, jaskiń, czeluści, do składów kniagińskich
w Beszczu, do skryntu-skrzętu w Dzielnicy i do Zobirajowego skarbca. Tego było już Nurusom
i innym okolicznym Sistanom za wiele.

zab DSC01575komprWzgórze Demonów – Górne wzniesienie Zabierzowskie, przy awaksie.

Od tej chwili odwrócili się od niego wszyscy poddani, a Kiełtowie, mieszkający w sistańskich
ziemicach Nurusji, Lęgii i Dachji, stali się głównymi wrogami starego króla.

…..

zab obr DSC01577komprkoniecznie powiększ

Krak III Żabikruk-Zobiraj był długowiecznym władcą, żył dwa Koła Wieków12 i wcale nie oddałby
władzy nikomu przed zakończeniem żywota, gdyby nie nastąpiły nowe dziwne wydarzenia.
Nagromadził tak olbrzymie skarby, że czuł się stale zagrożony. Nie bardzo wiedział, gdzie ma
je schować, żeby były od innych bezpieczne.

zab pow DSC01594kompr

Im kto mu był bliższy, tym się mu zdawał bardziej
niebezpieczny dla owego skrzętu. Im bardziej chorzał na ciele, tym gorzej rozpłomieniała się jego
dusza. Jego umysł trawiony był coraz bardziej zapiekłym lękiem. Najpierw zrobił się podejrzliwy
wobec zadrug i pobratymców Harów, potem zrobił się podejrzliwy wobec wiernych sobie drużyn
mogilańskich, na koniec kazał wyciąć w pień dowódców oddziałów Zabirów, bo mu się zaczęło
zdawać, że za dużo wiedzą. Ponieważ przestał ufać swojemu rodowi i własnym przybocznym
wojom w Carodunie, przeniósł się do Beszczu.DSC01167kompr1 kwiecień 2012 – Wołanie Słońca

W tym czasie olbrzymie zamczysko na sztucznie
usypanej wyspie pośrodku wiślanego rozlewiska było już pobudowane, a Beszczami rządzili
beszczańscy Kiełtowie. To ciekawe, że na koniec zaprzyjaźnił się z tymi, których na początku
swoich rządów najgorliwiej zwalczał – z Kiełtami. Niektórzy kapłani-woje z gromad świtungów,
kosezów, wicikowitów, jughasów czy withasów powiadają wprost, że Kiełtowie kupowali jego
zaufanie mocno podsypując mu złotem i drogimi kamieniami, a Zobiraj był już wtedy całkowicie
zaślepiony i opanowany przez Chtotę-Chciwość.

DSC01168kompr
Zabrał ze sobą Zobiraj-Zober Bierło II Żabikruk do zamyku Beszcz Zabirów i wtajemniczonych
Kiełtów z Beszczów (tylko Kiełtów, a nie Słowian, mimo że jedni i drudzy byli pomiędzy nimi),
a także Bierygów, którzy uciekali na północ przed Romajami z Wyspy Skryty. Ten obwar nazwano
Tynem Żabikruka albo Mogiłą Zobera-Zobiraja. Tam przenosił nocami ze wszech miejsc w Wiślanii
swoje skarby nagromadzone z danin. Tam przesiadywał nad nimi dzień i noc, sycąc wzrok ich
blaskiem w ogniach pochodni, otoczony strażami Zabirów i zbrojnym zaciągiem Kiełtów.

DSC01172kompr
Tam go w końcu Beszczowie i Zabirowie niczym więźnia trzymać poczęli, pod pozorem że bezpieczniej
będzie dla skarbu, gdy go Żabikruk nie będzie opuszczał. W jego imieniu rządy zaczął sprawować
Kiełt Tarna Dywas, mieniony przez słowiańskich pobratymców z Beszczów Czarnodywem.
Wkrótce na rzecz owego Tarno-Dywasa specjalnym nadaniem zrzekł się Krak III Zobiraj-Żabikruk
całej władzy po to, żeby móc w skarbcu dłużej siedzieć. Zapisane też zostało, iż po bezpotomnej
śmierci Żabikruka koronę Nurusji obejmie ów Dywas.

DSC01180komprBezpotomność Żabikurka była już wtedy
przesądzona, ponieważ był nie tylko sędziwym starcem, ale też osobą porażoną splątaniem
i niemocą, a żadnych dzieciców się do tego czasu nie dorobił.
Nie tak to miało być w zamiarze Czarodany, nie tego chciał zapewne Krak Nur i Kyj Buda Rusy.
Czy tego chciała Perperuna? Trudno powiedzieć.

DSC01182kompr

Zabirowie – wojowie-skarbnicy Zobiraja musieli się chronić przed gniewem Nurusów ucieczką
nad Dunaj. Tam osiadła duża ich grupa wraz z kobietami, dziećmi i starcami, których wzięli
ze sobą. Tam stworzyli całkiem osobne plemię, znane dobrze także Romajom. Duża gromada
plemienna Zabirów wróciła poprzez stepy nad Jezioro Orol. Tylko nieliczni, ci którzy zawsze
przestrzegali zasad uczciwości wobec ludu nuruskiego, pozostali w rodzinnym obwarze
Zabierzowie i okolicy Caroduny.

DSC01195kompr

Zabirowie znani byli Romajom i zostali zapisani w ich kronikach w zniekształconym brzmieniu jako Sabirowiea.
Ci Zabirowie, którzy uszli przed gniewiem Nurusów w stepy, częściowo osiedli nad Donem, częściowo nad
Taja dwudziesta czwarta – Przypisy – Dzieje Nurusji. Stara i N owa Ziemica Nurusów 615
Dunajem a największa część wróciła nad Jezioro Orol (Aral). Późniejsze dzieje i kroniki romajskie odnotowują
ich jako Abarów, Harów-Hawarów-Awarów.

DSC01198 bez kompr sniegPowiększ a zobaczysz taniec śniego-świetlików

DSC01199 bez komprpowiększ

DSC01208bez komprpowiększ

DSC01221bezkomprpowiększ

DSC01228bezkomprpowiększ

DSC01231bezkompr

powiększ – rozległy widok na Kraków i płatki śniegu

Na wzgórzu Demonów spotkała mnie kiedyś iście demoniczna przygoda w samo południe, kiedy samotnie wybrałem sie z moim pieskiem samochodem, pod nieobecność innych bliskich mi osób, ale o tym opowiem innym razem, bo cza chyba jeszcze nie jest po temu właściwy. ( powiększ)

DSC01233bezkompr

godzina 12.45 (powiększ)

DSC01234komprpowiększ

DSC01237kompr

DSC01239kompr

DSC01241kompr

DSC01243komprOłtarz ofiarny

DSC01245komprOłtarz po środku miejsca zborów

DSC01246komprołtarz, miejsce żertw

DSC01247komprpłyta ołtarza

DSC01259kompr

DSC01269kompr

DSC01272kompr

DSC01273komprWidać błękit nieba odbitego w wodzie

DSC01283kompr


Wzgórze Brzoskwińskie, Skała Krzywy Sąd i Złota Polana

$
0
0

brosk DSC01531Ze Wzgórza Brzoskwińskiego widok na Wzgórze Nielepickie – latobrozsk DSC01530Wzgórze brzoskwińskie lato

brozsk DSC01528Awaks – na szczycie Góry Brzoskwińskiej, podobnie jak na Wzgórzu Demonów w Zabierzowie

brzosk sad złota pola DSC01514Sady Złotej Polany

brzosk DSC01520Widok ze Złotej Polany w stronę Tyńca i Tatr

brosk widok ze z złotej polany DSC01517Ze Złotej Polany na Tyniec  i Oświęcim

brzosk widok zlota polana DSC01518Na dalekim planie widać jeziorko nad którym nigdy nie byliśmy, w tej okolicy są duże stawy rybne, ale to jest wyraźnie naturalne oczko.

DSC01120kompr

Skała Krzywy Sąd wczesna wiosnaDSC01121kompr

Święty Buk o dziesięciu pniach na Skale Krzywy Sąd – wiosnaDSC01123kompr

Bukowy gaj i skałyDSC01136kompr

Święty Gaj wzgórza Krzywego Sądu (Kriwdy-Sądzy)DSC01143kompr

W tle stawy rybne gospodarstwa AleksandrowiceDSC01146kompr

Awaks Wzgórze Brzoskwińskie – wiosnaDSC01150kompr

Awaks ukryty w lesie, ale jest widoczny z róznych stron i różnych wzgórz w okolicy, jak na dłoniDSC01151kompr

Wzgórze Brzoskwińskie – wiosnaDSC01153kompr

To samo pole rzepaku i widok co na początku ale wczesną wiosna – dzień pochmurny (na Wzgórze Niepelickie)DSC01160kompr

Przyroda tego okresuDSC01166komprPierwsze zawilce

DSC01289kompr

Pierwsze przylaszczki

DSC01290kompr

DSC01291kompr

DSC01297kompr

DSC01298kompr

DSC01300kompr

DSC01301bezkompr


Grabarka – Mielnik – Krynoczka, Święty Krąg Nurowsko-Białowieski

$
0
0

KONICA MINOLTA DIGITAL CAMERABiałowieża – to zapis brzmienia miana, którego znaczenie wykracza daleko poza to co rozumiemy pod tym pojęciem dzisiaj potocznie. Białymi Wieżami nazywano niegdyś ośrodki Wiary Przyrodzoney Słowian, miejsca położone skrajnie, które promieniowały słowiańską kulturą i tradycją na całą okolicę. Miejsce określane Białą Wieża znane z dziejowych zapisów leżało w kraju Chazarów-Połowców wysuniętych zdecydowanie spośród Słowian na wschód, w okresie średniowiecza. Pobudowano tam na wyspie Itil gród, Biała Wieża (patrz: Słownik Starożytności Słowiańskich), a do jego nazwania posłużono się tym starożytnym określeniem właśnie dlatego, że zajmował on skrajne położenie i był emanacją Słowiańszczyzny w tejże ziemi, to jest za ujściem starożytnej rzeki Ra – Rawy – Rzwy – Wołgi (Wołkiej Rzyki).  Podobny gród Biała Wieża posadowiono nad Renem – Granią, rzeką graniczną Słowiańszczyzny z okresu panowania Celtów na zachodzie Europy. Podobny gród-obwar ustanowiono na stokach Alp w dzisiejszej Szwajcarii, kraju Hel-Wędów. Zapis współczesny, ortograficzny tego słowa jest zapisem mylącym, ponieważ  jego znaczenie to wcale nie “tum” – czyli wieża kamienna lub drewniana, a wieża wiary – “tum” – przenośnia, oznaczająca ośrodek Wiary Słowian. Biała bo Wielka i Biała w znaczeniu Święta – Jasna.

z8097071Q,Dab-w-Bialowiezy--

Ze strony Encyklopedia Białowieży:

http://www.encyklopedia.puszcza-bialowieska.eu/index.php?dzial=haslo&id=488

….Zagadkowość dębu i całego wzgórza w Parku Pałacowym nie dawała nam spokoju. Odkrywczym dla nas stał się artykuł Leszka Mateli na temat geomancji i miejsc mocy, opublikowany w numerze 9/1992 miesięcznika „Nie z tej Ziemi”. Znany polski radiesteta i geomanta dowodził, że kulę ziemską, podobnie jak i ciało ludzkie, przecinają kanały przepływu energii życia. Wiedziano o tym już w starożytności. Współczesne badania, prowadzone przez europejskich uczonych, przyniosły szereg nowych spostrzeżeń. Zauważono, że np. stare świątynie czy też miejsca kultu różnych wyznań są zawsze usytuowane w strefie o specyficznym promieniowaniu Ziemi, względnie na skrzyżowaniu tych stref. Analiza położenia takich miejsc na mapie zakończyła się zdumiewającym odkryciem. Okazało się, że układają się one wzdłuż linii prostych, przy czym linie te mają dość regularny układ. Łączą one miejsca koncentracji pozytywnej energii przyrody zwane „miejscami mocy”.

Z tymi stwierdzeniami koresponduje hipoteza rosyjskich uczonych Gonczarowa, Makarowa i Morozowa, którzy w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku doszli do wniosku, iż kula ziemska ma strukturę kryształu. Odkryli, że na liniach i węzłach krystalicznej siatki Ziemi powstawały ważne centra cywilizacyjne i kulturowe.

Leszek Matela do swego artykułu dołączył mapę wyrysowaną na podstawie hipotezy rosyjskich uczonych. Analizując ją, stwierdziliśmy ze zdumieniem, że jedna z linii siatki krystalicznej przecina… Puszczę Białowieską. Wszystko też wskazuje, że przebiega ona przez Białowieżę, a w okolicy zagadkowego dębu na wzgórzu znajduje się tzw. miejsce mocy!

“Cudowny” dąb w szacie letniej (2007r.)

Zaczęliśmy sprawdzać, czy wykaz charakterystycznych cech dla miejsc mocy, podanych przez p. Matelę, ma odniesienie do Białowieży. Okazało się, że tak! Jest nawet u podnóża wzgórza źródełko z wodą o specyficznych właściwościach.

Przeanalizowaliśmy też przebieg linii promieniowania na obszarze Puszczy Białowieskiej. Rezultat okazał się zaskakujący. W samej Białowieży na linii znajdują się aż dwie świątynie – cerkiew prawosławna i kościół katolicki. Przypuszcza się też, że na wzgórzu z dębami niegdyś znajdował się „święty gaj”, czyli miejsce, w którym odbywały się pogańskie obrzędy. Przesuwając się po linii w stronę Hajnówki, natrafiamy na Krynoczkę – prawosławne sanktuarium ze słynnym cudownym źródełkiem.

O swym odkryciu niezwłocznie powiadomiliśmy p. Leszka Matelę, zapraszając go jednocześnie do Białowieży celem przeprowadzenia dokładniejszych badań, które albo potwierdzą, albo obalą nasze przypuszczenia. Pan Matela przyjechał 30 kwietnia 1994 roku. Na początku zwrócił naszą uwagę, że linia siatki krystalicznej przebiegająca przez Białowieżę ma połączenie z Gnieznem i Hexentanzplatzem, legendarnym centrum kultowym w Górach Harzu, oraz z Drüggelte, westfalską miejscowością, znaną z tajemniczej kaplicy gnostycznej sekty Katarów. Ze wstępnych badań wynika, że szczególna aktywność tej linii przypada w ostatnim dniu kwietnia, co w ezoterycznej tradycji wiąże się z dniem Walpurgii, czyli świętem wiedźm.

Leszek Matela przywiózł ze sobą specjalistyczną aparaturę. Przy jej pomocy ustalił, że dąb z wizerunkiem stoi na „silnie promieniującym skrzyżowaniu wznoszących się stromo ku powierzchni cieków wodnych (tzw. ślepe źródło) i wpisany jest w układ promieniowań kosmicznych, zwanych w radiestezji siatką szwajcarską i siatką diagonalną”. Dzięki miernikowi pola elektromagnetycznego, udało mu się zlokalizować pasmo promieniowania nieznanego pochodzenia przebiegające przez dąb z południowego zachodu.

Badacza uderzył szczególnie fakt, że „wykryte metodami radiestezyjnymi częstotliwości radiacji wokół drzewa odpowiadają rytmowi oddychania człowieka oraz liczbie uderzeń serca na minutę, tak jakby dąb był żywą istotą pulsującym w rytmie fizjologicznym człowieka”. Ustalił on, że całe wzgórze w Parku Pałacowym jest silnie promieniującym obszarem. Pomierzona intensywność promieniowania wykazała ponad 50 tysięcy jednostek w skali BSM, co wielokrotnie przewyższa korzystne dla człowieka natężenie wibracji. Jest to bez wątpienia najsilniejsze miejsce mocy w tej okolicy. Badania radiestezyjne wody w wypływającym u stóp wzniesienia źródle potwierdziły wysokie jej walory bioenergetyczne.

Leszek Matela ustosunkował się również do niecodziennych zjawisk i odczuć w pobliżu dębu. Stwierdził, że osoby o właściwościach medialnych zazwyczaj odczuwają w takich miejscach potężną energię oraz mają tajemnicze wizje. Zjawisko to określa się mianem „genius loci” (dusza miejsca) i niekoniecznie należy je rozpatrywać w kategoriach spirytystycznych. Potwierdza to przykład dr. Tarasiewicza, który wydobywającą się spoza drzewa energię wyczuwał w postaci kuli. Moc tej energii może u jednych budzić przerażenie, drugich może zniewalać, a na innych wpływać pozytywnie, inspirująco. Wszystko zależy od tego, jaką przyjmiemy postawę, czy potrafimy otworzyć się na korzystne oddziaływanie energii i skoncentrować na jej pozytywnym i stymulującym wpływie.

Pokłosiem wizyty Leszka Mateli stały się jego liczne artykuły o nowym miejscu mocy, publikowane w prasie polskiej i zagranicznej. Białowieskie miejsce mocy trafiło także na karty kilku książek p. Mateli. Poza tym badacz zainteresował swym odkryciem liczne grono specjalistów różnych dziedzin oraz twórców telewizyjnego cyklu „Era Wodnika”, którzy we wrześniu 1994 roku zrealizowali w Białowieży film poświęcony temu i następnym miejscom mocy, odkrytym w Puszczy Białowieskiej.

Na początku XXI wieku z dębu z wizerunkiem zaczęła odpadać płatami kora od strony południowej, później zaczęły także usychać gałęzie. Dąb najwyraźniej osiąga swój wiek biologiczny, na co wcześniej wskazywały już osoby przeprowadzające na nim prace pielęgnacyjno-konserwatorskie. W takiej sytuacji i cud nie pomoże. Z całej grupy dębów porastających wzgórze, do chwili obecnej przetrwało tylko czternaście (w momencie pojawienia się „cudu” rosło ich szesnaście). (oprac. Piotr Bajko)

171

Leszek Matela – Zielone Brygady nr 76 z 1995 roku

http://zb.eco.pl/zb/76/matela.htm  –

przy okazji pozdrowienia i należne podziękowania dla Andrzeja Żwawy wieloletniego niestrudzonego wydawcy Zielonych Brygad, krakowskiego Zasłużonego dla Wiary Słowian.

“Zielone Brygady. Pismo Ekologów” nr 10 (76), Październik’95


BIAŁOWIEŻA GEOMANTYCZNAPuszcza Białowieska jest unikalnym na skalę światową kompleksem leśnym i rezerwatem biosfery. W 1979 r. wpisano ją jako jedyny polski obiekt przyrodniczy na listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości. Niezwykłość tego terenu nie ogranicza się jednak wyłącznie do walorów przyrodniczych. Niemniej istotny okazuje się ukryty aspekt duchowy. Tajemnicze zjawiska i odkrycia, które miały miejsce w ostatnim okresie w Białowieży zdają się potwierdzać niezwykłość tych okolic.

Rzadko pojawiało się do tej pory pytanie dlaczego położona na uboczu Białowieża stała się dość znaną miejscowością. Tu przecież od wieków zjeżdżały liczne głowy państw i dygnitarze z różnych stron świata. Czy wpływ na to miała tylko obfitość puszczańskiej zwierzyny i wielkość leśnych ostępów?
Puszcza i jej duchowe skarby
Pierwszą osobą, która publicznie zwróciła uwagę na ezoteryczne wartości tamtejszych terenów był Metodiusz Romanow – leśnik, okultysta i ekolog pracujący w latach 20. przy ochronie białowieskich lasów. Wyrazem jego fascynacji Białowieżą była opublikowana w 1925 w katowickiej “Książnicy Wiedzy Duchowej” książka Duchowe skarby Puszczy Białowieskiej. Autor tej znakomitej pracy proponuje spojrzenie na puszczę nie jako wytwórnię masy drzewnej, ale jako rezerwuar energii duchowej. Nie bez przypadku nasi przodkowie czcili bóstwa w gąszczach lasów, na polanach i świętych gajach. Romanow przypuszcza, że nazwa Białowieża ma związek z prasłowiańskim kultem Białoboga. Lechici nazywali Boga m.in. Drzewowidem i czcili pod symbolem Drzewa Wiedzy. Romanow w swojej pracy podaje metodę rozwoju duchowego poprzez kontakt z przyrodą. Puszcza jest dla niego przykładem harmonijnego życia społecznego w naturalnym stanie. Obcowanie z przyrodą i zrozumienie jej tajemnic może pomóc człowiekowi odczuć przejawy jego własnej duchowej jaźni. Metodiusz Romanow dostrzegł, że to właśnie w Białowieży i jej okolicach następuje jakaś niezwykle koncentracja energii przyrody. We wspomnianej książce napisał: Istnieją na kuli ziemskiej punkty, które posiadają jakąś niewytłumaczalną siłę wpływu na rozwój duchowy człowieka. Właśnie istnieniem takiego punktu w Białowieży tłumaczył fakt, iż Puszczą Białowieską opiekowali się polscy królowie.

Geomantyczne miejsce mocy w Białowieży
W latach 70. znana stała się hipoteza uczonych rosyjskich Gonczarowa, Makarowa i Morozowa, iż kula ziemska posiada strukturę kryształu. Na Ziemi podobnie jak i na powierzchni kryształu znajdują się punkty i linie aktywne energetyczne. Przepływa poprzez nie energia życia. Tego rodzaju pozytywną energią przyrody zajmuje się dziedzina wiedzy zwana geomancją. Badacze rosyjscy odkryli, że na liniach i węzłach krystalicznej siatki Ziemi powstawały ważne centra cywilizacyjne i kulturowe. Spoglądając na wyrysowaną na podstawie ich hipotezy mapę ze zdumieniem spostrzegłem, że na jednej z linii owej siatki krystalicznej leży właśnie Białowieża. Co ciekawe linia ta biegnie na zachód przez Gniezno a dalej przez Hexentanzplatz, legendarne centrum kultowe w Górach Harzu oraz przez Drüggelte koło Soest, westfalską miejscowość znaną z tajemniczej kaplicy gnostycznej sekty Katarów. Wstępne badania wykazały, że szczególna aktywność tej linii promieniowania przypada na 30 kwietnia. Tradycja ezoteryczna łączy ten dzień z dniem Walpurgii czyli świętem czarownic. Nic też dziwnego, że wspomniana linia promieniowania przechodzi przez legendarne miejsce tańca czarownic w Harzu. Ostatni wieczór kwietnia podobnie jak noc świętojańska to czas potężnych przemian energetycznych w przyrodzie szczególnie w miejscach położonych wzdłuż wymienionej linii. Dlatego też do przeprowadzenia badań Puszczy Białowieskiej wybrałem właśnie dzień 30 kwietnia. Okazało się, iż rzeczywiście natężenie promieniowania w tym dniu osiąga potężne wartości. Ciekawe że wykryte metodami radiestezyjnymi częstotliwości radiacji wokół drzewa odpowiadają rytmowi oddychania człowieka oraz ilości uderzeń serca na minutę. Tak jakby dąb był istotą pulsującą w rytmie fizjologicznym człowieka. Przeprowadzone przeze mnie badania radiestezyjne wykazały, że całe wzgórze w Parku Pałacowym porośnięte 15 starymi dębami jest silnie promieniującym obszarem, prawdopodobnie pozostałością dawnego świętego gaju, miejsca kultu, inicjacji i pochówku mieszkających tu niegdyś plemion. To niewątpliwie najsilniejsze w tym rejonie miejsce koncentracji pozytywnych energii Ziemi i Kosmosu zwane w geomancji miejscem mocy.

Ikona na dębie
Ponad trzy lata temu swego rodzaju sensację wśród mieszkańców Białowieży wywołało pojawienie się ikony na bliźnie po odciętym konarze wiekowego dębu w Parku Pałacowym. Wizerunek na dębie przypominał, jak twierdzi emerytowany kantor cerkiewny Piotr Dworakowski, oblicze archanioła Gabriela, zwiastuna niecodziennych wydarzeń. Kilka miesięcy po pojawieniu się niezwykłej ikony rzeczywiście miało miejsce w tych okolicach epokowe wydarzenie. Otóż przywódcy Rosji, Ukrainy i Białorusi spotkali się w pałacyku myśliwskim położonym po białoruskiej stronie puszczy, 9-10 km od dębu i podpisali akt dotyczący rozwiązania sowieckiego imperium. Ciekawy zbieg okoliczności, że na miejsce tego historycznego spotkania wybrano akurat Puszczę Białowieską. Dziś obraz na dębie nie jest już wyrazisty. Konserwatorzy zamalowali go sześciokrotnie farbą. Tajemnicze oddziaływanie drzewa jednak nadal pozostało.

Tajemnicze zjawiska wokół niezwykłego drzewa
Mieszkańcy Białowieży leśnik Piotr Bajko i lekarz dr Sergiusz Tarasiewicz zebrali obfity materiał dotyczący całej serii tajemniczych zjawisk, które miały miejsce wokół niezwykłego dębu. Tajemnicze promieniowanie występujące wokół drzewa posiada niezwykle silne oddziaływanie. U wielu osób przebywających pod dębem występują odczucia mrowienia w kończynach, zachwiania równowagi a nawet zmiany skórne. Osoby o zdolnościach medialnych odczuwają w tym miejscu potężną energię oraz mają tajemnicze wizje. Takie zjawisko w literaturze ezoterycznej określa się mianem genius loci, duszą danego miejsca i niekoniecznie trzeba je rozpatrywać w kategoriach spirytystycznych. Dr Tarasiewicz wyczuwa energię wydobywającą się z dębu pod postacią kuli. Ilekroć znajdzie się pod drzewem i nastawi się na jej odbiór jakaś siła wodzi jego ręce ukazując kształt kulisty. Widać tutaj wyraźną analogię do chińskiej gimnastyki medytacyjnej Tai Chi Chuan, gdzie energia życia w części ćwiczeń ukazywana jest poprzez ruchy rąk również jako kula. Dr Tarasiewicz nie zna jednak Tai Chi Chuanu i jego ruchy są po prostu spontaniczną reakcją na wibracje dobywające się z tego miejsca. Jego moc może zarówno zniewalać i budzić przestrach jak i inspirować i pobudzać duchowo. Wszystko zależy od naszej postawy. Ważne jest, aby umieć świadomie otwierać się na korzystne energie występujące w miejscu mocy i koncentrować się na ich pozytywnym i stymulującym oddziaływaniu. Znakomitym przykładem takiej postawy jest rodowity białowieżanin Borys Russko potrafiący “rozmawiać” z okolicznymi dębami i świetnie rozumiejący ich “mowę”. Osoby zamknięte na subtelne oddziaływania przyrody, nie umiejące nawiązać kontaktu z własną podświadomością z pewnością niewiele odczują. Również medytacja przy białowieskim dębie jest niezwykle głęboka. Osoby wrażliwe powiadają, że mają odczucie jakby jakaś nieznana siła wciągała ich w “inny wymiar”. Moje badania wykazały, iż faktycznie medytacyjne przesłanie tego miejsca przedstawia symboliczne przejście w drugą, nieznaną rzeczywistość.

Przy białowieskim dębie występują też niewytłumaczalne zjawiska akustyczne. Wspomniany już Piotr Dworakowski dnia 30.04.1995 r. wraz z grupą oprowadzanych turystów był świadkiem niezwykłego fenomenu dźwiękowego. Tuż przed zachodem słońca, gdy wokół panowała cisza, nagle ludzie stojący wokół dębu usłyszeli napływające z góry niezwykłe odgłosy. Słychać było rozmowy prowadzone prawdopodobnie po rosyjsku, ryk klaksonu i płacz dziecka. Odgłosy trwały, jak relacjonuje Piotr Dworakowski, ok. 6-10 minut. Po czym znowu zapadła głęboka cisza.

Kamienny krąg
Zagadkowe miejsca występują również w mniej dostępnych obszarach Białowieskiej Puszczy. Dr Tarasiewicz, wytrwały penetrator okolicznych kniei, odkrył kilka tajemniczych zakątków. Najciekawszy z nich znajduje się w oddziale 495 ok. 6 km na południowy zachód od Białowieży. Kierunek dojścia do niego wskazuje ścięty pień dębu obłożony kilkoma betonowymi płytami. Na płytach wyryto prawosławny krzyż, datę 20 X 1947 oraz tajemniczy ciąg liter: KWLMWBNJ. Po przesunięciu jednej z płyt okazało się, że pod spodem znajduje się głaz z odciśniętą bosą stopą. Pokazuje ona kierunek dojścia do znajdującej się kilkanaście metrów dalej polanki. Jej centrum tworzy krzyż z wpisanym w jego formę kręgiem kamiennych głazów. Pod warstwą mchu ułożone są mniejsze kamienie jakby ktoś wybrukował ten teren. Symetryczne rozmieszczenie kamieni i powtarzające się odległości między nimi wskazują, że jest to celowo zbudowany obiekt przez dawnych mieszkańców puszczy. Niezwykłość tego miejsca potęgują otaczające je drzewa. Większość z nich już od korzenia rozdwaja się. Występują tu też nietypowe dla puszczy gatunki takie jak: głogi, grusze i jabłonie. Przeprowadzone badania radiestezyjne kamiennego kręgu wskazują, że występuje tu układ niezwykle silnych promieniowań. Kamienie pełnią prawdopodobnie rolę naturalnego filtru tłumiącego szkodliwe komponenty promieniowania a przepuszczającego jego pozytywne i korzystne dla człowieka składniki. Nic dziwnego, że osoby tu przebywające donoszą o znakomitym samopoczuciu a nawet o ustąpieniu bólu głowy i innych dolegliwości. Istnieją przypuszczenia, że po wojnie spotykali się tu członkowie jakiejś sekty religijnej, która odnalazła dawne miejsce kultu. Ludzie ci pracowali tu w latach czterdziestych przy wyrębie lasu u załadunku drewna. Brak jednak jakichkolwiek szczegółów na ten temat. Nieco podobny kamienny krag znajduje się również w kwartale 496.

Rozmiłowaną w Białowieży docent Simonę Kossak zafascynowały również miejsca mocy ukryte w ostępach puszczy. Postanowiła nawet w ramach ONZ-owskiego programu “Man and biosphere” przy współpracy miejscowego nadleśnictwa, dopomóc w uporządkowaniu i wyeksponowaniu kamiennego kręgu w oddziale 495. Przeznaczono na ten cel 80 mln starych złotych. To niezwykłe miejsce ma być ogrodzone płotkiem z żerdzi, ma zostać ułożona kładka i powstać ambona widokowa. Centrum polanki ma być oczyszczone a układ kamieni odsłonięty. Pani Simona poszukuje też środków finansowych na wyeksponowanie i ochronę ukrytych w Puszczy Białowieskiej kurhanów, miejsc pochówku pradawnych puszczan, których Czesław Miłosz określił mianem “Indian Europy”.

Miejmy nadzieję, że tajemnicze moce puszczy dadzą nam kolejny argument przemawiający na rzecz jej ochrony.

Leszek Matela

KostrzewskiFranciszek.Grzybobranie.1860

Adam MICKIEWICZ O BIAŁOWIEŻY

Zaskakująco aktualny cytat znalazłem w bardzo godnej polecenia książce Ochrona przyrody a kultura prof. Jacka Kolbuszewskiego (w cenie 3 zł, myślę, że można ja zamówić za pobraniem w Towarzystwie Przyjaciół Polonistyki Wrocławskiej, pl. Biskupa Nankiera 15, 50-140 Wrocław, (402 559).

Rówienniki litewskich wielkich kniaziów, drzewa

Białowieży, Świtezi, Ponar, Kuszelewa! (…)

Pomniki nasze! ileż co rok was pożera

Kupiecka lub rządowa, moskiewska siekiera!

Nie zostawia przytułku ni leśnym śpiewakom!

Ni wieszczom, którym cień wasz tak miły jak ptakom!

 

(Początek księgi Pana Tadeusza pt. Dyplomatyka i łowy)

Oprócz tego mnóstwo ciekawych cytatów z literatury polskiej i informacji o polskich tradycjach ochrony przyrody.

Piotr Wiench
rys. Jakub ‘QubaCube’ Michalski

800px-Hajnowka-krynoczka-1Krynoczka – Miodowe Uroczysko bogini Śreczy (Pani Sporu)

Tak jak Grabarka jest miejscem czci Spora-Spasa tak Krynoczka – Uroczysko Miodowe, jest miejscem czci jego żony, Bogini Wymiany i Pośrednictwa, Sporzy-Śreczy (Średczy), której dniem tygodnia jest środa.

CB

mk2011-07-03 14.58.14 IMG_0782Jak widzicie w prawosławiu przetrwał zwyczaj wieszania bajorków proszalnych do bogów starej wiary słowiańskiej, pod postacią wieszania wstęg i chust z prośbami do świętych nowej religii. Przepiękne fotografie Krynoczki ze strony fotografa Magdaleny Kozłowskiej: http://kasjopea0.blogspot.com/2011/10/swieta-krynoczka-w-biaowiezy.html

Z Wiki

Krynoczka (Święta Krynoczka) – źródło w Puszczy Białowieskiej, położone 3 km od Hajnówki na trasie Hajnówka – Białowieża, uznawane przez wiernych Kościoła prawosławnego za cudowne.

Jest ono miejscem dorocznych pielgrzymek na uroczystość Świętej Trójcy. W pobliżu stoi wzniesiona w 1846 drewniana cerkiew pod wezwaniem Świętych Braci Machabeuszów należąca do parafii Zaśnięcia Przenajświętszej Bogurodzicy w Dubinach. Przy studzience (znajdującej się obecnie pod wiatą) zbudowano w 1848 niewielką drewnianą kaplicę.

Święta Krynoczka (krynica, źródło), znana była dawniej jako uroczysko Miednoje, od nazwy przepływającego nieopodal strumyka. Miejscem kultu jest od wieków, nie zachowały się jednak żadne dokumenty o tym świadczące.

Legenda wiąże je z pierwszymi chrześcijanami, jacy pojawili się na tych terenach. Byli to mnisi Kijowsko-Pieczerskoj Ławry, którzy chroniąc się przed Tatarami, w tym ustroniu leśnym, przy źródełku, wznieśli cerkiew, a wśród mieszkańców puszczy szerzyli wiarę prawosławną. Tu przychodzili się oni modlić, a woda ze źródła w swej symbolice łączyła się ze zdrowiem i zbawieniem.

mk 2011-07-03 14.51.40 IMG_0766Foto: Magda Kozłowska

Przez kilka wieków leśne źródło było znane jedynie okolicznej ludności. Pierwszymi przybyszami byli mnisi z monasteru Świętego Ducha w Wilnie, którzy pielgrzymując do monasteru w Wirowie i do klasztoru w Leśnej mieli tu swoją przystań na odpoczynek i oddanie czci Bogu. Kiedy przybywali, okoliczni mieszkańcy gromadzili się na wspólną modlitwę i tak z roku na rok coraz więcej pątników skupiało się wokół świętego źródełka.

Jak przed wiekami, tak i teraz, pielgrzymi odwiedzający Krynoczkę, chusteczką zwilżoną w jej wodzie przecierają chore miejsce, po czym pozostawiają ją na ogrodzeniu z tyłu za studzienką, w ten sposób symbolicznie pozbywając się choroby.

mk 2011-07-03 14.54.04 IMG_0773Foto: Magda Kozłowska

 Jak to było z Krynoczką za PRL

Krynoczka to cudowne źródełko w Puszczy Białowieskiej, jedno z najważniejszych świętych miejsc prawosławia na Podlasiu. Położone w głębi puszczy 3km na wschód od Hajnówki, miejsce to, dawniej zwane uroczyskiem Miednoje, znane jest od wieków i wiąże się z pierwszymi chrześcijanami, jacy pojawili się na tych terenach. Prawdopodobnie Kijowscy mnisi już w XII wieku wznieśli przy źródełku małą cerkiewkę, a wśród mieszkańców puszczy zaczęli szerzyć wiarę prawosławną. Zapewne już wtedy doceniano niezwykłe właściwości tutejszej wody.
Przez kilka wieków leśne źródło było znane tylko okolicznej ludności. Z czasem sława cudownego miejsca rosła i coraz więcej pątników skupiało się wokół świętego źródełka. Kolejne, pisane doniesienia o Krynoczce pochodzą dopiero z XIX wieku. Mówią one, że w 1848 roku na uroczysku została zbudowana cerkiew św. Braci Machabeuszy.
Istnieje wiele legend dotyczących źródełka. Jedna z nich mówi, że miejscowi pasterze zobaczyli wokół jednego z tutejszych dębów wielką jasność. Na drzewie pojawiła się ikona, a tuz obok wytrysnęło źródełko. W miejscu tym pobudowano drewnianą kapliczkę.
Inna legenda mówi o kobiecie, katoliczce, która przychodziła się tu modlić. Kiedy przyszła do cudownego miejsca w trzecim dniu Wielkanocy z dwoma dziewczynkami zapalił się przed nimi rząd świec. Kobieta odpaliła od ognia swoją świeczkę i z zapaloną wróciła do domu. Uznano to za cud i od tej pory wprowadzono dodatkowe nabożeństwo w trzecim dniu Wielkanocy.

mk 2011-07-03 14.59.18 IMG_0783Foto: Magdalena Kozłowska
Za czasów Polski Ludowej nastąpiły trudne czasy dla Krynoczki. Cudowne miejsce znalazło się na terenie bazy wojskowej. Teren ogrodzono drutem kolczastym, a klucze od bramy wjazdowej miało dowództwo jednostki. Żeby wejść na Krynoczkę duchowni musieli prosić o pozwolenie. Po pewnym czasie władze wpadły na pomysł, żeby przenieść cerkiewkę do pobliskiej wsi Lipiny. Cudowną wodę miał dostarczać do wsi specjalny rurociąg. Jednak dzięki determinacji ówczesnego proboszcza parafii Dubiny, do której należała Krynoczka, nie udało się zrealizować tego zamiaru. Po upadku komunizmu zakazy przestały obowiązywać.

mag koz2011-07-03 14.50.28 IMG_0763Foto Magda Kozłowska
Krynoczka nieustannie przyciąga pielgrzymów. Wielu chorych doznaje tu cudownego uzdrowienia. Pielgrzymi moczą chusteczki w cudownej wodzie i przecierają chore miejsca, po czym pozostawiają ją na ogrodzeniu z tyłu za studzienką. Symbolicznie pozbywając się w ten sposób choroby.

Magda kozlowska2011-07-03 14.53.32 IMG_0772Foto: Magda Kozłowska

Oczywiście dla nas pogan Krynoczka pozostanie na zawsze prastarym Świętym Gajem Bogini Śreczy, Pani Sporu-Sporzenia (Przysparzania Dóbr, Mnożności)

Wawel Łysiec Grabarka Ilmeń Stara Russa ArchangielskJak widzicie [kliknij-powiększ], Grabarka i system Świętych Wzgórz Białowierzy (Białowieży) leży dokładnie na linii Wawel (Czakram Wielki – Serce Polski=Serce Świata) – Świątynia Dziewięciu Kręgów na Łysej Górze  – Ilmeń i Stara Rusa (Kolebka Rusi) i dalej na Wyspę Kara i Górę Kara

Grabarka

Miejsce mocy w Puszczy Białowieskiej odkryte zostało przez przypadek w styczniu 1993 roku przez trójkę białowieżan (Sergiusz Tarasiewicz, Borys Russko, Piotr Bajko), którzy poszukiwali w tym miejscu niedużego pomnika, upamiętniającego śmierć robotnika naprawiającego zniszczoną przez Niemców w 1944 roku przebiegającą w pobliżu linię kolejową Hajnówka-Białowieża. Poszukujący zwrócili uwagę na szczególnie pozytywne odczucia, jakich doświadczyli wchodząc na niewielką polankę.

Na wiosnę 1994 roku uroczysko odwiedził znany radiesteta i geomanta Leszek Matela z Białegostoku. Orzekł on, że jest to tzw. miejsce mocy. Pomierzone tutaj promieniowanie elektromagnetyczne wyraźnie jest podwyższone w stosunku do otoczenia. We wrześniu 1994 roku zakątek ten zbadał również radiesteta i bioenergoterapeuta Andrzej Ciupek z Kalisza, który stwierdził, że jest to punkt silniej oddziaływający niż Jasna Góra, którą wcześniej przebadał. Ustępuje mu również Święta Góra Grabarka – prawosławny odpowiednik Jasnej Góry. Miejsce w oddziale 495 jest charakterystyczne ze względu na duże skupisko rozwidlających się u swej podstawy drzew różnych gatunków. Najwyraźniej w układach genów rosnących tutaj dębów, brzóz, sosen i świerków nastąpiły jakieś zakłócenia. Ciekawym też jest fakt, że rozwidlenia występują nie tylko u starych, około stuletnich drzew, ale także u młodych – kilkunastoletnich. Sporo tutaj także głogów oraz pojedynczych jabłoni i grusz – gatunków raczej nie występujących w lasach. Nietrudno dostrzec także duże kamienie, których jest tu sporo, przy czym ułożone są w jakiś przemyślany sposób. W centrum tego kamiennego układu, znajdującego się na kolistym, lekkim wywyższeniu o średnicy kilkunastu metrów, znajduje się pod kilkunastocentymetrową warstwą próchnicy warstwa drobniejszych kamieni, ułożonych luźno obok siebie. Być może jest to miejsce dawnych obrzędów pogańskich.

tutaj znajdziecie legendy:http://www.bialowieza.com.pl/legendy.html

Nurusja ziemie i ludy 3 NurzecMapa starożytnej Nurii Właściwej i Nurusji z zaznaczeniem  Nurca [powiększ]

Sanktuarium na Górze Grabarka

Góra Grabarka położona obok wsi jest znanym miejscem kultu religijnego dla wyznawców prawosławia w Polsce. Znajdują się tam: żeński monaster Świętych Marty i Marii oraz 3 cerkwie klasztorne. Główna cerkiew (pw. Przemienienia Pańskiego) jest jednocześnie świątynią parafialną. Monaster, cerkwie, dwa Domy Pielgrzyma oraz cmentarz tworzą osadę Grabarka-Klasztor.

Badania wskazują, że pierwszy ośrodek kultowy na Grabarce powstał na początku XVIII wieku jako sanktuarium greckokatolickie. Wcześniejsza obecność w tym miejscu jakiejkolwiek wspólnoty monastycznej nie znajduje potwierdzenia w żadnych źródłach ani pisemnych ani archeologicznych. Zdaniem prof. Józefa Maroszka wszelkie informacje na temat istnienia tu świątyni sięgającej korzeniami średniowiecza, można uznać w świetle dokumentów jedynie za mające więcej wspólnego z legendami niż z prawdą historyczną[1] Wg zachowanych relacji w lipcu 1710 w pobliskich Siemiatyczach wybuchła epidemia cholery. Spowodowało to panikę wśród mieszkańców miasta, którzy zaczęli masowo je opuszczać kryjąc się w okolicznych lasach, co trwało do czasu ustania epidemii w zimie[1]. W związku z tym wydarzeniem należy wiązać fakt powstania w Grabarce kaplicy i ośrodka kultowego, którego inicjatorem był unicki metropolita kijowski i opat supraski Leon Kiszka[1].

Grabarka znajduje się w województwie podlaskim, około 10 kilometrów z Siemiatycz na wschód. Tu czas się zatrzymał. Drewniane, stare domy, przydrożne kapliczki z czteroramiennymi krzyżami. Kojąca cisza.

Święta Góra znana jest z cudów. Najbardziej znany dokonał się w 1710 roku podczas wielkiej epidemii cholery. Pewien starzec miał objawienie, że wszyscy, którzy pójdą za nim na wzgórze i napiją się wody z tryskającego tam źródełka, będą uzdrowieni. Tak też się stało. W podzięce ludzie wznieśli w tym miejscu drewnianą kaplicę, którą w XIX wieku rozbudowali w cerkiew Przemienienia Pańskiego.

Cerkiew otacza las drewnianych krzyży ofiarnych, często z epitafiami, pisanymi cyrylicą. Krzyże zmuruszałe i zupełnie nowe,  wysokie na 3 metry i zaledwie półmetrowe, wszystkie przyniesione w ważnej intencji od  chorych, strapionych, szukających nadziei i siły.

Krzyży przybywa zwłaszcza 19 sierpnia, w święto Przemienienia Pańskiego Spasa, na które pielgrzymują wierni nie tylko z Polski, ale i z Grecji, Portugalii, Indii, Ameryki. Uczestniczą oni w całonocnym czuwaniu. W mistycznej scenerii, pod gwiazdami, przy świecach i wtórze chórów, w otoczeniu tysięcy krzyży wierni modlą się o swoich bliskich zmarłych, żeby Spas Izbawnik przyjął ich do swojego królestwa. Uroczyste nabożeństwo kończy się o świcie.

3542920_las-krzyzy-na-wzgorzu-grabarkaWiele krzyży jest przewiązywanych wciąz przez Prawosławnych poganskim bajorkiem w kolorze danego bóstwa – tu widać jasnobłękitne. Także nawet jęsli już nie przewiązują krzyża barwną wstęgą, to malują go na kolory. To pozostałość również pogańskiego przypisania koloru do poszczególnych tynów Mocy i Żywiołów. 

Jak przed dwoma wiekami u podnóża Świętej Góry bije uzdrawiające źródełko. Tu zatrzymują się wszyscy pielgrzymi. Niektórzy wchodzą do płynącego obok strumyka, którego woda ma leczyć i uzdrawiać. Moczą chustki i wilgotnymi przemywają chore miejsca.  Pozostawiają je na brzegu na znak, że z chustami opuszczają  ich choroby.

Ja dodam od siebie jak zwykle, tylko jedno celne zdanie, a mianowicie to, że Spas – to nikt inny jak Spor – Bóg Bogactwa, pogański Bogoc, męski partner Bogini Średczy (Śreczy), czyli tej której [poświecono środkowy dzień tygodnia - Środzie. Jak on jest odpowiedzialny za bogacenie (oboje maja święto w pełnię księżycową najbliższą  20 sierpnia lub po prostu 20-26 sierpnia). Średcza - Pani Po-Średni-cząca. U Słowian jak widać za handel i kontakty międzyplemienne, za wymianę towarową odpowiadała bogini.

CB

wawel-grabarka-stara-rusa-gc3b3ra-kara3

[kliknij powiększ]

Nurzec, Puszcza Nurska i Święte Wzgórza: Grabarka,Mielnik (Góra Uszeście), Werpol (Wiar-Pól), Grąd Radziwiłłów

Puszcza Mielnicka – południowopodlaski kompleks leśny rozciągający się na północ od Mielnika po Adamowo i Nurzec-Stację. Wschodnie obszary puszczy leżą na terytorium Białorusi. Puszcza Mielnicka jest pozostałością Puszczy Białowieskiej i ma nadal podobny do niej charakter. Na terenie puszczy znajduje się dużo źródlisk i strumyków oraz cztery rezerwaty. Żyją tu wilki (około 7 sztuk) i rysie[1]. Zdarzały się przypadki obecności żubrów w puszczy (m.in. w okolicach Nurca-Stacji[2]). Puszcza ta jest znana także z dużej ilości grzybów. Potencjalnie niebezpiecznym przedsięwzięciem dla puszczy jest planowane przejście graniczne między Polską a Białorusią w Koterce.

Mielnik położony jest w Dolinie Bugu w obszarze chronionym krajobrazowo, w którym na tym odcinku w 1994 utworzono Nadbużański Park Krajobrazowy o powierzchni prawie 140 tys. ha. Teren na którym leży Mielnik, ma charakter falisto-pagórkowatej równiny, urozmaiconej wzgórzami moren czołowych, z których najwyższe to Góra Uszeście (rezerwat przyrody) o wysokości 204 m n.p.m. Mielnik znajduje się w mazowiecko-podlaskim regionie klimatycznym, gdzie przeważają wpływy klimatu kontynentalnego. Amplitudy temperatur są większe od przeciętnych, a klimat charakteryzuje się dość długim, wcześnie zaczynającym się latem oraz dłuższą niż przeciętnie zimą z niskimi temperaturami. Podczas kwietniowych i majowych nocy temperatura może spadać nawet do -7 C.

Mielnik_(woj._podlaskie)_Góra_Zamkowa

Góra Zamkowa nad rzeką Bug, na której w średniowieczu zbudowano murowany zamek królewski, spalony w 1656 podczas potopu szwedzkiego. Miejsce zawarcia Unii mielnickiej z Litwinami;

Nurzec

Zaczęliśmy od Mielnika jako że tam, przeciwnie niż wójtostwo w Nurcu,  władze i wójt, zdają się być bardzo przychylne wszelkim inicjatywom takim jak nasz Ośrodek i wszelkie przedsięwzięcia, które przyciągną turystów, lub jakichkolwiek przybyszów, którzy zechcą pogospodarzyć w tych stronach.

Nurzec-Stacja (białorus. Нурэц-Станцыя, Nurec-Stancyja) – wieś w Polsce położona w województwie podlaskim, w powiecie siemiatyckim, w gminie Nurzec-Stacja. W latach 1975-1998 miejscowość administracyjnie należała do województwa białostockiego.

Miejscowość jest siedzibą gminy Nurzec-Stacja. Znajduje się tu stacja kolejowa Nurzec.

Historia

Zaczątkiem miejscowości była osada robotników pracujących przy budowie linii kolejowej Białystok-Siedlce w 1904 roku. Rozwój miejscowości związany z uruchomieniem tartaków i kaflarni działających w okresie międzywojennym i powojennym. Tartak w Nurcu-Stacji do 1994 roku zaliczano do największych w rejonie nadbużańskim.

Tyle o Nurcu w wiki. W ogóle nie dowiecie się o Nurcu nic więcej z Internetu. no może poza tym że jest tam Nadleśnictwo.

Prawie żadnego przemysłu w okolicy – masowa emigracja ludności do Holandii świadczy aż nadto o dbałości 25 letnich rządów III RP o ten kawał naszej wspólnej ziemi. Jeziorka dookoła wszędzie – dla kogoś kto ma samochód wielkie jezioro na północ i Białowieża oczywiście i puszcza Mianowska.

Sosna_pomnik_przyrody_Mielnik_10.07.2009_pSosna pomnik przyrody przy drodze do Osłowa

DSC02312kompr

DSC02328 komprPo tym muchomorze widać że to raj dla szamanów i zbieraczy runa leśnego

Wszystkie wzniesienia i ważne rezerwaty przyrody – układają się tam w liniach prostych – Jedna Linia to Góra Uszeście – Grąd Radziwiłłów – Wzgórze Sokóle – Nurzec, gdzie powinno się usypać Kopiec Macierzy

Wszystkie te miejsca mają charakter przyrodniczy, ale też mogą być uświęcone przez swoją wyjątkowość jako naturalne dla Przyrodzonej Wiary punkty- gaje i wzgórza święte. Druga linia  to Góra Grabarka (którą włączylibyśmy w sposób naturalny w system świętych wzgórz Wiary Przyrodzonej – bo tam kult nie powstał na pewno przez przypadek i klasztor, musiał istnieć wcześniej kult Wiary Przyrodzonej – a więc ta linia to Grabarka – Sokóle Rezerwat – Werpol (miejsce święte i cerkiew Kosmy i Damiana – patronów Ukrainy i Białorusi i Kniażilitwy, czyli Wielkiej Litwy, a także kolejny rezerwat przyrody).

To wszystko nie jest przypadkowe, układa się logicznie w jedną całość z Rytem Świętych Wzgórz i Kopców – takich jak Wawel, i Ślęża, i Łysa Góra w górach Świętokrzyskich.

Na całym tym terenie widać 9 punktów rezerwatowych i wysokościowych – 8 naturalnych i jedno  – Kopiec Macierzy, które musiałoby zostać  usypane, za zgodą władz Gminy  – według tradycji naszych dziadów – jako na systemie świętych wzgórz.

DSC02321kompr

Mamy tutaj:

Górę  Grabarkę (Grobarkę)  – Górę Morów – Mocy Moru (Życia i Śmierci, Zdrowia i Choroby) i Żywiołu Wiatru czyli Stribogową (Górę Mora-Moroza i Marzanny oraz Strzyboga i Stryji) – czyli Górę także jednocześnie Braterstwa i  równocześnie Górę także Zapomnienia i Wybaczenia (Zagładzenia Pamięci)  oraz Górę Orłów-Straszów które wznoszą Dusze zmarłych do Nieba-Weli (Zaświatów).

oraz Wzgórze Sokóle – Dażbogowe (Dażboga Pana Światła Niebiańskiego i Dabogi-Dawany-Dany Pani Niebieskiej, które jest Wzgórzem Sokoła – ptaka-znaku (totemu, herbu) Sokołotów-Scytów, a więc i  jest Wzgórzem Skołotów – naszych Przodków – praDziadów i Ojców a więc jest to Wzgórze Żywiołu Nieba ale także Pamięci Ojców i Dziadów a więc jest Wzgórzem Mocy Welesa Pana Zaświatów i Pamięci Zmarłych – Nyji Bogini Śmierci – To także Wzgórze Ojczyzny – Patrii, Wzgórze na którym mogą się odbywać wszelkie uroczystości Patriotyczne.

oraz  Górę Uszeście (Uszczeście) – Górę Szczęścia Górę Sporzącą, Żywiołu Sporu-Bogactwa będącą też Górą Miłości – Mocy Dziewów – Panów Miłości (Kupały-Dziwienia i Dziewanny)

oraz Grąd Rodzi-Wiłłów – miejsce święte Mocy Rodów- Roda i Rodżany-Przyrody jego żony świętej oraz Żywiołu Boru – Borany i Borowiła-Leszego.

Jest to Ziemia Neurów opisanych w V wieku p.n.e przez Herodota, ale w ogóle Słowiańszczyzny – także rozumianej według jej dawnego zasięgu wenetskiego. Oto odległości do różnych stolic od Nurca w linii prostej:

Wilno 303 km, Mińsk 344 km, Kraków 342 km (Warszawy czy Gdańska nie podaję bo to jest jak rzut beretem), Wrocław 470 km, Berlin (Copnica) – 634,  Kijów 580 km, Chisnau (Mołdawia, Rusnacy)  755, Ryga – 509, Bratysława 580, Praga 690, Wierma (Wiedeń, Rakoszanie) 660, Buda-Peszt 660, Kopenhaga 752, Sztokholm –Birka 827, Helsinki 870, Petersburg 940, Odessa 880, Tallin 790, Zagrzeb 890, Belgrad 880, Bukareszt 916, Sofia 1121, Moskwa 1005

——-Rysunek12

Mielnik

Góra zamkowa z grodziskiem z XI-XII wieku i dobrze widoczną fosą wznosi się 80 m nad poziom rzeki Bug. Na jego stokach stromo opadających w kierunku doliny Bugu, zachowane są fragmenty murów z kamieni polnych. Jest to pamiątka po stojącym tam niegdyś zamku mielnickim. Gród wczesnośredniowieczny najprawdopodobniej zastąpiły w wieku XV drewniane zabudowania zamku górnego oraz drewniany zamek dolny z murowaną wieżą – spalone w 1656 roku przez Szwedów, nie zostały odbudowane. Na szczycie wzgórza znajdują się pozostałości murowanej kapliczki, zbudowanej w 1865 roku dla uczczenia ocalenia cara Aleksandra II, rozebranej w 1927 roku. Dziś jest to wspaniałe miejsce widokowe. Zamek mielnicki w początkach XVI wieku stanowił wygodną rezydencję królewską. Na zamku gościł Kazimierz Jagiellończyk, na koronę oczekiwał książę Aleksander i Zygmunt zwany Starym. Tu został podpisany w 1501 roku akt unii mielnickiej.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Góra Uszeście

Rezerwat florystyczno-fitocenotyczny „Góra Uszeście” utworzony został 11.04.1985 roku Zarządzeniem Ministra Leśnictwa i Przemysłu Drzewnego (M.P. Nr 7, poz. 60) celem ochrony roślinności kserotermicznej zawierającej w swym składzie szereg gatunków rzadkich i podlegających ochronie prawnej. Zajmuje powierzchnię 12,06 ha.

Rezerwat obejmuje dwa pagórki morenowe o stromych zboczach, tzw. Duże i Małe Uszeście znajdujące się na północnym obrzeżu wsi Mielnik.

Specyficzne warunki Góry Uszeście, podobnie jak i okolice Mielnika, spowodowały nagromadzenie w tym regionie wielu gatunków ciepłolubnych. Są to murawy kserotermiczne i zbiorowiska leśne  zniekształcone z dużą iloscią gatunków ciepłolubnych.
W niższych partiach stoku występują zniekształcone bory mieszane typu Pino-Quercetum z dominacją sosny. Na terenie rezerwatu występują rośliny chronione:  goryczka krzyżowa, ostrołódka kosmata, sasanka, łąkowa, wążymord stepowy.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Sokóle

Rezerwat przyrody „Sokóle” utworzony został 25.06.1990 roku Zarządzeniem Ministra Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa (M.P. Nr 31, poz. 248) celem zachowania naturalnych zbiorowisk leśnych o typowych dla Wysoczyzny Drohickiej drzewostanach mieszanych, stanowiących ostatnie fragmenty dawnej Puszczy Nurzeckiej. Zajmuje powierzchnię 44,33 ha. Położony jest w północno-zachodniej części obrębu Nurzec, na zachód od wsi Borysowszczyzna.

Rezerwat obejmuje fragment zachowanego starodrzewu dębowego w wieku 130-140 lat z niewielką pojedynczą domieszką brzozy brodawkowatej oraz sosny, sporadycznie lipy drobnolistnej. W dolnej warstwie drzewostanu dominuje grab. Na terenie rezerwatu rośnie jeden z najstarszych na tym terenie pomników przyrody – dąb szypułkowy – powszechnie nazywany tu „ojcem dębów”, mający około 350 lat.image_galleryOjciec Dębów – 350 lat – bezimienny

Werpol

Użytki ekologiczne to zasługujące na ochronę pozostałości ekosystemów mające znaczenie dla zachowania różnorodności biologicznej – naturalne zbiorniki wodne, śródpolne i śródleśne oczka wodne, kępy drzew i krzewów, bagna, torfowiska, wydmy, płaty nieużytkowanej roślinności, starorzecza, wychodnie skalne, skarpy, kamieńce, siedliska przyrodnicze oraz stanowiska rzadkich lub chronionych gatunków roślin, zwierząt i grzybów, ich ostoje oraz miejsca rozmnażania lub miejsca sezonowego przebywania.

Cennym elementem przyrody i każdego krajobrazu są bagna i śródleśne bagienka. Wywierają one korzystny wpływ na lokalne stosunki wodne, biorą udział w lokalnej retencji wód powierzchniowych i tym samym dodatnio wpływają na otaczające je agrocenozy. Jako pozostałości różnych ekosystemów mają znaczenie dla zachowania tworzących się tu spontanicznie różnorodnych, często unikatowych zbiorowisk, które wśród monotonii lasów stanowią oazy biocenotyczne. Spełniają one funkcje lokalnych banków genów wielu gatunków roślin i są ostoją biologicznej różnorodności. Występują w nich liczne gatunki roślin, bogate zbiorowiska bagienne oraz znaczna liczba ptaków i drobnych zwierząt, głównie bezkręgowców. Wiele z nich to rzadkie i zanikające składniki rodzimej flory i fauny. Ochrona ich stanowi więc ważny element całego systemu ochrony przyrody nadleśnictwa.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Grądy Radziwiłłowskie

Rezerwat „Grąd Radziwiłłowski” jest rezerwatem częściowym o powierzchni 24,16 ha w celu zachowania i ochrony zbliżonych do naturalnych zbiorowisk leśnych o charakterze „grądu typowego” stanowiącego ostatnie fragmenty dawnej Puszczy Nurzeckiej. Rezerwat położony jest w zachodniej części obrębu Nurzec, około 3 km na północny-wschód od wsi Radziwiłłówka w gminie Mielnik. Dominującym zbiorowiskiem roślinnym rezerwatu jest grąd typowy: Tilio-Carpinetum typikum. Jest to wielogatunkowy las liściasty z przewagą w górnym piętrze dębu szypułkowego z pojedynczym udziałem sosny pospolitej, lipy drobnolistnej, brzozy brodawkowatej i sporadycznie osiki. Niższe partie tworzy grab pospolity z domieszką lipy drobnolistnej i klonu zwyczajnego. Runo w grądach cechuje się sezonowością i bogactwem gatunków. Na terenie rezerwatu często można spotkać chronione rośliny: wawrzynek wilcze łyko Daphne mezereum, turówkę leśną Hierochloë australis, marzankę wonną Galium odoratum, konwalię majową Convallaria maialis.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA


28 lipca “Słowiańszczyzna a Wielka Zmiana” wystąpienie i spotkanie na Krakonie

$
0
0

krakon201328 lipca o godzinie 15.00 wystąpię na Krakonie i spotkam się z czytelnikami na stoisku Solaris po wykładzie , czyli około godziny 16.00. Będę tam podpisywał 3 wydane przez Solaris książki s-f. Przedstawiam wam tutaj okładkę ostatniej z nich czyli “Miliardów białych płatków”.

petecki_messier_13v5Nowe wydanie: “Miliardy białych płatków”, Solaris 2013

Krakon 2013 [program, bilety]: Festiwal fantastyki przyjmie konwencję steampunku i postapokalipsy

Festiwal Kultur Alternatywnych Krakon 2013 zaplanowano na 25-28 lipca na terenie centrum akademickiego AGH.

Pierwszy po trzyletniej przerwie Krakon reaktywowany został w 2011 roku. Pojawiło się na nim 1400 osób. W ubiegłym roku liczba uczestników czterodniowej imprezy wzrosła do 2500. Podobnie jak w ubiegłym roku Krakon odbedzie się na terenie centrum akademickiego AGH, klubie Studio i w budynku Wydziału Odlewnictwa. Noclegownia przygotowana zostanie w Zespole Szkół Ogólnokształcących Integracyjnych nr 1 przy al. Kijowskiej 3.

Krakon 2013 ma odbywać się z mocnym zaznaczeniem klimatów steampunkowych i postapokaliptycznych. Na imprezie zobaczymy sporo osób w przebraniach z tych fantastycznych epok. Również LARP-y rozegrane zostaną w tych konwencjach. Planowane są warsztaty, panele dyskusyjne, spotkania autorskie. Nie zabraknie gier, zabaw i konkursów.

petecki_messier_13v5

Zapraszam wszystkich chętnych na spotkanie na Krakonie – w Gmachu D 8 (Odlewnictwo) AGH, ulica Reymonta 27 – niedziela 28 lipca godzina 15.00 – Wykład nosi tytuł “Słowiańszczyzna a Wielka Zmiana” i będzie nieco obszerniejszy niż ten w Sulistrowicach.

petecki_messier_13v5

Dodaj komentarz


Z Księgi Tanów: Słowianskie ręczniki obrzędowe – ręcznik bielski

$
0
0

z9147935Q,Wzor-recznika-z-miejscowosci-Augustowo--powiat-bielskiRęcznik obrzędowy z miejscowości Augustowo

Ręcznik obrzędowy w swej tradycji towarzyszył człowiekowi przez całe życie – od narodzin po śmierć. Dwa końce symbolizowały początek i koniec życia, między którymi zostały zapisane przeznaczenie i los.

Zgodnie z tradycją pierwszy ręcznik otrzymywało się po urodzeniu wraz z Patyczkami Wiergu. To wyjątkowe ozdobne płótno było obecne również w tak ważnych chwilach jak zapleciny, swadźba i wesele, święta rodzinne i religijne.

W chwili gdy chrześcijaństwo eliminowało Wiarę Przyrodzoną Słowian adaptowano ręczniki jako element kóry dawano noworodkowi po chrzcie. W ten sposób obrzędowe pogańskie ręczniki Wiary Przyrody przetrwały obcą wiarę.

Obecność ręcznika w obrzędach związanych z zaślubinami była bardzo ważna. Obowiązkiem każdej panny młodej było wniesienie z posagiem własnoręcznie wyhaftowanego ręcznika. Jeszcze do lat 60. XX wieku zwyczaj ten był podtrzymywany. W uroczystościach zaślubin ręcznik odgrywał rolę swoistego przejścia w kolejny etap życia. Para młoda bardzo często podczas ceremonii zaślubin stała na przygotowanym przez dziewczynę ręczniku. Ślubna ikona również była otaczana haftowanym ręcznikiem, a następnie zawieszana w domu męża.

recznikRęczniki obrzędowe ze wsi Grajewo

Natrafiamy tutaj na inny zwyczaj – dokumentowania ślubu-swadźby: ikonę ślubną, czyli to co jest kontynuowane w całej Polsce dzisiaj, jako albumy zdjęć ślubnych i filmy ślubne, nakręcane w różnych miejscach jako pamiątka tego ważnego wydarzenia. Namawiamy oczywiście także wszystkie pary słowiańskie które się wiążą w obrzędzie swadźby do kontynuowania zwyczaju haftowania dla noworodków ręczników i dla pary młodej także, oraz urządzania obrzędu swadźby na ręczniku i z ręcznikiem obrzędowym w roli głównej. tym ręcznikiem para związuje się w węzeł małżeński, w nowy ród, nowe gospodarstwo.

Obrzędowy ręcznik towarzyszył także zwyczajom pogrzebowym. Obwiązywano nim na 40 dni ikonę nad łóżkiem zmarłego. Wierzono bowiem, że w tym czasie dusza znajduje się jeszcze w obejściu. W zwyczaju również było wkładanie ręcznika do trumny oraz obwiązywanie nim krzyża pogrzebowego, który prowadził zmarłego na wieczny spoczynek. Obrzędowy ręcznik nie był zwykłym kawałkiem materiału, ale stanowił wyraz łączności człowieka z Bogiem i przodkami.

bildeRęcznik obrzędowy z powiatu bielskiego, z gminy Orla (fot. bielskirecznik.pl)

Obrzędowy ręcznik bielski jest jednym z ważniejszych wyznaczników kultury i tradycji Ziemi Bielskiej. To wyjątkowe płótno jest związane z bardzo ciekawymi zwyczajami. Niepowtarzalne i piękne zdobnictwo płótna świadczy o ogromnym bogactwie kulturowym i wspaniałej obyczajowości mieszkańców tych terenów.

Obrzędowy ręcznik bielski wiernie towarzyszył życiu mieszkańców gminy. Stanowił ważny element podczas wielu uroczystości, ale także w życiu codziennym. By zapewnić sobie urodzaj plonów gospodarz wychodził na siewy przepasany ręcznikiem. Również pierwszy ścięty snop zboża był otaczany tym niezwykłym płótnem. Ręcznik był podstawową ozdobą podczas świąt dożynkowych, wielkanocnych i innych.

Bardzo często zdobiono nim święte obrazy – ikony, przydrożne i cmentarne krzyże i kapliczki. Zgodnie z wierzeniami ręcznik miał także chronić przed złem.

Najstarsze ręczniki zdobiono haftem tkackim i krzyżykowym w kolorach czarnym, czerwonym i niebieskim. Głównie dominowały wzory geometryczne, ale często pojawiały się także napisy cyrylicą – sentencje lub inicjały twórczyń. Z czasem na ręcznikach haftowano różnokolorowe motywy kwiatowe i zwierzęce. Brzegi ręczników ozdabiano koronką szydełkową.

Obrzędowy ręcznik bielski miał na ogół długość od 1,5 do 3 metrów.

Do dziś zachowały się ręczniki obrzędowe nawet z 1920 roku. Można je podziwiać w Muzeum w Bielsku Podlaskim. Dzięki staraniom funduszu Lokalnego na rzecz Rozwoju Społecznego można obejrzeć je także w Internecie. Zebrane z podbielskich wsi ręczniki zbadano pod kątem autorstwa ich wyrobu, daty i miejsca powstania.

aaabilde

W Podlaskiem powstała baza internetowa ponad 400 wzorów takich ręczników z południowo-wschodniej części regionu.

Ręcznik obrzędowy pełnił, jeszcze do niedawna, ważną rolę w życiu społeczności wiejskiej na Podlasiu. Młode panny szyły go z przeznaczeniem na posag, w nim “chowała się” dusza po śmierci, służył także jako ozdoba ikon.

Muzeum w Bielsku Podlaskim oraz Fundusz Lokalny na Rzecz Rozwoju Społecznego stworzyły specjalną bazę internetową ręczników obrzędowych z terenów powiatów: bielskiego i hajnowskiego w województwie podlaskim. Dotąd opisanych i sfotografowanych zostało ponad 400 ręczników zachowanych w domach prywatnych, parafiach czy świetlicach wiejskich.

Jak powiedziała w rozmowie z dziennikarką PAP kierowniczka oddziału Muzeum Podlaskiego w Bielsku Podlaskim Alina Dębowska, taki ręcznik występował w całej Polsce, jednak w Podlaskiem tradycja była mocno zakorzeniona, dzięki zamieszkującej te tereny ludności prawosławnej. Kultywowana była jeszcze w latach 50. i 60. ubiegłego wieku.

Dodała, że ręcznik występował także w katolickich wsiach, jednak nie odgrywał znaczącej roli, ani był tak zdobny, jak w prawosławiu. Zrobiony był zawsze z białego płótna, a zdobiono go zarówno koronką, jak i haftem z motywami kwiatowymi.

Dębowska powiedziała, że ręcznik obrzędowy miał nie tylko znaczenie jako wytwór kultury materialnej, ale przede wszystkim kultury obrzędowej i rodzinnej, związanej z cyklem rocznym.

Ręczniki bardzo ważną rolę odgrywały w obrzędzie zamążpójścia. Zgodnie z tradycją, młode kobiety w wieku 14-16 lat miały obowiązek przyszykować kilka ręczników jako swój posag. “Był to symbol rodu, symbol trwałości rodziny, ale miał też pokazać młodą kobietę jako dobrą gospodynię, osobę zaradną, pracowitą i zdolną” – dodała Dębowska.

Ręcznik pełnił też ważną funkcję podczas ślubu i wesela. Umieszczano go na drodze, po której przejeżdżała furmanka, a później także samochód wiozący młodych do ślubu. Dębowska powiedziała, że był symbolem granicy – “przejścia młodej kobiety w stan zamążpójścia”.

W cerkwi młoda para stawała na takim ręczniku, co miało zapewnić nowożeńcom dobrobyt. Ręcznikami ozdabiano również ikony w świętym kącie i najważniejszych gości – marszałka czy starostę weselnego. Na ręczniku młoda para stawała także na progu domu weselnego, gdzie witano ją chlebem i solą.

Po ślubie, młode gospodynie wchodząc do nowego domu ozdabiały ręcznikami ikony, ściany czy lustra, chcąc w ten sposób pokazać swoje bogactwo. Jak dodała Dębowska, jeśli młoda kobieta nie chciała wyjść za mąż, mówiła, że nie ma jeszcze przygotowanych ręczników.

Tradycyjnie też każda kobieta musiała zachować jeden ręcznik “na śmierć”. Umieszczano go wówczas w trumnie. “Prawosławni wierzą, że dusza po śmierci, przez 40 dni, nie ma gdzie się podziać i szuka swojego miejsca, dlatego chowa się pod takim ręcznikiem na ten czas” – wytłumaczyła Dębowska.

Dodała, że także trumny małych dzieci były przenoszone do grobów na ręcznikach, które pełniły w ten sposób rolę granicy między światem żywych i zmarłych. Ręcznikami ozdabiano również krzyże przydrożne, czy krzyż, który niesiono w kondukcie pogrzebowym.

Dębowska powiedziała, że choć obecnie odchodzi się od tej tradycji to jednak są osoby, które nadal ją kultywują. Prezentują ręczniki babć i prababć na weselu, inne specjalnie na tę okazję zamawiają zrobienie takich ręczników. Dodała, że obecnie też jest moda na zdobienie ręcznikami tzw. weselnych stołów z regionalnym jadłem.recznik22a



Wzgórze Rząska

Wielcy Polacy – Wielcy Słowianie / Rosyjska wizja słowiańskiej Baji: Igor Strawiński (1882 – 1971, praprawnuk Stanisława) i jego pogańskie Święto Wiosny

$
0
0

436px-Igor_Stravinsky_LOC_32392uIgor Fiodorowicz Strawinski, a. Strawiński; ros.: Игорь Фёдорович Стравинский (ur. 17 czerwca 1882 w Oranienbaumie, zm. 6 kwietnia 1971 w Nowym Jorku) – rosyjski/polski kompozytor, pianista i dyrygent.

http://www.youtube.com/watch?v=RZkIAVGlfWk

Ognisty ptak

Rodzina

Ojciec Strawinskiego, Fiodor, był znanym śpiewakiem operowym i gwiazdą petersburskiego Teatru Maryjskiego – jego następcą został Fiodor Szalapin. Śpiewakiem był również brat kompozytora, Jurij. Ojciec kompozytora pochodził z polskiej kresowej szlachty Strawińskich herbu Sulima[1]. Daleki przodek Igora – Stanisław Strawiński był jednym z oficerów konfederacji barskiej, który zaplanował i przeprowadził w 1771 roku porwanie polskiego króla Stanisława Augusta Poniatowskiego[2][3][1].

 

442px-Sulima_herb.svg

Porwanie króla Stanisława Augusta Poniatowskiego – zdrajcy Polski

Stanisław Strawiński – prapradziadek Igora

 

polski szlachcic herbu Sulima, rotmistrz starodubowski, jeden z oficerów konfederacji barskiej[1].

Wywodził się ze Strawińskich, jednego z odłamów polskiego kresowego rodu szlacheckiego herbu Sulima, należących do tzw. „egzulantów starodubowskich”, czyli wygnańców z ziemi czernichowskiej, która po dwóch wiekach wojen między Rzecząpospolitą Obojga Narodów i Rosją weszła w 1667 roku we władanie cara. Stanisław był synem Franciszka Tadeusza Strawińskiego, wnukiem Leona Bazylego – miecznika trockiego, prawnukiem Jana – strażnika województwa trockiego.

Stanisław Strawiński był prapradziadem rosyjskiego kompozytora polskiego pochodzenia Igora Strawinskiego[2][3][4].

Kidnapping_of_Polish_King_Stanisław_August_Poniatowski_in_1771

Zamach na Stanisława Augusta 3 listopada 1771

Porwanie_SAP

Jego nazwisko stało się sławne w Rzeczypospolitej po zamachu dokonanym na osobie polskiego króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Latem 1771 roku Stanisław Strawiński spotkał się w Częstochowie z naczelnikiem konfederacji barskiej Kazimierzem Pułaskim, gdzie przedstawił mu plan porwania króla[3]. Rok wcześniej Strawiński dwukrotnie przybył specjalnie w tym celu do Warszawy, gdzie odwiedził Zamek Królewski, badał topografię miasta oraz zwyczaje monarchy. Pułaski zaaprobował plan i przydzielił Strawińskiemu kilkudziesięciu konfederatów, w tym rotmistrza zakroczymskiego Walentego Łukawskiego i Jana Kuźmę-Kosińskiego.

W nocy 3 listopada 1771[5] roku Strawiński wraz z 40 innymi konfederatami napadł na karetę króla zmierzającego do zamku. Konfederaci pokonując z zaskoczenia ochronę po krótkiej walce uprowadzili monarchę. Uciekając rozdzielili się, umawiając się w ustronnym miejscu pod Warszawą. Jan Kuźma miał dotrzeć na miejsce wraz z uprowadzonym królem, a na nich wraz z liczniejszą grupą konfederatów czekał Strawiński. Do spotkania jednak nie doszło w wyniku zdrady lub pomylenia drogi przez Kuźmę. Król uciekł porywaczom, a wkrótce część z nich została aresztowana.

Wiosną 1773 roku obył się proces 34 spiskowców, z których pojmano jedynie 7. Pozostali, w tym Kazimierz Pułaski oraz Stanisław Strawiński ukrywali się bądź zbiegli za granicę. Wyrokiem sądu sejmowego z dnia 2 września 1773 roku skazano ich na karę śmierci. Jedyny wyrok jaki wykonano dotyczył Łukawskiego, którego ścięto publicznie na rynku miejskim Starego Miasta. Jana Kuźmę, któremu prawdopodobnie Poniatowski zawdzięczał życie, skazano na banicję. Strawiński uciekł do Rzymu i miał ponoć pod przybranym nazwiskiem wstąpić do zakonu. Powrócił do Polski za czasów Księstwa Warszawskiego i został proboszczem w jednej z parafii w województwie augustowskim gdzie zmarł[3].

Upamiętnienie

  • Postać Stanisława Strawińskiego pod imieniem Michał umieścił w swojej powieści „Listopad” Henryk Rzewuski.

Przypisy

  1. ↑ Samuel Orgelbrand: Encyklopedia powszechna: z ilustracjami i mapami. T. XIV. s. 117.
  2. ↑ Alwida Antonina Bajor. Stanisław Strawiński „królobójca”, pra… pradziad Igora. „Nasza Gazeta”.
  3. 3,0 3,1 3,2 Ludwik Ernhardt: Igor Strawiński. Warszawa: PIW, 1978, s. 5–11.
  4. ↑ Andrzej Pisalnik. Polski pomnik za cerkiewnym murem. „Rzeczpospolita”, 10-11-2012 (pol.). [dostęp 15 lutego 2013].
  5. Porwanie króla. „Monitor”, 27 listopada 1771.

Bibliografia

  • Ludwik Ernhardt, Igor Strawiński, PIW Warszawa 1978. s. 5–11.
  • Samuel Orgelbrand, Encyklopedia powszechna: z ilustracjami i mapami, T. XIV, s. 117–118.
  • Porwanie króla, „Monitor”, 27 listopada 1771.
  • Rafał Róg, Polscy królobójcy, Wyd. Naukowe PWN, Warszawa – Kraków 1993.

Życiorys Igora Strawińskiewgo

Urodził się w miejscowości Oranienbaum (obecnie Łomonosow), niedaleko Petersburga w Rosji. Nie ukończył żadnej uczelni muzycznej, lecz wydział prawa na Uniwersytecie w Petersburgu. Trudno jednak uznać go za amatora lub samouka, gdyż prywatnie kształcił się pod kierunkiem Rimskiego-Korsakowa, który zauważywszy jego wielki talent, kierował jego pierwszymi próbami kompozytorskimi.

W 1905 roku ożenił się ze swoją przyjaciółką z dzieciństwa i zarazem kuzynką – Katariną Nosenko (zm. 1937), z którą miał czworo dzieci (jego drugą żoną była Wiera de Bosset, primo voto Sudiejkin, była tancerka zespołu Siergieja Diagilewa).

Zamieszkał w domu zbudowanym na terenie zaboru rosyjskiego i ziem odziedziczonych przez żonę, w Uściługu, który po I wojnie światowej wrócił w granice Rzeczypospolitej.

W 1910 wyjechał do Europy Zachodniej. Często zmieniał miejsce zamieszkania, najczęściej przebywał w Szwajcarii, m.in. w Clarens koło Montreux i w Morges. W tym czasie współpracował z Diagilewem, komponując muzykę dla jego Baletów Rosyjskich, w tym takie słynne dzieła jak – „Ognisty ptak”, „Pietruszka”, „Święto wiosny”, „Pulcinella”.

W latach międzywojennych rozpoczął działalność dyrygencką i pianistyczną, wykonując napisane dla siebie utwory takie jak „Koncert fortepianowy”, „Capriccio” i „Koncert na dwa fortepiany” (wykonywany wspólnie z synem Sulimą).

W 1920 r. wyjechał do Francji, a w 1939 r. do USA, gdzie spędził resztę życia. Często jednak podróżował po całym świecie. Został pochowany na wyspie San Michele w Wenecji, jego grób znajduje się nieopodal grobu Diagilewa.

800px-Le_Sacre_du_printemps_2_-_Sirolo

Muzyka

Strawiński, uważany, za jednego z najbardziej wpływowych kompozytorów XX wieku, skomponował ponad setkę utworów. Ewolucję jego muzyki zazwyczaj przedstawia się jako następstwo trzech faz:

  • rosyjskiej (od ok. 1910),
  • neoklasycznej (od „Pulcinelli” do opery „Żywot rozpustnika”)
  • dodekafonicznej (ostatnie dwie dekady życia).

O ile publiczność najchętniej słuchała jego utworów „rosyjskich”, to kompozytorzy najsilniej ulegali jego neoklasycyzmowi. Często komponował na zespoły o nietypowej obsadzie. W wielu utworach ograniczał rolę instrumentów smyczkowych, za to pierwszoplanową rolę dawał instrumentom dętym (przykład skrajny: Symfonie instrumentów dętych przeznaczone na same instrumenty dęte). Skomponował wiele utworów religijnych (najbardziej znany – Symfonia psalmów), zwłaszcza w ostatnich latach życia (np. Canticum sacrum, Treny, Introitus i Requiem Canticles). W wielu utworach Strawiński nawiązywał do muzyki dawnych epok, a nawet do innych kompozytorów. Np. do Piotra Czajkowskiego w balecie Pocałunek wieszczki, do oratoriów Händla w Królu Edypie, do Koncertów brandenburskich J.S. Bacha w Concerto in Es: „Dumbarton Oaks”.

Związki z Polską

Rodzina jego ojca miała polskie korzenie, posługiwała się herbem Sulima. Prapradziadek kompozytora Stanisław Strawiński podczas konfederacji barskiej 3 listopada 1771 uczestniczył[4][5][6] w porwaniu króla Stanisława Augusta Poniatowskiego.

Ponieważ majątek jego pierwszej żony znajdował się na terenie Polski, Strawiński podjął starania o polskie obywatelstwo, ale zrezygnował, napotykając na biurokratyczne przeszkody. Według jednej wersji zaniechał tych starań na widok długiej kolejki oczekujących w konsulacie polskim w Paryżu. Według innej – zniechęcił go obojętny stosunek jakiegoś urzędnika, który go potraktował jako jednego z wielu emigrantów rosyjskich nachodzących wówczas wszystkie placówki dyplomatyczne[5].

W Polsce wystąpił dwukrotnie. 4 i 6 listopada 1924 w Warszawie dyrygował „Scherzem fantastycznym” i suitą z „Pulcinelli”, a także zagrał swój „Koncert fortepianowy” z orkiestrą warszawskiej filharmonii, którą dyrygował Grzegorz Fitelberg. Po raz drugi przyjechał do Warszawy w 1965 roku. Znów wystąpił z zespołem warszawskiej Filharmonii Narodowej. 28 i 29 maja dyrygował „Symfonią psalmów” i finałem z „Ognistego ptaka”.

Ważniejsze utwory

  • Symfonia Es-dur – 1907
  • Ognisty ptak – balet 1910
  • Pietruszka – balet 1911
  • Święto wiosny – balet 1913
  • Słowik – opera 1914
  • Ragtime na 11 instrumentów – 1918
  • Pulcinella – balet 1920
  • Symfonia na instrumenty dęte – 1921
  • Wesele – balet 1923
  • Oktet – 1923
  • Oedipus Rex (Król Edyp) – oratorium 1927
  • Apollo i Muzy – balet 1928
  • Pocałunek wieszczki – balet 1928
  • Symfonia psalmów na chór i orkiestrę – 1930
  • Gra w karty – balet 1937
  • Dumbarton Oaks Concerto – 1938
  • Symphony in C – 1940
  • Babel – kantata 1944, ostatnia część wielkiej suity Genesis (zob.), której części komponowali również Arnold Schönberg, Aleksander Tansman i Darius Milhaud *Symfonia w 3 częściach – 1946
  • Koncert hebanowy (Ebony Concerto) na orkiestrę jazzową – 1946
  • Koncert D-dur na orkiestrę smyczkową – 1947
  • Orfeusz – balet 1947
  • Msza – 1948
  • The Rake’s Progress – opera 1951
  • Septet – 1953
  • Canticum Sacrum – 1956
  • Agon – balet 1957
  • Threni – 1958
  • Movements na fortepian i orkiestrę – 1960
  • A Sermon, a Narrative and a Prayer – 1961

Przypisy

  1. 1,0 1,1 Andrzej Pisalnik. Polski pomnik za cerkiewnym murem. „Rzeczpospolita”, 10-11-2012 (pol.). [dostęp 15 lutego 2013].
  2. ↑ Alwida Antonina Bajor. Stanisław Strawiński „królobójca”, pra… pradziad Igora. „Nasza Gazeta”.
  3. ↑ Ludwik Ernhardt: Igor Strawiński. Warszawa: PIW, 1978, s. 5–11.
  4. ↑ Rafał Zgorzelski: Zamach na Stanisława Augusta (pol.). Pałac w Wilanowie. [dostęp 2012-03-08].
  5. 5,0 5,1 Alwida Antonina Bajor: Genialny Rosjanin polskiego pochodzenia nie… cierpiący Polaków. Nasza Gazeta, nr 47 (483). [dostęp 2011-07-11].
  6. ↑ Bartłomiej Kozłowski: Egzekucja porywaczy króla Stanisława Augusta Poniatowskiego (pol.). Polska.pl. [dostęp 2012-03-28].

Bibliografia

  • I. Strawiński Kroniki mego życia. Kraków, PWM 1974.
  • R. Vlad Strawiński. Kraków, PWM 1974.
  • L. Erhardt Igor Strawiński. Warszawa, PIW 1978.
  • A. Jarzębska Strawiński. Myśli i muzyka. Kraków, Musica Iagellonica 2002.
  • M. McFarland. Igor Stravinsky, seria Oxford Bibliographies Online: Music. Nowy Jork, Oxford University Press 2011.

RiteofSpringDancers

Święto Wiosny

http://www.youtube.com/watch?v=lWotpIy0uTg

wielcy Igor Strawinski

z Wiki: Święto wiosny

(pełna nazwa: Święto wiosny – obrazy z życia dawnej Rusi w 2 częściach) – balet Igora Strawinskiego. Często używany tytuł w języku franc. Le Sacre du printemps. Tytuł w języku ros. Весна священная (Święta wiosna).

  • libretto: Igor Strawinski, Mikołaj Roerich;
  • muzyka: Igor Strawinski;
  • prapremiera: Paryż 29 maja 1913, Théâtre des Champs Élysées, balet wystawiony przez Balety Rosyjskie Sergiusza Diagilewa; choreografia: Wacław Niżyński; scenografia: Mikołaj Roerich; Maria Piltz w roli Wybranej; dyrygent: Pierre Monteux;
  • premiera polska: Warszawa 31 marca 1962, Państwowa Opera.

Utwór tak odbiegający od tradycji, że uważany za początek muzyki nowoczesnej w XX wieku.

Osoby:

  • Dziewczyna wybrana na ofiarę
  • Stary Mędrzec
  • dziewczęta, kobiety, młodzieńcy, mężczyźni, duchy przodków
  • Spis części
  • Akt I – Uwielbienie Ziemi:
  1. Introdukcja;
  2. Wiosenne wróżby i tańce młodzieńców;
  3. Zabawa w porywanie;
  4. Wiosenne korowody;
  5. Walka dwóch plemion;
  6. Taniec Ziemi.
  • Akt II – Wielka Ofiara:
  1. Wstęp;
  2. Krąg tajemniczy;
  3. Uwielbienie wybranej;
  4. Wzywanie duchów przodków;
  5. Święty taniec wybranej.

Libretto

Strawinski wraz z Roerichem opracowali tylko zarys poszczególnych scen, pozostawiając choreografom swobodę interpretacji. Oto przykładowa wersja libretta:

część I: Adoracja ziemi

Zaczyna się słynnym tematem “Introdukcji” – litewską melodią ludową, graną przez fagot w wysokim rejestrze:

Unosząca się kurtyna odsłania surowy i dziki krajobraz, pełen głazów i skał, pośród których nieruchomo siedzą dwie grupy: chłopcy i dziewczęta. Siedzą wpatrzeni, czekając na znak świętego kamienia. Po chwili dziewczęta podnoszą się. Pojawia się wśród nich Starzec — dziewczęta zaczynają wokół niego zataczać taneczne kręgi. Starzec rusza w stronę świętego kurhanu, za nim dziewczęta w pokłonach. Powraca temat Introdukcji — żałosny protest człowieka przeciw wszechpotężnej naturze. Ostre, rytmiczne dźwięki pobudzają do ruchu młodzieńców. Zaczynają się “Wróżby wiosenne i tańce młodzieńców”:

Pozbawioną jeszcze zieleni Ziemię depczą młode nogi, uderzają w nią w surowym rytmie. Zaklinają ją tańcem, aby położyła kres zimie. Tańczą również dziewczęta, aby uśpić straszne siły przyrody. Obrzędowe gesty symbolizują znaną, codzienną pracę — oto dziewczęta przędą wełnę owiec, oto młodzieńcy wzruszają twardą Ziemię, aby ją zmusić do wydania plonów z zasianego ziarna. Życiodajna Ziemia dudni pod nogami; przyśpiesza się tempo tańca. Nagle muzyka zmienia się. Zaczyna się “Zabawa w porywanie”. Pryska nastrój szczęśliwego upojenia i gwałtownie przekształca się w dzikie barbarzyństwo. Młodzi rozdzielają się znów na dwie grupy. Chłopcy stają naprzeciw dziewcząt i ruszają w ich kierunku, jakby zamierzali je napaść, ale w ostatniej chwili zatrzymują się. Rozpada się zwarty szyk i każdy młodzieniec unosi jedną z dziewcząt na stronę. Takie są wiosenne prawa prymitywnej natury. Czterech chłopców pozostaje. Zaczynają “Wiosenne korowody”. Wybierają cztery dziewczęta, biorą je na plecy i powoli tańczą, ciężko uginając się pod swym brzemieniem (prz. 19).

Korowód powiększa się, rośnie, stają w nim wszyscy młodzi. Teraz bębny ogłaszają rozpoczęcie “Walki między dwoma rywalizującymi plemionami”. To nowa zabawa, inscenizowana przez dwie grupy młodych mężczyzn w celu wyładowania energii, nagromadzonej w ich mięśniach podczas długich miesięcy zimowych. W trakcie zabawy pojawia się Starzec, który usiłuje powstrzymać rozhukaną młodzież. Powaga zwycięża. Wszyscy zwracają się w stronę Starca. Po krótkiej, pełnej napięcia ciszy padają na Ziemię, aby oddać jej cześć. (W kulminacji poprzedzającej pauzę Strawinski użył m. i. kubańskiego instrumentu perkusyjnego guiro — po raz pierwszy w europejskiej partyturze orkiestrowej.)

Znów głucho i przeciągle dudni bęben. Młodzi powstają z Ziemi. Poczuli jej tętno i przepełniła ich ciała jej siła. Wokół wykonującego obrzędy Starca rozpoczyna się oszałamiający “Taniec Ziemi”, coraz szybszy, coraz bardziej intensywny. Budzą nim Ziemię z głębokiego snu.

część II: Ofiara

Zaczyna się Wstępem. Zapada noc, a zachodzące słońce zabarwiło niebo szkarłatem. Dziewczęta siedzą wokół ogniska blisko Starca. Czekają. Aby Ziemia się przebudziła, aby odrodziło się życie, aby ludzie mogli dalej istnieć — konieczne jest złożenie ofiary z człowieka. Dziewczęta muszą wybrać jedną ze swego grona na ofiarę Ziemi. Będzie tańczyła aż do śmierci. Muzyka brzmi spokojnie. Dziewczęta są także spokojne, pogodzone z okrutną koniecznością i zrezygnowane. Wiedzą, że muszą się podporządkować surowym prawom. Teraz podnoszą się ze swych miejsc przy ognisku i tworzą Krąg tajemniczy. Pośrodku kręgu pozostaje Wybrana — młoda dziewczyna o jasnych włosach, ze spojrzeniem utkwionym w Ziemię, z którą ma się połączyć. Dziewczęta zataczają wokół niej szerokie kręgi, aby wywołać sprzyjające moce. Rozpoczyna się obrządek Uwielbienia Wybranej. Młodzież tańczy wokół niej, przeniknięta jej siłą. Wzywają duchy przodków, po czym odbywa się obrzęd rytualny. Powoli Ziemia ulega uporczywym wezwaniom ludzi. Woda zaczyna się sączyć, łodygi zielenieją, a na drzewach pojawiają się młode liście. Rodzi się życie. To Ziemia posłuszna jest Wybranej.

Teraz odstępują od niej wszyscy członkowie plemienia — zaczyna się Święty taniec Wybranej; porwane jej gwałtownymi ruchami plemię również zaczyna tańczyć. Wybrana traci powoli siły, ale potężniejący rytm zmusza ją do nadludzkich wysiłków. W tanecznym zapamiętaniu martwa pada na Ziemię. Mężczyźni unoszą ją na ramionach i składają przed świętym kurhanem. Plemię żegna ją, wznosząc ręce ku górze i padając w ostatnim hołdzie na Ziemię.

O muzyce

Prapremiera w Paryżu wywołała jeden z największych skandali w historii muzyki. Wszystkie elementy tego dzieła były dla tamtejszych gustów oburzające. To tematyka sprawiła, że Strawinski zastosował nowe nieznane, środki wyrazu. Ów pogański obrzęd był barbarzyński, dziki i kompozytor takimże uczynił swój balet. Rytmika nabrała w “Święcie wiosny” nowego znaczenia – była na pierwszym planie. To ona kształtowała i rozwijała myśl muzyczną. Do tego jeszcze zastosowane zostały ostro brzmiąca instrumentacja i dysonansowe współbrzmienia. Element taneczny także wymagał nowatorskich rozwiązań: ostrych ruchów i ociężałości.

Powiązania

  • jedna z części Fantazji Walta Disneya ilustruje “Święto wiosny”; przedstawieni nie są w nim jednak pierwotni ludzie, tylko historia Ziemi od jej powstania do wyginięcia dinozaurów.
  • książka Modrisa Eksteinsa “Święto wiosny” poświęcona jest przemianom sztuki (m.in. baletu) i mentalności człowieka na początku XX wieku, które doprowadziły do obu wojen światowych.
  • wideoinstalacja Święto wiosny Katarzyny Kozyry z 2002 r., oparta na muzyce Strawinskiego oraz samej idei baletu
  • film dokumentalny Rytm to jest to! w reż. Enrique Sanchez Lansch’a z 2004 r. o wystawieniu Święta wiosny w Berlinie, w przedstawieniu wzięli udział uczniowie berlińskich szkół (jako tancerze), za choreografię odpowiadał Royston Maldoom, a orkiestrą Filharmonii Berlińskiej dyrygował Sir Simon Rattle. Projekt ten Maldoom zrealizował też w wielu innych miastach.
  • w Poznaniu, od 2006 roku organizowany jest Festiwal Wiosny, będący w całości poświęcony temu wybitnemu dziełu http://www.festiwalwiosny.pl/, od 2010 towarzyszy mu również festiwal dla dzieci Małe Święto Wiosny

Bibliografia

  • Irena Turska: “Przewodnik baletowy”; Warszawa 1978;
  • Ludwik Erhardt: “Balety Igora Strawińskiego”; PWM Kraków 1962;
  • Ludwik Erhardt: “Igor Strawiński”; Warszawa 1978;
  • Roman Vlad: “Strawiński”; Kraków 1974;

kultura-swieto-wiosny-7200--_750_563_80

Salon 24 o Strawińskim i Święcie Wiosny

Święto Wiosny Igora Strawińskiego nierozłącznie jest związane z premierą tego dzieła. Wydarzenia, które wtedy miały miejsce stały się legendarne i każdy kto pisze o Strawińskim omawia je szeroko. Cóż takiego się stało ?

29 maja 1913 roku w Theatre de Champs-Elysees w Paryżu widownia wypełniła się śmietanką towarzyską. L.Erhardt, polski biograf Strawińskiego tak przedstawiał co się potem działo: „Gdy światła przygasły i dyrygent Monteux dał znak orkiestrze i w powietrzu rozległy się przenikliwe, wysokie dźwięki fagotu – przez salę przebiegł szmer dezaprobaty. Muzyka rozwijała się, potężniała, ale publiczność najwyraźniej nie zamierzała się uspokoić. Gdy kurtyna poszła w górę, na widowni wybuchła prawdziwa burza. Sala podzieliła się na dwa obozy – przeciwników i zwolenników. Wrzawa rosła z każdą chwilą. Diagilew, wychylony z loży, wołał na całe gardło, aby pozwolono dokończyć przedstawienie, ale jego głos ginął w ogólnym zamieszaniu. Wymyślano sobie nawzajem, policzkowano się, poszły w ruch laski i parasolki”.

Solo fagotu, początek utworu.

W tym rozognionym tłumie siedzieli zdenerwowani i przerażeni przyjaciele Strawińskiego: Debussy, Ravel, Cocteau, Picasso, Roerich. Strawiński w parę minut po wybuchu tej awantury zdenerwowany wybiegł z sali. Mimo hałasu i awantur na sali, przedstawienie kontynuowano. Tumult nie ustawał. I nie ucichł nawet wtedy, gdy kurtyna wreszcie opadła i na widowni rozbłysło światło, obnażając obraz straszliwego spustoszenia.

Kłótnie i awantury przeniosły się na ulicę, do kawiarń i restauracji. W Święcie Wiosny bulwersowało wszystko: muzyka, choreografia, a także tematyka baletu. Spośród tych, którzy wieczorem 29 V 1913 r. byli w paryskim Teatrze des Champs-Elysées nikt chyba tej nocy nie kładzie się spać.

Była druga nad ranem, kiedy Strawiński, Diagilew i Niżyński wyszli z teatru. Przyłączył się do nich Cocteau. We czwórkę wsiedli do dorożki i w milczeniu ruszyli w stronę Lasku Bulońskiego. Ciepła noc był wypełniona zapachem akacji…

Tej nocy rozmowy “sprawców” tego skandalicznego spektaklu “literacko” opisał Cocteau: “Po twarzy Diagilewa spływały łzy…” Cocteau spytał Diagilewa o znaczenie niezrozumiałych dla niego słów. “Puszkin” – odpowiedział Diagilew. Strawiński i Niżyński wydawali się głęboko poruszeni. Strawiński nie próbował mu nawet tłumaczyć słów Diagilewa: “Tego nie da się przełożyć - powiedział – to zbyt rosyjskie, zbyt rosyjskie”.

Tak było w opisie Cocteau. W relacji natomiast samego Igora Strawińskiego wieczór ten zakończył się zupełnie inaczej, niż go opisał “wierutny łgarz” Cocteau. “Po przedstawieniu byliśmy podnieceni, źli, oburzeni i… szczęśliwi. Poszliśmy z Diagilewem i Niżyńskim do restauracji. Diagilew był bardzo daleki od płaczu i recytowania Puszkina w Lasku Bulońskim, jak głosi legenda. Jedyną uwagą, jaką zrobił, było: “Tego właśnie chciałem”. Wyglądał rzeczywiście na zadowolonego. Nikt lepiej od niego nie rozumiał znaczenia reklamy, toteż natychmiast docenił to, co się wydarzyło”.

Trzeba by się zgodzić z tym, że cała awantura została wyreżysowana. Zwykle reakcja sali na kontrowersyjne lub nieudane dzieło muzyczne jest inna – nie jest to gwałtowny, natychmiastowy wybuch ze strony całej publiczności lub jakiejś dużej jej części, lecz raczej stopniowe narastanie niechęci i oporu w stosunku do prezentowanej propozycji artystycznej. Zaczyna się od zdziwionych min, potem pojawiają się szepty, zrywają się pojedyncze szydercze oklaski – i dopiero później dochodzi do ogólnego szumu. Lecz nawet wówczas, gdy do tego dojdzie, sala przeważnie się uspokaja i wykonanie zostaje doprowadzone do końca.

Z pewnością nigdy nie komponowałby Strawiński muzyki dla baletu, gdyby nie słynny twórca Baletów Rosyjskich, Siergiej Diagilew. To za jego namową (i solidną zaliczką pieniężną) Igor Strawiński stworzył swój pierwszy balet – “Ognistego ptaka”, przyjętego z dużym aplauzem przez paryską publiczność, następnie był słynny “Pietruszka”, cieszący się ogromnym powodzeniem i wreszcie – “Święto wiosny” (tytuł rosyjski “Swiaszczennaja wiesna”), powstały we współpracy ze znakomitym malarzem Nikołajem Roerichem (twórcą dekoracji, kostiumów tudzież współautorem scenariusza); z udziałem słynnego już wtedy młodego tancerza Wacława Niżyńskiego (choreografa).

Proces powstawania “Święta wiosny” do niedawna był znany tylko w ogólnym zarysie. W 1966 roku wieloletni współpracownik Igora Strawińskiego, autor interesujących z nim rozmów, dyrygent jego utworów muzycznych, koncertów, Robert Craft dotarł do rękopiśmiennych szkiców ”Święta wiosny”, zakupionych przez słynnego paryskiego kolekcjonera André Meyera od poety Borysa Kochno, spadkobiercy Diagilewa.

Szkice zawierają wiele notatek i uwag odnoszących się do powstającej w wyobraźni kompozytora akcji choreograficznej. Strawiński budował poszczególne fragmenty swego dzieła mając przed oczami ich konkretną wizję sceniczną. Nie dbał o narodowy charakter swej muzyki. Kiedy chciał jej nadać rosyjski koloryt, czerpał go z własnej wyobraźni. Nie interesował się folklorem, lecz równocześnie z niezwykłą muzyczną intuicją potrafił bezbłędnie uchwycić jego istotę.

Ludwik Erhardt: “Trudno wręcz powstrzymać się tu od zadumy nad sztucznością wszelkich przez człowieka wytyczanych granic. Oto największe dzieło rosyjskiej muzyki, będące dla świata kwintesencją rosyjskości, komponuje późny wnuk litewskich bojarów, potomek dawnego polskiego rodu szlacheckiego [Igor Strawiński]. Pisze je w miejscu [w Uściługu] położonym dwadzieścia kilometrów na wschód od Hrubieszowa, na ziemi, której mieszkańcy mówią co najmniej trzema językami. Składając hołd pogańskiej Rusi, rozpoczyna go tematem muzycznym zaczerpniętym z wydanego w r. 1900 w Krakowie przez A. Juszkiewicza [Antanasa Juškę] zbioru “Melodie ludowe litewskie”, który przypadkiem wpadł mu właśnie w ręce [...]. Temat ten, osnowa sławnego Wstępu do “Święta wiosny”, jest też jedyną myślą muzyczną całego dzieła nie pochodzącą z wyobraźni kompozytora”.

Z dyskusji:

Paderewski a Strawiński.

W kontekście Strawińskiego przypominają mi się jego relacje z naszym słynnym pianistą – Ignacym J. Paderewskim. Choć obaj muzycy mieszkali w Szwajcarii w odległości kilku mil od siebie, nigdy się nie spotkali ! Historię opisuje sam Strawiński: “Powiedziano mi, że kiedy ktoś zapytał go, czy nie chciałby mnie poznać, odparł: ”Nie, dziękuję, ja i Strawiński kąpiemy się w innych jeziorach”… ” Wynikało to z tego, iż Paderewski był generalnie bardzo niechętnie nastawiony do kompozytorów rosyjskich (poza Skriabinem), i choć sam twierdził że niechęć ta wynika gustów estetycznych, mało kto w to wierzył. Specyficzny (choć z całą pewnością WIELKI i SZCZERY) patriotyzm pianisty miał podłoże narodowe – właśnie dlatego szczególną niechęcią darzył kompozytorów pochodzących ze zrusyfikowanych rodzin polskich - Czajkowskiego i właśnie Strawińskiego.

więcej Salon 24: http://classical.salon24.pl/89335,igor-strawinski-swieto-wiosny

kultura-swieto-wiosny-7200-_540_405_80_c1_center_center

Nowy Dziennik -

Opublikowano: Piątek 31 maja 2013

100 lat “Święta wiosny”

Ponad 40 osób wyprowadzono siłą z teatru, dochodziło do rękoczynów, obrzucano się wyzwiskami – wszystko z powodu premiery baletu “Święto wiosny” Igora Strawińskiego 29 maja 1913 r. w Paryżu. Utwór ten uznawany jest dziś za fundament muzyki nowoczesnej XX wieku.

Premiera “Święta wiosny” Igora Strawińskiego 13 maja 1913 r. w Paryżu stała się jednym z najważniejszych wydarzeń kulturalnych XX wieku.

“Ten burzliwy wieczór słusznie stał się symbolem swojej epoki i punktem zwrotnym naszego wieku – zauważa kanadyjski historyk Modris Eksteins. – Zaczynając od miejsca, nowo wybudowanego, ultranowoczesnego Theatre des Champs Elysees w Paryżu, poprzez idee i intencje głównych protagonistów, do burzliwej reakcji widzów, premiera ‘Święta wiosny’ stanowi kamień milowy w rozwoju modernizmu (…) rozumianego jako kult sensacyjnego wydarzenia, poprzez które sztuka i życie stają się siłą i stapiają ze sobą”.

29 maja 1913 r., około ósmej wieczorem, przed paryskim Theatre des Champs Elysees zaczęły gromadzić się tłumy. Większość przybyłych była elegancko ubrana – od tygodni świat kulturalny grzmiał o dziele, ceny biletów stale podnoszono. Mówiło się, że w Paryżu zawita “autentyczna sztuka”. Śmietanka towarzyska miasta zastanawiała się, co przygotuje kompozytor wraz z impresario Siergiejem Diagilewem i choreografem Wacławem Niżyńskim, na otwarcie nowego sezonu Baletu Rosyjskiego w Paryżu.

“‘Święto wiosny’ jest utworem muzyczno-baletowym. Pokazuje pogańską Rosję i jest zjednoczone jedną ideą: tajemnicą i wielką mocą twórczej siły Wiosny. Utwór nie ma fabuły – notował we własnoręcznie napisanym libretcie Igor Strawiński. – Przyśnił mi się pogański obrzęd, podczas którego wybrana dziewica tańczy, aż umrze” – tłumaczył.

Tematem utworu jest napięcie między życiem i śmiercią, a także eksponowanie pierwiastka prymitywnej gwałtowności. Niżyński pisał w liście do Strawińskiego: “Już wiem, czym będzie ‘Święto wiosny’, gdy wszystko pójdzie, jak obaj chcemy: czymś nowym, pięknym i całkowicie odmiennym, ale dla przeciętnego widza – wstrząsającym i emocjonalnym przeżyciem”.

“Na tle białych gorsów, czerni fraków oraz szkarłatu pluszowych teatralnych obić i kotar, błyszczały brylantowe diademy, mieniły się jedwabie” – pisze w książce “Święto wiosny. Wielka Wojna i narodziny nowego wieku” Modris Eksteins. “Oprócz przepysznie wystrojonych snobów salonowych byli też snobi estetyczni, ubrani zwyczajnie (…) w miękkich filcowych kapeluszach najrozmaitszych fasonów, na znak buntu przeciwko sztywnym cylindrom i melonikom klas wyższych” – historyk kontynuuje opis publiczności. Francuski pisarz, malarz i reżyser filmowy Jean Cocteau napisał, że widownia odegrała “napisaną dla niej rolę”.

Ledwie kilka chwil po rozpoczęciu utworu, na widowni wybuchły głośne protesty, które szybko zamieniły się w rękoczyny. Kurtyna poszła w górę, a publiczności spragnionej uduchowionej sztuki objawili się tancerze, niezręcznie i chaotycznie podskakujący na czubkach palców. W dodatku stopy mieli zwrócone do wewnątrz, nie – jak nakazuje sztuka – na zewnątrz.

więcej: http://www.dziennik.com/publicystyka/artykul/100-lat-swieta-wiosny


Leki z Przyrodzoney apteki – Czas dziurawca

$
0
0

637px-Hypericum_perforatum

Logo Wikimedia Commons Plik Hypericum perforatum.JPG znajduje się w Wikimedia Commons – repozytorium wolnych zasobów. Dane z jego strony opisu znajdują się poniżej.

Hypericum perforatum by Pethan Utrecht, the Netherlands June 18, 2005

GNU head Udziela się zgody na kopiowanie, rozpowszechnianie oraz modyfikowanie tego dokumentu zgodnie z warunkami GNU Licencji Wolnej Dokumentacji, w wersji 1.2 lub nowszej opublikowanej przez Free Software Foundation; bez niezmiennych sekcji, bez treści umieszczonych na frontowej lub tylnej stronie okładki. Kopia licencji załączona jest w sekcji zatytułowanej GNU Licencja Wolnej Dokumentacji.

Dziurawiec

Dziurawiec zwyczajny (Hypericum perforatum L.) – gatunek rośliny należący do rodziny dziurawcowatych. Występuje naturalnie w Europie, zachodniej Azji, północnej Afryce. Zawleczony został do Ameryki Północnej i Południowej, południowej Afryki, Australii i Nowej Zelandii, Japonii[2]. W Polsce pospolity.

dziurawiec01

  • Roślina lecznicza – jedno z najbardziej znanych ziół, szeroko stosowane w ziołolecznictwie
    • Surowiec zielarski: Ziele dziurawca (Herba Hyperici) – zbiera się i suszy kwiatostany. Zawiera czerwony barwnik hyperycynę, pseudohypericynę, flawonoidy (rutyna, kwercetyna), hiperozyd, bakteriobójcze garbniki, witaminy A i C oraz olejek eteryczny.
    • Działanie: Zmniejsza objawy łagodnej formy depresji (hamuje rozkład neurotransmiterów w mózgu, hamuje również monoaminooksydazę (MAO) i działa jako inhibitor zwrotnego wychwytu serotoniny). Pomaga przy lekkiej bezsenności, a także przy migrenie. Ma działanie żółciopędne, żółciotwórcze, pobudzające trawienie, przeciwzapalne i dezynfekcyjne (może być stosowany zewnętrznie na rany i do płukania gardła)
    • Ostrzeżenia: musi być stosowany ostrożnie, gdyż zwiększa wrażliwość skóry na słońce (hiperycyna może spowodować reakcje fototoksyczne). Zdecydowanie nie zalecany dla osób o jasnej karnacji skóry lub ze zmianami skórnymi. Obecnie bada się wpływ dziurawca na rozwój czerniaka złośliwego.
    • Interakcje z lekami: Należy też uważać z doustnym przyjmowaniem dziurawca podczas stosowania tabletek antykoncepcyjnych – niektórzy producenci zastrzegają, że może on obniżać skuteczność działania preparatu. Nasila również działanie przeciwzakrzepowe antagonistów witaminy K (acenokumarol, warfaryna).
    • W handlu dostępne są: zioła do zaparzania, nalewka z ziela dziurawca, tabletki. Dziurawiec wchodzi w skład licznych mieszanek ziołowych i preparatów złożonych.
    • Przyrządzanie: Nalewka z ziela dziurawca – 100 g ziela dziurawca zalać 500 g spirytusu i odstawić na 7 dni. Po tym okresie przecedzić i wycisnąć przez gazę. Wewnętrznie stosować 2 razy dziennie po 1 łyżeczce na pół szklanki wody w chorobach wątroby, przewodu pokarmowego i układu żółciowego. Zewnętrznie stosuje się do nacierania w bólach stawowych.
  • W rolnictwie, masowo występując na łąkach obniża jakość siana. Czerwony barwnik zawarty w kwiatach barwi mleko krów żywiących się takim sianem. Także negatywnie wpływa na zwierzęta o jasnej skórze, wywołując uczulenie na światło. Zwierzęta karmione paszą z dużą ilością dziurawca mogą cierpieć na stany zapalne skóry.
  • Stosowany również jako roślina dekoracyjna. Nadaje się w ogródkach ziołowych lub sadzony na np. rabatach bylinowych. Przydatny w silnie nasłonecznionych miejscach.

Hypericum_androsaemum2

Dziurawiec działa przeciwbólowo, przeciwzapalnie, przeciwskurczowo, przeciwbakteryjnie, żółciopędnie i ściągająco. Ma właściwości regenerujące i wzmacniające system nerwowy.

Uznawany często za magiczne zioło, od wieków stosowany jest w medycynie ludowej. Dziurawiec zwyczajny ma wielką moc, o czym przekonywali zielarze i znachorzy, a obecnie naukowcy. Pomaga też zakochanym.

Już w czasach antycznych ziele dziurawca uznawano za wyjątkowo magiczne i mistyczne. Nazywano go korzeniem Chejrona, który w mitologii greckiej był wielkim uzdrowicielem- posiadał dar leczenia innych mimo, że nie był w stanie uleczyć własnych dolegliwości. W starożytnym Rzymie olejem z rośliny nacierali się gladiatorzy. Wierzyli, że dodawał im mocy. W Polsce dziurawiec nazywano na wiele sposobów – świętojańskie ziele, ruta polna, ziele św. Jana, ziele krzyżowe, ziele boginki, arlika. Nawet w wykopaliskach biskupińskich odkryto jego obecność, jako jednej z 20 ówczesnych roślin leczniczych. Delikatne kwiaty miały pomagać ciężarnym kobietom i niemowlętom w przepędzeniu złych duchów i przepowiadaniu chorób. W czerwcu, gdy zioło kwitnie, dziewczęta wrzucały do rzeki wianki dziurawcowe, mając nadzieje na poprawę swego życia i szczęścia.

więcej: http://horoskop.wp.pl/kat,112834,title,Magiczny-dziurawiec,wid,15470693,wiadomosc.html?ticaid=111079

dziurawiec02

Legenda o kwiecie paproci zaklęta w dziurawcu

Nie ma nic cenniejszego od ludzkiego zdrowia. Gdy dręczy Cię choroba umysłu lub ciała, nie jesteś przecież w stanie cieszyć się bogactwem i tym wszystkim, co masz. Jeśli chcesz zadbać o zdrowe, długie i szczęśliwe życie, sięgnij po dziurawiec. Dlaczego?

Oczyszczający dziurawiec

Ze względu na bogaty skład dziurawiec ułatwia eliminację nagromadzonych toksyn z organizmu.Wykazuje również działanie żółciopędne i moczopędne. Dzięki temu oczyszcza drogi moczowe i żółciowe. Dodatkowym jego atutem są silne właściwości ochraniające wątrobę (narządu odpowiedzialnego za detoksykację organizmu). Ponadto dziurawiec wykazuje działanie przeciwzapalne i odkażające. Wspomaga wydalanie wolnych rodników.

Ziele dla duszy

Zdrowie i dobra kondycja ciała są niezmiernie ważne. Jednak przy współistniejących „chorobach duszy” trudno normalnie funkcjonować. Dziurawiec stosowany jest w lecznictwie w celu zlikwidowania stanów lękowych i bezsenności. Poza tym wykazuje silne działanie przeciwdepresyjne. Siłę działania przyrównuje się do powszechnie stosowanych farmaceutyków, zawierających promazynę. Za dziurawcem przemawia przede wszystkim fakt bezpieczeństwa stosowania. Oprócz właściwości przeciwdepresyjnych i przeciwlękowych wykazuje szereg pozytywnych działań na ludzki organizm.

dziurawiec03

Logo Wikimedia Commons Plik Hypericum perforatum.JPG znajduje się w Wikimedia Commons – repozytorium wolnych zasobów. Dane z jego strony opisu znajdują się poniżej.

Hypericum perforatum by Pethan Utrecht, the Netherlands June 18, 2005

GNU head Udziela się zgody na kopiowanie, rozpowszechnianie oraz modyfikowanie tego dokumentu zgodnie z warunkami GNU Licencji Wolnej Dokumentacji, w wersji 1.2 lub nowszej opublikowanej przez Free Software Foundation; bez niezmiennych sekcji, bez treści umieszczonych na frontowej lub tylnej stronie okładki. Kopia licencji załączona jest w sekcji zatytułowanej GNU Licencja Wolnej Dokumentacji.

Joanna Typek – Miłosne Ziele

$
0
0

lubczyk2 Przyprawy, oprócz intrygujących zapachów i zdolności do zmiany smaku potrawy, wnoszą do naszej kuchni tajemnice miejsc z których przybyły. Być może po części owa egzotyczność pochodzenia, trudny dostęp i wygórowane ceny sprawiły, że niektórym z nich przypisywano niegdyś afrodyzjakalne właściwości. Dziś naukowcy badając dokładne mechanizmy działania, rozwiali wszelkie tajemnice. A ponadto większość przypraw dostępnych za parę złotych w sklepie, niestety traci na swej magii i niezwykłości. Ale… jest jeszcze roślina, która dzięki swojej nazwie na zawsze pozostanie „miłosną” przyprawą. A jest nią: lubczyk!

Dokładne pochodzenie lubczyka ogrodowego (Levisticum officinale) zaliczanego do rodziny selerowatych (Apiaceae) do dziś nie jest ustalone. Jak podają badacze dziejów roślin, prawdopodobnie pochodzi z Iranu, gdzie występuje zbliżona do ogrodowej formy, postać dzika. Obecnie na wskutek długich już tradycji uprawiania, zdziczałe odmiany spotyka się w większej części Europy, południowo-zachodniej Azji a także w Ameryce Północnej. Lubczyk znany był już starożytnym Grekom i Rzymianom, używany jako przyprawa do wielu potraw, poprawiał ich strawność działając rozkurczowo i przeciwwzdęciowo. Nasiona lubczyku często wchodziły w skład sosów, zastępując drogi pieprz. Znano także lecznicze właściwości tej rośliny. Stosowano go jako lek moczopędny i odtruwający, a w większych dawkach u kobiet w celu pobudzenia krwawienia miesięcznego.

Lubczyk pojawia się w najstarszych polskich źródłach XVI-wiecznych, pod nazwą „lubszczyk”, „lubszczek”, „lubiszczek”, „lubieszczek”. W staropolskim języku słowo lubić równoznaczne było słowu kochać (Słownik gwar polskich Jana Karłowicza).

 

więcej: http://www.aptekarzpolski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1460&Itemid=66


03 – 04. 08 Radzimowice: VII Międzynarodowy Festiwal Sztuk Wszelkich

$
0
0

„ŚWIAT KULT·UR”

VII Międzynarodowy Festiwal Sztuk Wszelkich

Radzimowice 03.08 – 04.08.2013

 

 

03.08.2013 Sobota

1000  Msza Święta

1100  Otwarcie Festiwalu

1115  Zespół Ludowy „Kukułeczki” – Pogwizdów

1145  Otwarcie wystawy fotograficznej „Inne Spojrzenie”, Ute i Rajnhard Jaromir – Lipsk,                                                                                                                                                                                                                                        Niemcy

1225  Otwarcie wystawy rękodzieła Japońskiego, zbiory prywatne Shinjiego Omury –Kioto,       Japonia. Hania Kucu – Grota Mądrości

1300  Otwarcie wystawy fotograficznej „Muzyka”, Grzegorz Kocwin – Jawor. Stolarnia

1340  „Niebiosa – mechanika niebios”, T. Mroziński – Trzebnica

1430  Przerwa na co nieco

1530  Z cyklu „Jak żyć”, Hanna Kotkowska – Bareja, Warszawa, „Jak żył Stanisław Bareja”

1630  Chwila poezji, Małgorzata Kowzan – Jelenia Góra

1710   Country-pop,  gitara i śpiew, Thomas Halloran – Boston, USA

2000   Pokaz specjalny baśni filmowej „Dendrologium” koprodukcji polsko-niemieckiej

04.08.2013 Niedziela

1100  Koncert: Maria Zuhanke – Sady Dolne

Edmund Gacek – Kłonice

Thomas Halloran – Boston, USA

1200  Gramy i śpiewamy „Radość w południe”

Warsztaty:

  • Warsztaty obróbki szkła – Marcin Zieliński, Jelenia Góra

Wystawcy:

  • Rękodzieło Decoupate – Aleksandra Litwin, Jawor
  • Minerały świata – Andrzej Korzekwa, Strzegom
  • Miody z pasieki – Władysław Martyniak, Bolków
  • Wyroby z orkiszu – Władysława Gil, Radzimowice
  • Poduszki i materace z gryki, orkiszu oraz z  ziół – Małgorzata Kowzan, Jelenia Góra
  • Korzeń światła, naturalne leki i przyprawy – Josefus Zuhanke, Stare Bogaczowice
  • Malarstwo i ceramika – Małgorzata Kieras, Mysłów

Słowiańska hudba (gędźba, muzyka) miesiąca – 1 sierpnia 2013: “Morowe Panny: polskie artystki dla polskich bohaterek” (Anita Lipnicka z Johnem Porterem, i inne)

$
0
0

Godzina W – 17.00: Pamięci Powstania Warszawskiego i wszystkich poległych Warszawianek

30 lipca 2012 – Muzeum Powstania Warszawskiego

“Morowe Panny” – polskie artystki dla polskich bohaterek

Ponad cztery tys. widzów obejrzało w Warszawie sobotni koncert “Morowe Panny” zorganizowany w ramach 68. obchodów Powstania Warszawskiego. Na scenie w Parku Wolności zaśpiewały m.in.: Katarzyna Groniec, Halina Mlynkova, Marika.

więcej:

“Morowe Panny”Paulina Przybysz i Maleo RR

“Morowe Panny”Halina Mlynkova i Maleo Reggae Rockers

 

01. 08. 2013 – Anatomia Upadku III RP: Powstanie Warszawskie, z góry obszczekane!

 

Już wczoraj w związku z dzisiejszą rocznicą wybuchu Powstania Warszawskiego wybuchła w TVP, TVN i Polsacie histeria antypowstaniowa. Na wszystkich kanałach włączyła się propaganda, która dzieli powstańców na lepszych – tych szarych, co wykonywali rozkazy i zapłacili krwią, tych gorszych co przeżyli powstanie i musiano ich dobić w kazamatach PRLu, i tych najgorszych którzy wydali rozkaz do powstania. Zgodny chór trębaczy trąbi prawdę najprawdziwszą, prawdę objawioną nam już dawno przez zaborców moskiewskich, którzy to samo trąbili w PRLu co oni dzisiaj. 

Subtelność obecnego opluwania Powstania Warszawskiego przejawia się w tym , że dzisiaj 1 sierpnia, w dniu rocznicy, ci którzy pluli wczoraj pieją obłudnie z zachwytu. Skąd ta schizofrenia, skąd rozdźwięk między wczoraj a dziś. To efekt odwracania się publiki od mediów yeistyńskich, które uznały swoją porażkę w tej sprawie i konieczność podlizania się publice. Dzisiaj jest dzień lizania Polaków. A co będzie jutro? Powiem wam – dalszy ciąg wczorajszego plucia.

Nie dziwi to wcale jako, że mamy PRL Bis – mentalną powtórkę z rozrywki , która odbywa się pod dyktando rządzącej obecnie Polską obcej agentury.

Zrozumże agenturo, że pokój polsko-rosyjski powstanie tylko na warunkach równości tych dwóch podmiotów zwanych Polska i Rosja.

Co dziwne podobne opinie na temat Powstania Warszawskiego i wielu innych powstań w Polsce słyszy się ze środowisk, które mienią się być narodowymi. Stamtąd też rozlegają się utyskiwania na ogłupionych Polaków, zmanipulowanych i wykiwanych, a do tego wykrwawionych np. w Powstaniu Warszawskim.

Ten jednomyślnie ujadający chór poważnie mnie martwi, ponieważ taka jednomyślna ocena zrywów narodowych przez tych, którzy uważają się za narodowców i tych którzy są ewidentnie antypolscy stwarza wrażenie, że mamy do czynienia z jednym i tym samym obozem, który się poprzebierał w różne stroje i maski. Kiedy jednak przychodzi co do czego obóz ten ma do powiedzenia tylko jedno: morda w kubeł narodzie polski, bo jak wyjdziecie na ulice to krew się poleje na darmo. Wy przecież nie umiecie zrobić udanego powstania, tak jak nie umiecie pracować, zarabiać pieniędzy i utrzymać rodziny, a nawet zarobić na tyle żeby założyć sobie w Polsce rodzinę! Morda w kubeł Narodzie Polski , to Niemcy i Rosjanie mieli rację a nie dowódcy Powstania Warszawskiego, czy Styczniowego, czy Insurekcji Kościuszkowskiej, czy wreszcie Listopadowego – wszystkie wasze powstania poszły na marne i jeszcze gorzej, wykrwawiły was z inteligencji. Wszystko to były wielkie ściemy. Chcecie czegoś takiego raz jeszcze?!

Ten rodzaj komentarza do dziejów Polski ma jeszcze jeden walor propagandowy: “uczy” nieposkromionych Polaków iż są tępi i głupi na tyle, żeby się dawać innym wykorzystywać i zabijać.  Bezczynność jest lepsza dla głupiego – pokorne ciele dwie matki … i tak dalej!

Współczuję wszystkim tym Polakom, którzy nie rozumieją wagi ofiary Krwi jaką przelali ich rodacy, ich dziadowie, ich babki, współczuję tym wszystkim którzy nie rozumieją, że także ofiara wykorzystana przez Yetisynów dla ich yetisyńskich celów, jest tąż sama ofiarą NAJWYŻSZEJ WAGI I NAJWYŻSZEGO KARMICZNEGO KALIBRU, którą należy czcić a nie obszczekiwać. Taka ofiara bowiem zawsze obraca sie na dobro tych w imieniu których została złożona.

Współczuję tym wszystkim którzy uważają za cenną naukę i za właściwą ofiarę tylko tę która jest ofiarą zwycięzcy – dla nich zwycięstwo liczy się bardziej niż ofiara. Idąc tym tropem rozumowania potępiają oni w istocie wszystkie ofiary samospalonych buddyjskich mnichów.  Ale czy te ofiary naprawdę nie były skuteczne mimo ich jednostkowości i beznadziejności z góry skazanej na klęskę?! Odpowiedzmy sobie wszyscy na to pytanie?

Ja osobiście pamiętam, ze nic tak nie poruszyło Krakowa jak samospalenie sie człowieka w Rynku Głównym, albo to na Stadionie Dziesięciolecia, O tych aktach mówiło się przez dziesięciolecia i pamięta sie je do dzisiaj. Dziwi mnie dzielenie ofiar na lepsze i gorsze – lepsze te udane, i gorsze nieudane.

Tego rodzaju antypowstańcze komentarze nawołujące do bezczynności, jakoś dziwnie współbrzmią z treścią niemieckiej gadzinówki z sierpnia 1944 roku, którą tutaj w artykule z dzisiejszej Gazety Codziennej – rocznicowej , powstańczej – przytaczamy poniżej.

Niech szczekają , bo karawana i tak pojedzie dalej.  My nigdy na żadne polskie powstanie  i na żadną ofiarę naszych dziadów szczekać nie będziemy.

101f101e

29.07.2013


02 08 2013 – Ruszył Slovianski Sklepik, gdzie można nabyć Księgę Ruty

$
0
0

Zgodnie z zapowiedziami uruchomiliśmy właśnie słowiański sklepik.

0_0_productGfx_5da8911b94449c6a28c769624b7c0559

Nazywa się on właściwie Slovianski Sklepik i funkcjonuje pod adresem: http://sklep1327616.home.pl/

Na razie jest w nim tylko Księga Ruty, ale za chwilę będzie też do nabycia Kwartalnik Słowianić nr 1 – z czerwca 2013, a we wrześniu Księga Tura i Słowianić nr 2.

0_0_productGfx_b09a8e4509a6dc1727b156854a459bd6

Będą się tutaj pojawiać kolejne książki wydawane przez Slovianskie Slovo, a także książki, i czasopisma o charakterze słowiańskim, a wydawane przez inne wydawnictwa.

0_0_productGfx_4c3067a8e8d46d0ced1d0a3338908dfe

Będą w nim też dostępne inne produkty słowiańskie i użyteczne obiekty związane z Nową Świadomością i Nowym Stylem Życia.

0_0_productGfx_f6c4e39f348c2e71a1e049b55bbd286c

SSSSS s-1553



Scolotians (Scyths/Scythians) and the Sun (Sun-Swarożyc)

$
0
0

© by Czesław Białczyński

© translated by Katarzyna Goliszek

How the Sun helped Scolotians enter the White Land

00 książniczka raz jescze i janosikowe czako-koronafot12

The costume of the queen or of the princess (kagan-prince’s wife) of Scolotians (Scyths) of Ryżanówka – the Archaeological Museum in Krakow. The shape of the coronation cap draws attention – the same shako (Polish czako) was worn by robbers near Kraków from the Mountains of Harowie-Harnasie – Karniosie, in other words Karopanowie – and among them was Janosik.

The article quoted by us below is very superficial because it was supposed to be popular. It was released long ago, in 2005, but it contains accurate (though too one-sided and narrow) justification for the rapid development of the region of Siberia – precisely by the example of the Valley of Tuva. One can agree with the proposition that the climate change of a global character in 850 BC caused the demographic development of the region of previously dry and semi-arid areas. However, we need to bring this text to constructive criticism, which at the same time will show how our Four-Volume Book and the Slavs’ Historic Tales (Baje) are being made.

00 Scytyjska Księżniczka wystawa Dsc00496

Preparing the Princess of Ryżanówka for an exibition in Bytom. Scolotian farmers looked so, the ploughmen recorded by Herodotus. The tomb and its treasures are dated to 400 BC.

Simple theses are made and simple sensational solutions are given in the article, so simple that they make the impression of being far-fetched and assigned to a premise adopted in advance.
If the authors of the article had not been looking so narrowly at the world – in terms of an exclusively adopted hypothesis and had not limited themselves to the point of view through the perspective of their specialisation in the “Scythian” subject, they – moving a step farther in their thinking – would have also had to state that it was all right that at the same time Celts from the coastal areas of the Netherlands emigrated to the east – where there was still a place, and that also Wędowie (Wenetowie – Veneti ) from the plains emigrated to the east and south – where the marvellous climatic conditions started to be.

00 skarby z grobu książniczki fot11

Few treasures from the tomb of the Princess

It was likely to have happened. As usual some of the Celts (Kiełtowie) stayed in place in these geographic areas where water did not reach – closer to the Alps (The White Mountains of Kaukowie, i.e. The Białoboże Mountains). Also the Veneti (Wędowie) settled in the higher regions where water did not reach – in The Łyskogóry (The Łysko Mountains) also called The Świętogóry (The Holy Mountains), i.e. around Łysica, near The Giant Mountains (Góry Karkonosza – The Mountains of Karkonosz – Krakonios – and the Mountains of Harowie (Horpątowie, or Kharpątowie) – in Harski (Hercynski) Forest. Perhaps this is the cause of the famous event described by Herodotus, who says that one year (and it happened around 800 BC) large quantities of Snakes (Węże) came onto the Land of the Nurowie tribe and the Nurowie had to run away from their land, and they moved to the country of the Budinoi (Budynowie). After a while, however, they returned to their homeland.

00 scytyjskie królewskie nakrycie głowy sevbrothers

Another royal head cover of the Scyths – Sokolo-Veneti, i.e. of the Solo-Weni

 

Who were the Węże (Snakes)? Perhaps Herodotus had no direct messages but from other sources, collected from various merchants and explorers who heard local stories and not understanding them wholly they misinterpreted something. Herodotus himself might have misinterpreted something as well and improbable, fantastic tale about snakes came out of it. In our opinion, this is an interpretation but not really unfounded – primarily not snakes (węże) or Wężowie were meant here, but these were Wędowie – in other words the people of Weneade <pronounced: venedae> known from records of Romaiōi (from Greek and Roman records), also written as Venetoi (Unedoi) in slightly later documents, the name of which we would pronounce Wenedawi <venedavi>.

In our view and according to our historical tales, these were mixed tribes of peoples leaving flat plains near the Baltic Sea – Wędowie (Wenedowie) and Dawowie (Dawianie, Drakowie, Odrakowie) known later as Dakhowie of the Danube, Dhakowie of Asia Minor (the Dahowie who also lived in the east close to Mazogątowie, known from records under the name of Massagetae) as well as Drakowie and Odrysowie (i.e. recorded by the Romans later as Trakowie – Thracians).

00 dobrze nam znane figurki kultowe wydobyte także w deszcznie i na woliniefot14

How familiar, well known from the discoveries in Deszczno or Wolin worship figures – here from Bilcza Złota (Trypillian Culture)

There is another possible interpretation of the message about the invasion of Węże. According to it, the given name had the meaning close to the known word by the Author serpen – wąż. Then it would have been said in the ancient message (travel news) about the Serbs of Wenedowie (Veneti) who having left the White Serbia (so Wielkopolska) invaded the Nurusi – i.e. Nurowie and Budinoi (Budynowie) living in the east and south of them.

 

Our hypothesis does not contradict the scientific hypothesis from the article quoted below.

In our view, it could have been then that the Scolotians and the Veneti intermingled (and perhaps Istowie-Jątowie of more Illyrian roots) and the new Irano-Slavic, and perhaps Irano-Balto-Slavic people arose, the people who created the Kingdom of Sis ranging from Kamchatka to the Rhine and Lake Constance, where the settlement of the Veneti – people known as genetic Slavs – is also said to have existed.

 

Moreover, there is archaeological confirmation as well as information in the chronicles that also some tribes of Celts – whom we call Kumorowie (as they lived near Mor-Rus people, in Mor-Rawa) and who were recorded as Kimmerowie (Cimmerians) by the Romaiōi (Greeks). They were defeated by the Scolotians of the Dnieper (Scythian-Slavic and returned to Moravia, where they lived next to Slavic (Sokolo-Wendowie) Morusowie, and at one point rose to great power that attacked both Rome and North Caroduna (near Kraków, Haria). Except that the migration of the Celts (Kiełtowie) to Haria took place more peacefully and Rome as a richer and an attractive target to loot was systematically invaded and plundered by them.

 

We do not intend to replace the science, let alone teach it – the  interpretation of the new discoveries of science presented above  is to serve us only for the purpose of the Tale (Baja) – and help us restore legendary (mythical) history of Slavs. This happens so, and we use it  this way.

 

00 broń Guniów ot10

The Hun Weapon (of Guniowie tribe that in the best period was led by Hatiłła-Chytiłła, also known to the West as Attila, but we know Istia names by analogy, for example Jagiełło, Dowgiłła and others.

The thought process which I have presented here illustrates both where the bases for reconstructing the Tale come from and demonstrates one of the thought-proof sequences locating and fixing some facts on the World historical and geographical map.


None of the stories of the Four-Volume Book, even the slightest one, is just made up as each of them has at least – if not much stronger – a basis in the chronicles, archaeology, linguistics, etymology, ethnography, anthropology, genetics, and in hundreds of other topics.

00 książniczka wystawa Dsc00497

The princess showed up in Bytom

 
According to our Slavic Tale (Baja) (Slavic Mythology) came into existance Sis Kingdom – The  Kingdom of Scolotians-Istowie-Slavs, called the Great Skolotia which bordered through Siberia Tuva and areas around Lake Orol (Aral), Lake Baikal and Balkhash with Mążgołowie-Mongols (Hairless men but, on the other hand, the Great – Golems) and Kutaje (the Chinese) – in other words  Kitaje /pronounced: kitaye/, i.e. the experts of Taje /pronounced: taye/ (Mysteries) – records, and through the Caucasus and Welburz (The Mountains of Black Kaukowie, Czarnogłowskie and Elbrus) and by Oroja /pronounced: oroya/ (Ararat) and the Sea of Kosz (Koszpijskie, Caspian) with Persians and Medowie /pronounced: medovye/, and Syria and Egypt (Melkomedir).

The development of this and other interpretations of the discoveries of recent times can be found in the History (Dzieje) reproduced in the Book of Rue (Księga Ruty).
Soon on the pages of our BLOG of the Old Slavic Temple of Light of the World we will make ​​available Taja 19 of the Book of Rue and fragments talking about clashes of Scolotians with Kumorowie on the Dnieper as well as about Kumorowie in Haria. And now the already mentioned article and another one which proves the genetic relationships of Scyths/Scythians and today’s Slavs.

00 scytyjska królowa z ryżanówki MArch Kraków z2518254N

The Skull of the Princess of Ryżanówka, tiara and necklace

 

The Sun helped the Scyths to conquer Eastern Europe

Andrew Hołdys
2005-01-28, last modified 2005-01-29 0:00

An article the authors of which decided to explain one of the bigger mysteries of the early history of Europe was published in the “Journal of Archaeological Science”.  It says about sudden appearance of Scyths in the east of the continent.  How to explain the invasion of these Asian people?

MAPKA: Russia, Ukraine, Tuva – the home of the Scyths, Kazakhstan, Mongolia, China

 00 wędrówka Scvytów m2518797

This time archaeologists asked biologists and geologists for help. A group of researchers from Russia, Germany and the Netherlands, led by Bas van Geel from the University of Amsterdam, explored the mystery of ancient burial mounds in southern Siberia for three years. The explanation of the scholars was: The march of the Scyths was caused by a rapid climate change.

 
S Model i kultura trypolska 131491
The model of a  ”temple” – associated with the cult of the rectangular building with a gable roof, set on supported platform pillars and decorated with motifs of iconic and symbolic significance.  Trypillian Culture, clay.

Siberian Valley of the Kings

The first Scyths arrived in Europe around the year 800 BC, around the beginning of the Iron Age.  For many centuries they were  a major political force in the eastern part of the continent. They were fond of the steppes north of the Black Sea. Their main locations were on the Don and the Dnieper. From there, they would set off to the west and south of Europe, they also made ​​their way to the Middle East. Neither  the powerful Persian king Darius I, nor the greatest leader of antiquity Alexander the Great was able to defeat them.

S 131494

Treasures of the tombs of Ukraine, Kazakhstan and Siberia. Pendant in the shape of a Pamirian horned sheep . The fourth century BC, gold decorated with granulation

That all has been known for a long time including, among others, information from “father of history” Herodotus and thanks to the discovery of many mounds in southern Russia and Ukraine. In these mounds Scythian warriors were buried thousands of years ago. Most of the tombs were destroyed and looted,  fortunately thieves did not get to all of them.

In them, archaeologists usually find hundreds of ornaments made ​of gold as well as everyday items, including distinctive weapons and horse harness .
S 131493
Treasures of the tombs of Ukraine,  Kazakhstan and Siberia Rhyton decorated with the front part of a ram. The fourth century BC. Gold.

 

Why, after all, did the Scyths arrive in Europe, what were the events that made the Black Sea steppes suddenly pound with hooves of horses carrying on their backs nomadic raiders from the East nearly three thousand years ago? To find an answer to this question, the scientists went to the place where everything began – to Tuva, the autonomous republic included in the Russian Federation neighbouring with Mongolia.

S 131501
A belt clasp. The 2nd-1st century BC, gilded bronze

In the summer of 2001, Konstantin Czugunow from the St. Petersburg Hermitage and Hermann Parzinger from the German Archaeological Institute unearthed a Scythian tomb in one of the Tuva’s basins, which was called Arzhan-2. Inside of it, they found skeletons of men and women and about 5 thousand objects made of gold around them.  Among them, there was a breastplate weighing 1,5 kilograms, ornamental pins 30cm long with pictures of animals carved on their surface, daggers encrusted with precious stones. Altogether there was more than 20 kilograms of gold.

czara s-131499.jpg w=600&h=528

Pyxis (a Greek box for valuables), the 4th-3rd century BC. gold

There are a lot of similar burials in this area.  They belong to the rulers of these lands so some say about the Scythian Valley of Kings. Earlier, these tombs had been as rich as Arzhan-2, but thieves started to plunder most of them. The oldest date back to the 9th century BC, when the nomads from southern Siberia were preparing to migrate to the west. Before they moved in the direction of Europe, they had already gained a high level of material culture. The content of the tombs of Tuva is the evidence of that – emphasises professor Parzinger.

S 131508

Treasures of the tombs of Ukraine, Kazakhstan and Siberia. A figure of a woman, Trypillian culture, 3 650 – 3 500 BC, clay modeled by hand

Tuva – the land of plenty

 

The advancement of civilisation was instant and surprising – according to the study conducted by van Geel and colleagues. Earlier, the inhabitants of this land had lived a modest life in the dry steppe. Mountain valleys of Tuva – a country half the size of Poland – had been omitted by them because it had been just an inhospitable semi-desert. The researchers found that by analysing pollen that was preserved in the layers of the  river and lake sediments from that period.

The turning point came around the year 850 BC. Surprisingly, as if by magic everything changed. The air temperature dropped and heavy rains began to fall  making the steppe overgrown with lush grass. This can also be read from pollen.  Arid Tuva turned into a land of plenty within a few decades.  Groups of nomads, one after another, moved to this Asian paradise.  Had it not been for the climatic change, the Scyths would have never become the military and political power.  They would have never moved to the west in search of new territories. The weather helped them. But for the weather, the steppe that extends from Siberia as far as Ukraine, could feed horses of the Scythian army and herds of cattle. The way to Europe was open for the nomads.

S 131498

Treasures of the tombs of  Ukraine, Kazakhstan and Siberia Oinochoe (pitcher) with a handle in the shape of a panther. The 2nd-1st century BC. gold

The sun gives less heat

 

Why did the weather change so suddenly? – It was the effect of the sun activity which  weakened significantly during that time – says van Geel.  How do we know it? There is no direct evidence, the scholar says but he states that it is easy to find it out analysing the content of C14 coal in the archaeological material collected from Tuva’s mounds. This radioactive isotope is formed in the Earth’s atmosphere under the influence of  cosmic rays – the stronger it is, the more atoms of  C14 carbon are formed.  It happens so when, among others, the sun reduces its activity. At this time weakens the solar wind which blows off the part of cosmic particles rushing towards the Erath.

– The measurements show that some three thousand years ago the level of C14 carbon  in the atmosphere began to grow rapidly. This is because the sun started to heat less –  says the Dutch researcher. – The shortage of solar heat quickly led to a drop in temperatures and made the climate become wet. Soon after that began the march  of the Scyths.

S 131502

Treasures of the tombs of Ukraine, Kazakhstan and Siberia. Ram’s head. Completion of the car thill (?). the 5th-3rd century BC. bronze

 

Deluge in Biskupin

Scientists point out that the sudden change of the climate that began in the 9th century BC had a global reach. It was for the Scyths that the change turned out to be beneficial because the dry steppes of Central Asia desperately  needed rain.

In Central and Western Europe, however, it was different. Here, heavy rains led to floods and rise  of water levels in lakes. Van Geel who does research os the history of climate in his homeland said that at that time farmers from the area of ​​present-day Netherlands were forced to abandon homes and flee to the east.

A similar fate befell the inhabitants of our Biskupin which was built about 750 BC. The damp climate made ​​grandchildren and great-grandchildren of the founders of the settlement leave it after several years because it was flooded by the lake on which it was built. Nature can be unfair. When refugees from Biskupin or the Netherlands were wandering around Europe in search of a piece of dry space to build their home, Scyths – thanks to favourable nature – were just beginning to build their powerful state on the Dnieper and the Don.
 
S 131496
Treasures of the tombs of Ukraine, Kazakhstan and Siberia. Two Scythian applied ornaments in the shape of panthers. The 4th century BC. Gold
And some other Scolotian and Romaiōi  treasures from Ukraine (Skraina)

Taken out of the black market

Treasures of Ukraine from the collection of Platar. After years of commotion they were shown at the exhibition in the Warsaw National Museum. However, controversies and an atmosphere of a scandal were not omitted.

SK ozdoby 2234pj_2008_05-15

Deer.  A badge used for ornaments of Scythian garments.  The 4th century BC, gold

Necklaces decorated with granulation, filigree and precious stones, bracelets, earrings, rings and decorated everyday objects are only part of objects presenting achievements of ancient and medieval goldsmiths, collected at the exhibition of the Ancient Treasures of  Ukraine. Ukraine for the world.
SK ozdoby 55667pj_2008_05-6

‘Kołtka’ (temporal pendant), Kievan Rus the 12th-13th centuries, gold vitreous enamel

Goldsmithing throughout centuries

In the National Museum in Warsaw there can be seen masterpieces of Trypillian culture that are older than the Aegean culture. There can be seen almost 500 items from the time embracing 18 centuries – from the 6th century BC to the 12th century AD. They are artistic masterpieces of Trypillian culture that is older than the Aegean culture, the items coming from the times of nomadic tribes of Cimmerians, Scyths and Sarmatians who liked glamour, as well as Greeks, Romans, Byzantium and Kievan Rus.
SK ozdoby 223355pj_2008_05-19

Both the beautifully ornamented Trypillian vessels and everyday objects, as well as gold jewels: goldsmith masterpieces in the motifs of animals typical of steppe peoples, classical and  misterly Greek jewels, Byzantine decorations and devotional articles, and jewellery of Rus, e.g. pendants ornamented  with temporal bows delight the viewer.

It is the rich collection of gold jewellery made by Greek goldsmiths for collonists and Scythian aristocrats that makes the greatest impression. Professor Witold Dobrowolski, curator of the ancient art collection in the National Museum and chief of the exhibition

points out that many of the bracelets, necklaces, pendants, earrings and rings are the works of the highest artistic attempts. They are as gorgeous as objects collected in national museums and on the basis of them we can trace the evolution of forms and methods of ornamentation.

Conflict of interests

The exhibition is the first presentation of the collection of the late Sergei Platar and Sergei Taruta, two Ukrainian industrialists and patrons, outside of their own country. Platar and Taruta collected several thousand exhibits over 10 years. They often bought them on the black archaeological market, which neither they nor Professor Witold Dobrowolski conceal.  Explaining the creation of the collection using patriotic incentives, but not in a totally honest way upsets, after all, archaeologists and art historians.

SK ozdoby 2234
Greek Fibula in the shape of a bee, the 4th century BC.

The market was shocked by controversies: rescue works of art at any price, although purchasing them secretly gives rise to development of illegal trading, or allow for their despersion in hidden collections of collectioners from all over the world.  Pieces of art can be bought even at usual bazaars, after all. For example, in Sevastopol or in the Kiev Collectioner’s Club as though Ukrainian militia know about it, they do not react to it. Historians are also indignant at collectors’  focusing only on the market value of their collections. The most beautiful and the most valuable objects dug out of ancient graves go to the hands of the richest, the remaining ones become which makes it impossible to enrich knowledge about ancient cultures.

Scientists’ dispute

Some museum curators refuse to present Platar and Taruta’s collections as accepting  them would mean acceptance of the ways of getting masterpieces. In professor Jan Chochorowski’s view who is the head of the Institute of Archaeology of the Jagiellonian University, organising such an exhibition is ennoblement of criminal activity and complicity in the crime. Others, for example professor Michał Gawlikowski, chairman of the Scientific Board of the Centre of Meditteraneam Archaeology of the University of Warsaw, do not regard it as anything wrong emphasising that, as a matter of fact, the collectors bought the items from robbers and dealers, but that at least, thanks to that, they were not taken outside of the boundaries of Ukraine.

Sk ozdoby pj_2008_05-3

Professor Dobrowolski also agreed with these arguments … and with the beauty of the collection. The National Museum had not had a possibility to show the achievements of ancient goldsmiths for several decades. The older generations were able to see the Scythian gold from Hermitage, 30 years ago in 1976 as well as the gold of ancient Italy in 1962.  Despite the controversies one should not overlook the Ancient Treasures of Ukraine for we never know when there will be the next occasion to learn about the works of goldsmiths of the old centuries.

Slavs and Scyths/Scythians means one and the same people according to geneticists

The home of Pre-Slavs were the territories spreading from the Baltic Sea to the Carpathian Mountains and from the Oder as far as the central Desna and the upper Donet. Linguists: T. Lehr-Spławiński, M. Rudnicki, T. Milewski, S. Rospond and others say this. Generally, geneticists confirm this because people who live in the mentioned area are quite homogeneous genetically with dominant genetic markers, i.e. haplotypes which are Slavic. There are not, however, any haplotypes which are related to Italian, Illirian or Germanic tribes. Well, Kossina, Jordanes and Kokowski can be put aside on the shelf for sure. Their hypotheses claimed the other day as certainty do not work now.

No foreign linguistic and genetic influences indicate Slavs’ autonomy in the territory between the Oder and the Dnieper. Genetics also excludes the theories of so called eastern origin of the Slavs, which means arriving of a greater quantity which would change into a new quality, from the east into genes of the natives of the foreign – not Slavic – genetic material. This DNA does not exist.

Well, how much likely it is that both Veneti/ Venedi and Scyths were Slavs.

Until present the Scyths have been described on the basis of the own linguistic-etymological chunks (archaeological discoveries) and records known from Greek, Persian and other interpretations – as Iranian people. It is just genetics that discovers that the Scyths were not Iranians, but that they were different people living in a huge area from the Vistula and the Dnieper as far as Baikal and Balkhash and the Aral Sea, Styr-Daria and India (the Indus and even the Ganges at a certain period of time).

The recently studied ancient Scythian DNA turns out to be very close to the Slavic one both regarding the haplotype of Y-STR (markers contained in the masculine chromosome Y) as well as autosomally (i.e.  in other chromosomes). This signifies a close biological kinship. On genetic maps of Europe the ancient Scythian autosomal DNA is exactly in the same place as the DNA of today Polish and Russian people. At present the old tenet that the Scyths living at the black Sea were an Iranian tribe is undermined because it has been discovered that Iranian Ossetians – regarded as the descendants of the Scyths till that time – have nothing in common with the Scyths (a different DNA).  Now there is no evidence telling that the Scyths spoke an Iranian dialect. Moreover, there are no traces of any presence of Iranian dialects among the people living in these areas in the historical times. It is uncmmon for the language to have disappeared so suddenly. Yet,  another scenario is very probable.  This scenario joins the Scyths and the Slavs through which a new, concise language was developed, the language taking from the previous two in such proportions in which those peoples contributed something new in terms of culture and civilisation into the common heritage.

Herodotus wrote that Royal Scyths as well as other ”Scythian”  tribes living in the north (Neurowie, Budynowie – Budinoi, Gelonowie, etc.) had simmilar customs and spoke the same language.

Until now, science has not been able to find the answer to the question what happened to the huge masses of the Scyths – because there can not have been just a few of them as they ruled over a vast area with neighbours of such demographic powers as the Greeks, the Persians, the Chinese and others. According to the presently modern concepts it was the Huns that drove the Scyths away from the eastern steppe. We do not believe it because what could have stopped them suddenly from going to the Don or the Dnieper or to the Vistula? A sudden change of their idea of ruling the world or other views to getting easy  loots?

What happened then with the Scyths of the Dniepir and Caucasus or with the Scyths of the Vistula if the Huns suddenlt felt they would not kill them?

In our opinion, nothing happened with them. The people of the steppe were absorbed by the Scyths-Slavs ”of the forest” because the Scyths Ploughmen and other Scyths mentioned in the records (Royal Nomadic Budinoi, Gelonowie, Neurowie) were simply ”Scyths-Slavs”. The reason for which we can not distinguish the Scyths from the Slavs today is that they did not differ with anything special from one another. They spoke a similar language, they looked similar, they had a similar DNA, similar customs, religion, etc.

Herodotus writes that when the Persian army entered the country of the Scyths, they sent wagons with their belongings, their wives, etc. to the north, to the neighbouring tribes. Probably the same thing happened when the Scyths/Sarmatians were attacked by the Huns from the east and the Romans as well as the Greeks from the west and south. Unable to sustain the territory, they retreated deep into the possessed lands fleeing from the attacked limes, in other words more to the north and east. Of course, not all of them gave in, some of them stayed and gave in to the new rulers – Thracians-Drakowie, Dawanowie, Odrysi, Dakowie (Dahowie) did so. New tribes entered the abandoned territories to some places where there were free fields, for example Germanic tribes wandering through the Scolotians-Slavs’ territories of the Vistula and the Oder, and then along the Danube where wars with Rome were waged.

I think it was the subsequent internal fights for supremacy between the various tribes of the Scyths/Slavs and the war with Rome and epidemics, or adverse effects of climatic changes, it could also have been a collapse of manufacture and trade with Rome that caused the economic crisis and the general poverty in the territories between the Baltic Sea and the Carpathian Mountains.

All things considered, on the basis of the data that provides us with genetics, linguistics, archaeology and historiography, it is the most likely that the first home, the pre source of the Slavs were the territories between the Oder and the Dnieper as well as between  the Carpathians and the Baltic. This is a big enough area to house such a huge tribe. Personally, I do not believe in a demographic explosion or any other fibs – nobody has given any evidence for this. Neither do I believe in migrations and a total swap of great agricultural peoples. It is always some groups that migrate, not all peoples.

Tagged with: princess, archaeological discoveries, Ryżanówka, Scyths, Slavs


Wakacyjnie: Słowianie a Frankowie – czyli bania a sprawa polska

$
0
0

02_Machine-de-Marly_2_Nicolas-de-Fer_1705Machine de Marly” przedstawiona na sztychu kolorowanym przez Nicolasa de Fer w 1705 roku.

Polecam artykuł, który uzmysłowi nam wszystkim jak wielka kulturowa różnica istniała między SIStanem a Europą Zachodnią w latach 1200 – 1600. Kraje takie jak Polska wciąż wtedy kultywowały pamięć Wielkiej Scytii i Wielkiej Euro-Azjatyckiej Sarmacji, a więc  resztki wspólnoty kultury Słowian i Wschodu Indo-Irańskiego, a w tej kulturze kult wody i czystości

Autor wyciąga z faktu owego kultu wody i czci czystości w Polsce średniowiecznej szereg niesłusznych wniosków na temat Średniowiecza Europy w ogóle, które naszym zdaniem jest bezprecedensową Czarną Dziurą w dziejach cywilizacji Człowieka.

Ale ten opis różnic kulturowych jest wyjątkowo trafny, bowiem pokazuje kulturę Scytów – Prasłowian , których potem nazywano w nauce XIX wieku koczownikami i ciemnotą, wypełzłą z nadprypeckich borów. Taka wizja Słowian i Polski to wdruki propagandy niemieckiej, czyli  “zwycięzców”  spod znaku chrześcijańskiego krzyża cesarstwa rzymskiego. Pamiętajmy zawsze o tym, kiedy słyszymy ich”zachodnioeuropejskie” wyższościowe, szowinistyczne pohukiwania na zaściankowość Polaków i nazistowskie wręcz wypowiedzi o Polsce czy o Słowianach. Byle wieśniak miał tutaj w  Polsce wyższą kulturę od ich królów, takich jak Ludwik Słońce, a byle wioska była czystsza niż Wersal.

Pozostałe wnioski autora na temat Platona, Arystotelesa i humanizmu oraz “światłego chrześcijaństwa średniowiecznego” z jego “czystością” przyklasztorną i szpitalną to niestety nic nie  warte pokrętne deliberacje, które nie wytrzymują krytyki. Zalecenia Sorbony co do unikania wody pochodzą wszak z okresu Średniowiecza, a humanizm mimo wszystko trudno mi nazwać bełkotem opartym na cytuję: “Wymyślonych mitach greckich i rzymskich”. Widać, że autor w ogóle nie rozumie czym jest mit, a przede wszystkim tego że jest on literackim zapisem holistycznych relacji w świecie przyrody i personifikacją “kosmicznych/fizycznych” sił w niej działających. Mówienie o wyższości scholastyki nad światopoglądem renesansowym to twierdzenie, iż pogląd o płaskiej Ziemi powinien nas dalej obowiązywać, a odkrycia renesansu są nienaukowym bełkotem. Na tym bełkocie opiera się era lotów kosmicznych panie autorze pseudofilozoficznych wywodów prokatolickich. Bez Medyceuszy których pan nazywa świecką mafią i bez upowszechnienia szkoły platońskiej, i arystotelesowskiej oraz wiedzy o magii i okultyzmie do dzisiaj tkwilibyśmy w szponach mafii w sutannach – A śmiem twierdzić że wiele osób w Polsce w tych szponach Czarnej Mafii, która kradła całe księstwa i mieczem karczowała sobie drogę do miejscowych skarbów, wciąż jeszcze tkwi i dzisiaj.

http://zbigniewrabsztyn.blog.onet.pl/2012/11/26/sztuka-portretowa-w-panstwie-mogolow-i-w-europie-czesc-36/

Oto artykuł:

Istnieje przekonanie, że wśród francuskich monarchów największym blaskiem świeci Król-Słońce. Twórcę Wersalu, mecenasa sztuki, eleganta i miłośnika kobiet odbieramy jako postać jaśniejącą sterylną higieną. Podobnie wyobrażamy sobie tysiące wykwintnych dworzan królewskich, zwłaszcza dam, wraz z ich schludną służbą – „wszyscy do czysta wymyci”. Najmniejszych wątpliwości nie nasuwa przestrzeganie zasad higieny przez królową, a codzienne zażywanie kąpieli przez kochanki króla, ich staranna toaleta i czysta bielizna wydają się bezdyskusyjne.
W ogóle dbałość o higienę przez dwór francuski zwykło się przyjmować za pewnik: w rezydencji królewskiej nie tylko nie brakowało wody, ale bywało jej w nadmiarze, o co postarał się Ludwik XIV. Olśniewający splendor Wersalu podkreślał park z 1400 tryskającymi wodą fontannami, strumieniami, kaskadami, sztucznymi źródłami, basenami, stawami oraz Canale Grande ze znajdującą się na jego wschodnim krańcu Petite Venise. W wodotryski zainwestowano ogromną kwotę 2338715 liwrów. Mechanizm każdej fontanny uruchamiano za pomocą długiego na około 1 metr klucza – miał wypisaną nazwę własną fontanny. Dziś pozostało tylko 39 wodotrysków.
Ponieważ wcześniej w pobliżu Wersalu nie było odpowiednich zasobów wody, Ludwik XIV postanowił ją doprowadzić z odległej o 12 kilometrów Sekwany. Koszt tej inwestycji przewyższył koszty wszystkich wersalskich fontann. Każdego dnia „Louis le Grand” potrzebował do ich zaopatrzenia więcej wody niż codziennie zużywał jej Paryż!
W 1684 roku, po siedmiu latach prac, ukończono w Marly budowę potężnego systemu zintegrowanych maszyn hydraulicznych – cudu inżynierii. Koszt budowy wyniósł ponad 5 i pół miliona liwrów. Dla porównania: roczny budżet państwa wahał się w granicach 100–120 mln liwrów. Na gigantyczną konstrukcję „maszyny z Marly” złożyła się równie olbrzymia ilość materiałów, w tym więcej niż 100000 ton drewna, 17000 ton żelaza i 800 ton ołowiu. System składał się z 14 kół wodnych – każde miało około 12 metrów średnicy – oraz 250 pomp wraz z pompami głębinowymi, które wytrzymując ciśnienie 14 barów tłoczyły wodę z Sekwany do akweduktu Louveciennes na wysokość 162 metrów. Dostarczaną wodę magazynowały zbiorniki o pojemności 700.000 m³. Wynalazek ten miał zaopatrywać Wersal i okolicę w 6000 metrów sześciennych wody na dobę. Pod koniec panowania Ludwika XIV wydolność pompowania wody wynosiła już 6.300 m³ na godzinę! Roczny koszt pracy i konserwacji systemu zamykał się kwotą 60 000 liwrów. W sumie rozwój parku i praca jego systemu wodnego stanowiły jedną trzecią całkowitych kosztów budowy Wersalu.
Całość systemu zaprojektował Rennequin Sualem (1645-1708), stolarz pochodzący z Jemeppe-sur-Meuse, podobno analfabeta. Wykonawcą był Arnold de Ville (1653-1722), absolwent prawa uniwersytetu w Louvain, inżynier-amator. Pod jego nadzorem pracowało jednocześnie 1800 robotników. Prace Sualema i de Ville’a wspierał Jean de Siane Du Pont, inżynier z Namur.
Działanie pierwszej z maszyn uroczyście zainaugurował Ludwik XIV w dniu 13 czerwca 1684 roku. Prace przy akwedukcie w Louveciennes ukończono w 1685 roku, a trzy lata później – prace pozostałe. Następnie zainstalowano dwa zespolone systemy rurociągów i stawów-rezerwuarów, które zaopatrywały w wodę zbiorniki w Parc-au-Cerf i Montbauron, a przepływające w pobliżu Wersalu dwa strumienie przekształcono w dwa wodociągi i kanał. Wybudowano Pavillon des Sources – główny basen dystrybucji wody. Jakość systemu zintegrowanych maszyn hydraulicznych i stacji pomp podkreśla fakt, że pozostawały w użyciu do 1817 roku, po czym zostały przebudowane i zmodyfikowane. Wygląd budynku, pierwotnie będącego częścią kuźni, w którym pracowała jedna z maszyn hydraulicznych z Marly, namalował w 1873 roku Alfred Sisley. Dopiero w 1968 roku „maszynę z Marly” zastąpiono wydajniejszymi elektropompami, zaś jej pozostałości zachowano w Bougival, w departamencie Yvelines – można je oglądać do dziś.
W związku z powyższym można nabrać przekonania, że dla potrzeb Ludwika XIV sięgnięto niemal szczytów techniki, stworzono idealny wzorzec piękna i nieskazitelnej czystości. Otóż, nic bardziej mylnego. Okazuje się, że w luksusowym Wersalu nie było ani jednej łazienki, ani jednej toalety! Potrzeby fizjologiczne załatwiano gdzie popadnie: do dyspozycji były 1252 kominki – bez problemu można było się w nich zmieścić – i 67 układów schodowych. Nikt się nie krępował. „Zapachy w parku, w ogrodach, nawet w pałacu przyprawiają o mdłości. Przejścia między budynkami, dziedzińce, skrzydła pałacu, korytarze pełne są uryny i fekaliów”. Najsłynniejsze przejawy brudu arystokratycznego to pluskwy i wszy w łóżku Ludwika XIV! Pisał o tym na początku XX wieku Władysław Szumowski (1875-1954), profesor historii medycyny i filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego, którego „Historia medycyny filozoficznie ujęta: podręcznik dla lekarzy i studentów z ilustracjami” już po pierwszym wydaniu w 1935 roku przez firmę Gebethnera i Wolffa w Krakowie uznana została za najlepszą książkę tej dyscypliny naukowej w Europie.
Pomyśleć tylko: woda tryskająca z fontann Wersalu nie miała żadnego kontaktu ze skórą ludzką! Wierzono, że warstwa brudu zapewnia zdrowie i chroni przed morowym powietrzem!

Jest to być może zaskakujące, ale kwestie higieny traktowano w Polsce odwrotnie niż we Francji. Gaspard de Tende (1618-1697), Sieur de l’Estang, piszący pod pseudonimem Sieur d’Hauteville, w „Relation Historique De La Pologne. Contenant Le pouvoir de ses Rois, leur élection” z 1687 roku dziwi się: „Mimo, że w Polsce panuje wielkie zimno, kąpiele są tam bardzo popularne i nie ma lepszego domu, który by nie posiadał łazienki. Zwyczaj ten pochodzi zapewne stąd, że wszystkie dzieci w Polsce kąpie się dwa razy dziennie. Każde miasto posiada publiczne łaźnie.”
Przestrzeganie przez Polaków codziennej higieny mogło wynikać z tego, że Słowianie jeszcze w czasach przedpaństwowych korzystali powszechnie z łaźni parowych – bani, rodzaju sauny, co wzbudzało zdumienie niektórych dowódców rzymskich pojawiających się w tych rejonach. Na polskich ziemiach w murowanych łaźniach stały kadzie i wanny, a myto się potażem z popiołu drzewnego zwanym zołą. W Gnieźnie odkopano szczątki łaźni z czasów Bolesława Chrobrego – wybudowanej z bierwion na powierzchni ziemi, z podłogą wyłożoną płaskimi kamieniami, na których w jednym kącie rozpalano ogień. W Gdańsku w pobliżu łaźni z około 1050 roku znaleziono szczątki pęków witek brzozowych, którymi smagano się podczas kąpieli. W samym tylko Krakowie na początku XIV wieku funkcjonowało 12 łaźni, a kąpieli w publicznym przybytku zażywał nawet król – musiało być czysto!

Może się wydawać, że Średniowiecze było najbardziej brudnym, zacofanym i ciemnym okresem w historii Europy. Przeświadczenie to wynika z niewiedzy. Można przyjąć, że większość osób o Średniowieczu nie wie nic – posiadana przez nich wiedza jest pozorna. Wynika to z tego, że od najmłodszych lat osoby te były indoktrynowane przez szkolnictwo i media (szkolnictwo i media zawsze są na usługach jakiejś ideologii), w związku z czym reagują według schematu: Średniowiecze równa się ciemnota, bród i smród. Jest to tylko drobny przykład tego, że większość osób nie ma elementarnej wiedzy, a co za tym idzie – żadnych poglądów własnych, bo nie ma najmniejszych danych by je mieć.

Szczytem nonsensu są zacytowane przeze mnie poniżej  stwierdzenia autora dotyczące okultyzmu, zwalczania ciemnoty katolickiej przez krzewienie światopoglądu antycznego i roli Medyceuszy w renesansie, z którymi nie będziemy tutaj polemizować, bo aby je sprostować musielibyśmy napisać książkę grubszą niż Księga Ruty. Przytaczam ten fragment, łącznie z tymi tekstami które straszą powiązaniem okultyzmu i magii z Hitlerem i Stalinem (ten pierwszy współpracował z Kościołem i Piusem XIII, którego się dzisiaj wybiela, tak samo jak Franciszka Argentyńskiego, z jego nazistowskich epizodów) po to byśmy sobie wszyscy jeszcze raz mogli uświadomić jasno czym jest makiaweliczny jezuityzm.

Jest on wybielaniem Inkwizycji Rozumu kosztem tych wszystkich, których taż Inkwizycja paliła na stosach jako lucyferianów, czcicieli demonów i magii oraz bezpośredniego kontaktu człowieka z bogiem, bez pośrednictwa Watykanu, który tak fajnie “urządził maluczkim ” świat, że do XIX wieku byli niewolnikami pańszczyźnianymi i analfabetami. Oto on:

Na podstawie zachowanych dokumentów nauka współczesna udowodniła, że Renesans w swej istocie okazał się okresem przywracania niewolniczej pracy i tyranii oraz kumulacji kapitału przez kilka chciwych, kierujących się bezwzględnością rodzin. Zaliczał się do nich klan Medyceuszy, który był pierwszą mafią włoską. Od czasu zdobycia w republice Florencji wpływów Medyceusze funkcjonowali jak grupa przestępcza typowa dla okresu Odrodzenia; posługiwali się intrygą, przekupstwem, „lobbingiem” i skrytobójstwem. Roztoczyli nad artystami swój mecenat wyłącznie dla własnej korzyści – rozumieli, że sztuka i literatura stanowią siłę propagandową, że są „mediami” mogącymi reklamować interesy. Dodajmy przy tym, że oligarchia Medyceuszy planowała zawładnąć gospodarczym, politycznym, religijnym i światopoglądowym życiem nie tylko Europy.

W pierwszej kolejności Medyceusze postanowili zniewolić ludzkie umysły. Dla realizacji tego celu posłużyli się najpierw Florencją, która stała się centrum rozpowszechniania po całym kontynencie okultyzmu w przebraniu neoplatonizmu. Przede wszystkim postarali się odrodzić stare zabobony, a zwłaszcza: hermetyzm, czary, magię, teurgię, wróżby, ezoterykę, orfizm, alchemię i astrologię (wraz z nastaniem „nowych czasów” ten schemat powtarza się zawsze: lansowana jest moda na horoskopy i wróżby). Tak samo jak Medyceusze działał ród d’Anjou, czyli Andegawenowie, potomkowie Merowingów, którzy w Renesansie byli głównymi obrońcami hermetyzmu, określanego jako Ars Regii – Sztuka Królewska. Andegawenowie traktowali hermetyzm jako tradycję, która wg legendy została przekazana człowiekowi przez rasę upadłych aniołów – demonów. To głównie René d’Anjou doprowadzili do odrodzenia hermetyzmu w Europie: wysłał do Cosimo de’ Medici skrybę Leonarda da Pistoia, który przekonał władcę Florencji do przetłumaczenia na łacinę starożytnych tekstów synkretycznych, zawartych w gnostyckim manuskrypcie „Corpus Hermeticum” – „Dzieła Hermetyczne”. Traktat ten – jego motywy hermetyczne miały kierować odrodzeniem starożytności i konstytuować prąd myśli magicznej dla cywilizacji europejskiej – stał się dostępny na Zachodzie w roku 1460, gdy dokumenty uratowane przed muzułmańską agresją na Europę przewieziono z Konstantynopola przez Macedonię do Florencji. Wcześniej „Corpus Hermeticum” należał do żyjącego w XI wieku polityka bizantyjskiego Michalisa Konstantinou Psellosa (1018 – 1078), intryganta zmieniającego swe poglądy w zależności od sytuacji, „pierwszego prawdziwego humanisty bizantyńskiego”.

„Corpus Hermeticum” jest zbiorem osiemnastu tekstów spisanych około 96 roku po narodzeniu Chrystusa w greko-egipskiej Aleksandrii, gdzie Żydzi apostaci założyli tajne Stowarzyszenie Ormus i szkoły gnostycyzmu. Za inicjatora koncepcji tego zbioru gnostycy uznali Hermesa Trismegistosa – synkretyczne bóstwo hellenistyczne i jednocześnie nigdy nieistniejącego „mędrca oświeconego i proroka wywyższonego”, „naczynie tajemnej doktryny przedpotopowego świata” i alchemika. Wymyślili go z połączenia cech greckiego boga Hermesa, Prometeusza, egipskiego Thota, magii żydowskiej i mistycznych prądów judaizmu oraz wierzeń irańskich, perskich, sumeryjskich, babilońskich i zoroastriańskich (do dziś ostoją wierzeń zoroastriańskich jest miasto Yazd w Iranie). Identyfikowali go również z biblijnym patriarchą Henochem oraz Serapisem (czczono go w Babilonie, Memfis i Aleksandrii) i Hermanubisem (grecko-egipskie bóstwo z psią głową oraz w greckim stroju i z atrybutem Hermesa – kaduceuszem). Według podtrzymywanej przez gnostyków i humanistów renesansowych legendy, Trismegistos żył trzy razy: pierwszy raz – przed potopem, jako wynalazca astronomii, drugi – jako wielki konstruktor Wieży Babel, lekarz i filozof, trzeci – jako ekspert w dziedzinie alchemii i właściciel skarbów w opiewanym przez czarowników pałacu Kamtar.
Zbiór „Corpus Hermeticum” podzielić można na dwa działy – w skład pierwszego wchodzą magiczne zaklęcia, zaś drugi ma charakter pseudofilozoficznego bełkotu. Całość tekstu przedstawia kosmos jako żyjącą duszę, magnetyczną sieć korespondencji, wiążących ziemię, ludzkie ciało, gwiazdy i odległe duchowe domeny bóstwa. Dotrzeć do owej „anima mundi” i wpłynąć na nią można było dzięki symbolicznym rytuałom magii obrzędowej.
Wychowany w rodzinie i środowisku wschodnioeuropejskich imigrantów żydowskich Harold Bloom jest zdania, że „żaden żyd w historii nie był wierniejszym sługą przymierza z Jahwe od Jezusa z Nazaretu”. Bloom – ceniony wykładowca Yale University – stoi na stanowisku, iż psychologiczność hebrajskiego Jahwe i teologiczność Boga-Stworzyciela to dwie niemożliwe do uzgodnienia kategorie, i z tego powodu nie widzi wspólnej drogi dla judaizmu i chrześcijaństwa. Na braku porozumienia między nimi zaważyły również doświadczenia ich kontaktów z kulturą i religijnością egipską, grecką oraz rzymską. W kwestii „Corpus Hermeticum” Bloom pisze: „Hermetycy byli sektą wyznającą nauki Platona. Przejęli oni od żydów aleksandryjskich ich sposoby interpretacji alegorycznej i rozwinęli żydowskie spekulacje na temat pierwszego człowieka, zwanego „Adam Kadmon” w Kabale, i ‚śmiertelnego boga’…” Hermetyzm arkadyjski, gdy wyszedł poza obszar Grecji i wraz z wojskami Aleksandra Wielkiego dotarł do Egiptu, był religią współzawodniczącą z chrześcijaństwem; obiema religiami rządziły też pewne podobieństwa. Ich zasadniczym, wspólnym mianownikiem był Logos – Słowo, które jest Bogiem i było na Początku”. Później żydzi aleksandryjscy i hermetycy – członkowie Stowarzyszenia Ormus – przenieśli się do włoskiej Kalabrii i Lasów Ardeńskich we Francji, skąd rozprzestrzenili się po Europie, a następnie po całym świecie.

W 1463 roku Marsilio Ficino, astrolog, magik i szarlatan, którego uznaje się za twórcę renesansowego neoplatonizmu, przełożył „Pimandra”, tj. „Poimandres” – tekst wchodzący w skład „Corpus Hermeticum”. W mitologii hellenistycznej imię Poimandres znaczyło „pasterz ludzi”, natomiast członkowie sekty Poimandresa przypisywali mu autorstwo zbioru pism „Poimandres”.
Marsilio Ficino uznał absolutną wartość „objawienia” „Corpus Hermeticum” i jego nauki, a nawet wspólnie z Medyceuszem uroili sobie, że Hermes Trismegistos był starożytnym mędrcem, starszym i mądrzejszym od Platona i Pitagorasa; uważali go za równego Zoroastrowi i Mojżeszowi, a w przypisywanych mu pismach miał lśnić „blask boskiego oświecenia”. Dzięki temu człowiek miał się stać czarownikiem, wyposażonym w kody dostępu do kosmosu i umysłu oraz stwarzającym samego siebie w miarę posuwania się naprzód.

Nigdy nie powiedziano tego wprost, ale w pewnych okresach nowożytnej cywilizacji europejskiej autorytet Hermesa Trismegistosa zaczął przewyższać nawet Jezusa. To do Hermesa coraz częściej zwracano się w praktycznych sprawach – od planowania własnego życia począwszy aż do zabiegów politycznych i kampanii wojennych. Tak robili aleksandryjscy magowie, królowie, książęta, możnowładcy i wodzowie a nawet ludzie Kościoła. Za pośrednictwem Trismegistosa można było sprawiać, że określone rzeczy się wydarzą – czyli za sprawą przypisanych mu nauk stał się sposobem na praktyczne zastosowanie magii!

Ukończony w 1471 roku przez Ficina przekład całości traktatu „Corpus Hermeticum” miał dać Andegawenom i Medyceuszom nieograniczoną władzę nad ludźmi i prawo traktowania ich jako rasę niższą – bydło robocze.
Nie sposób nie dodać, że inspirację z „Corpus Hermeticum” czerpał Hitler, który jednocześnie wierzył w magię i zwracał wielką uwagę na moc skandynawskich run oraz ich renesans w Niemczech. Z tej przyczyny w „odrodzonych” Niemczech pojawiły się tajne stowarzyszenia pseudonaukowe i ezoteryczne, m.in. Thule-Gesellschaft i Vril-Gesellschaft (Bractwo Thule i Bractwo Vril), do których należał także Heinrich Himmler. Niemcy, tworząc ideologię wyższości „rasy aryjskiej”, zaczerpnęli z tradycji Ariów starożytny symbol swastyki. Sam termin Aryjczycy pochodzi z sanskrytu od słowa arya i oznacza wywyższony-oświecony. Od 1920 roku była swastyka godłem Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników, a następnie stała się symbolem państwowym III Rzeszy. W poszukiwaniu magicznych amuletów Niemcy dotarli do Aleksandrii, Jerozolimy, Ur, Babilonu, Indii, a nawet w Himalaje. Znaleziska były dostarczane bezpośrednio do gabinetu Himmlera. Każdy oddział wojskowy posiadał swojego „mistrza” maga, a w strukturach SS (Schutzstaffel) już w 1940 roku nie było ani jednego oficera, który nie posiadałby dyplomu ukończenia kursu magii runicznej i hermetyki. Przyjęty w 1930 roku znak SS nie jest niczym innym, jak podwójną, podobną do błyskawic runą i symbolizuje Sowelo – słońce (moc życia). Natomiast Totenkopf – trupia główka – oznaczał „głowę Adama”. Takie same jak u Hitlera zainteresowania rozwinęły się u Stalina. Są dokumenty świadczące, że w połowie lat trzydziestych XX wieku w jego gabinecie znajdowała się jakaś księga wróżb. Niestety, w ciągu dziesięcioleci burzliwych wydarzeń, księga gdzieś zaginęła, lecz ci, którzy ją widzieli, byli przekonani, iż była to księga z runami.

cd:http://zbigniewrabsztyn.blog.onet.pl/2012/11/26/sztuka-portretowa-w-panstwie-mogolow-i-w-europie-czesc-36/


Wakacyjnie: Marihuana sprzed 2700 lat, w grobowcach Tok-Harów!

$
0
0

Temat nie nowy i  niby znany w Internecie, ale ponieważ pochodzi sprzed roku 2009 nie wiąże się tam tego odkrycia ANI Z TOKHARAMI ANI Z LUDŹMI O ARIO-SŁOWIAŃSKIEJ HAPLOGRUPIE R1A. dzisiaj wiemy że to nasi pradziadowie byli owymi użytkownikami konopi i że czynili to rytualnie w obrzędach Wiary Przyrodzoney. 

4

Prawie kilogram ciągle zielonych liści znaleziono w mającym 2700 lat grobie na Pustyni Gobi. Wydarzenie opisano w “Journal of Experimental Botany” uznając znalezisko za najstarszą znaną skrytkę marijuany.

 

789 gramów ususzonych konopii znaleźli naukowcy w grobowcu mężczyzny o europejskim wyglądzie, który odkopano niedaleko Turpan (Turfan) w północno-zachodnich Chinach. Zdaniem naukowców, którzy opisali znalezisko w “Journal of Experimental Botany”, nie ma wątpliwości, że znalezione konopie miały służyć jako narkotyk.

4a

Zmarły 45-latek miał niebieskie oczy i jasne włosy. Naukowcy podejrzewają, że mógł być szamanem ludzi tworzących kulturę Gushi. Pochówki ludzi o europejskim wyglądzie są w tym rejonie Chin stosunkowo częste. Suche warunki i zasadowa gleba spowodowały, że marihuana zachowała się rewelacyjnie. Wciąż ma naturalny kolor, choć charakterystyczny aromat już dawno się ulotnił. Zdaniem uczonych jest to najstarszy udokumentowany przypadek stosowania konopii jako środka farmakologicznego.

 

Zespół 18 naukowców (w większości Chińczyków), który badał starożytną marihuanę, próbował zasiać ziarna, ale nie udało im się wyhodować rośliny. Ustalili za to, że znaleziony susz miał bardzo wysoką zawartość psychoaktywnej substancji THC.

26

Oprócz marihuany naukowcy znaleźli też w grobowcu uprząż, wyposażenie łucznicze oraz harfę. Nie natrafili jednak na nic, co wyjaśniłoby, w jaki sposób zażywano narkotyk. Jednym z największych kłopotów podczas badań było przewiezienie znalezionych konopi do laboratorium w Anglii. Walka z urzędnikami o konieczne pozwolenia zajęła naukowcom 10 miesięcy.

Jak się wydaje marihuana nie była powszechnie używana przez ludzi kultury Gushi. Znaleziono ją na razie tylko w dwóch z 500 przebadanych grobowców.

 

Na podstawie The Cannadian Press.Region-Turpan

 

Turpan

Chariot_spread

Rozpowszechnienie ario-słowiańskiej kultury kurhanowej Sintaszta (czerwony kolor) oraz Andronowo (pomarańczowy) na przestrzeni czasu w Eur-Azji

800px-R1a1a_distribution

Rozmieszczenie haplogrupy R1a1

 

Jak widać obszary te zachodzą na siebie, są kompatybilne.


Latajacy Talerz nad Nielepicami i Wołanie Słońca na Wzgórzu Demonów

The Wawel Mound and other mounds

$
0
0

© by Czesław Białczyński

© translated by Katarzyna Goliszek

One of the oldest architectural monuments in Poland is the Mound of Krak, often called the Mound of Krakus or Rękawka. The tradition tells that people who were building the mound were carrying soil in their sleeves. The issue of the etymology of the word ”Rękawka” is interesting. It may originate from the Czech word ”rakew” which means a coffin of from the Serbian ”raka” denoting a grave. The mound is the most likely to be a tumulus.

According to the tradition, it is the grave of the mythical founder of Kraków, the powerful duke of Wiślanie (Vistulans). There is no doubt that it was raised for a very important reason, with huge workload, on the highest elevation of Krzemionki – the Mount of Lasota. The material from which the mound was being raised does not come from the nearest area. Sand and gravel were carried onto the mount from the Vistula Valley.

It is known that formerly there used to be more similar mounds in Kraków. Unfortunately, those monuments have not remained till today. They were thoughtlessly destroyed. For example, the mound of Esterka in Łobzów had still existed till 1950! It was destroyed without any agreement with archaeologists while building a sports field… Or the mound on the Wawel Hill (probably it had existed up to the 18th century). Apart from Krak and Wanda, two other members of this kin had their mounds. Not too long ago because in the 19th century there was a little mound close to the mound of Krakus, called the ”Grave of Krak’s grandmother”. Not far from Kraków, in Krakuszowice (near Bochnia) is the mound of the ”Son of king Krak” to this day.

Quite close to the mound of Krak is a tiny Romance St Benedict church. There is a legend assigned to this church. The legend is about the ”Evil Princess”. Remains of an older building and the former pallatium were found in the vicinity of the church. The St Benedict church stands in the place where the pagan little god Świst (called Poświst as well) was worshipped the other day. The church is opened once a year, on Tuesday after Easter when the ritual called ”Rękawka” is held there. Initially, this folk entertainment took place at the mound of Krak. Once, the ritual reminded of a funeral wake along with the pagan holiday of Spring and the custom of worshipping of dead ancestors when people burned fires and ate. Today ”Rękawka” is a church fair related with St Benedict, the patron of the church. It is not hard to guess that this Christian custom was introduced as the replacement of the former pagan tradition.

art rotunda

The Rotunda-pallatium on the mount of St Benedict – reconstruction according to professor Dr Wiktor Zin

Before the Second World War the mound was partly examined. The grave of Krak was not found. Nor were the expected treasures found. It turned out that the top of the mound was violated many times. A huge, 300-year old oak grew on it once. The oak was 33 metres high and 12,5 metres wide. Obviously the mound was a place of pagans’ worship and the oak was regarded as holy. The oak was probably cut down while Christianity was developing between the 9th and 10th centuries. Digging up the mound, the explorers came across remains of a wooden post and wicker partitions. It means that the construction was made soundly, in accordance with a deeply thought over plan. During the excavations, plenty of silicon products, ceramic chips, coins (brought most probably with the soil while raising the mound) were found. And in the lower parts of the mound a brown Avar decoration most likely dating from the 8th century BC was found. This artefact was used during the estimation of the age of the mound. It was also the period of time when the oak was likely to be planted on the top of the mound – so the 7th or 8th centuries AD. The results of the age study also relate to the twin mound of Wanda that has not been studied so far (archaeologists have learned only about the whereabouts of the mound).

art ozdoba

The Avar decoration found during archaeological studies of the mound.

Imagination is stimulated by the fact that such mounds are all along the Vistula River from Kraków to Sandomierz. They might have been tumuluses, places of the worship of pagans or they also could have made up a ”signifying” network in the state of Vistulans. The mounds must have been the observation point.

There is also a hypothesis of a Celtic origin of the mounds of Krak and Wanda which may have been helpful with marking of the seasons of the year and the most important worship holidays.

 

I have recently found the information that the mounds may have been used as astronomical-geodetic signs. The Sunset against the mound of Wanda can be observed from the mound of Krakus on 2nd May and 10th August whereas the West is seen above the mound of Krakus on 4th November and 6th February (information from: http://www.fortyck.pl/wiesci_inne_54.htm).

The two mounds: of Krak and of Wanda make up an equilateral triangle with the Wawel Hill (on which the mound once existed)! This lets us suppose that our ancestors raised the mounds with full awareness and that their role was significant once.

Bibliography:
„Kopce na ziemiach Polski” (”Mounds on the territory of Poland”) by G. Gill

 

Tagged with: Jerzmanowice, Kopiec Wawelski (The Wawel Mound), Skała Syriusza (The Rock of Syrius), Wawel centrum ziemskiego Zodiaku (Wawel the centre of the Earth Zodiac), Zodiak i jego odzwierciedlenie w Krakowie (Zodiac and its image in Kraków), Zodiak i Kopce krakowskie (Zodiac and mounds of Kraków)


Viewing all 2512 articles
Browse latest View live